Informator turystyczny
Szlaki
Przewodnik
Flora i fauna
Aktualności
Bibliografia
Miejscowości
Miejscowości widmo
Ścieżki przyrodnicze
Ścieżki dydaktyczne
Rezerwaty
Karpaty słowackie
Historia
Beskid Niski
Zaloguj
Licznik odwiedzin
![]() | Dziś | 301 |
![]() | Wczoraj | 628 |
![]() | Razem | 3327850 |
Smerek |
Wpisany przez Lucyna Beata Pściuk | |||
Powoli Smerek staje się jedną z najbardziej popularnych miejscowości turystycznych w Bieszczadach. Czym kierują się turyści wybierające tę miejscowość na miejsce wypoczynku? Z rozmów z gośćmi wynika, że swoją karierę Smerek zawdzięcza internetowi, górskim forom i naszym grupom na facebooku. Większość potencjalnych turystów kieruje się tzw. szeptaną reklamą, reaguje na polecenie swoich bliskich, znajomych, czy też poszukuje opinii w internecie. Tu Smerek rządzi, w internecie tutejsi usługodawcy, szczególnie, gdy chodzi o gastronomię zdobyli uznanie, zdecydowanie przeważają pochwały i polecenia. Bywalcy podkreślają znakomitą kuchnię w tutejszych trzech restauracjach, ciszę i spokój, piękne widoki i gościnność w obiektach noclegowych. Czego więcej potrzeba do wypoczynku?
Fot. Marek Jurek
Smerek graniczy z gwarną w sezonie Wetliną, miejscowością, która obok Polańczyka ma najwięcej miejsc noclegowych. Wetlina tętni życiem, jest hałaśliwa, zachowanie części masowych turystów bywa bardzo nieciekawe, więc dla innych gości, tych lubiących spokój i ciszę, Smerek jest dobrym rozwiązaniem. Mogą tu wypoczywać zarówno rodziny z dziećmi jak i kwalifikowani turyści, którzy chcą zarówno pochodzić po górach jak i spędzić trochę czasu w fajnej knajpce. Z Smereka jest blisko do atrakcji, rozrywek i węzła szlaków w Wetlinie. Mamy tu jednocześnie uroki ustronnego położenia, miejscowość gwarantuje bezpieczeństwo i wygodny odpoczynek.
Fot. www.owsmerek.pl
Plusem Smereka jest także malownicze położenie nad Wetlinką i potokiem Smerek gwarantujące dobry dostęp do wody. W Smereku i pomiędzy Smerkiem, a Kalnicą są słynne w Bieszczadach miejsca do rzecznej kąpieli i trawiaste plaże cieszące się dużą popularnością. Nasze górskie rzeczki słyną z kamieńca, który jest wyjątkową atrakcją dla dzieci. Rzeczki przeważnie są płytkie, wprawdzie bywają wartkie, ale jednocześnie są miejsca, gdzie woda płynie wolno, szybko nagrzewa się tworząc idealne warunki do brodzenia i zabawy. Z moich przewodnickich doświadczeń wynika iż rzeczne kąpiele są dla gości z nizin jedną z największych bieszczadzkich atrakcji.
Fot. Jernej Prosinecky
Nad Smerekiem dominuje potężny Smerek (1222 m n.p.m.) zwany przez dawnych mieszkańców Ścianą lub Wysoką. To jest najdalej na zachód wysunięta część połonin charakteryzująca się najmniejszą ilością gatunków i zbiorowisk wschodniokarpackich. Nie oznacza to, że Smerek nie jest cenny przyrodniczo, wprost przeciwnie znajdują się tu cenne zbiorowiska półek naskalnych i murawy alpejskiej. Aby jej chronić zmieniono przebieg szlaku czerwonego. Szczyt Smereka na charakterystyczny kształt, tworzą go dwa żebra skalne przedzielone rowem tensyjnym. Ze szczytu rozciąga się piękna panorama. Zapraszam do prezentacji o górze Smerek http://www.grupabieszczady.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=107&Itemid=276 Przez Smerek wiedzie zarówno szlak czerwony jak i ścieżka przyrodnicza "Suche Rzeki-Smerek" http://www.grupabieszczady.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=59&Itemid=66
Fot. Marek Jurek
Tak o Smereku pisze Jernej Smerek(Wysoka) – 1222m n.p.m. Na fotografii widoczne obie kulminacje: wyższa do której odnosi się wysokość szczytu oraz niższa z metalowym krzyżem. Symbol wiary chrześcijańskiej stanął tam z inicjatywy Śp. Ks. Antoniego Kołodzieja, ówczesnego proboszcza parafii Cisna , na pamiątkę obchodów 600-lecia Diecezji Przemyskiej. Dla lokalnych władz komunistycznych takie przedsięwzięcie mogło oznaczać jedynie celową prowokacje, dlatego wszystko musiało zostać dokładnie zorganizowane. Wdrożenie planu w życie umożliwiła też tragiczna śmierć turysty, rażonego piorunem w czerwcu na szczycie góry. Po pomyślnym zakończeniu akcji miała rozejść się plotka, iż to znajomi denata postawili krzyż ku jego pamięci. W efekcie późną jesienią 1976r. ks. Antoni wraz garstką miejscowych parafian wyniósł na wierzchołek góry krzyż w formie prefabrykatów, które na miejscu zostały scalone. Tak o to w przeciągu dwóch nocy misja została zakończona, a krzyż wmurowany na stałe stoi na Smereku po dziś dzień. Przełączkę pomiędzy dwoma wierzchołkami zwano dawniej Dołyną, zaś północny bystry stok Ścianą. Ściana istotnie robi ogromne wrażenie ale według mnie najlepiej prezentuje się, będąc naprzeciw obserwatora, bądź lekko po przekątnej – taki punkt widzenia można osiągnąć m.in. w okolicach Magury Krywickiej (Stoły)- 968m n.p.m , lub na gruntach wsi Łuh(w drodze do rezerwatu „Sine Wiry”). Pod olbrzymią łatą śniegu miedzy grzędami widać początek doliny potoku. To źródliska Kindratu, uchodzącego do Wetliny w Kalnicy. Po prawej stronie, w obniżeniu widnieje skrawek połoniny, porośnięty chorągiewkowatymi świerkami. Zwie się on Szczawnik i prowadzi przez nią czerwony szlak pod krzyż.
Fot. Jernej Prosienecky
Smerek jest miejscowością przyjazną dzieciom. Pani Ula Krańska przygotowała mamom krótki opis ciekawych tras, które można pokonać z wózkiem z dzieckiem. "Płaskie - no prawie płaskie - jest jedno miejsce gdzie rowerem lub wozkiem trzeba troche powalczyc. Przy czerwonym szklaku wzdluz potoku Niedźwiedziego. 1. "Końska Trasa" - 4 km - moja ulubiona do biegania :) Wzdluż cudownych łąk i bardzo widokowa. Pięknie widać Smerek i im dalej tym piękniej sie wszystkie połoniny wylaniają :)
2. Niedzwiedzi_Stokówka_Bystry - nie wiem dokładnie - ale jakieś 10 km jak nic :). Najpierw czerwonym szlakiem na Fereczata wzdluż potoku "N" a potem w lewo stokówka u podnóża Fereczatej i Jasła i potem wzdłuż Bystrego do Smereka. Bardzo miła i spokojna trasa, lekko zacieniona. Na wózek czy rower idealna... trochę trzeba walczyć przy złaączeniu ze stokówka ale do przeżycia.
3. Potok Smerek _Stokowka_ Niedziedzi - jak nic 15 km... ale nie mierzyłam.. Po drodze spotykamy Panów Smolarzy :) podobna trasa do Nr 2.. z tym ze dłuższa."
Fot. Jernej Prosienecky Wypał węgla drzewnego
Smerek leży na styku Bieszczadzkiego Parku Narodowego i Ciśniańsko-Wetlińskiego Parku Krajobrazowego, to jeden z najcenniejszych pod względem przyrodniczym terenów w Unii Europiejskiej. My jako Polacy powinniśmy doceniać dziedzictwo przyrodnicze, które wyróżnia nas w skali Europy, Smerek mimo iż to jest dość duża miejscowość turystyczna jest bez mała ostoją wielkich drapieżników. Sama miałam przyjemność o świcie podziwiać młodziutkie wilczki bawiące się obok cmentarza przycerkiewnego, a na szkoleniu mogliśmy zapoznać się z wynikami badań naukowych. Badany za pomocą telemetrii ryś prawie codziennie spacerował sobie po wsi pomiędzy domami. Smerek jak cała gmina Cisna jest w 100 % objęty siecią Natura 2000 co powoduje konflikt pomiędzy rygorami ochrony przyrody, a miejscowymi. Natura 2000 jest antyinwestycyjna, alogiczna, to dzięki temu mamy takie dziwactwa jak łąka świeża na przestrzeni kilkunastu metrów przecięta ścieżką pomiędzy dwoma pensjonatami.
Fot. Jernej Prosienecky Chmara dwudziestu łań w Smereku, w miejscu Zarika.
Przez Smerek przebiega tylko jeden szlak, jest go czerwony główny beskidzki, odcinek Cisna-Jasło-Fereczata-Smerek wieś-Kalnica-Smerek góra. Przeważnie dzielony jest na dwie części, pierwsza wycieczka z Cisnej do Smereka wsi, a potem druga ze Smereka wsi na Smerek górę i dalej przez Przełęcz Orłowicza na Połoninę Wetlińska. Należy pamiętać, że część góry Smerek zwanej niegdyś Wysoką lub Ścianą położona jest na terenie BdPN i tu pojawiają się problemy z obsługą punktu kasowego. Turyści mają obowiązek wykupić bilet tylko na szlak wiodący na Smerek i Połoninę Wetlińska, niezgodne z prawem jest żądanie nabywania biletu na spacer wzdłuż Wetlinki czy szukanie potoku Kindrat, że o plażowaniu nad Wetlinką nie wspomnę. Niestety, pracownicy punktu kasowego przez lata naciągają gości na opłaty, w sprawie wypowiedziała się w internecie dyr. BdPN. Podobnie jest z psami, nie wolno ich wprowadzać tylko na teren parku narodowego.
Fot. Beata Kalitan Fereczata tu z psami można wejść
Fot. Marek Jurek
Dzieje Smereka to typowa historia bieszczadzkiej wsi. W sumie niewiele o niej wiemy. Smerek został lokowany na prawie wołoskim w dobrach Kmitów, po raz pierwszy jest wzmiankowany w 1529 r. W 1539 r. przeprowadzono granicę pomiędzy dobrami sobiańskimi Kmitów i królewszczyznami. W 1580 r. przechodzi drogą dziedziczenia w ręce Herbutów, potem Anny Kmity i jej potomków. Regestr podatkowy z 1589 r. wykazuje tu: 6 i 1/2 łanu osiadłych przez kmieci, 1i 1/2 łana sołysiego, 1/4 łana popiego oraz 1 młyn 1-kołowy, 3 komorników. W XVII w. wieś przechodzi na własność Romerów, a w XVIII w. Łosiów.
Fot. Marek Jurek Część Smereka zwana Widetą
Niewiele pisze się w przewodnikach o największej naszej pladze, czyli beskidnidzwu. Smerek słynął ze zbójników. W 614 r. miejscowy sołtys Petro na czele 98 zbójników napada i niszczy doszczętnie wieś i dwór. Były próby zaradzenia temu problemowi, ale w większości były one bezskuteczne. O jednej z nich ciekawie pisze Teofil Wojciechowski w monografii "Polana wieś bieszczadzka Dzieje cywilne i kościelne": "Wojna z kozakami na ziemi sanockiej zaznaczyła się ożywionym działaniem rozbójników beskidzkich i "brataniem się z nimi niektórych sołtysów i poddanych". Do walki z rozbójnictwem ziemia sanocka w 1648 r. powołała specjalny oddział zbrojny (presidium). Odtąd co roku rekrutowała taką formację, której żołnierzy nazywano smolakami ze względu na płacenie im żołdu z podatku podymnego. Na to zgodził się sejm w 1655 r. , który ponad to ściganie zbójnictwa wyłączył spod kompetencji starostów grodowych. Odtąd starostowie sanoccy na życzenie szlachty dawali swoich podkomendnych - konnych lu pieszych - pod dowództwo rotmistrzów smolackich. W latach 1660 i 1661 r. sejmik sanocki zobowiązał aktualnych posiadaczy wsi do wystawienia pieszego hajduka z 15 dymów (zagród). Był on uzbrojony w muszkiet z kulami i prochem, w szablę i siekierę oraz wyposażony w 4 zł na zaprowiantowanie się. Sejmik wisznieński w 1665 r. pozwolił na zaciąg jednego hajduka pieszego z 8 łanów uzbrojonego w muszkiet z amunicją, szablę i siekierę. Obroną objęto głównie pas nadgraniczny z Węgrami. Pas ten podzielono na 3 odcinki: pierwszy od granicy z ekonomią samborskąpo Wetlinę na południu i Czarną na północy, drugi z Wetliny do Nowotańca i trzeci od Nowotańca do Krosna. W pierwszym odcinku chodziło m.in. o przeczesywanie pasm Otrytu i Ostrego, stanowiące ostoję wypadów na okoliczne wsie. [...] Napady te musieli mocno odczuwać Romerowie, skoro Szymon, dziedzic Roslina, Jaworca, Studennego i Smereka, nieodpłatnie zobowiązał się dowodzić oddziałem drugiego odcinka, gdzie leżały jego dobra. Mimo przedsiębranej obrony szlachta nie obroniła ani siebie ani swoich poddanych przed napadami połączonymi z uprowadzaniem ludności lub jej ucieczką, co zmuszało właścicieli wsi do szukania nowych osadników."
Fot. Jernej Prosienecky Cienisty Dziurkowiec vs. oświetlony Smerek.
Do języka polskiego na trwałe weszło powiedzenie: galicyjska bieda. Tu zawsze żyło się skromnie, ale były rejony, gdzie panował głód. Takim bardzo często bywały Bieszczady. Kuchnia chłopska była "bardzo urozmaicona", raz jadano kartofle z kapustą, następnym razem kapustę z kartoflami. Najbardziej popularną potrawą w Bieszczadach Wysokich był czyr owiany, a na północy Bojkowszczyny czyr jęczmienny czy żytni, czyli bardzo prosta potrawa. Do gotującej się wody gazdyni wrzucała trochę grubo zmielonej mąki, powstawała z tego taka papka którą podawano z mlekiem lub okraszoną olejem. Dzięki kwestionariuszom wypełnionym przez miejscowych nauczycieli wiemy bardzo dużo o życiu Bojków w latach 30. XX w. Oto fragment opisu nauczyciela ze Smereka: "Co jedzą? Jadłospis bardzo prymitywny nawet w tak skąpych rodzajach artykułów, którymi rozporządza gospodyni w górach. Jest on następujący i powszechnością swą obowiązuje ogół mieszkańców. Potrawy powszechne codzienne. 1) Ziemniaki buli gotują nieobrane i obrane. Często też pieką. Jedzą z mlekiem lub surową kapustą. Z braku podobnych jedzą ze solą, lub bez. 2) Kapusta: gotują, cedzą i zalewają słodkim mlekiem. 3) Mleko: piją surowe lub gotowane prażene. 4) Barszcz: ciepła woda zasypana żytnią mąką. Do tego wrzucają pokrajane buraki. Solą i przygotowane jedzą. 5) Kisiel - kysełycia: ciepła woda + owsiana mąka, zmielona na żarnach. Przecedzają przez sito, przygotowują i jedzą z kartoflami. 6) Zupa kartoflana - buli z wodoju: ciepła woda + pokrajane kartofle + pieprz + sól. Przygotowane jedzą z chlebem 7) Pierogi -pyrohy: mąka żytnia razowa lub pytlowa, jęczmienna, rzadko owsiana 8) Zaprawka I: przygotowane mleko + pytlowana mąka w nim rozpuszczona + jaja 9) Zaprawka II: ser + śmietana + cebula młoda 10) Czyr: mąka żytnia, jęczmienna lub owsiana rozpuszczona na rzadko we wodzie i zagotowana. Jedzą z mlekiem, a w postach z wodą. 11) Krupy - pyncaki: jęczmienne krupy gotowane na wodzie, zalewane mlekiem. 12) Fasola, bób. Ryż tylko na Wieczór Wigilijny.
Fot. Marek Jurek
Dzięki monografii Edwarda Orłowskiego możemy poznać dzieje okolicznych lasów w czasach historycznych. Pozwolę sobie zacytować mały fragment monografii: "Dobra Kalnica - pow. lasów 3923 ha, we wsiach Kalnica (513 ha + tartak parowy i zakład przetwórstwa drewna, produkcja giętych i toczonych elementów do mebli), Smerek (2655 ha lasów + tartak parowy na Beskidzie), Strubowiska (755 ha lasów). Do majątku leśnego należała także prywatna leśna kolejka wąskotorowa Cisna-Kalnica. Właścicielem dóbr był Maksymilian Straetz. Z jego inicjatywy w latach 1900-1904 z Majdanu do Kalnicy doprowadzono tory kolejki wąskotorowej, która połączyła wieś z Nowym Łupkowem. Na błoniach wsi powstał tartak parowy i zakład przetwórstwa drzewnego, produkujący prefabrykaty dla wiedeńskiej firmy meblarskiej "Thonet". W Kalnicy zatrudnienie znalazło około 100 osób. Po śmierci w 1908 r. Maksymiliana Straetza, majątek Smerek, nabyło wiedeńskie Towarzystwo "Holz Handels Aktiengesellschaft in Wien", które sfinansowało doprowadzenie torów odnogi kolejki do miejsca leśniczówki Szpickery (wybudowana nieco później, bo ok. 1914 r.) do przysiółka Beskid w Smereku, gdzie postawiono duży tartak parowy, w którym pracowało ok. 60 osób. W lasach M. Streatza zatrudniono służbę leśną, którą stanowili Jan Auinger - zarządca lasów (leśnik) w Kalnicy, Janor - leśniczy w Kalnicy, Habicht - leśniczy w Smereku i 4 gajowych."
Fot. Jernej Prosiencky Kawałek piły trakowej w dawnym przysiółku Smereka - Beskidzie, w miejscu tartaku zbudowanego ok. 1908r.
Przyczynkiem do rozwoju była niewątpliwie budowa linii kolejki wąskotorowej. Przejeżdżając przez Smerek widzimy nieczynne torowisko. Tak o nim pisze Stanisław Wermiński w godnej polecenia broszurze "Kolejka leśna w Bieszczadach": Nieeksploatowane od wielu lat torowiska porosły krzewami i drzewami. Częściowo odkrzaczenie trasy Przysłup-Werlina prowadzą organizatorzy biegów narciarskich szlakiem kolejki. To umożliwia przejście torowiska i zrozumienie, jak ogromny poniesiono wysiłek przy budowie kolejki. [...] Smerek - wzmianki z 1529 r., nazwa od "smerek" - świerk, nad Potokiem Niedźwiedź, dobra Kmitów. W latach 1908-1909 do przysiółka Beskid w Smereku wybudowano odcinek kolejki ze Strzebowisk (Szpickiery) przez Towarzystwo "Holz Handel Aktiengesellschaft Wien". Po wybudowaniu kolejki otworzono w Beskidzie tartak parowy zatrudniający 60 osób. Ten odcinek kolejki był użytkowany do 1944 r. z przerwą w połowie lat 30."
Fot. Beata Kalitan
"Posiadająca liczne wojenne ślady połonina Dziurkowca (1188m n.p.m). W 1944r. z doliny Chomowa początkowo bystro, serpentynami, a później łagodnym i przyjemnym grzbietem Niemcy poprowadzili tutaj drogę, która zmierzała na grzbiet pasma. Pozostałości po niej widać jeszcze na Rabiej Skale oraz w okolicach Czoła. Natomiast poniżej granicy lasu trakt jest bardzo wyraźny i obecnie służy do zrywki drewna. W związku z tym dla wygody same serpentyny zostały częściowo pominięte i zniwelowane stokówką na szage. Wygodne dojście z doliny Smereka(Wietnamu). Na krzyżówce przy składzie drewna w Beskidzie w lewo, następnie drogą zakładową "Chomów" wzdłuż potoku o tej samej nazwie.
Tak o tym pisze Małgorzata Gliwa w artykule "Przesiedlenia ludności ukraińskiej z Bieszczad w latach 1944-1947" zamieszonego w wydawnictwie IPN "Bieszczady w Polsce Ludowej 1944-1989": "Dopiero po 1956 r. w Bieszczady zaczęli przybywać osadnicy, którzy rozpoczęli budowę domów i rewitalizację zniszczonych osad. Przykład gminy Cisna położonej na południu powiatu, na obszarze, który najdłużej był kontrolowany przez UPA, daje pewien obraz dramatu ludzi zamieszkujących te tereny. Objęte wtórną kolonizacją w latach sześćdziesiątych wsie gminy Cisna do dzisiaj nie osiągnęły dawnego potencjału demograficznego i gospodarczego. Spośród osiemnastu całkowicie wysiedlonych wsi tej gminy trzy zupełnie zniknęły z osadniczej mapy Bieszczadów (Łopinka, Łuh i Zawój), w trzech (Jaworzec, Liszna i Solinka) wybudowano tylko kilka budynków służących jako schronienie dla turystów czy leśników. W pozostałych natomiast liczba budynków mieszkalnych i gospodarczych jest znacznie mniejsza niż w okresie międzywojennym. "
Fot. Jernej Prosienecky
Po dawnym Smereku prawie nic nie pozostało. Jest tylko miejsce cerkiewne (poproszono abym używała słownictwa naukowego, a nie turystycznego, cerkwisko nie jest odpowiednim określeniem) i mały fragment cmentarza przycerkiewnego znajdujące się tuż obok szlaku czerwonego Polecam przewodnik Stanisława Krycińskiego "Cerkwie w Bieszczadach": "Smerek Cerkiew parafialna, p.w. św. Wielkiego Męczennika Dymitra. Poprzednia drewniana, wzniesiona na planie prostokąta o wymiarach 19,6 x 9,2 m. Ostatnia również drewniana, powstała w 1875 r. Miała bryłę klasycznej cerkwi bojkowskiej, ale jej trzy brogowe zwieńczenia zakończone były barokowymi hełmami tak typowymi dla cerkwi łemkowskiej. Zniszczona prawdopodobnie w czasie II wony światowej. Zachowała się czytelna podmurówka i okalający ją starodrzew. Wymiary cerkwi zdjęte z podmurowki: babiniec - 6x6 m, nawa 6,7x6,7 m, prezbiterium 6x6 m. Dzwonnica drewniana, zrębowo-szkieletowa, dwukondygnacyjna, nakryta brogowym dachem zwieńczonym barokowym hełmem. Nie istnieje. Cmentarz cerkiewny, zdewastowany. Zachowało się kilka mogił ziemnych oraz fragmenty kamiennych i betonowych nagrobków. Kilka starych drzew. Kaplica pw. Narodzenia NMP zbudowana w 1903 r. murowana. Nie istnieje."
Fot. Jernej Prosienecky Miejsce cerkiewne
Fot.
Opracowanie Lucyna Beata Pściuk przewodnik górski, pilot wycieczek 502 320 069 Polecam nasze usługi przewodnickie - cena od 250 zł netto, od 350 brutto faktura VAT. Programy wycieczki przygotowuję indywidualnie dla każdej grupy dostosowując je do możliwości finansowych i zainteresowań grupy. Proszę o kontakt telefoniczny 502 320 069 Bieszczady i okolice oferują dla grup zorganizowanych multum atrakcji, wśród nich są: wycieczki górskie, wycieczki po ścieżkach dydaktycznych, spacery po górskich dolinach, miejscach cennych przyrodniczo, wycieczki rowerowe, spływy kajakowe i na pontonach, jazda konna pod okiem instruktora, bryczki, wozy traperskie, prelekcje, pokazy filmów przyrodniczych, diaporam, warsztaty przyrodnicze, warsztaty kulturowe, warsztaty fotografii przyrodniczej, pokazy ptaków drapieżnych, wizyty w wielu ciekawych miejscach np. hangary na szybowisku w Bezmiechowej, bacówkach z serami Bacówka Nikosa 504 750 254, zwiedzanie muzeów, galerii, cerkwi i dawnych cerkwi, ruin, "zaliczanie" punktów widokowych, nawiedzanie sanktuariów, izby pamięci prymasa Wyszyńskiego, spacer po udostępnionych turystycznie rezerwatach, rejsy statkiem po Jeziorze Solińskim, żaglowanie po Jeziorze Solińskim spotkania z naukowcami, ludźmi kultury, artystami itd. np. przy ognisku, zakup ziół i przypraw u Adama (Numer telefonu do Adama 723 652 669, towar można zamówić drogą pocztową.) itp. Koszt obiadu to w przypadku grup młodzieżowych jest od 15 zł do 25 zł. W tym roku mamy bardzo rozwiniętą ofertę edukacyjną na którą składają się warsztaty i prelekcje: kulturowe, przyrodnicze, związane ze starymi rzemiosłami, fotografii przyrodniczej itd. Cena od 800 zł/grupa warsztaty przyrodniczo-fotograficzne, od 12 zł/os warsztaty pieczenia chleba i proziaków, robienia masła i smażenie konfitur.
Fot. Marek Jurek Berehy Górne parking, zejście ze szlaku czerwonego
Polecam artykuł Jerneja Prosieneckiego o historii leśnictwa na tym terenie. Jest napisany z pozycji człowieka, który zna z własnego doświadczenia trud pracy w lesie.
Obszar zlewni potoku Smerek, który wśród powojennych autochtonów skojarzony został z nazwą „Wietnam”, jest drugą co do wielkości kotliną w dorzeczu rzeki Wetliny. Powierzchniowo ustępuje jedynie kotlinie Moczarnego, w przeciwieństwie do której pozostaje w dalszym ciągu pod działaniem gospodarki leśnej. Turystycznie to mało spopularyzowany teren i zasadniczo niewielu ludzi tutaj zagląda, nie wiedząc iż również tutaj buczyna szumi swoja bogatą historią. Lasy mają tu w głównej mierze charakter naturalny i podobnie jak w Moczarnym, składają się z mieszanych drzewostanów bukowo-jodłowych oraz jaworzyn w partiach szczytowych. Potok Smerek przeciskając się pomiedzy masywem Fereczatej i Jawornika tworzy serie urokliwych kaskad, do których jeszcze kilka lat temu prowadziła oznakowana ścieżka(obecnie zarośnieta). Dorzecze jest asymetryczne , lewe cieki przeważnie są krótsze ale o większych spadkach (Flader, Osiemnasty). Wyjątek stanowi potok Fereczat, mający swoje ujście bliżej wylotu doliny. Prawe potoki posiadają mniejsze spadki lecz z reguły są dłuższe(Rybnik, Chomów, Płaszynir). Te ostatnie trzy cieki są warte uwagi ze względu na swoje odrębne walory.
Fot. Jernej Prosienecky Smerek i stromo opadająca dolina potoku Bobków.
Dolina Rybnika zdaje się hołubić jodłe jako gatunek, miejscami przeważający w drzewostanie i obserwuje się tutaj jej najwieksza zasobność w całej kotlinie. W tym miejscu właśnie w połowie lat 80tych zostały ścięte trzy jodły w tzw. „leżanine”, których miąższość oscylowała w granicach 100m3. Potężne pnie po nich są widoczne do dziś. Wzdłuż Rybnika ciągneła się bocznica kolejki leśnej z przełomu XIX i XXw relacji Majdan – Smerek(Beskid). Twardy nasyp posłużył za szlak zrywkowy ,natomiast gwoździe kolejowe niejednokrotnie dziurawiły opony w ciągnikach zrywkowych. W oddziele 93, pod okapem drzewostanu, w sąsiedztwie naturalnego odnowienia, znajduję się mała enklawa gatunkowa złożona z cisa pospolitego. Etymologia jej występowania jest nieznana. Na pewno cisy nie zostały posadzone po wojnie i dziś w ramach ochrony są ogrodzone siatką leśną.
Fot. Jernej Prosinecky Droga zakładowa Nadleśnictwa Cisna, w obrębie Wetlina, relacji Smerek(Beskid) - Majdan, wykonana na bazie dawnego torowiska kolejki leśnej z przełomu XIX i XX w. Prowadzi nią ścieżka rowerowa o nazwie "Fereczata"
Miałem okazje znaleźć jeszcze gwoździe kolejowe, elementy mocujące szyny a także zarośnięty nad brzegiem Smereka wagonik kolejki. Była to właściwie rama z niego, bez osi w całości nitowana. Służył on prawdopodobnie do podwożenia kłód pod pracującą piłę trakową. W potoku Osiemnastym, na ostrym zakręcie nasypu leżał stary rozjazd kolejowy. Na dawnych polach po obu brzegach Chomowa trwa teraz przebudowa świerczyn, kryjących liczne piwnice oraz głęboką studnie, spokojnie „chłopa” kryjącą. Wszystko to jest dość dobrze zakamuflowane a zwłaszcza latem, dlatego zaleca się szczególna ostrożność przy jakichkolwiek sentymentalnych poszukiwaniach. W czasie II wojny światowej Niemcy organizowali tutaj opór na górujących szczytach Pasma Granicznego. Poprowadzili drogę najpierw wzdłuż Chomowa, a następnie serpentynami pnąc się w górę grzbietu zmierzającego na Dziurkowiec (1188m n.p.m) W związku z tymi faktami Wietnam, bardzo często odwiedzały patrole saperskie utylizujące niewybuchy. Sam w trakcie pracy natknąłem się wielokrotnie na pamiątki wojenne. Co prawda większe składy amunicji zostały już zabezpieczone ale wielkim szczęściarzem nie będzie ten, który wytropi pojedyncze egzemplarze granatów moździerzowych, min bądź pocisków artyleryjskich. Dlatego należy mieć się na baczności i każde odkrycie zgłosić w placówce SG, bądź właściwej leśniczówce.
Fot. Jernej Prosienecky
Tak jak sąsiednie Moczarne, dolina Smereka była dostarczycielem tysięcy kubików drewna. Linii kolejki tutaj nie reaktywowano, w związku z tym transport odbywał się droga zakładowa, biegnąca wzdłuż Smereka. Początkowo przez linowe samozaładowcze samochody Praga, a w dobie postępu technologicznego już za sprawą samochodów ciężarowych, wyposażonych w HDS. Pragi zwoziły surowiec na okoliczne składnice manipulacyjne(Kalnica,Wetlina, a następnie Zespół Składnic wysyłał już drewno wąskotorówka do Rzepedzi. Załadowanie Pragi dłużyca nie było czynnością prostą i należało do tego celu drewno odpowiednio przygotować. Kłody ułożone długościami, z wyrównanymi czołami to standardowa procedura. Najlepiej grubszymi końcami w kierunku wywozu oraz obligatoryjnie zalegarowane. Umożliwiało to sprawne załadowanie, ale wymagało od zrywkarzy sporej precyzji i dodatkowej pracy zwanej mygłowaniem - czyli układaniem zerwanych dłużyc w stosy. Mój Ojciec pracując często w leśnictwie Smerek, miał z tym do czynienia na co dzień i zbierał tym samym kolejne doświadczenia. Widział wyraźną różnice pomiędzy zrywką tutaj a sąsiednim Moczarnym, gdzie mygłowanie było sporadyczna czynnością, ze względu na bezpośredni załadunek drewna przez ZS na wagony kolejki. Podobnie tutaj jak w pobliskim Moczarnym drzewostany były zasobne. Ojciec pamięta oddział na Rybnickim potoku , na którym drewno pozyskiwał wieloletni drwal Nadleśnictwa Wetlina, Pan Stanisław Opyd. Z relacji Ojca wynikało, że koncentracja pozyskanego drewna była olbrzymia. Połowa dłużyc, w większości jodłowych nie leżała w ogóle na ziemi. Ojciec zerwał wtedy 55m3 w ciągu jednego dnia, na średniej długości trasie. Stoki niższej kulminacji Paprotnej porastała buczyna, w której rezultatem była średnia miąższość dłużycy większa niż 1m3. Innymi słowy kłód było mniej niż kubików, a Ojciec formował ładunki złożone przeważnie z 3 sztuk. Podobna kuriozalna sytuacja miała miejsce na zboczach Płaszy, w oddziele tym razem raczej typowo trzebieżowym. Stosami ułożonymi ze znanych wszystkim „metrówek” można było przejść cały oddział. Przed przejęciem przez BdPN w 1991r. wschodniej części Nadleśnictwa Wetlina, istniały tu dwa leśnictwa – Smerek i Strzebowiska. Po restrukturyzacji podział powierzchniowy zmieniono i przesunięto, lokując tutaj dalej Smerek, cześć Starego Sioła i nowo powstałe leśnictwo Okrąglik. W konsekwencji tego leśnictwo Smerek staje się najwyżej położonym leśnictwem w Nadleśnictwie Cisna, oraz jednym z najwyższych w Polsce. Dominują duże odległości zrywki(do 3800m w oddz. 105). Dlatego po 2000r. podjęto inicjatywe ich skrócenia, budując boczne prostopadłe drogi zakładowe (Rybnik, Chomów). Pierwsza z nich nie została jednak ukończona. Takie charyzmatyczne szczyty jak: Paprotna (Paportna)-1198m n.p.m; Rabia(Riaba)Skała -1199m n.p.m; Dziurkowiec-1188m n.p.m i Płasza-1163m n.p.m znane są każdemu wytrawnemu turyście. Wysokogórskie otoczenie i tym samym cieżkie warunki pracy, przyczyniły się do kolejnego kroku naprzód w leśnictwie. W 1999r. sprowadzono do Nadleśnictwa Wetlina innowacyjny sprzęt do zrywki drewna, zwany leśna kolejką linową. Jej celem była jednoczesna ekologizacja prac oraz możliwość zrywki drewna z trudno dostępnych miejsc. Wiązało się to przede wszystkim z ograniczeniem wykonywania stokówek oraz zastąpieniem koni przy zrywce, które choć potrzebne to odeszły do lamusa. W dolinie Smereka kolejka zerwała najwięcej drewna i pracuje tam po dziś dzień, już jako własność przedsiębiorstwa F.U.P.H „Silveg”, działającego pod kierownictwem mojego Ojca. Firma zajmuje się najtrudniejszymi zleceniami dotyczącymi pozyskania drewna. Dysponujemy w całości specjalistycznym sprzętem na poziomie europejskim oraz stosownymi kwalifikacjami. Jako leśnicy staramy się z Ojcem traktować las jako ekosystem a nie fabrykę drewna, pomimo tego, iż żyjemy z jego eksploatacji. Bezustannie poszerzamy swoje horyzonty i rozwijamy się w branży. Kolejny progres firmy widoczny jest we wprowadzeniu metod alpinistycznych przy usuwaniu przestojów i nasienników zalegających w młodnikach oraz podrostach.
Nadleśnictwo Cisna udostępnia dolinę turystycznie poprzez wymienioną wyżej ścieżkę rowerową, a także oddając do dyspozycji wiatę z miejscem na ognisko. Położona jest malowniczo u wylotu doliny, w zakolu Smereckiego potoku, komponując się ciekawie ze sztucznie utworzonym oczkiem wodnym. Od wietnamskiej drogi prowadzi do niej ścieżka edukacyjna, wytyczona przez służbę leśną. Obowiązkowym elementem odwiedzin tejże okolicy, powinna być wizyta na występującym nieopodal, jednym z ostatnich wypałów na terenie n-ctwa. Oczywiście wejście na jego teren jest wzbronione, ale bez obaw można podziwiać bieszczadzka manufakturę spacerując leśnym gościńcem.
Fot. Jernej Prosienecky
Aktualnie w Bieszczadach obserwuje się wzmożoną, ekologiczną presje w kierunku ochrony nadobnicy alpejskiej (Rosalia alpina). Jest to jak najbardziej zrozumiałe zjawisko, zarówno z racji cech osobniczych samego gatunku jak i czuwania nad prawidłowością gospodarki leśnej. Aspekt ten dotyczy m.in Nadleśnictwa Cisna, a ścilej mówiąc trzech leśnictw, w których ekolodzy podali lokalizacje siedlisk tego chrząszcza. Kolejno są to leśnictwa: „Roztoki”, „Smerek” i „Okrąglik”. Zwracam tutaj uwagę, że oba ostatnie zajmują prawie całą opisywaną wyżej dolinę Smereka. Sytuacja nie byłaby w żaden sposób kontrowersyjna, o ile obyło by się bez skrajnie różnych poglądów w materii biologii chrząszcza. Nie zamierzam stawać po żadnej stronie w tej wojence miedzy leśnikami a ekologami, być rozjemcą, a w żadnym przypadku podważać cudze kompetencje. Sam jako leśnik, mogę natomiast odnieść się do tego problemu i na podstawie własnych obserwacji, sformułować własne, a być może w opinii innych obiektywne wnioski. Moja praca i zainteresowania, których wypadkową jest przebywanie w lesie, sprawiają że jestem w nim częściej niż niejeden leśniczy i ekolog. Dlatego nie mogę się zgodzić zarówno ja, jak i mój ojciec(także leśnik) z tym, że nadobnica składa jaja w świeżym składowanym drewnie bukowym. Wszelaka literatura podaje, iż nadobnica jest chrząszczem wskaźnikowym dla lasów o charakterze pierwotnym, puszczańskim etc. Nie potrafie w związku z tym zrozumieć, skąd nagła „eureka” w tak bardzo rozbieżnych, a jednocześnie podstawowych kwestiach rozrodu owada. Mój ojciec pracuje ponad 30lat bezpośrednio przy drewnie i z drewnem, bo przy zrywce. Widział kilka razy nadobnice lecz nigdy na świeżym drewnie! (Warto również zaznaczyć, że zaobserwowana na świeżych „metrówkach”postać imago, wcale nie musi już być skojarzona właśnie tym drewnem.) Nigdy też nie widział jej na kilkumiesięcznym drewnie(Obecnie drewno odbiera się na cito po zrywce, na składzie. Kilkanaście lat temu procedura ta odbywała się w lesie, zaraz po pozyskaniu, przez co drewno a zwłaszcza stosowne przelegiwało nawet do pół roku.) Zaobserwował je dopiero na starych odpadach pozrębowych, nie młodszych niż 2 lata, zlokalizowanych na naświetlonym składzie drewna. Podobnych obserwacji miałem zaszczyt dostąpić również i ja. W dwa lata po słynnych obfitych opadach śniegu w październiku 2009r. pozyskiwaliśmy drewno z wiatrołomów i wiatrowałów, które przezeń powstały. Pierwszy raz w życiu zobaczyłem nadobnice i to po kilka osobników w jednym miejscu, zarówno kopulujące jak i składające jaja. Nie widziałem jej nigdy w książkowych biotopach na terenie parku narodowego np. a podkreślam po raz kolejny, iż wędruje dużo i starannie obserwuje wszystko wokół. Aby nie być gołosłownym posiadam fotografie z tego okresu, obrazującą strukturę drewna preferowaną wówczas przez owada, oraz samo imago. Omawiane wyżej zdarzenie miało miejsce na składnicy wywozowej przy ujściu potoku Chomów. Jest to ponad 2km na zachód od obecnie podanej przez ekologów lokalizacji, gdzie co prawda warunki bytu są podparte literaturą(nasłoneczniona polanka) ale nie ma tam starego drewna. Puentą powyższych rozważań jest to, że paradoksalnie ani ja ani mój ojciec, nie zaobserwowaliśmy osobnika nadobnicy alpejskiej, na żadnym z chronionych obszarów wykluczonych z pozyskania. Moim zdaniem brakuje tam odpowiedniej ilości drewna o cechach właściwych dla tego gatunku. Zdaje się że kontrolowana gospodarka leśna, stwarza niejako warunki do rozmnażania dla chrząszcza, dostarczając odpowiedniego substratu pod rozród. W aktualnym stanie dolinie Smereka daleko jest do karpackiej puszczy. Lasy są mocno przerzedzone i odmłodzone. Jednak mimo tego, nadobnica alpejska występuje tu rzekomo dość licznie. Według mnie zasługuje to na głębsze zastanowienie nad całym zagadnieniem ochrony. Na pewno dobrym pomysłem nie jest wielkopowierzchniowe zatrzymanie pozyskania, „świeżego” drewna w miesiącach rójki. Jest to jedynie podkładanie Lasom Państwowym kłód pod nogi, a jak powszechnie wiadomo w takich wojenkach są zawsze ofiary i nie ma zwycieżcy. Najlepszym kompromisowym sposobem na ochronę gatunku(celowo mówię o tym w pierwszej kolejności) i następnie na zakończenie konfliktu, byłyby składowane pryzmy, stosy z drewna, przeznaczone specjalnie dla nadobnicy. Oczywiście w początkowym okresie drewno to będzie bezużyteczne, ale już np. po dwóch latach egzemplarze nadobnicy, o ile tak obficie występują w dolinie, to znajdą sobie je same bez prowadzenia za „rękę”. Fot. Jernej Prosienecky
Ciśniańsko-Wetliński Park Krajobrazowy http://www.grupabieszczady.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=91&Itemid=102 Rezerwat "Olcha łęgowa w Kalnicy"
http://www.grupabieszczady.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=130&Itemid=132 Połonina Wetlińska http://www.grupabieszczady.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=54&Itemid=61
Fot. Robert Mosoń Smerek
...............
............
............
.............
..........
...........
...........
...........
............
................
........
|