Polecamy

Niech snuje się opowieść. Kociaki zasnęły, ogień trzeszczy w kominku, snują się dźwięki skrzypiec Vanessy Mae, powoli przenosimy się w przeszłość. Krwawą podkarpacką przeszłość.
Długo zastanawiałam się jak przedstawić książkę Juliusza Batora "Wojna galicyjska". Prawdę powiedziawszy nadal nie wiem. Pierwsze wydanie wywołało burzę w internecie, było totalnie krytykowana na wszystkich znanych mi forach historycznych i tematycznych. Wydanie drugie, które posiadam miało być wolne od błędów. Nie mam dostatecznej wiedzy, aby książkę merytorycznie osądzić. Pozwolę sobie wrzucić link do dyskusji na innym forum - wypowiada się tu także Autor. http://www.austro-wegry.info/printview.p...&start=150 W rozmowie została skopiowana także pełna przedmowa do wydania II. Wiedziałam jaką burzę wywołała ta książka, mimo to zakupiłam ją za bardzo wygórowaną cenę w leskiej księgarni. Zaskoczyło mnie to, że ta publikacja szybko pojawiła się w tanich księgarniach za 1/6 ceny mego zakupu. Nie żałuję swojej decyzji. Nie jestem specjalistą, interesuje mnie tylko historia mojego regionu, nie mogę narzekać na przedstawienie konfliktu na terenie Bieszczadów. Tym bardziej, że nikt oprócz Olszańskiego nie pokusił się na jego przedstawienie w sposób dostateczny. Nawet prof. Olejko w "Karpackiej wojnie trzech cesarzy. Z działań wojennych I wojny światowej na lądzie i w powietrzu." w dużej mierze cytuje książkę Batora opisując bieszczadzką cześć obu karpackich bitew. Na bezrybiu i rak rybą. Jak wspomniałam wyżej, nie interesuje mnie historia całej Wielkiej Wojny, a nawet jej części dziejącej się na terenie Galicji. Ograniczyłam się do przeczytania rozdziałów poświęconych Bieszczadom, Ziemi Przemyskiej i Beskidowi Niskiemu. Książce zarzucono iż jest ogólnikowa. Hmm, a pokażcie mi proszę chociaż jedno opracowanie, które w sposób szczegółowy przedstawia tragedię, która rozegrała się w Bieszczadach. W sumie przyjęłam ją ciepło, widać w niej pasję Autora, dobre pióro, więc lektura jest w miarę przyjemna dla laika. Tytuł: "Wojna galicyjska Działania armii austro-węgierskiej na froncie północnym (galicyjskim ) w latach 1914-1915" Autor: Juliusz Bator Wydanie: II rozszerzone Stron: 505 Wydawca: Wydawnictwo EGIS Sp. z o.o. Kraków
"Jednocześnie z walkami w Beskidzie Niskim toczyły się ciężkie boje w Bieszczadach. Główne uderzenie miała przeprowadzić rosyjska 8. Armia, zasilona większością sił rozwiązanej 11 Armii. Natarcie w Bieszczadach ruszyło w ostatnich dniach marca 1915 roku. Jedna z dywizji przerzuconych na front karpacki z Przemyśla przebiła się głęboko wciętą doliną Prowczy pomiędzy masywami Połonin Wetlińskiej i Caryńskiej. Dna dolin nie obsadzono, pozycje obrońców były położone znacznie wyżej na grzbietach i głównego przeciwnika Rosjan stanowili nie żołnierze wrogiej armii, lecz głęboki, kopny śnieg. 30 III wojska rosyjskie dotarły do Nasicznego, obrona austriacka pękła i już 1 IV Rosjanie zajęli Ustrzyki Górne i Wołosate. Pozycje na połoninach Austriacy oddali bez walki 2 i 3 IV; główną linię obronną stanowiło teraz pasmo graniczne. Tymczasem oddziały rosyjskie z Wołosatego ruszyły na południowy-wschód, zdobyły Przełęcz Bukowską u stóp Rozsypańca (1280 m) i parły dalej ku przełęczy Użockiej; dopiero silny węzeł obronny na szczycie Opołonka (1028 m) zdołał zatrzymać ich natarcie. Rosjanie ominęłi wówczas pozycję austriacką, zeszli dolinami Halicza i Negrylowa ku Sanowi, po czym nocą 10 IV zaatakowali Uzsok, który jednak wojska austro-węgierskie utrzymały i nie dopuściły do rozwinięcia natarcia dalej na południe. 11 IV wojska carskie zdobyły Beniową, spaloną miesiąc wcześniej na skutek ostrzału artyleryjskiego, i Sianki. Nie udało się im jednak rozwinąć natarcia z przełęczy Beskid Wołosadzki na południe , w celu przecięcia doliny Ungu i biegnącej wzdłuż niej linii kolejowej. Uniemożliwiła im to zacięta obrona przez wojska carsko-królewskie panującej nad przełęczą góry Menczył (1008), nie zdobytej mimo wielokrotnych szturmów." Polecam prezentacje - tu rozgrywały się m.in. walki
Halicz http://www.grupabieszczady.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=57&Itemid=64
Łopiennik http://www.grupabieszczady.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=139&Itemid=143
Fot. Robert Mosoń

Na facebookowej grupie Bieszczady pojawiły się zdjęcia przedstawiające ślady po I wojnie św. W Bieszczadach mała ona szczególnie tragiczny przebieg, wszystkie strony konfliktu swoich żołnierzy traktowali jako typowe mięso armatnie. Jeszcze bardziej cierpiała ludność cywilna. Dziesiątki tysięcy żołnierzy zginęło nie w czasie walk ale głównie z powodu koszmarnych warunków pogodowych. Obie bitwy karpackie są częścią naszej bieszczadzkiej historii więc od lat poszukiwałam książek poświęconych Wielkiej Wojnie na naszym terenie. Niewiele znalazłam, a te które mam nie satysfakcjonują mnie. Zarówno "Wojna Galicyjska" Juliusza Batora jak i "Karpacka wojna trzech cesarzy. Z działań wojennych I wojny światowej na lądzie i w powietrzu" Andrzeja Olejko. Nie jestem specjalistą, wprost przeciwnie, typowym laikiem nie mającym wiedzy z dziedziny wojskowości. Mimo to usiłując przebrnąć przez obie publikacje mam pewne wątpliwości. Dziś chcę przedstawić monografię prof. Olejko. Prawdę powiedziawszy książką ciut mnie rozczarowała, nie przeczytałam jej od deski do deski, zapoznałam się tylko z fragmentami poświęconymi Bieszczadom i Beskidowi Niskiemu. Przede wszystkim zaszokowały mnie błędy, jednak po prof. Olejko spodziewałam się czegoś bardziej doskonałego. Aby nie być gołosłowną zacytuję fragmencik strona 262 "...a trudności pogarszał jeszcze niechętny stosunek miejscowej ludności, w znacznej mierze prawosławnej, która łatwo ulegała propagandzie panslawiańskiej szerzonej przez moskofilnych popów (gdy wojska rosyjskie pojawiły się w Bieszczadach po raz pierwszy w końcu września 1914 r. powitano je życzliwie, a niektórzy Łemkowie służyli im za informatorów i przewodników." Poplątanie z pomieszaniem, w Bieszczadach nie było prawosławnych lecz byli grekokatolicy. W Bieszczadach mieszkali Bojkowie, a nie Łemkowie.Profesorowi Bieszczady pomylili się z Beskidem Niskim, ale małe ale. Tu też mieszkali grekokatolicy, prawosławie pojawiło się dopiero po schiźmie tylawskiej i objęło część społeczności łemkowskiej. Oczywiście, na Łemkowszczyźnie byli zwolennicy idei panslawiańskiej ale nie na Bojkowszczyźnie. Ta książka jest dla mnie trudna w odbiorze, napisana specyficznym językiem, dla mnie jest totlanym chaosem w którym z trudnością poruszam się. Czytam ją po kilka stron dziennie. Plusem niewątpliwie jest fakt, że ukazała się. Jest luka,która ta monografia częściowo zapełniła. To publikacja jako jedna z pierwszych poruszająca ten temat. Po wtóre naszpikowana jest cytatami, wspomnieniami, fragmentami dokumentów itd. Jednak i tu mam zastrzeżenia. Opis części walk w Bieszczadach hmmm prof. Olejko zaczerpnął w książki Juliusza Batora co mnie osobiście bardzo rozczarowało. No i duży plus za obszerna bibliografię i indeks miejscowości. Książka jest niezbyt staranie zredagowana, mapy dla mnie są nieczytelne. Jest jednak wydana w twardej oprawie, na stosunkowo dobrym papierze, szyta. No i bardzo tania. Mam nadzieję, że pojawi się drugie wydanie już z poprawkami. Na pewno powinna znaleźć się w księgozbiorze każdego miłośnika Bieszczadów i osób zainteresowanych Wielką Wojną.
Skrócony spis treści 1. Plany wojenne.... czyli dylematy jak obronić, bądź zdobyć Galicję. 2.Pamiętny rok 1914. Za Cara i Najjaśniejszego Pana , czyli ofensywnie i defensywnie w stronę Karpat na lądzie i w powietrzu. 3." Zamzrznięty front" , czyli wojna w górach. Od odwrotu spod Krakowa w kierunku beskidzko- bieszczackich rozdroży. 4. 'Wielkie lanie"... zimowy horror w Beskidach i Karpatach Wschodnich. Czyli rzecz o dwóch bitwach zimowych i o upadku Przemyśla. 5. Od bitwy Wielkanocnej po gorlickie przełamanie ..., czyli po " wielkim laniu". 6. Gorlickie przełamanie i wyzwolenie Galicji. 7. Historyczne i literackie post scriptum. 8. Bibliografia. Tytuł: "Karpacka wojna trzech cesarzy. Z działań wojennych I wojny światowej na lądzie i w powietrzu." Autor: Andrzej Olejko Wydanie: I Stron: 563 Wydawnictwo: Carpathia Rzeszów, 2013
"Podczas pierwszej bitwy karpackiej (pierwszej bitwy zimowej) żołnierze obu stron walczyli nie tylko z nieprzyjacielem, ale przede wszystkim z naturą. Walczono z mrozem, śnieżycami i głębokim śniegiem, który w górach często uniemożliwiał poruszanie się, a zamarznięta ziemia utrudniała budowę okopów i umocnień. Straty wynikały zatem nie tylko z prowadzenia bezpośrednich działań wojennych, a szturmowanie we wspomnianych warunkach pozycji wroga było wręcz szaleństwem, lecz "walki toczyły się dalej; obrona w oparciu o siły natury była w nich stale silniejsza od ataku." AOK jak i Stawka nie brali tego pod uwagę, a dla sztabowców liczyło się tylko ostateczne pokonanie wroga bez względu na straty własne, w czym dominowała strona rosyjska. Zaciekłość walk była tym większa, że obie strony chciały osiągnąć swój cel - dla c.k. dowództwa było nim przyjście z odsieczą oblężonemu Przemyślowi, zaś dla Stawki było nim wdarcie się przez przełęcze karpackie na Wielką Nizinę Węgierską. Ofensywa c.k. 3. Armii prowadzona podczas silnych mrozów i zamieci ruszyła z przełęczy Dukielskiej i przełęczy Użockiej na północ, a niemiecka Armia Południowa uderzyła w kierunku na Sambor. (...) Na prawym skrajnym skrzydle c.k. 3. Armii walcząca tam Grupa gen. S.Szurmaya zdobyła 26 I 1915 r. przełęcz Użocką i zaczęła schodzić w dolinę Sanu. F. Molnar wspominał: Ostatnio Grupa [gen. S] Szyrmaya stacjonowała w okolicy Użoku i na wschód od wsi Sianki... Masywne umocnienia ziemne o zasieki z drutu broniły stanowisk, które zaplanowano tak, by napierających Rosjan już w pierwszych minutach ataku można było nakryć ogniem krzyżowym. Rosjanie atakowali na ogół pod osłoną nocy, ale honwedzi poradzili sobie z tym łatwo, oświetlając wszystkie ich natarcia. Kiedy wystawione przed zasiekami czujki zauważały zbliżające się w ciemności rosyjskie szeregi, dawały znać do tyłu, podpalając jednocześnie zawczasu przygotowane i oblane naftą stogi słomy. Bijące w górę płomienie oświetlały teren, co ułatwiało zniszczenie wroga, który potykał się w gmatwaninie drutów. W ostatnich dniach Rosjanie atakowali już dziesięcioma falami, lecz honwedzi odpierali wszystkie ataki." [...]
"Podczas walk toczonych na terenie Bieszczadów oddziały rosyjskie w końcu 1914 r. zepchnęły c.k. obrońców z linii Polańczyk-Wołkowyja Otryt, by zostać zatrzymane przez oddziały c.k. 3 Armii na linii Łupków-Wola Michowa-Cisna-przełęcz Użocka. Zima 1914/1915 była ciężka i długa, obfitowała w odwilże i w ten sposób tylko piechota i kawaleria mogły jako tako sprawnie posuwać, natomiast marsz artylerii i taborów był możliwy tylko podczas mrozów. Gdy bowiem przychodziły roztopy, działa i wozy grzęzły po osie i głębiej w bagnach, w jakie zmieniały się doliny pogórzańskich potoków. Jeśli wierzyć niektórym rysownikom, żołnierze, wyciągający działa z takich pułapek zapadali się w błocie po pas, zaś żelazne koła armat i furgonów niszczyły drogi gruntowe w sposób, uniemożliwiający wszelką napraw. Zdarzało się, że działa rozbierano na części celem transportu, a do tego należało przydzielić wielką ilość żołnierzy, którzy na własnych plecach dostarczali zaopatrzenie dla walczących (przede wszystkim amunicję, a dopiero w drugiej kolejności żywność). Żołnierze trwający na na górskich pozycjach przez całe dnie nie otrzymywali ciepłej strawy, a ze względu na maskowanie się przed nieprzyjacielem obowiązywał zakaz palenia ognisk. Wszędzie tam, gdzie wolno było palić ogień, rekwirowano na opał chłopskie zasoby drewna, a że to zazwyczaj nie wystarczało - rozbierano wiejskie zabudowania, gdyż drewno potrzebne było do prac fortyfikacyjnych.Zimowe walki były niezmiernie uciążliwe zarówno dla żołnierzy, jak i dla ludności cywilnej. Odśnieżane drogi, otoczone kilkumetrowymi wałami śniegu, za dnia zamieniły się w rzeki i jeziora, by w pół godziny po zmierzchu stać się trudnymi do przebycia lodowiskami. Na porządku dziennym były odmrożenia, zaś ewakuacja rannych wymagała specjalistycznego sprzętu transportowego. Masowo rekwirowano konie i bydło, jak i inny inwentarz. Z rejonów przewlekłych walk pozycyjnych wypędzono ludność cywilną, w czym szczególnie wsławili się żołnierze węgierscy, widzący w każdym człowieku mówiącym po rusku potencjalnego agenta rosyjskiego wywiadu. W połowie stycznia 1915 r. linia frontu biegła w Bieszczadach poprzez Komańczę-Chryszczatą-Wołosań-Łopiennik-Falową-Stoły-górę Dwernik, lecz nie była to jednak linia okopów frotowych, a jedynie pojedynczych stanowisk ogniowych."
Zapraszam Jawor
http://www.grupabieszczady.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=206&Itemid=213
Sianki http://www.grupabieszczady.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=49&Itemid=53
Fot. Marcin Scelina Uroczysko Piekło u stóp Jaworu
Jestem bez mała żebrakiem doskonałym, tę książkę i kilka innych otrzymałam w UG w Dukli aby móc rzetelnie opracować walory turystyczne Beskidu Dukielskiego. Miałam przyjemność rozmawiać z Autorem, panem Januszem Kubitem. Prosił mnie o pomoc, ale o tym napiszę później. Na początku sądziłam, że skoro ta monografia powstała na zlecenie Urzędu Gminy to będzie to kolejne niezbyt ciekawe opracowanie gloryfikujące samorządowców. Jakże byłam zdziwiona, gdy zaczęłam ją czytać. Lektura mnie dosłownie pochłonęła, przeczytałam ją jednym tchem w kilka godzin. Jest dobrze, przystępnie napisana. Porusza temat mi nieznany, trafiła w moje zapotrzebowanie. Nigdy wcześniej nie natknęłam się na opracowanie przedstawiające fragment dziejów września 1939 r. ograniczaąjce się do Dukielszczyzny. Monografia oparta jest na wielu źródłach, w tym wspomnieniach. I tu powrócę do prośby Autora. W książce przewija się nazwisko kapitana Tadeusza Pściuka, prawdopodobnie był spokrewniony z moim dziadkiem. Pan Kubit poszukuje o nim bliższych informacji. O czym jest książka? Pozwolę sobie przetoczyć fragment Przedmowy. "Opracowanie historyczne "Przełęcz Dukielska we wrześniu 1939 roku" przybliża dzieje formowania się granicy państwowej po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku i jej ochronę w okresie międzywojennym. Ponadto można się zapoznać z historią dwóch batalionów Wojska Polskiego, sformowanych dla tworzonej naprędce Armii "Karpaty", dla obrony południowej granicy ze Słowacja i Węgrami. Dowiadujemy się także o obronie Dukielszczyzny z udziałem II batalionu 2 pp KOP "Karpaty" i Batalionu Obrony Narodowej "Krosno" i dalszych losach obrońców przesmyku dukielskiego; tak podczas kampanii wrześniowej; jak i po jej zakończeniu."Książka została wydana w serii Biblioteka Dukielska. Jak wszystkie książki wydane przez Ruthenus ma ładną szatę graficzną, jest bogato ilustrowana. Gorąco polecam.
Spis treści Przedmowa Wstęp Ochrona granicy państwowej w rejonie Przełęczy Dukielskiej w okresie dwudziestolecia międzywojennego Batalion Obrony Narodowej "Krosno" Batalion I "Dukla" 2. Pułku Piechoty KOP "Karpaty"
Wrzesień 1939 roku na przesmyku dukielskim
Dalsze losy obrońców przesmyku dukielskiego Zakończenie Podziękowanie Bibliografia Słowniczek skrótów Indeks osobowy Ilustracje
Tytuł: "Przełęcz Dukielska we wrześniu 1939 roku" Autor: Janusz Kubit Wydanie I Stron: 154 plus wkładka z 117 zdjęciami ISBN: 978-83-7530-163-2 Wydawca Ruthenus Dukla 2012
"Dalsze losy obrońców przesmyku dukielskiego"
" Po opuszczeniu Dukli przez 1 kompanię kpt. Kazimierczaka wraz z częścią kompanii ckm, przez Lubatową-Rymanów Zdrój żołnierze tego zgrupowania 9 września ok. godz. 17.00 osiągnęli miejscowość Odrzechowa, gdzie zatrzymano się na dwugodzinny odpoczynek. Wobec utraty taborów i kuchni polowych zaprowiantowanie odbyło się w gospodarstwach domowych tej miejscowości. Kpt. Kazimierczak podjął działania mające na celu nawiązanie łączności z II batalionem "Komańcza" mjr. Piłat, który miał znajdować się w Sieniawie, ale oddział ten już o godz. 10.00 opuścił pod silnym naporem niemieckich strzelców górskich swe pozycje obronne w rejonie Rymnowa-Deszna i udał się za San celem zajęcia kolejnej pozycji obronnej. Z Odrzechowej oddział wyruszył do Nadolan, gdzie spędził część nocy.Pozostałe kompanie batalionu KOP "Dukla" w tym czasie obozowały w lesie południowej części Zarszyna, ale nie wiedziały o sobie nic nawzajem. 10 września o godz. 3.00 oddział rozpoczął dalszy marsz w kierunku Bukowsko-Prusiek, bez styczności z wojskami lądowymi nieprzyjaciela, ale pod obserwacją lotniczą z niemieckich samolotów. Po dotarciu do Prusieka okoliczni mieszkańcy, mimo że ruskiego pochodzenia, serdecznie powitali polskich żołnierzy i przygotowali im wyżywienie i zaprowiantowanie. Dotarła do oddziału wiadomość o zajęciu Sanoka przez Niemców. Dotarły wreszcie 2. i 3. kompanie, kosztem porzuconych częściowo płaszczy i tornistrów, tworząc całość batalionu trochę już nadszarpniętą w walce pod Duklą. Mężczyźni z mijanych miejscowości licznie zgłaszali chęć wstąpienia do wojska celem obrony terenu zajmowanego przez nieprzyjaciela. Batalion kwaterował w lesie koło Prusieka. Pozbawiony był żywności, łączności z dowództwem oraz wiadomości o rozwoju sytuacji na froncie. 11 września batalion poprzez Tarnawę dotarł do Olchowej, gdzie właściciel folwarku prof. Szramm przekazał dla całego oddziału wyżywienie i dostarczył stare mapy austriackie, które wraz z jego radami posłużyły o ustalenia dalszej trasy przemarszu. 12 września w Wołkowyi miejscowy proboszcz ks. Jan Siudak przyjął przybyty batalion, a w nocy podczas odpoczynku zorganizował ubezpieczenie i warty z mieszkańców okolicznych miejscowości. W Baligrodzie wywieszono w tamtym czasie flagi ukraińskie, a w Rajskim na rozkaz kpt. Mazurka 1. kompania musiała zaprowadzić porządek pośród rusińskiej ludności uczestniczącej w zaburzeniach porządku publicznego. W dalszym marszu pluton został ostrzelany przez ludność cywilną o orientacji ukraińskiej. Następnie przez Lutowiska, podczas postoju batalionu w Boberce do dowódcy bataliony przybyły dwie Polki, prosząc o pomoc w uwolnieniu dwóch Polaków przeznaczonych na śmierć i zamkniętych w pomieszczeniach przez Ukraińców w miejscowości Żukotyn. Patrol wysłany pod dowództwem kpr. Gancarka uwolnił uwięzionych. 14 września wieś Żukotyn zajęli żołnierze kampanii z BON "Sanok", którzy zostali tam wysłani z rozkazu dowództwa 3. Brygady Strzelców Górskich. Marsze w kierunku wschodnim były wykonywane przeważnie nocami, dlatego batalion potrzebował przewodników spośród miejscowej ludności, przeważnie wrogo nastawionej do Państwa Polskiego. [...]"
Fot. Robert Mosoń
Dziś chciałabym Wam przedstawić niezwykle interesującą dla książkę. Jest to zbiór reportaży z przeszłości "Bieszczady w PRL-u" Krzysztofa Potaczały. Moim zdaniem ta książka zasługuje na uwagę, wyróżnia się z grona ostatnio wydanych publikacji. Jest przede wszystkim źródłem informacji o powojennych Bieszczadach i okolicy. Pięknie jej sedno wyłuszczył Autor we Wstępnie :"Czas biegnie nieubłaganie...Zmieniają się Bieszczady, odchodzą ludzie, którzy po wojnie je zasiedlali. Zostaje po nich trwałe lub mgliste wspomnienie. I to co zdołali przekazać następnym pokoleniom o bieszczadzkim życiu: codzienności,zmaganiach, planach, szansach. [...]To tylko garść spisanych wydarzeń, ale mam wrażenie, że ważnych dla Bieszczadów, ukazujących je z różnych perspektyw; garść opowieści o ludziach pochodzących z odmiennych światów - od chłopów i robotników, po inżynierów i prominentów - lecz połączonych wspólnym losem. Wszyscy oni zapisali się w historii". Sądzę, że Autor osiągnął swój cel, książka jest diablo interesująca, a na dodatek to niezłe czytadło. Używając tego określenia chcę tylko stwierdzić, iż Krzysztof Potaczała na pewno nie przynudza, mimo iż książka jest nasączona faktami czyta się ją lekko, miło i przyjemnie. Osobiście mam lekki niedosyt, mówiąc wprost oczekują na ciąg dalszy. Tym bardziej, że ta publikacja jest wprost przeznaczona dla przewodników, zawiera masę smaczków, Autor też prostuje kilka bieszczadzkich mitów np. ten mówiący tym, że cmentarz w Stuposianach zniszczyli drogowcy. Niewątpliwym plusem są też archiwalne zdjęcia. Reasumując książkę polecam z całego serca wszystkim miłośnikom regionu i powojennej historii. Spis treści Od autora Stalin rozerwany końmi Wilk wyjęty spod prawa Azyl na szczycie Trójcy Hotel pod Jeleniowatym Niedźwiedzie po lufami dygnitarzy Niech żyje przyjaźń polsko-radziecka! Jak górale gazdowali pod połoninami Wszystko pochłonęła woda Z kilofem na Bieszczady Obrazki z poplątanych ścieżek Łowcy węży znad Sanu Skradzione ikony, przetopione dzwony Ziemia odsłania kości, bunkry, broń... Uwięzieni przez biały żywioł Kowboje górskich bezdroży i szos Na tropach "króla puszczy" Filmowy najazd W obronie wymazanych nazw Chłopski bunt Pan na Arłamowie Kościół wzniesiony na cmentarzu
Tytuł: "Bieszczady w PRL-u" Autor: Krzysztof Potaczała Wydani: I Stron: 270 ISBN: 978-83-7576-154-2 Wydawca: Bosz Olszanica 2012
"Kiedyś w Hulskiem, w 1962 r. Rusinek sam schwytał Eskulapa. - Wylegiwał się na skalnym rumowisku. Nie dostrzegł mnie, dlatego mogłem go dobrze obejrzeć. Początkowo nie miałem zamiaru go ruszać, ale przypomniałem sobie nauki Radziwionka, że jest zupełnie niegroźny. Nie miałem wprawy,a jednak udało mi się ułapić węża. Wił się, skurczybyk, walczył, odczułem jego siłę na własnych rękach, ale nie odpuściłem. Kiedy już w Zatwarnicy z robotnikami go zmierzyliśmy, aż nam oczy wyszły na wierzch. Miał metr osiemdziesiąt osiem długości! Wziąłem go do baraku i wypuściłem w przestronnej izbie. Nie miałem pojęcie jak obchodzić się z takim stworzeniem. Obawy się nie sprawdziły. Rusinek i jego podwładni, którzy szybko zaakceptowali nowego lokatora, porzucali mu myszy, martwe ptaki, jaszczurki. Żółto-oliwkowy gad błyskawicznie chwytał je w pysk, po czym zwijał się i konsumował. - Tak się z nim zaprzyjaźniłem, że nie chciałem wypuścić do lasu - wraca pamięcią Rusinek. A że węże Eskulapa lubią środowisko wilgotnych budynków, ten został ze mną. Gniazdował pod łóżkiem równe dwa miesiące. Często wypełzał pod barak, właził na dach, w różne zakamarki. Czasami go łapałem i bawiłem się z nim u uciesze chłopów. Zazwyczaj był łagodny, a jak się zdenerwował to gryzł, tyle, że niemal bezboleśnie. Potem znów gdzieś umykał, wślizgiwał się w szczeliny, ale zawsze wracał pod żelazne łóżko. Aż pewnego dnia na zawsze się ulotnił. Nie dałbym jednak głowy czy na pewno popełzł w trawę i dalej poszukał wolności, czy też ktoś mi go podebrał i sprzedał." W Dwerniku położony niedaleko Sanu drewniany dom pewnej rodziny od lat był kryjówką dla Eskulapów. Mieszkający sami długo o tym nie wiedzieli - aż do czasu, kiedy odpoczywali pod rozłożystą lipą, popijali kawę i nagle nie bez lęku dostrzegli wypełzającego ze szczeliny na poddaszu ogromnego oliwkowego gada. Wtedy nie mieli jeszcze wiedzy o gatunkach rodzimej herpetofauny, więc w pierwszym odruchu chcieli go zatłuc strażackim bosakiemm jednakże wąż był szybszy i skrył się w dziurze pod stopową belką. Gdy opowiedzieli swoje przeżycie znajomemu leśnikowi i opisali węża,mogli odetchnąć z ulgą. Przyrzekli też solennie, że nie będą na niego czyhać z widłami, ale dadzą mu spokojnie żyć. - W naszym letnim domku w Bieszczadach Eskulapy były od dawna, raz trzy, innym razem tylko jeden - opowiada mieszkanka Sanoka. - Ich obecność nam nie przeszkadzała, nawet mieliśmy nieraz ubaw. Jedliśmy kolację, a tu nagle spod dachu wypełzło długie cielsko i po chwili owijało się wokół nogi stołu. Nie do uwierzenia? Tak właśnie było."
Fot. Mariusz Strusiewicz
Fotorelacja ze spotkania autorskiego, które odbyło się w ustrzyckiej bibliotece
Staraniem Wydawnictwa Ruthenus kilka miesięcy temu ukazała się wyjątkowo ciekawa książka Waldemara Basaka "Rzecz o majorze Antonim Żubrydzie Samodzielny Batalion Operacyjny Narodowych Sił Zbrojnych Kryptonim "Zuch" 1944-1947". Pierwsze tak obszerna opracowanie dziejów legendarnych Żubrydowców działających na terenie powiatów: leskiego, sanockiego, krośnieńskiego, jasielskiego. Przez okres PRL kształtował się wypaczony obraz podziemia niepodległościowego. Antoni Żubryd postrzegany był przez pryzmat bardzo popularnej w owych czasach książki Gerharda "Łuny w Bieszczadach". Przedstawiano go w bardzo negatywnym świetle jako zapijaczonego, brutalnego bandytę walczącego z bohaterami pozytywnymi tj milicjantami, komunistami, znienawidzonego przez miejscową ludność. Z tą czarną legendą zmierzył się Waldemar Basak autor licznych publikacji dotyczących dziejów Podkarpacia. W swoim opracowaniu oparł się na materiałach źródłowych m.in zdeponowanych w Archiwum Sądu Okręgowego w Krośnie, Archiwum IPN w Rzeszowie, relacjach osób współpracujących z Zuchem. Powstała wyjątkowo ciekawa, wyważona publikacja,którą czyta się jednym tchem. Może posłużę się fragmentem recenzji " Praca jest znacznym wpisem do dziejów ziem południowo-wschodniej Rzeczpospolitej ( w obecnych granicach) dokonanym za sprawą wspomnianego batalionu NSZ oraz jego dowódcy Antoniego Żubryda. Praca Waldemara Basaka pokazuje horror tamtych czasów. Mordy, napady, inwigilacje, donosy, więzienia. Występuje też ale słabiej, w cieniu pierwszego ofiarność, lojalność, wierność. Po prostu to pierwsze dominuje w materiałach źródłowych. Praca jest potrzebna." Prof. dr hab. Tadeusz Rawski Opracowanie mnie zafascynowało, szczególnie rozdział "Sytuacja społeczno-polityczna na terenie województwa rzeszowskiego w latach 1944-1947, ze szczególnym uwzględnieniem powiatów: Brzozów, Krosno, Lesko, Przemyśl i Sanok". Rzadko spotyka się tak rzetelną i obiektywną publikację. Książka jest pracą doktorską Waldemara Basaka. Tak o niej pisał dr hab. Janusz Odziemkowski "Recenzowana dysertacja daje najpełniejszy w dotychczasowej literaturze obraz organizacji, struktury i działalności Samodzielnego Batalionu Operacyjnego NSZ ZUCH. Jest też krokiem w kierunku pełniejszego poznania sylwetki Antoniego Żubryda, jednej z najbardziej kontrowersyjnych i tragicznych postaci polskiego podziemia niepodległościowego po 1945 r. W tym sensie autor wypełnił postawione na wstępie zadania badawcze. wykazał się godną uznania dociekliwością w poszukiwaniu rozproszonego materiału archiwalnego i wprowadził do obiegu naukowego szereg dokumentów do tej pory przez historyków niewykorzystanych. Odtworzył wiele faktów z dziejów batalionu ZUCH. Jego argumentacja jest przekonująca, sposób wnioskowania znamionuje opanowanie warsztatu naukowego historyka".
Spis treści Przedmowa Wstęp Rozdział I Sytuacja społeczno-polityczna na terenie województwa rzeszowskiego w latach 1944-1947, ze szczególnym uwzględnieniem powiatów: Brzozów, Krosno, Lesko, Przemyśl i Sanok & 1. Narzucenie "nowego porządku' & 2. Stosunek komunistów do Kościoła rzymsko i grekokatolickiego & 3. Przesiedlenia ludności ukraińskiej i walki z UPA Rozdział II Antoni Żubryd - twórca SBO NSZ kryptonim "ZUCH" & 1. Dzieciństwo, młodość, okres wojny & 2. Po "wyzwoleniu" Rozdział III Powstanie i formowanie się oddziału & 1. Organizacja i struktura & 2. Dowódcy kompanii i oficerowie funkcyjni Batalionu & 3. Działalność SBO NSZ kryptonim "ZUCH" w opiniach społeczeństwa a. Stosunek ludności Rzeszowszczyzny do działań A. Żubryda b. Kościół katolicki wobec działalności oddziału Rozdział IV Działalność operacyjna & 1. Akcje zbrojne & 2. sabotaż, zajmowanie mienia i propaganda Rozdział V Likwidacja oddziału & 1. Rozbicie oddziału & 2. Śmierć Antoniego Żubryda Zakończenie Streszczenie i spis treści w języku rosyjskim Wykaz tabel Wykaz ilustracji Wykaz skrótów Źródła i opracowania Indeks osobowy Indeks nazw geograficznych Motto [...] Kochani koledzy, piszę do Was tych kilka słów, może już ostatnich. Ja wpadłem do więzienia, za co? Za kochaną Ojczyznę, za kochaną Polskę prawdziwą, demokratyczną i walczyłem za Nią, ale nie za żydowską i komunistyczną, tylko za demokratyczną. I pewnie tutaj zginę w tych murach ale przysięgi nie złamię i Wy koledzy nie traćcie ducha, a odzyskamy Polskę. Kończę Wasz kolega "Czarny" (Fragment grypsu przesłanego przez por. Mieczysława Kocyłowskiego z więzienia w Rzeszowie w 1946 roku).
Tytuł: "Rzecz o majorze Antonim Żubrydzie" Autor: Waldemar Basak Wydanie: II poprawione i poszerzone Stron: 309 plus wkładka ze zdjęciami Wydawnictwo: Ruthenus Krosno 2010
Kilka zdań zaczerpniętych z I wydania książki dr. Basaka "Rzecz o majorze Antonim Żubrydzie" "Podczas kampanii wrześniowej 1939 r. walczył w szeregach 40. pułku piechoty. 7 września trzy bataliony 40. pp. 5-tej Dywizji Piechoty przybyły do Warszawy, aby wziąć udział w obronie stolicy. Pułkiem dowodził ppłk. Józef Kalandyk, dowódcą 1-ego batalionu był Kazimierz Karol Albert, a plutonowy Antoni Żubryd - podoficerem broni. Batalion bronił mostów na Wiśle na odcinku Warszawa - Wschód. W czasie walk w połowie września 1939 r. plutonowy Żubryd awansowany został do stopnia sierżanta. Za męstwo okazane w obronie Warszawy odznaczono go Krzyżem Walecznych. Po upadku stolicy dostał się do niewoli niemieckiej i umieszczony został w obozie przejściowym w Częstochowie. Zbiegł z niego w listopadzie 1939 r. i pieszo powrócił do Sanoka. Zamieszkał przy ul.Jagiellońskiej u stryja Wiktora Żubryda trudniącego się szewstwem. Wraz z nim uciekła grupa oficerów WP. Ukrywali się oni w starych zabudowaniach gospodarczych przy ul. Matejki i na przedmieściu Kiczury. Pomocy udzielała im kuzynka Antoniego, Maria Wołoszyn (córka Jakuba). Po upływie dwóch tygodni Żubryd zorganizował przerzut tych oficerów za granicę. W okresie tym współpracował z ZWZ w Sanoku". "Zimą 1939/1940 r. utrzymywał się z przemytu przechodząc granicę niemiecko-sowiecką. W styczniu 1940 r. w czasie przekraczania rzeki San w okolicach Leska został zatrzymany przez radziecki patrol graniczny i przekazany do dyspozycji NKWD. Po przesłuchaniu i szczegółowym sprawdzeniu NKWD zwerbowało go do współpracy. Pod pseudonimem "Orłowski" skierowany został na teren Sanoka. Jego zadaniem było zorganizowanie siatki wywiadowczej oraz zbieranie danych o charakterze wojskowym * i prowadzenie rozpoznania budowanych przez Niemców umocnień nad Sanem" * tu Autor powołuje się na charakterystykę k.8 znajdującą się w AIPN. Ta charakterystyka jednak została sporządzona przez UB. "Rzecz o majorze Antonim Żubrydzie" Ruthenus str. 66 "Pod koniec 1943 r. powrócił do Sanoka. Do "wyzwolenia" ukrywał się w okolicznych wsiach (głównie w Zagórzu). W tym czasie utrzymywał kontakty z lokalnymi placówkami AK i prowadził szkolenia wojskowe oraz instruktaż z zakresu wyszkolenia bojowego żołnierzy tej organizacji* Swoim postępowaniem Żubryd zdobył zaufanie miejscowych działaczy i dowódców AK-owskich, którzy w okresie późniejszym stanowili bazę rekrutacyjną oraz zaopatrzeniową dla jego oddziału" * Autor znowu powołuje się na ową charakterystykę str 67. " Zimą 1945 r. Żubryd z żoną pojechał do Bytomia, a "Czarny" i "Wąsacz" udali się do Zakopanego na spotkanie z zastępcą Józefa Kurasia ps. "Ogień' - dowódcą oddziału partyzanckiego działającego na Podhalu. Z powodu wielkich zasp śnieżnych nie dotarli oni do Zakopanego i postanowili pojechać do Bytomia. Tam przebywali z Żubrydami pod ochroną ppor. Kazimierza Wróbla, pracownika UB w Bytomiu. Był to pochodzący z Dąbrówki znajomy Żubryda z okresu przedwojennego. W tym czasie nastąpiła dekonspiracja Wróbla, który w związku z tym postanowił uciekać za granicę. Zorganizował przerzut z Zabrza i zaproponował udział w nim Żubrydowcom. "Zuch" dał wszystkim zgodę na wyjazd, sam jednak postanowił pozostać w Polsce argumentując, że "[...] walczyć trzeba w kraju, bo nie sztuka walczyć za Ojczyznę za granicą"[...]". W konsekwencji została cała czwórka, a Kazimierzowi Wróblowi udało się uciec". "Rzecz o majorze Antonim Żubrydzie" Waldemar Basak Ruthenus str. 74 "Niniejsze opracowanie koryguje wiele narosłych mitów i przekłamań dotyczących dowódcy Batalionu. Głównym z zarzutów stawianych Antoniemu Żubrydowi to zabójstwa Żydów i ludności cywilnej. Nie zapominajmy, że propaganda komunistyczna tego okresu nagminnie pomawiała żołnierzy podziemia o antysemityzm i bandytyzm. W świetle ujawnionych w ostatnich latach dokumentów w jednoznaczny sposób można stwierdzić, że Żydzi ginęli z rąk żołnierzy podziemia niepodległościowego nie z powodu swojej narodowości, tylko za działalność agenturalną. Odnosi się to również do ludności cywilnej. W przytłaczającej większości przypadków ludzie ci współpracowali z UB, bądź innymi organami aparatu represji, byli aktywistami reżimowych partii politycznych lub innych organizacji i instytucji tworzonych przez komunistów". Waldemar Basak "Rzecz o majorze Antonim Żubrydzie" str. 229 wydanie II Ruthenus "Twarz w twarz z zabójcą" Janusz Niemiec [...] Prowadzone przez prokurator Hannę Solarewicz śledztwo jednoznacznie wykazuje, że Jerzy Vaulin jest zabójcą. Wobec faktów Vaulin przyznał się do morderstwa. Pewnego dnia około południa zapukał do drzwi mojego mieszkania i wręczył mojej żonie Izabeli list zatytułowany Do Syna. Jest to 5-cio stronicowy maszynopis bez podpisu z szokującym mnie wstępem, który pozwolę sobie zacytować Słowa te kreśli człowiek który przed pół wiekiem odebrał życie Pańskim rodzicom. W dniu 24 października 1997 r. w dniu dokładnej pięćdziesiątej rocznicy tego dramatu powstała możliwość, a nade wszystko konieczność, złożenia na pańskie ręce tego wyznania. W dalszej części tego listu Vaulin przedstawia swoją wersję wydarzeń opierając swoje relacje na konieczności obrony swego życia. List ten natychmiast przekazałem do prokuratury w Brzozowie, która przygotowywała w tym czasie akt oskarżenia. W dniu wręczenia listu mojej żonie byłem w pracy, dlatego nie doszło do naszego pierwszego spotkania. Przyznam szczerze, ze moja reakcja na to wydarzenie mogła być nieprzewidywalna. W tym czasie, reportaż Piotra Lipińskiego w "Gazecie Wyborczej" o śmierci małżeństwa Żubrydów wywołał zainteresowanie tym tematem Wytwórnię Filmów Dokumentalnych w Gdańsku, która postanowiła nakręcić krótki film. Realizatorzy tego filmu planowali doprowadzić do spotkania Jerzego Vaulina ze mną, ale do tego wydarzenia nie doszło. Film przedstawia Vaulina jako człowieka cynicznego, pełnego buty i pewności siebie. Na pytanie dlaczego zamordował Żubrydów odpowiada: że może z sadyzmu, a może lubię zabijać ludzi? [...] Ostatnie moje spotkanie z zabójca Rodziców miało miejsce dwa lata temu w Sanoku. Odbyło się z inicjatywy Telewizji TVN Kraków, która planowała nakręcenie 3 odcinkowego filmu o historii mjr Żubryda. Vaulin oczekiwał mnie na brzegu Sanu, wyciągnął rękę na powitanie której naturalnie nie przyjąłem. Po chwilowej ostrej dyskusji między nami spotkanie zakończyła cyniczna i szokująca wszystkich obecnych odzywka j. Vaulina o następującej treści: Czy w związku ze śmiercią Rodziców otrzymał pan od państwa odszkodowanie, bo jeśli tak to powinien Pan być mi wdzięczny i mi podziękować Spotkanie to zostało utrwalone przez kamerę TVN. Janusz Niemiec Mirocin, 25 VIII 2010 r"
"Od rzezi wołyńskiej do akcji "Wisła" Konflikt polsko-ukraiński 1943-1947" Grzegorza Motyki to książka, która w ubiegłym roku zdobyła dużą popularność i weszła do kanonu. Jest także wprost zachwalana przez recenzentów. Prawdę powiedziawszy dziwi mnie takie bezkrytyczne podejście. Przede wszystkim nie zgodzę się z tym, że jest to publikacja naukowa. Moim zdaniem popularno-naukowa, przeznaczona dla szerokiego grona odbiorców. Podkreśla to we Wstępie sam Autor. Oczywiście, jest to bardzo rzetelne, osadzone w źródłach i godne polecenia opracowanie ale powierzchowne, wtórne. Znam wszystkie książki Grzegorza Motyki, większość Jego publikacji. "Od rzezi wołyńskiej do akcji "Wisła" Konflikt polsko-ukraiński 1943-1947" jest, moim zdaniem, podsumowaniem jego dotychczasowego dorobku. Autor pełnymi garściami czerpie z poprzednich publikacji, wręcz przepisując ich fragmenty. Niewątpliwym plusem jest to iż Grzegorz Motyka pokusił się o kompleksowe przedstawienie problemu, opiera się na źródłach zarówno polskich jak i ukraińskich czy niemieckich. Stara się być obiektywny co niestety spotyka się z krytyką z obu stron. Na Grzegorza Motykę lecą gromy rzucane zarówno przez środowiska Kresowiaków jak i ukraińskie. To moim zdaniem bardzo dobrze świadczy o bezstronności historyka. Książka liczy sobie 520 stron, jej wygląd budzi zaufanie. Jest jednak wydana na bardzo grubym papierze, ma duże marginesy, prawdę powiedziawszy jej zawartość mieściłaby się na 250-300 stronach standardowo wydanych książek. Związane jest to być może z tym iż książka jest przeznaczona w dużej mierze dla starszych osób, które z autopsji znają antypolską akcję OUN-UPA i ich rodzin. Resumując książka godna polecenia, kompleksowe aczkolwiek powierzchowne przedstawienie tematu. Jedna z nielicznych publikacji dotyczących konfliktu osadzona w materiale źródłowym, poddanym wcześniejszej krytycznej analizie, napisana przez specjalistę, bardzo dobrego historyka, a nie przez oszołoma, laika.
Do Czytelników Węzeł gordyjski. Problem ukraiński w II Rzeczypospolitej Wrzesień 1939 roku Od upadku Polski do rządu Jarosława Stećki (1939-1941) - Polityka okupantów - Powstanie OUN-Bandery - Akt 31 czerwca 1941 roku Niemieckie "porządki". Polskie i ukraińskie podziemie (1941-1943) - Niemiecka okupacja - Polskie podziemie wobec kwestii ukraińskiej - "Nie tylko Polacy, ale i Niemcy zaczną się nas bać" UPA Bandery - pierwsza akcja Antyniemieckie wystąpienie - III konferencja OUN-B - Ukraiński bunt Antypolska akcja na Wołyniu - początek (marzec-czerwiec 1943 roku) Ukraiński plan "usunięcia" Polaków Antypolska akcja na Wołyniu - apogeum rzezi - Pierwsze polskie reakcje - 11-12 lipca 1943 roku - kolejne napady oddziałów "Dubowego" - Sierpniowe masakry Polska obrona i odwet Czerwona partyzantka "Wszystko rozbijać, roznosić w proch" Powstańcy wołyńscy. 27 Wołyńska Dywizja Piechoty AK "W Małopolsce Wschodniej mamy wojnę" "Polskie" rozkazy OUN-B i UPA w Galicji Wschodniej Rzeź galicyjska. Akcja antypolska w Galicji Wschodniej - Pierwsze napady - Mikrohistoria; rajd sotni "Siromanci" - Masowa "czystka polskiego elementu" Dywizja SS "Galizien". Fakty i mity - Organizacja dywizji - Huta PIeniacka - galicyjskie Oradour-sur-Glane - Mit o tłumieniu Powstania Warszawskiego - Na froncie Konflikt polsko-ukraiński na Lubelszczyźnie (1943-1944) - Brigadeführer SS Odilo Globocnik i jego polityka w dystrykcie lubelskim - Niemiecka prowokacja działa - Czy rzeź wołyńską sprowokowały zabójstwa Ukraińców na Lubelszczyźnie? - Walki polsko-ukraińskie w 1944 roku Inne ukraińskie ugrupowania wobec antypolskiej akcji - Ukraińska Powstańcza Armia Tarasa Bulby-Borowcia - OUN-Melnyka - "Zwykli" Ukraińcy wobec akcji antypolskiej Metropolita Andrzej Szeptycki: katecheza w czasach pogardy Sowieci nadchodzą - Akcja "Burza" - Istriebitielnyje Bataliony Ostatnie mordy w Galicji Wschodniej Antysowiecka guerilla na Ukrainie zachodniej Od odwetu w Pawłokomie do ataku WiN i UPA na Hrubieszów - "Ukraińcy za Zbrucz!" - Porozumienia w Siedliskach i w okolicy Rudy Różanieckiej - Wierzchowiny i Hrubieszów "Repatriacja" po sowiecku - Wysiedlenia Polaków - Wysiedlenia Ukraińców Podziemie ukraińskie w Polsce w latach 1945-1946 Operacja "Wisła" - Decyzja - Wysiedlenia ludności - "Tropią nas bezustannie..." Koniec ukraińskiego podziemia w Polsce Likwidacja podziemia - tak, przymusowe wysiedlenia - nie Próba bilansu: "wojna w wojnie", ludobójstwo, stalinowskie czystki etniczne - Chronologia i bilans ofiar - Czy rzezie wołyńska i galicyjska były ludobójstwem? - Jak ocenić polski odwet i akcję "Wisła"? - Polsko-ukraiński konflikt pamięci Przypisy Wybrana bibliografia Źródła ilustracji Indeks nazwisk Indeks miejscwości
Tytuł: "Od rzezi wołyńskiej do akcji "Wisła" Konflikt polsko-ukraiński 1943-1947" Autor: Grzegorz Motyka Wydanie: I Ilość stron: 520 ISBN: 978-83-08-04576-3 Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie Rok wydania: 2011
str. 148-150 "[...]Lokalny komendant UPA Jurij Stelmaszczuk tak później opisywał przebieg przeprowadzonej przez siebie operacji: Robiliśmy to w następujący sposób: po spędzeniu całej ludności polskiej w jedno miejsce okrążaliśmy ją i rozpoczynaliśmy rzeź. Kiedy już nie pozostał ani jeden żywy człowiek, kopaliśmy wielkie doły, wrzucaliśmy tam wszystkie trupy, zasypywaliśmy ziemią oaz, żeby ukryć ślady tego straszliwego grobu, paliliśmy na nim wielkie ogniska i szliśmy dalej. Tak przechodziliśmy od wsi do wsi [...]. Całe bydło, wartościowe rzeczy, mienie i żywność zbieraliśmy, a budynki i inne mienie paliliśmy." (11)
Tak te zdarzenia przedstawiał natomiast jeden z partyzantów Stepan Redesza: Okrążyliśmy 5 polskich wsi i w ciągu nocy i następnego dnia spaliliśmy te wsie, a wszystkich mieszkańców starych i młodych wyrżnęliśmy - w sumie ponad dwa tysiące osób. [...] Wielu Polaków -wrzucaliśmy żywcem do studni, a następnie dobijaliśmy ich, strzelając z broni palnej. Pozostałych kłuliśmy bagnetami, zabijaliśmy siekierami i rozstrzeliwaliśmy. To wszytko robiliśmy pod hasłem "morduj polską szlachtę, która napływa na ukraińskie ziemie." (12) To oczywiście nie wszystkie przypadki mordów na Polakach. Latem 1943 roku na Wołyniu rozpętało się bezlitosne polowanie na wszystkich, u których można było doszukać się polskich korzeni. W rodzinach mieszanych narodowościowo zdarzało się, iż zmuszano do zabijania najbliższych. Partyzanci zabijali całą rodzinę, jeśli jej ukraiński członek odmówił. Bojówki SB OUN likwidowały czasami nawet tych, którzy tak dalece wrośli w środowisko ukraińskie, że ich sąsiedzi dziwili się, dowiadując o ich polskich korzeniach. Polacy mogli czuć się bezpiecznie jedynie w miastach i bazach samoobrony, natomiast wszędzie sięgały wpływy OUN-B i PA, groziła im śmierć. W przebiegu niektórych antypolskich akcji likwidacyjnych można dostrzec podobieństwa do wcześniejszych akcji antyżydowskich, łącznie ze stosowaniem psychicznych manipulacji (wspomniane rozdawanie cukierków dzieciom rodzin polskich zwołanych na "zebranie"). Wiele ofiar padło z rąk grup tak zwanych siekierników, czyli zmobilizowanych chłopów, uzbrojonych w siekiery i piki. W siekiery i bagnety niejednokrotnie były też wyposażone oddziały UPA i bojówki Służby Bezpieczeństwa OUN. Zabijano w ten sposób głównie z powodu braku broni palnej oraz chęci oszczędzania amunicji, ale także po to, aby ukryć zamiar mordu, dzięki czemu można było w trakcie napadu dopaść więcej osób. Często zdarzały się przypadki zwyrodniałego okrucieństwa i sadystycznych egzekucji, w wielu relacjach jest mowa na przykład o nabijaniu małych dzieci na sztachety (niczym na pale), obcinaniu ofiarom piersi, nosów, języków i kończyn, a także przecinaniu piłą. Ciała pozostawiano na polach, wrzucano do studni, gnojówek, zakopywano w specjalnie wykopanych dołach. Niekiedy zmasakrowane zwłoki wystawiano na widok publiczny. Jerzy Krasowski wspomina: " W pierwszym zabudowaniu znaleźliśmy wstrząsający widok, obraz wbitego na ostry słup przy furtce kilkuletniego chłopca. Na parkanie był napis "Litak Sikorskoho" [samolot Sikorskiego - G.M]. Przed progiem domu okrutnie porąbanych siekierą leżały trupy mężczyzn i dwóch kobiet." (14) Z kolei we wspomnieniach Wincentego Romanowskiego czytamy : "W jednej z wiosek w pobliżu Dereżnego po pogromie znaleziono w chacie małe dziecko z wyprutymi wnętrznościami. Jelita były rozpięte na ścianie w jakiś nieregularny sposób, a na jednym z gwoździ wisiała kartka z napisem "Polska od morza do morza". (15) Można się tylko domyślać, że te i tym podobne makabryczne "obrazy" miały służyć wywołaniu przerażenia wśród pozostałych przy życiu Polaków i odreagowaniu skrywanych przez lata uczuć upokorzenia, gniewu i nienawiści. Być może w ten zatrważający sposób banderowcy chcieli także przekonać ukraińskich chłopów o bezsilności polskiego państwa, którego emigracyjny rząd - choć uznawany na arenie międzynarodowej - nie jest w stanie pomóc swoim obywatelom."
(11)Wyciąg z protokołu przesłuchania Jurija Stelmaszczuka z 28 lutego 1945 ; w "Polacy i Ukraińcy..." str. 443 (12) "Polacy i Ukraińcy..." str. 414-415 (13) Władysław Siemiaszko, Ewa Siemaszko, "Ludobójstwo..." autor wymienił kilkadziesiąt stron (14) Jerzy Krasowski "Wspomnienia Wołyniaka", bdw.s.84 (15) Wincenty Romanowski, "Kainowe dni", Warszawa 1990, s. 78
Pora przedstawić wyjątkowo ciekawą książkę o której już opowiadałam w innym wątku. "Bieszczady w Polsce Ludowej 1944-1989" pod redakcją Jakuba Izdebskiego, Krzysztofa Kaczmarskiego i Mariusza Krzysztofińskiego to publikacja niezmiernie interesująca, moim zdaniem to powinna być lektura obowiązkowa wszystkich Bieszczadolubów. Jest to zbiór artykułów napisanych przez historyków specjalizujących się w historii współczesnej Polski i poświęconych zagadnieniom etniczno-religijnym, społecznym, politycznym, kulturowym. Dwadzieścia artykułów, każdy poświęcony innemu fragmentowi naszych bieszczadzkich dziejów ale mimo to można je połączyć w bloki: losy ludności łemkowsko-ukraińskiej, dziejom kościoła i cerkwi, sprawom kultury. Na mnie największe wrażenie zrobił wyjątkowo ciekawy artykuł Artura Brożyniaka i Małgorzaty Gliwy "Terka - Wołkowyja 1939-1947. Mikrohistoria krwawego konfliktu ukraińsko-polskiego" oparty na bardzo rzetelnej kwerendzie naukowej. Autorzy wyjaśniają genezę zbrodni na tle narodowościowym sprali zbrodni, które wydarzyły się w Terce i Wołkowyi w lipcu 1946 r. i pokazuje rolę sprawczą Hrycia Łoszyci i kapitana Lucjana Zuberta. Równie interesujący miejscami wstrząsający jest artykuł Janusza Borowca "Wojskowy Sąd Grupy Operacyjnej "Wisła". Każdy tekst jest interesujący i wnosi wiele w odkrywanie współczesnych dziejów Bieszczadów. Książka mimo iż nie jest monografią to jednak jest najpełniejszym źródłem dotyczącym powojennej historii południowej części Podkarpacia. Twarda oprawa, szyta, posiada wkładkę z archiwalnymi fotografiami.
Spis treści Jakub Izdebski, Krzysztof Kaczmarski, Mariusz Krzysztofiński - Wstęp • Katarzyna Dufrat: Cywilne struktury Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów w Bieszczadach (1945-1947) • Artur Brożyniak: Ukraińska Powstańcza Armia w Bieszczadach • Małgorzata Gliwa: Przesiedlenia ludności ukraińskiej z Bieszczad Zachodnich w latach 1944-1947 • Artur Brożyniak, Małgorzata Gliwa: Terka - Wołkowyja 1939-1947. Mikrohistoria krwawego konfliktu ukraińsko-polskiego • Janusz Borowiec: Wojskowy Sąd Grupy Operacyjnej "Wisła" • Grzegorz Ostasz: Śmierć generała Waltera i jego legenda • Zbigniew K. Wójcik: Zmiana granicy wschodniej Polski Ludowej w 1951r. (zarys problematyki) • Piotr Chmielowiec: Urząd Bezpieczeństwa i Służba Bezpieczeństwa w Bieszczadach. Struktury - ludzie - działalność • Robert Witalec: Mniejszość grecka w Bieszczadach w świetle dokumentów wytworzonych przez UB-SB • Mirosław Surdej: Między polityką a wypoczynkiem - wizyta Josipa Broz Tito w Polsce w 1975 r. w świetle akt aparatu bezpieczeństwa PRL • Paweł Piotrowski: Militarne dzieje Bieszczad w XX wieku • Ks. Stanisław Nabywaniec: Kościół rzymskokatolicki w Bieszczadach 1944-1989. Powrót - odbudowa - rozwój • Krzysztof Kaczmarski: Działania aparatu bezpieczeństwa wobec ks. prymasa Stefana Wyszyńskiego w czasie jego internowania w Komańczy (1955-1956) • Ks. Henryk Borcz: Nieudana próba likwidacji przez władze komunistyczne parafii rzymskokatolickiej w Wołkowyi w Bieszczadach (na kanwie dramatycznych wydarzeń z 3-4 października 1967 roku) • Igor Hałagida: Kościół Greckokatolicki w Bieszczadach (1944-1989) (szkic zagadnień) • Artur Brożyniak, Ryszard Ziobroń: Prawosławie w Bieszczadach po II wojnie światowej •Tomasz Bereza: Strajki ustrzycki (grudzień 1980 - luty 1981) •Olga Kurzynoga: Utracone dobra kultury w Bieszczadach 1944-1989 (zarys problemu) • Jan Malczewski: Inwestycje w Bieszczadach i ich geneza • Bogusław Kleszczyński: Autobusem w Bieszczady. Z dziejów osobowej komunikacji samochodowej • Wykaz skrótów • Indeks osób • Indeks miejscowości
Tytuł; "Bieszczady w Polsce Ludowej w 1944-1989" Autor; praca zbiorowa Wydanie: I Stron: 491 ISBN: 978-83-7629-111-6 Wydawnictwo: IPN Oddział Rzeszów Rzeszów 2009
Niewiele osób wie, że konflikt ukraińsko-polski miał trochę inne oblicze niż to powszechnie prezentowane. Prawie nikt nie zwraca uwagi na krzywdy i tragedie grekokatolików, Łemków, Ukraińców. Ten artykuł mną wstrząsnął, jest o zbrodniach sądowych. Janusz Borowiec: "Wojskowy Sąd Grupy Operacyjnej "Wisła" str. 101-102 '[...]Przy pomocy szefa PUBP w Przemyślu ppor. Jana Żugaja kontrolującemu udało się odnaleźć dwie kobiety zamknięte w pomieszczeniu na pierwszym piętrze budynku PUBP. Lekarz więzienny, stwierdziwszy "ciężki stan ich pobicia (zagrażający życiu zatrzymanej Kality)", uznał, że Ewa Klita i Maria Zajączkowska były torturowane w czasie przesłuchań. Naczelna Prokuratura Wojskowa po uzyskaniu zawiadomienia od WPR w Rzeszowie o popełnieniu przestępstwa wszczęła postępowanie karne przeciwko mjr. Stanisławowi Wróblewskiemu (art. 141 KKWP), gdyż Ewa Kalita na skutek stosowania u niej tortur zmarła w więzieniu w Przemyślu". Henryk Tadla, pełniący funkcję oficera śledczego PUBP w Przemyślu od 9 grudnia 1946 do 1 października 1947 r. po latach wspominał, że śledztwo przeciwko funkcjonariuszowi MBP "końcowej fazie pozostało bez biegu".Skargę na stosowanie niedozwolonych metod podczas śledztwa złożyli również: Paraskiewia Babiak, Maria Matyczak, Włodzimierz Bak, Piotr Bulicz i Roman Dynowiec. Kontrola wykazała ponadto, że na 160 podejrzanych o przynależność do UPA tylko w stosunku do 20 osób funkcjonariusze UB uzyskali wymaganą zgodę na zatrzymanie od prokuratora. Kontrolującemu nie udało się udało się ustalić, kto ich zatrzymał i o jakie czyny przestępcze są podejrzani, stwierdzając, że brak materiałów dowodowych przyczynił się do stosowania niedozwolonych metod podczas śledztwa. [....[" str. 104-105 "[...]Procesy karne prowadzone przed Wojskowym Sądem Grupy Operacyjnej "Wisła" przeciwko oskarżonym o przynależność do UPA ukazują mechanizm współdziałania organów bezpieczeństwa z wojskowym wymiarem sprawiedliwości, oparty na z góry przyjętych założeniach w kwestii formułowania zarzutu, prowadzenia przesłuchania, sporządzenia aktu oskarżenia i uzasadnienia wyroku. Z braków dowodów winy w postaci raportów jednostek WP czy zeznań świadków, które pozwoliły by ustalić szczegóły działalności oskarżonych, określić straty, jakie poniosły z tego powodu oddziały WP i ludność cywilna, składy sędziowskie w swym orzecznictwie opierały się na niepełnych i lakonicznych wyjaśnieniach skazanych. Podczas rozprawy obrońcy z urzędu w mowie przed ogłoszeniem wyroku zazwyczaj prosili o sprawiedliwy wymiar kary lub o karę więzienia. Piotr Dmytryszyn został skazany przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Krakowie na sesji wyjazdowej w Sanoku 14 maja 1947 r. za przynależność do UPA na karę śmierci. W lakonicznym uzasadnieniu wyroku skład sędziowski pod przewodnictwem por. Ludwika Kiełtyki podał, że na podstawie całokształtu okoliczności ujawnionych w toku przewodu sądowego, a w szczególności wyjaśnień samego oskarżonego, sąd ustalił, iż strzelec o pseudonimie "Lipa" (Dmytryszyn), członek sotni "Chrina", w marcu 1946 r. w okolicach wsi Mikolo i Zajniczek uczestniczył w gwałtownym zamachu "na nieustaloną bliżej jednostkę". Do aktu oskarżenia dołączono następujące dowody rzeczowe: protokół rewizji osobistej, oświadczenie oskarżonego, ze znaleziona w jego domu broń jest jego własnością, oraz protokół przeprowadzonej rewizji. [...]
"Akcja "Wisła" przyczyny, przebieg, konsekwencje" to pokłosie konferencji naukowej zorganizowanej 23-24 lutego 2007 r. w Przemyślu przez środowisko lokalnych historyków. Konferencji, która odbiła się szerokim echem w mediach, została bowiem oprotestowana przez środowiska związane z mniejszością ukraińską. Najwięcej kontrowersji wzbudził dobór uczestników. Czy słusznie? Moim zdaniem nie. Można się o tym przekonać czytając książkę. Kilka artykułów jest naprawdę interesujących, mi szczególnie przypadł do gustu tekst Lucyny Kulińskiej "Eksterminacja i uchodźstwo kresowych Polaków na skutek ludobójczej akcji nacjonalistów ukraińskich w latach 1943-1944 w świetle materiałów Rady Głównej Opiekuńczej", którego mały fragmencik zamieszczę poniżej. Moim zdaniem temat referatu jest ciekawy, o roli Polskiego Komitetu Opiekuńczego niewiele się wie. Autorka pokazuje rzeź wołyńską od strony uciekinierów, wspomina o roli społeczeństwa polskiego w ratowaniu rodaków zza Buga i Sanu, o reakcjach społeczności ukraińskiej na Lubelszczyźnie. Z niektórymi sprawami poruszonymi w artykule spotkałam się po raz pierwszy. Mam tu na myśli przede wszystkim mordowanie rannych Polaków przez ukraiński personal medyczny i niechęć niektórych Polaków do uciekinierów. Inne artykuły są również ciekawe np. Andrzeja Zapałowskiego "Działalność OUN-UPA w latach 1944-1947 na przykładzie powiatu przemyskiego". Część prezentowanych przez autorów poglądów jest i dla mnie kontrowersyjnych. Nie dopatruję się w akcji "Wisła" niczego pozytywnego, moim zdaniem to była część czystki etnicznej zaplanowanej przez Stalina ale też nie jestem zbulwersowana. Sądzę, że te materiały konferencyjne są ważnym przyczynkiem w dyskusji o akcji "Wisła". Książka została wydana w bardzo małym nakładzie 600 egz., nie cieszy się popularnością, bez problemu można ją nabyć m.in. w informacji turystycznej w Przemyślu (polecam tę księgarenkę, duży wybór książek po bardzo niskiej cenie)bodajże na 12 zł. Z drugiej strony muszę stwierdzić, że jest na tyle interesująca, iż osoby które ją pożyczyły nie lubią się z nią rozstawać. Przede mną leży już trzeci zakupiony przeze mnie egzemplarz. Kilka słów o konferencji http://wyborcza.pl/1,76842,3944140.htmlSpis treści Od organizatorów Czesław Partacz Założenia ideologiczne budowy nacjonalistycznego państwa ukraińskiego według UON Lucyna Kulińska Eksterminacja i uchodźstwo kresowych Polaków na skutek ludobójczej akcji nacjonalistów ukraińskich w latach 1943-1944 w świetle materiałów Rady Głównej Opiekuńczej Bogumił Grott Problematyka ukraińska w paryskiej "Kulturze" 1989-2000 Andrzej Zapałowski Działalność OUN-UPA w latach 1944-1947 na przykładzie powiatu przemyskiego Ryszard Szawłowski Podstawy prawne akcji "Wisła" Tomasz Bereza Aspekty militarne akcji "Wisła". Kilka uwag o strategii i taktyce stron Zdzisław Konieczny Przyczyny i skutki akcji "Wisła" Bogusław Bobusia Warunki przesiedlenia ludności w ramach akcji "Wisła" Małgorzata Gliwa UPA wobec akcji "Wisła" Ewa Siemaszko Operacja "Wisła" w świetle "Naszego Słowa" Podsumowanie - Czesław Partacz Tytuł: "Akcja "Wisła" przyczyny, przebieg, konsekwencje". Komitet redakcyjny Wydanie: I Stron: 295 ISBN: 978-83-88172-23-6 Wydawca: Archiwum Państwowe i in. Przemyśl 2007Lucyna Kulińska Eksterminacja i uchodźstwo kresowych Polaków na skutek ludobójczej akcji nacjonalistów ukraińskich w latach 1943-1944 w świetle materiałów Rady Głównej Opiekuńczej " [...]8 września nadszedł do Krakowa wstrząsający raport z PolKO w Chełmie. (74) Donoszono w nim, że w niedzielę 29 sierpnia 1943 r. w godzinach nocnych i wczesnym rankiem w powiatach kowelskim, włodzimierskim i lubomelskim dokonano kolejnych mordów na bezbronnej ludności polskiej. Najbardziej ucierpiała ludność polska w powiecie lubomelskim. Według relacji uchodźców akcja miała przebieg następujący: bandy UPA uzbrojone w broń maszynową i ręczną okrążały poszczególne miejscowości i oświetlały je rakietami, a ludność ukraińska z sąsiednich wsi uzbrojona w siekiery, widły, łopaty, kosy i sierpy napadała na poszczególne domy, po kilka lub kilkanaście osób i mordowała śmiących domowników. Po dokonaniu mordu i wrzuceniu na wpół zabitych do studni, podpalono zabudowania mieszkalne i gospodarcze. Zaledwie mały procent ludności zdołał uciec i przedostać się na teren Lubelszczyzny. Ponieważ mord miał miejsce nocą i w godzinach wczesnoporannych, osoby, którym udało się ujść z życiem, przybyły bez ubrań i butów.Według informacji sporządzających raport, pierwsze wiadomości o wydarzeniach zza Bugu Polski Komitet Opiekuńczy otrzymał wieczorem dna 29 sierpnia 1943 r.. lecz nie było one wówczas poparte dowodami. Następna wiadomość przyszła 30 sierpnia od siedmiu uciekinierów, przybyłych do Polskiego Komitetu Opiekuńczego. Razem do 6 września do godziny 10 przybyło do Chełmna 1 509 osób, z czego 23 rannych, w tym 5 w stanie ciężkim odtransportowano samochodem ciężarowym do Lublina, ponieważ nie było pewności, że w szpitalu miejscowym pod opieką lekarzy - Ukraińców i ukraińskiej obsługi, będą należycie leczeni (75). Dla lżej rannych w liczbie 18, Polski Komitet Opiekuńczy zorganizował szpital we własnym budynku. Niezależnie od powyższych transportów, uciekinierzy schronili się na terenie powiatu. Oprócz wyżej podanych cyfr 1 509 i 2 752 było bardzo dużo pojedynczych ofiar i rodzin, przebywających już na ternie powiatu chełmskiego, jak i w samym Chełmie, nieobjętych ewidencją Polskiego Komitetu Opiekuńczego. Wśród przebywających było wiele sierot, których rodziców zostali zamordowani lub rozproszeni i nie wiadomo było, gdzie ich szukać. Sieroty oddawano ludziom dobrej woli na wychowanie. Nikt nie był przygotowany na objęcie takich rzesz. [...]" (74)1943, 8 września - Raport PolKO w Chełmie, dotyczący uchodźców z Wołynia. AAN, 1049, s.151-153 (75) Choć jest to nie do wiary, mordy dokonywane przez medyczny personel ukraiński na ocalałych, rannych ofiarach band UPA nie należały do rzadkości. W wielu relacjach problem ten powraca. Szczególnie często dochodziło do takich zdarzeń w samym Tarnopolu.
Chyba każdy z nas musi dojrzeć do własnego odkrywania prawdy. Nie wiem czy jestem już na tym etapie aby dać wciągnąć się w tamten świat. Na razie szukam informacji ale dla mnie sprawa żołnierzy wyklętych jest tylko ogniwem w dziejach Bieszczadów. Po raz pierwszy na ten temat rozmawiałam z Leszkiem Żubrydem, Kolegą przewodnikiem (zbieżność nazwisk przypadkowa). To on polecił mi wspomnienia por. Mieczysława Kocyłowskiego "Czarnego" "Byłem zastępcą Żubryda" wydane w 1999 r. Sięgnęłam do książki, która była pierwszą próba odmitologizowania postaci Antoniego Żubryda i jego oddziału i przeżyłam szok. Nie znałam dziejów własnego regionu. Ta krótka historia Samodzielnego Batalionu Operacyjnego NSZ otworzyła mi oczy na inną powojenną rzeczywistość. Do tej pory byłam faszerowana tendencyjnymi publikacjami opartymi na materiałach stworzonych przez aparat bezpieczeństwa. Najbardziej wstrząsnęły mną informacje o publicznie wykonywanych wyrokach śmierci na partyzantach: Władysławie Skrawcu, Władysławie Kudliku na sanockim rynku dokonanych 24 maja 1946 r. Kilka dni później w ten sam sposób stracono przez powieszenie ciężko rannego chor. Henryka Książąka. Mieczysław Kocyłowski całym swoim życiem świadczył o jednym: największą wartością jest Ojczyzna. Mimo aresztowania przez UB, bardzo brutalnych wielomiesięcznych przesłuchań, kilku lat więzienia, późniejszych prześladowaniach przez UB i SB, niemożliwości znalezienia godziwej pracy do swojej śmierci zachował ideały, które zaprowadziły go najpierw do oddziału "Błyska", a potem Żubryda. Tytuł: "Bylem zastępcą Żubryda" Autor: Por. Mieczysław Kocyłowski Wstęp i opracowanie: Andrzej Romaniak Wydanie: I Stron: 131 ISBN: 83-907352-8-8 Wydawnictwo: Muzeum Historyczne w Sanoku Sanok 1999 Moim zdaniem warto sięgnąć po te wspomnienia. To jest relacja spisana nie tylko przez Zastępcę Oddziału ale także Kolegę Żubryda. Jest ona bardzo subiektywna, Autor bez wątpienia był bardzo oddany swojemu Dowódcy, zafascynowany Jego osobowością. Wspomnienia są wzbogacone o wkładkę z czarno-białymi fotografiami - portretami głównych Postaci i fotokopiami materiałów archiwalnych. "Byłem zastępcą Żubryda..." por. Mieczysława Kocyłowskiego "Czanego" to zanotowana i opracowana przez naszego historyka regionalistę (być może i naszego Kolegę z Forum, na pewno czyta wątki o Żubrydzie) Andrzeja Romaniaka opowieść. Nie jest ona podzielona na rozdziały, trudno mi więc wybrać jakiś interesujący, a zarazem reprezentatywny dla całości fragment. Posłużyłam się starą i wypróbowaną metodą, kocia łapka w zabawie otworzyła książkę na stronie 119. Jest to fragment wspomnień dotyczący pobytu w areszcie śledczym w Rzeszowie. Autor buntuje się, chce dowiedzieć się co dzieje się z Jego Rodziną, poddawany jest torturom. " Chwilę później byłem rozebrany do naga i wtrącony do pomieszczenia, które już opisałem. Przed zamknięciem drzwi, polano mnie zimną wodą włączono wentylator i powiedziano: - Te zabieg rozwiązuje najtwardszym języki i doprowadza do równowagi umysłu. W "gabinecie" przestałem do rana następnego dnia. Prawdę mówiąc to w tych piwnicach trudno było rozpoznać kiedy był dzień, a kiedy noc, bo okiem nie było, ale dzień rozpoznawaliśmy po tym, że był większy ruch na zewnątrz. Po wypuszczeniu mnie z "gabinetu zabiegowego", kazano mi się ubrać i zaprowadzono do celi, ale już nie do tej w której siedziałem dotychczas, ale w drugi koniec korytarza. W korytarzu tym spotkałem swego Ojca, którego przeprowadzano z piętra do piwnicy. O jakiejkolwiek rozmowie nie było mowy, tyle, że kiwnęliśmy sobie głowami. W celi do której mnie wprowadzono, zastałem Jasia Gomułkę, który siedział sam *. Tak, tak, bratanka "Wiesława", tego komunisty. Podczas rozmowy z nim, dowiedziałem się, że dostał tzw. "czapę" (karę śmierci) za mokrą robotę na sowieckich żołnierzach, którzy z bronią w ręku rabowali Polaków. Po upływie kilku godzin, ponownie wezwano mnie na przesłuchanie. W drzwiach przywitał mnie wczorajszy śledczy: - No jak czujemy się po zabiegu? Poprawiło się? - Samopoczucie bez zmian, ale widziałem z odległości metra mojego ojca. - Poważnie? - Bez cienia wątpliwości i wobec tego proszę obywatela porucznika, aby powiedział mi za co aresztowaliście moją rodzinę i co się stało z moją siostrą? - Wasza rodzina nie została aresztowana, a zatrzymana w charakterze zakładników. jeśli wasz brat, odda się dobrowolnie w ręce, to rodzina zostanie zwolniona. - A co do waszej siostry, to nie zastaliśmy jej w domu, ani też w szkole. _ Jak widzę to obraliście dobrą taktykę, nic nie różniącą się od hitlerowskiej. Po mojej ucieczce z Mińska na Białorusi w 1943 r., sanoccy gestapowcy, przyjechali do mego domu i grozili mojej Matuli, że spalą dom jeśli nie wyjdę z ukrycia. Matula zaczęła płakać i prosić aby nie palili domu. Pokazał im też ostatni list pisany przeze mnie z Mińska. Jeden z "gestapowców" umiejący mówić po polsku, po przeczytaniu listu powiedział, że nie spalą domu, ale zamian za to Matula musi im dać znać, jak tylko zjawię się w domu. Ja w tym czasie siedziałem w odległości kilkudziesięciu metrów od domu. Proszę sobie porównać ich metody i wasze. Oni nie doczekali się na donos od mojej Mamy , a wy nie doczekacie się, aby mój brat dobrowolnie oddał się w wasze ręce, chyba, że go złapiecie. - Jeśli nie zgłosi się, to oni dalej będą siedzieć - powiedział "ubowiec". Na tym rozmowę zakończyliśmy, a rozpoczęło się przesłuchanie, ale już bez bicia. (Tu chciałem dodać, ze razem z moją rodziną siedziała również teściowa Żubryda - Pani Praczyńska z synem Żubrydów - czteroletnim Januszkiem). Przez dłuższy okres byłem doprowadzany na przesłuchania z których często nie sporządzano protokołów. Czasami odnosiłem wrażenie, że niektórzy z "ubowców" chcą widzieć jak faktycznie wyglądam. Stworzono wokół mnie mit niebezpiecznego wroga komunizmu (faktycznie nim byłem). Innym razem wydawało mi się, że jestem nienormalnym człowiekiem i "ubowcy" oglądają mnie z ogromną ciekawością, a rozmowa ze mną sprawia im ogromną satysfakcję, że mają mnie u siebie bezbronnego i mogą ze mnie drwić. Niektórzy z nich straszyli mnie karą śmierci (czego spodziewałem się), a inni dla odmiany pocieszali mnie, że może nie będzie tak źle. Jeszcze inni znęcali się nade mną, jeden z nich Bizoń, oficjalnie mówił mi, że z przyjemnością założy mi pętlę na szyję i poderwie stołek, na którym będę stał. Ja natomiast bez przerwy myślałem o tym jakby się stad wydostać. prosząc Pana Boga i Matkę Boską o pomoc w zrealizowaniu moich marzeń". * "Jan Gomułka - ur. 12.08.1922 r. aresztowany 11.03.1946 r. za "posiadanie broni i przynależność do bandy NSZ wyrokiem WSR w Rzeszowie skazany na karę śmierci. Wyrok wykonano 11.07.1946 r. na zamku w Rzeszowie."
Chcę ponownie przedstawić Wam nie dawno wydaną książkę o której już rozmawialiśmy w wątku bieszczadzkim. Jest to zbiór szkiców jednego z najbardziej kontrowersyjnych historyków, często posądzanego o pro ukraińskość Grzegorza Motyki "W kręgu "Łun w Bieszczadach Szkice z najnowszej historii polskich Bieszczad ". Kim jest autor? Na pewno jednym z najlepszych polskich historyków zajmujących się trudnymi, do dnia dzisiejszego bolesnymi zagadnieniami związanymi z "wojną domową", która rozegrała się na naszych,kresowych terenach w latach 1942-1947. Jedynym w miarę obiektywnym, niezaangażowanym emocjonalnie w konflikt, takim który w "Tak było w Bieszczadach. Walki polsko-ukraińskie w Polsce 1942-1947", "Panach i rezunach", "Działalności Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Powstańczej Armii" stara się dotrzeć do jądra konfliktu. "W kręgu "Łun w Bieszczadach" wpisuje się w tę konwencję. Autor bowiem usiłuje rozwiązać kilka zagadek, rozwiać parę mitów dotyczących naszego regionu. Szczególnie jest to widoczne w trzech szkicach: " Łuny w Bieszczadach Jana Gerharda, a prawda historyczna", "Obraz Ukraińca w literaturze polskiej", "Tajemnica śmierci generała Waltera". Jeden z rozdziałów poświęcony jest postaci o której już dyskutowaliśmy w tym wątku czyli Żubrydowi "Antoni Żubryd - bieszczadzki ogień". Nie jestem historykiem ale mam pewne wątpliwości jeżeli chodzi o przedstawienie przebiegu tragedii, która rozegrała się w Serednim. Autor w szkicu "Ślady pazurów. Działalność Ukraińskiej Ukraińskiej Armii i jej likwidacja w Bieszczadach" pisze: " W Serednim Małym pod Otrytem zamordowano kilka polskich rodzin, m.in.: Radwańskich, Cichońskich, Skowrońskich i Jastrzębskich. W sumie zamordowano około 30 osób". Niewątpliwie powołuje sie na pamiętniki pułkownika Pawłusiewicza "Na dnie jeziora". Karolina Smoleńska wraz z Mężem starali się na własną rękę wyjaśnić okoliczności tego dramatu. Według słów osób pamiętających to zdarzenie miało zostać zamordowanych 8 osób i 8 osób spoczywa na cmentarzu. Bardzo ciekawy jest rozdział dedektywistyczny "Kryptonim "Bieszczady". Zabójstwo Jana Gerharda". Oprócz tego możemy czegoś dowiedzieć się o historii współczesnej w szkicach "Zamiast wstępu:Od Wołynia do akcji Wisła" i "Zamiast zakończenia: Czy akcja "Wisła" była konieczna? Przymusowe wysiedlenia, a likwidacja OUN i UPA". Moim zdaniem jest to lektura obowiązkowa dla przewodników beskidzkich. Mini kompendium wiedzy o niektórych bieszczadzkich mitach. Polecam też artykuł Grzegorza Motyki poświęcony innemu mitowi: ukraińskiej partyzantce nazywanej czasami ukraińską AK. www.wprost.pl/ar/14101/Ukrainska-Armia-Krajowa/ Spis treści Zamiast wstępu: Od Wołynia do akcji "Wisła" "Łuny w Bieszczadach" Jana Gerharda a prawda historyczna Obraz Ukraińca w literaturze Polski Ludowej Ślady pazurów. Działalność Ukraińskiej Powstańczej Armii i jej likwidacja w Bieszczadach Antoni Żubryd - bieszczadzki "Ogień" Tajemnica śmierci generała "Waltera"
Fot. Łukasz Biedka
Kryptonim "Bieszczady". Zabójstwo Jana Gerharda Zamiast zakończenia: Czy akcja "Wisła" była konieczna? Przymusowe wysiedlenia a likwidacja OUN i UPA Indeks nazwisk i pseudonimów
Tytuł: "W kręgu "Łun w Bieszczadach". Szkice z najnowszej historii Bieszczad" Autor: Grzegorz Motyka Wydanie: I Stron: 188 ISBN: 978-83-7399-340-2 Wydawnictwo:Oficyna Wydawnicza "Rytm" Warszawa 2009
Na forach górskich kilkakrotnie rozmawialiśmy o Żubrydzie. Jaj zwykle chciałabym przedstawić mały fragment książki. Wybrałam kilkanaście zdań kończących artykuł " Antoni Żubryd - bieszczadzki "Ogień" str. 120-121 poświęconych Żubrydowcom i "czarnej legendzie" Majora. "[...] Jakkolwiek było, śmierć Żubryda oznaczała kres działalności oddziału. Większość partyzantów zrezygnowała z prowadzenia dalszej walki, część ujawniła się, korzystając z amnestii ogłoszonej w 1947 r. Niektórzy, np. Franciszek Mandzelewski i por. Tadeusz Puchacz, wyjechali na Ziemie Odzyskane. Funkcjonariusze bezpieczeństwa prowadzili jednak dalej śledztwo. W 1950 r. przeprowadzili serię aresztowań byłych członków placówki w Mrzygłodzie, aresztowano m.in. wówczas Franciszka Mandzelewskiego i Bronisława Bodziaka (obu skazano na karę śmierci, zamienioną następnie na wieloletnie więzienie. Jeszcze w 1964 r. został aresztowany na Ziemiach Odzyskanych por. Tadeusz Lipski vel Puchacz i skazany na 10 lat więzienia. "Na wszelki wypadek" SB inwigilowało byłych "Żubrydowców" aż do lat osiemdziesiątych. Z akt IPN wynika, iż funkcjonariuszom UB udało się zabić 23 i aresztować 115 partyzantów Żubryda. Schwytano również 38 współpracowników zgrupowania. Z możliwości ujawnienia się skorzystały 174 osoby związane z oddziałem. W wyniku akcji partyzantów śmierć miało ponieść: 17 funkcjonariuszy UB, 7 milicjantów, 11 żołnierzy WP, pięciu czerwonoarmistów, pięciu aktywistów PPR i PPS, cztery osoby podejrzane o współpracę z UB, sołtys, wreszcie osiemnastu cywilów "z tego połowa narodowości ukraińskiej". Inne dane podał gen. Pożoga, według którego "oddział Żubryda liczył 265 ludzi i na swoim koncie zapisał 57 zabójstw, 29 postrzeleń, 40 rozbrojeń, 85 napadów rabunkowych i 55 zamachów". 28 czerwca 1994 r. sąd w Rzeszowie uznał, że Żubryd działał na rzecz niepodległej Polski. Do dziś jednak wiele osób sprzeciwia się jego pełnej rehabilitacji. Niejedna z akcji oddziału faktycznie budzi wątpliwości moralne i wymaga pełnego wyjaśnienia (szczególnie zabójstwo), ale podobne emocje wywołuje próba oceny działalności innych dowódców antykomunistycznej partyzantki na Lubelszczyźnie, Białostocczyźnie czy Podhalu. Nie jest też z pewnością czymś zdrożnym, iż Żubryd był synem szkolnego woźnego, ani to, że jego zgrupowanie było raczej "konspiracją podoficerów" niż - jak to było w wypadku AK - przedwojennych oficerów. Być może niechęć do Żubryda wywołuje jego praca w sanockim UB. Zdaniem niektórych nawet ucieczka do podziemia była ubecką prowokacją, mającą na celu rozpracowanie środowisk niepodległościowych. Jednak Żubryd nie był jedynym "żołnierzem wyklętym", który przeszedł podobną drogę. Dobrym przykładem jest tu działający na Podhalu Józef Kuraś "Ogień', którego biografia i akcje zbrojne budzą podobne kontrowersje. Mimo to jest traktowany jako symbol walki o wolność mieszkańców Podhala. Oddział Żybryda był najaktywniejszym polskim zgrupowaniem antykomunistycznej partyzantki w Bieszczadach i w Beskidzie Niskim. Z kolei poparcie udzielane mu przez miejscową ludność dobitnie pokazuje, po czyjej stronie stały wówczas sympatie bieszczadzkich Polaków."
Czas powędrować w dalszą drogę. Ścieżyna wiedzie nas w z mozołem odtwarzaną przez Grzegorza Motykę przeszłość naszego regionu. "Tak było w Bieszczadach Walki polsko-ukraińskie 1943-1948" (tak pierwotnie miały nazywać się "Łuny w Bieszczadach"Gerharda) o kompendium wiedzy o konflikcie, który rozegrał się na terenie dzisiejszego Podkarpacia i Lubelszczyzny. Jest to rzetelna, oparta na wielorakich źródłach analiza historyczna starająca się w sposób obiektywny przedstawić jakże bolesny okres w dziejach powojennej Polski. Dla wielu osób jest to konflikt etniczny pomiędzy Polakami, a Ukraińcami. Nie do końca jest to prawdą dlatego, że oprócz tych dwóch nacji w walkach wzięli udział także Łemkowie (często obecnie traktowani przez współczesnych etnografów jako Ukraińcy), Niemcy, Słowacy, obywatele ZSRR. Tak o tym pisze we wstępie Autor "Przez stronę ukraińską rozumiem zatem organizację i oddziały OUN-UPA oraz współpracującą z nimi ludność cywilną (szerzej przedstawienie strony ukraińskiej patrz poszczególne rozdziały). Jeżeli chodzi o ukraińskie formacje w służbie niemieckiej (ukraińska policja, oddziały dywizji SS "Galizien", to interesują mnie one wówczas, gdy ich poczynania są związane z działalnością OUN-UPA. Dlatego nie zajmuję się np. udziałem Ukraińców w Powstaniu Warszawskim. Gorzej jest z określeniem strony polskiej. Sprawa jest tu jasna tylko w odniesieniu do lat 1943-1944, kiedy to przeciwko UPA wystąpiły AK i oddziały samoobrony, współpracujące z partyzantką sowiecką, złożoną zresztą w pewnej części także z Polaków. Sytuacja komplikuje nam się po tzw. "wyzwoleniu". Oto bowiem do tego momentu pod pojęciem "strona polska" można rozumieć oddziały podziemia antykomunistycznego, niekiedy współpracujące z UPA. Możne też zgodnie z historiografią PRL-u, za "stronę polską" uznać jednostki Milicji Obywatelskiej (MO), Korpusy Bezpieczeństwa Wewnętrznego (KBW), Wojska Polskiego (WP) i inne, które głównie służyły do podporządkowania polskiego społeczeństwa komunistom". Warto także moim zdaniem powiedzieć kilka słów o Autorze, jednym z najbardziej znanych współczesnych historyków, osobie budzącej bardzo duże kontrowersje. "Dr hab. Grzegorz Motyka (ur. 1967 r.) - w 1992 r. ukończył studia historyczne w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracownik Instytutu Studiów Politycznych PAN. Autor i współautor kilku książek m.in. Tak było w Bieszczadach. Walki polsko-ukraińskie w Polsce 1943-1948, Warszawa 1999 (otrzymała Nagrodę "Przeglądu Wschodniego" i Nagrodę Historyczną "Polityki") oraz Ukraińska partyzantka 1942-1960. Działalność Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Powstańczej Armii, Warszawa 2006 (Nagroda Klio). Ostatnio wydał W kręgu "Łun w Bieszczadach", Warszawa 2009. Autor licznych artykułów naukowych i popularnonaukowych zamieszczanych np. w "Karcie", "Więzi", "Zeszytach Historycznych" oraz w "Gazecie Wyborczej", "Rzeczypospolitej", "Polityce" i "Newsweeku".- źródło - serwisy internetowe. "Tak było w Bieszczadach..." to kompendium wiedzy i konflikcie kilkakrotnie nagradzane stało się jedną z najpopularniejszych książek dotyczących historii Bieszczadów . Książka dość szybko zniknęła z półek księgarni. W chwili obecnej można ją kupić m.in. w leskiej księgarni Bosza i w internecie, gdyż corocznie pojawiają się dodruki. Jest to jednak dość droga pozycja, mój egzemplarz kosztował 120 zł.
Spis treści Od wydawcy Wstęp
Rozdział 1. Problem ukraiński w II Rzeczpospolitej 1. Społeczność ukraińska w II Rzeczpospolitej i stosunek do nich polskich stronnictw politycznych. Działalność UON 2. Polityka władz polskich wobec Ukraińców w latach 1919-1939 3. Próba podsumowania
Rozdział 2. Geografia i stosunki ludnościowe 1. Warunki geograficzne 2. Podział administracyjny, liczba ludności, gospodarka 3. Świadomość narodowa na ternach walk od 1918 r. 4. Kwestia ukraińska na Rzeszowszczyźnie w latach 1918-1939 5. Kwestia ukraińska na Lubelszczyźnie w latach 1918-1939 6. Zamiast podsumowania
Rozdział 3. Sytuacja w okresie IX 1939-XII 1942 1. Kampania wrześniowa 2. Tereny dzisiejszej Polski pod okupacją sowiecką (1939-1941) 3. Niemiecki system okupacyjny w GG 4. Niemiecka polityka narodowościowa w GG (1939-1942) 5. Przerzuty graniczne 6. Polska konspiracja 7. Działalność środowisk ukraińskich (UCK i OUN) 8. Stosunki polsko-ukraińskie na terenach walk (1939-1942)
Rozdział 4. Walki polsko-ukraińskie na Kresach Wschodnich w latach 1943-1945 1. Sowiecka okupacja Kresów południowo-wschodnich 2. Ukraińska konspiracja antykomunistyczna (1939-1941) 3. Uderzenie Niemiec na ZSRR. Powstanie rządu Stećki 4. Dalsza działalność OUN-M 5. Polska konspiracja na Kresach południowo-wschodnich 6. Działalność UON-B po aresztowaniu rządu Stećki 7. Ogólna sytuacja na Wołyniu (1942-1943) 8. "Antypolska akcja" OUN-UPA na Wołyniu w 1943 r. 9. Polacy w partyzantce sowieckiej na Wołyniu 10. Polacy w niemieckiej policji pomocniczej. 11. Sytuacja na Wołyniu w chwili wkroczenia Armii Czerwonej 12. Rozwój OUN-UPA w Galicji Wschodniej (1943-1944) 13. "Antypolska akcja" OUN-UPA w Galicji Wschodniej 14. Sytuacja Polaków na Kresach południowo-wschodnich po wkroczeniu Armii Czerwonej 15. Walka OUN-UPA z władzą sowiecką
Rozdział 5. Walki polsko-ukraińskie I 1943-VII 1944 1. Niemiecka polityka narodowościowa na terenach walk (1943-1944) Wysiedlenia na Zamojszczyźnie 2. Polska konspiracja 3. Działalność środowisk ukraińskich 4. Zarys ogólnego przebiegu walk polsko-ukraińskich na ziemiach dzisiejszej Polski 5. Walka polsko-ukraińska w Beskidzie Niskim 6. Walki polsko-ukraińskie w Bieszczadach 7. Walki polsko-ukraińskie na Pogórzu Przemyskim 8. Walki polsko-ukraińskie w pow. Jarosław 9. Walki polsko-ukraińskie w pow. Lubaczów 10. Walki polsko-ukraińskie na Zamojszczyźnie 11. Walki polsko-ukraińskie w powiatach: Chełm, Włodawa, Biała Podlaska
Rozdział 6. Walki polsko-ukraińskie VII1944-VIII 1945 1. Sytuacja na terenach walk po przejściu frontu 2. Działalność NKWD 3. Początek przesiedleń Ukraińców do USRS Rozwój aparatu bezpieczeństwa "Polski Ludowej" 4. Partyzantka poakowska. Porozumienia AK-DSZ z OUN-UPA 5. Podziemie narodowe,a Ukraińcy 6. Podziemie ukraińskie. Powstanie VI Okręgu Wojskowego UPA "San" 7. Ogólny przebieg walk polsko-ukraińskich na ziemiach dzisiejszej Polski (VII 1944-VIII 1945) 8. Walki polsko-ukraińskie w Bieszczadach 9. Walki polsko-ukraińskie na Pogórzu Przemyskim 10. Walki polsko-ukraińskie na północno-wschodniej Rzeszowszczyźnie 11. Walki polsko-ukraińskie na Lubelszczyźnie
Rozdział 7. "Ukraińskie powstanie" IX 1945-VI 1946 1. Stosunki pomiędzy AK-WiN i OUN-UPA 2. Antyukraińskie działania podziemia ukraińskiego 3. Działania NKWD 4. Wojsko Polskie 5. Akcja przesiedleńcza 6. Działania WP przeciw partyzantce ukraińskiej 7. Siły i taktyka OUN-UPA 8. Ogólny zakres działań OUN-UPA 9. Walki polsko-ukraińskie w Beskidzie Niskim 10 Walki polsko-ukraińskie w Bieszczadach 11. Walki polsko-ukraińskie na Pogórzu Przemyskim 12. Walki polsko-ukraińskie na północno-wschodniej Rzeszowszczyźnie 13. Walki polsko-ukraińskie na Zamojszczyźnie 14. Walki polsko-ukraińskie na Podlasiu Lubelskim 15. Próba podsumowania
Rozdział 8. Walki polsko-ukraińskie VII 1946-IV 1947 1. Stosunek pomiędzy AK-WiN i OUN-UPA 2. Działalność NKWD 3. Taktyka i działania WP 4. Taktyka i działania OUN-UPA 5. Walki polsko-ukraińskie w Beskidzie Niskim 6. Walki polsko-ukraińskie w Bieszczadach Zasadzka na gen. Świerczewskiego 7. Walki polsko-ukraińskie na Pogórzu Przemyskim 8. Walki polsko-ukraińskie na północno-wschodniej Rzeszwoszczyźnie 9. Walki polsko-ukraińskie na Zamojszczyźnie 10. Walki polsko-ukraińskie na Podlasiu Lubelskim 11.Próba podsumowania
Rozdział 9. Operacja "Wisła" 1. Cel operacji "Wisła". Siły WP 2. Współpraca WP z wojskami pogranicznymi ZSRR i CSR 3. Wysiedlenia Ukraińców 4. Akcja propagandowa władz 5. Operacja "Wisła" a miejscowi Polacy 6. Taktyka i działania wojska 7. Działania polskiego lotnictwa 8. Sytuacja OUn-UPA 9. Walki polsko-ukraińskie w Beskidzie Niskim 10. Walki polsko-ukraińskie w Bieszczadach 11. Walki polsko-ukraińskie na Pogórzu Przemyskim 12. Walki polsko-ukraińskie na północno-wschodniej Rzeszowszczyźnie 13. Walki polsko-ukraińskie na Zamojszczyźnie 14. Walki polsko-ukraińskie na Podlasiu Lubelskim 15. Próba podsumowania
Rozdział 10. Po akcji "Wisła" 1. Sytuacja ukraińskiego podziemia po akcji "Wisła" 2. Działalność KBW po akcji "Wisła" Śmierć krajowego prowidnyka "Stiaha" 3. Zwalczanie OUN-UPA na Ziemiach Odzyskanych 4. Działalność ukraińskiego podziemia w 1948 r. 5. Operacja S-1
Zakończenie Bibliografia Wykaz skrótów Indeks nazwisk i nazw osobowych Indeks nazw geograficznych
Tytuł: " Tak było w Bieszczadach Walki polsko-ukraińskie" Autor: Grzegorz Motyka Wydanie: I Stron: 551 ISBN: 83-7233-065-4 Wydawnictwo: Oficyna Wydawnicza Wolumen Warszawa 1999
"Przerzuty graniczne" str. 76-77 " Jeszcze trwały ostatnie walki kampanii wrześniowej, kiedy w Bieszczady i Beskid Niski napłynęli uciekinierzy z całej Polski, mający zamiar przedostania się na Zachód. Pochodzili z różnych warstw społecznych, byli wśród nich tak wojskowi, jak cywile. Przybywali nie mając żadnych kontaktów, a często nawet nie orientując się w specyfice górskiego terenu. Uciekinierzy spotkali się od razu ze spontaniczną pomocą miejscowej ludności pochodzenia polskiego z osiedli leżących w pobliżu granicy. Systemem sztafetowym przekazywano sobie ludzi z miejscowości do miejscowości. Miejscami schronienia były polskie dwory, leśniczówki, plebanie i zagrody polskich chłopów. Przez granicę przeprowadzali za odpowiednią opłatą miejscowi przemytnicy. Niemcy dość szybko zorientowali się w sytuacji i próbowali temu exodusowi przeciwdziałać. Wykorzystywali w tym celu miejscową ludność ukraińską, która już od października zaczęła masowo wyłapywać uciekinierów. Oprócz względów narodowych grał tu rolę czynnik ekonomiczny, gdyż za każdego złapanego zbiega hitlerowcy płacili nagrodę 25-50 zł. Dla biednego mieszkańca Bieszczadów była to suma niebagatelna. W przechwytywaniu przechodzących przez granicę szczególnie "zasłużyła się" ukraińska policja, której posterunki Niemcy rozmieścili wzdłuż całego pasa górskiego. W okresie grudzień 1939 - marzec 1940 tylko w okolicy Komańczy schwytano 80 uciekinierów, Baligrodu 43, a Bukowska 24. O ile w Bieszczadach uciekinierzy nie mogli liczyć na pomoc ze strony ludności ukraińskiej, to w Beskidzie Niskim nie należała ona do rzadkości. Takie łemkowskie czy ukraińskie wioski jak Ruska Wola, Jarobina. Litmanowa, Muszynka, a po słowackiej stronie Hrabske, były wypróbowanymi bazami dla polskich przerzutów. Wśród pomagających Polakom Łemków warto wymienić takie nazwiska jak Stefan Chowaniec, Antoni Koczański, Jan Peregryn czy Garbera, którzy osobiście przeprowadził przez granice kilkaset osób. Samorzutne formy pomocy uciekinierom Polacy dość szybko ujęli w ramy organizacyjne różnych ugrupowań konspiracyjnych. Pierwsze takie próby podjęła Organizacja Orła Bialego (OOB). Z jej ramienia przerzutami kierował m.in. inżynier Stankiewicz z Cisnej. Inną organizacją była Polska Organizacja Zbrojna (POZ). Już zimą 1939/1940 r. niosła ona doraźną pomoc m.in. idącym przez Zagórz, Tarnawę, Huzele, Hoczew, Nowosiółki, Baligród, Cisnę. Każda z powstałych placówek POZ otrzymała rozkaz udzielania wszelkiej możliwej pomocy uciekinierom. W tym celu w Zagórzu powołano nawet specjalną sekcję kolejową. [...]."
Zawadka Morochowska Fot. Grzegorz Tokarz
"Leśne ślady wiary Kapliczki, cmentarze i Dęby Papieskie na terenie Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie"
Wacław Turek "Milczenie oczu" Nie wypatruję oczu na niebie Są w przydrożnych kapliczkach wrośnięte w ziemię Spojrzenie odkładają na zawsze milczą nie obiecując jutra
"Leśne ślady wiary Kapliczki, cmentarze i Dęby Papieskie na terenie Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie" zostały wydane z inicjatywy leśników z okazji 30-lecia Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie. Jest to bez wątpienia jedna z najładniejszych książek w mojej bibliotece. Bardzo bogato ilustrowana została wydana na kredowym papierze, jest szyta nićmi, posiada twardą oprawę. Jej prawdziwą ozdobą są pastele Tadeusza Marszałka. Oprócz tego karty tej książki zdobią bardzo liczne fotografie, w tym archiwalne, pocztówki, fragmenty map turystycznych wskazujące drogę do każdej atrakcji. Do publikacji dołączono mapę poglądową w skali 1:400 000 na której znajdują się zestawienia opisywanych kapliczek i Dębów Papieskich. Książkę zamyka wykaz wszystkich Dębów Papieskich posadzonych na terenie RDLP w Krośnie w którym podano: certyfikat drzewa, miejsce posadzenia, datę, krótki opis uroczystości i dane administratora terenu oraz spis wszystkich leśnych kapliczek na obszarze RDLP w Krośnie z: nazwą kapliczki i miejscowością w której znajduje się, podano leśnictwo i oddział oraz kilka istotnych informacji o danym obiekcie. W wykazie są umieszczone także małe obiekty sakralne nieopisane w innym miejscu przez Autora. Do przewodnika dołączono mapę poglądową w skali 1:400 000 "Leśne kapliczki i dęby papieskie na terenie Regionalnej Dyrekcji lasów Państwowych w Krośnie" na której znajdują się także te z listy opisanych dębów i kapliczek. Moim zdaniem współtwórcą tego przepięknego wydania jest Ariusz Nawrocki, który tę książkę opracował graficznie i zrobił projekt okładki. (A co bezczelnie pochwalę się, pan Ariusz także mi zaprojektował przepiękne materiały reklamowe i stronę internetową.) Jest to książka, której wydanie współfinansowały LP więc jest cenowo bardzo konkurencyjna. Proponowana cena to 39 zł. Tak piękna i ciekawa książka nie mogła długo leżeć na półkach, pierwszy nakład dość szybki znikł z księgarni, obecnie można jeszcze, gdzie nie gdzie nabyć drugie wydanie.
Spis treści Wstęp Od autora Kapliczki jako lesne ślady wiary Kibakowa kapliczka (Kapliczka szczęśliwego powrotu) Kapliczka Synarewa pod Chryszczatą Kapliczka "Pod Gajem'' w Olchowcach Złota Studzienka pod Cergową Leśne wotum z Barwinka Matka Boża od wilków z Ulucza Kapliczka św. Huberta w Młocinie Kapliczka św. Huberta "Na skraju puszczy'' ''Święta Dziupla w Heluszu Kapliczka spod Czajkowskiej p.w. św. Huberta Kaplica nad cudownym źródłem w Balnicy Matka Boska Leśna z Komańczy Radoszyckie źródełko Kapliczka przy gajówce Kontrawers Kapliczka ''Zjawlinja'' w Kormanicach Kapliczka werbowna z Łukowegp Kapliczka pod Gawganiem Kapliczka " Na Kudłaczu" Kapliczka w Borowcu Kapliczka '' z aniołem śmierci " w Rudce Futory-Kapliczka na "bratobójczym" dębie Matka Boska Jagodna z Lichaczy "Wilcza" sosna spod wilczycy "Wilcza'' sosna spod Jagiełły "Wilcza" kapliczka z Łysej Góry Kapliczka Kurierska Kapliczka "choleryczna" w Mołodyczu Kapliczka w rezerwacie "Góra Chełm" Kapliczka w Kamionce-Sekwestr Krzyż pańszczyźniany w Jaworcu Leśne mogiły Madonna z Puszczy Łaskami Słynąca Miejsca kultu św. Franciszka Święty Franciszek z Asyżu Dęby Papieskie na terenie RDLP w Krośnie Leśne kapliczki na terenie RDLP w Krośnie Wybrana literatura
Tytuł: "Leśne ślady wiary Kapliczki, cmentarze i Dęby Papieskie ma terenie Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie " Autor: Edward Marszałek Wydanie: I Stron: 207 ISBN: 978-83-7530-025-3 Wydawnictwo: Ruthenus Krosno 2008
Fragmencik rozdziału ""Leśne mogiły" " Podczas II wojny światowej las był prawdziwą "zieloną twierdzą". Leśniczówki i gajówki pełniły rolę kwater partyzanckich i punktów kontaktowych. Też tak było na naszym terenie. Wielu ludzi lasu straciło tu życie działając w podziemiu. Do tych aktywnych należał Zygmunt Sikorski,inżynier leśnik, leśniczy w leśnictwie Brzycka Wola w ordynacji Potockich (Obecnie Nadleśnictwo Leżajsk). Zginął od partyzanckiej kuli, skierowanej do obersturmbahnfu(umlaut)rera Knu(umlaut)sslinga. w dniu 1 sierpnia 1943r. Kulisy tej leśnej tragedii długo czekały na ujawnienie. Dziś w miejscu śmierci leśniczego Sikorskiego, przy leśnym dukcie, znajduje się krzyż z emblematem Polski Walczącej. Nie brakło też leśników wśród beskidzkich kurierów przeprowadzających ludzi przez Karpaty. Jednym z nich był Wojciech Grodziński, inżynier leśnik, leśniczy w lasach Biskupstwa Przemyskiego w Jaśliskach (Nadleśnictwo Rymanów). Wzięty do niewoli w kampanii wrześniowej 1939r. uciekł Niemcom i powrócił w rodzinne strony. Jako kurier beskidzki wielokrotnie przeprowadzał ludzi przez Przełęcz nad Czeremchą na południową stronę Karpat. W 1942 r. za swoją działalność aresztowany przez Niemców zmarł w obozie w Oranienburgu. W tym samym obozie rok później zmarł inny kurier beskidzki leśniczy z Równego koło Dulki Wojciech Karnia. Na terenie Bieszczadów funkcjonowały również trasy kurierskie. Obsługiwał je Jakub Pałasiewicz - leśniczy w Balnicy majątku Krasińskich. Aresztowany za swą działalność przez Niemców, trafił do Oświęcimia, gdzie 5 III 1941 r. został zamordowany. Nie można dziś znaleźć ich grobów. Jedynie pomnik "Kurierom beskidzkim" w Jasielu (Nadleśnictwo Rymanów) na terenie rezerwatu "Źródliska Jasiołki" przypomina o ich życiu i działalności.
Wielu innych straciło w tej wojnie życie. Wiosną 1944 roku za działalność w AK aresztowanych zostało dwóch leśników z okolic Ustrzyk Dolnych: leśniczy Józef Wilk - pseudonim "Dzik" i gajowy Marian Zachariasz. Obaj zostali rozstrzelani przez Niemców w dniu 27.07.1944 roku w Zagórzu pod lasem, w przysiółku Hanusiska, w tzw. "Sosenkach" i pochowani w zbiorowej mogile pod lasem (Nadleśnictwo Lesko)
Jednak najwięcej istnień ludzkich pochłonęła bitwa o Przełęcz Dukielską, jedna z największych bitew górskich podczas II wojny światowej. Pociągnęła ona za sobą 134 tysiące ofiar wśród walczących wojsk. Nie nadążano chować poległych. Ich szczątki długo straszyły po karpackich lasach, aż wreszcie zrosły się z ziemią. Zdarzy się jednak jeszcze, że znaleziony pod dywanem jeżyn hełm żołnierski okrywa czaszkę leżącą wprost na leśnej ściółce. Choć minęło już ponad pół wieku, lasy pomiędzy Duklą, a Żmigrodem są wciąż wielkim nieodkrytym grobem, w którym wielu bohaterów spoczęło na zawsze bezimiennie ."
Pięknie o genezie tejże książki pisze Edward Marszałek we wstępie "Od Autora Do podjęcia tematu "leśnych śladów wiary" skłoniła mnie niesamowita historia opowiedziana mi w 2006 roku przez Jana Kraczka, ówczesnego dyrektora RDLP w Krośnie. Otóż na terenie Puszczy Solskiej w czasie wojny wielu ludzi kryło się po lasach przed represjami okupanta. W 1940 r. w podczas jednej z łapanek, urządzonych przez Niemców pomiędzy wsią Osuchy, a Józefowem schwytano Polaka i jako podejrzanego o udział w konspiracji kazano rozstrzelać. Żołnierz niemiecki, który miał wykonać wyrok, odprowadził nieszczęsnego pod las,ustawił pod sosną, wymierzył doń z karabinu, nacisnął spust i usłyszał tylko trzask iglicy. Niewypał! Gdy skierował lufę w ziemię - padł strzał. Przeładował raz jeszcze, wymierzył do skazańca i znowu karabin nie wystrzelił, strzał padł dopiero, gdy ponownie lufę skierował w dół. Gdy historia powtórzyła się po raz trzeci, Niemiec powiedziawszy :"widocznie masz żyć", puścił partyzanta wolno. Ten w podzięce za cudowne ocalenie zawiesił kapliczkę na tej sośnie, pod którą miał zginąć. Póki żył, dbał o nią i przychodził się tu modlić. Po jego śmierci kapliczka zniszczała, a wreszcie ktoś ściął grubą sosnę, świadka dramatycznego zdarzenia. W ten sposób bezpowrotnie zginęła piękna historia ... "
Jeszcze raz sięgnę do dokumentu tamtych czasów. Wspomnienia Jana Łożańskiego 'W więzieniach PRL to wstrząsająca relacja opisująca koszmar okresu powojennego. Kim był Autor? Bardzo barwną postacią, pogodny, uśmiechnięty, wyniszczony chorobami. Jako dzieciak miałam okazję z Nim nawet porozmawiać. Był gościem honorowym organizowanego cyklicznie przez brzozowski PTTK rajdu "Szlakiem kurierów Beskidzkich". Urodził się w Zarszynie w 1912 r, był oficerem ZWZ-AK, kurierem beskidzkim. W 1939 r. został wyznaczony kurierem placówki wojskowej w Budapeszcie. Wielokrotnie przekraczał granicę węgierską w Tatrach, potem wykorzystywał 45 razy trasę "Jaga" wiodącą przez Beskid Niski. Był dwukrotnie aresztowany przez gestapo, dwukrotnie uciekł, czterokrotnie przez Węgrów, w marcu 1945 r. w Budapeszcie został uwięziony na miesiąc czasu przez sowiecki kontrwywiad. W tym okresie ginęli jego najbliżsi i współpracownicy mordowani przez gestapo. Po wojnie obsługiwał trasę Wiedeń-Polska-Wiedeń. Nawiązał na polecenie sztabu II Korpusu w Anconie (Włochy) kontakt z działającą w naszym kraju organizacją "Racławice".Przeprowadzał przez "zieloną granicę" rodziny oficerów. Został aresztowany w Cieszynie przez krakowski Urząd Bezpieczeństwa, poddano go wyrafinowanym torturom w katowni w mokotowskim X Pawilonie. 18 marca 1948 roku skazano go na 15 lat więzienia. Wyrok odbywał we Wronkach. 4 sierpnia 1956 r objęła go amnestia.
Spis treści: I. Rok 1945 r. w Budapeszcie. II. Znów na kurierskich szlakach III. Aresztowanie i śledztwo IV. Po wyroku V. Więzienie we Wronkach VI. Nadzieja VII. Upragniona wolność VIII. Epilog Posłowie
Tytuł: "W więzieniach PRL Powojenne wspomnienia kuriera z Sanoka" Autor: Jan Łożański Do druku przygotowali: Krystyna Chowaniec i Kazimierz Michańczyk Wydanie: I Stron: 89 ISBN: 83-900130-0-2 Wydawnictwo: Muzeum Regionalne PTTK im. Adama Fastnachta w Brzozowie i Okręgowa Komisja Badania Zbrodni Hitlerowskich - Instytut Pamięci Narodowej w Rzeszowie Brzozów-Rzeszów 1991
Rozdział II "Znów na kurierskich szlakach" [...]" Po szczęśliwym przekroczeniu granicy czechosłowacko-polskiej o godzinie 4 rano byliśmy w Posadzie Jaśliskiej u Walerka Zawady. Przyznać muszę, że bardzo podobało mi się zachowanie kapitana Sułkowskiego w czasie podróży. Był spokojny, opanowany i wytrwały, jak przystało na prawdziwego partyzanta. Wyprawa z nim była dla mnie satysfakcją. Z Posady Górnej doszliśmy do Rymanowa, skąd pociągiem udaliśmy się do Krakowa. Tam odebrałem film od Anki Rutkowskiej i oddałem go kapitanowi Sułkowskiemu. Powiedziałem mu następnie, że w Krakowie czekają na nas trzy kobiety, które trzeba przeprowadzić do Wiednia. Są to żony oficerów, znajdujących się na Zachodzie. Umówiliśmy się na spotkanie za dwa tygodnie w Krakowie. W tym czasie ja przyprowadzę je do Wiednia i w wyznaczonym terminie wrócę do Krakowa. Może tak być, że i my będziemy musieli przeprowadzić kogoś. Pożegnałem się z kapitanem Sułkowskim i poszedłem do majora Abłamowicza z wiadomością, że jestem gotów do przeprowadzenia kobiet. Majorowi podałem adres Frania Bolanowskiego w Posadzie Górnej. Tam panie w ciągu dwóch dni miały się zgłosić. Sam pojechałem do Zarszyna, a następnie do Rymanowa i Posady Górnej. Panie czekały na mnie. Były bardzo zniecierpliwione. Wszystkie miały przy sobie dokumenty jako repatriantki ze Wschodu. Jak zwykle uprzejmy Franiu Bolanowski podwiózł nas do Posady Jaśliskiej do Walerka Zawady, u którego przenocowaliśmy. Rano odbyliśmy wspólną przechadzkę. W jej trakcie omawialiśmy niektóre sprawy. Panie miały występować jako repatriantki poszukujące gospodarstwa na osiedlenie się. Będąc w Rymanowie słyszały, że takie gospodarstwa znajdują się we wsi Wola Wyżna, z której wysiedlono Ukraińców. Oczywiście ta wersja była przeznaczona dla żołnierzy WOP-u, na wypadek spotkania z nimi. Walerek Zawada gwarantował jednak, że WOP-iści w tamtym kierunku nie chodzą i spotkanie z nimi jest raczej niemożliwe. Tak sobie gawędząc dojechaliśmy furmanką do lasu w Woli Wyżnej. Las w tym czasie wyglądał malowniczo. Był to październik, najpiękniejsza pora w górach.[...]"
Rozdział III. "Aresztowanie i śledztwo" "[...]Ponieważ w ciągu 24 godzin nie wyraziłem zgody na współpracę z pułkownikiem Różańskim, następnego dnia około godziny 14 kazano mi się z tej celi zabrać i zawieziono mnie na ulicę Rakowiecką do X Pawilonu więzienia, które już posiadało swoją "sławę". Kiedy mnie tam wprowadzono, wiedziałem co mnie czeka. ... Kiedy kilkakrotnie odmówiłem podania kontaktów, asystujący przy przesłuchaniach drab zaszedł mnie od tyłu i znienacka uderzył w twarz tak mocno, że aż spadłem z taboretu. Kiedy się podniosłem, on znowu się zamachnął, ale zrobiłem typowy bokserski unik. Rozwścieczyło go to. Kazał mi stanąć twarzą do ściany i bardzo mocno uderzył w tył głowy. Padając na ścianę rozbiłem sobie nos tak, że polała się krew. Poczułem się jak na ringu. Później kazano mi przez długi czas robić przysiady. Gdy i to mnie nie złamało, kazano mi chodzić, unosząc wysoko kolana do góry. Było to niby proste, ale po tysiącu takich "ćwiczeń" nogi odmawiały mi posłuszeństwa. Chwiałem i przewracałem. Wiele następnych dni było podobnych. Niejednokrotnie na przesłuchania zabierano mnie także nocą. Oprócz bicia stosowano także bardziej wymyślne tortury. Kazano mi wielokrotnie stać 24 godziny przy otwartym oknie nago, a przecież była zima i panował silny mróz. Często "zapraszano" na tak zwanego konia Andersa. Wówczas z kpinami szydzono, że generał Anders przysłał mi konia. Polegało to na siadaniu na nodze odwróconego taboretu. Jednocześnie ręce należało trzymać wyciągnięte przed siebie. Podczas tej tortury odczuwałem niesamowity ból. Mój organizm choć młody, silny i wysportowany, czasami nie wytrzymywał. Wówczas traciłem przytomność. Dopiero chluśnięcie wodą w twarz przywracało mi ją. Nawet moi oprawcy doceniali moją odporność mówiąc, że trafiła im się oporna sztuka. [...]"
Od lat staram się promować dobrą książkę na forach. Zostało to zauważone, coraz częściej spotykam się z wyjątkową życzliwością Kolegów z przestrzeni wirtualnej. Po zarejestrowaniu się na http://forum.historia.org.pl/ na pw dostałam wiadomość, czy chcę otrzymać trzy książki. Zaskoczona odpowiedziałam, że zależy mi na jednej publikacji o której tylko słyszałam, na "Represje aparatu bezpieczeństwa w Jasielskiem 1945-1956". Oczywiście, otrzymałam w darze wszystkie trzy. I tą drogą chciałam podziękować Koledze za ten wyjątkowo ciekawy i niespodziewany prezent. "Represje aparatu bezpieczeństwa w Jasielskiem 1945-1956" to publikacja nie do zdobycia, została wydana w bardzo niewielkim nakładzie 100 egzemplarzy. Pierwsza książka na temat działań UB w Jasielskiem ukazała się w 1998 r, to "Na śladach represji UB w Jaśle i regionie w latach 1945-1956" wydana przez Koło Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej w Jaśle. Ta o której piszę jest kontynuacją badań, różni się od swojej poprzedniczki formą i szatą graficzną. Autor przedstawia w niej noty biograficzne represjonowanych Jaślan i osób związanych z regionem. Książka ma skromną szatę graficzną, miękka okładka, klejona, zawiera małe fotografie typu paszportowego większości wymienionych osób. Warto bliżej przyjrzeć się działalności pisarskiej i popularyzatorskiej Autora. Zdzisław Świstak jest historykiem i autorem ponad 49 książek i ponad 200 artykułów poświęconych historii Jasła i regionu. Ostatnio wydał w bardzo niewielkim nakładzie 200 sztuk "Encyklopedię Jasła". Spis treści Słowo wstępne Noty biograficzne osób represjonowanych Przypisy Bibliografia Indeks osób Tytuł: "Represje aparatu bezpieczeństwa w Jasielskiem 1945-1956" Autor: Zdzisław Świstak Wydanie: I Stron: 176 ISBN: 83-86744-28-6 Wydawnictwo: Koło Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej w Jaśle Jasło 2006 "Słowo wstępne" str.4-5 " [...] Wojska radzieckie wkroczyły do Jasła 16 stycznia 1945 r. "Wyzwolenie" całego terytorium powiatu jasielskiego miało miejsce w dniach 15-17 stycznia 1945 r. Pierwsze centrum administracyjno-polityczne powiatu jasielskiego miało swoją siedzibę w rozminowanych zabudowaniach rafinerii w Niegłowicach. Tu znajdowała się Radziecka Wojenna Komenda Miasta (mjr Suworow), NKWD (Narodnyj Komissariat Wnutriennych Dieł ZSRR), Starostwo Powiatowe, Komenda Milicji Obywatelskiej i Komitet Powiatowy PPR. Bardzo szybko (27.01.1945) Starostwo Powiatowe przeniosło się do pałacu Sroczyńskich w Gorajowicach. Również przeniosło się tu NKWD. Organizowało ono aparat bezpieczeństwa na terenach opanowanych przez Armię Radziecką. Został tworzony Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Jaśle. Jego pierwszym szefem został Józef Kucharski. W budynku rafineryjnym obok skrzyżowania ul. 3 Maja i ul. Rafineryjnej zakwaterowana była specjalna "kompania wypadowa" UB i MO do walki z podziemiem. W marcu 1945 r. Józef Kucharski urządził obławę w Wolicy na komendanta Obwodu AK Jasło, a ówcześnie dyrektora Jasielskiego Inspektoratu "Nie" mjr. Józefa Modrzejewskiego. W czasie tej akcji mjr Józef Modrzejewski omal nie zginął od kul funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa. [...]. "Najbar Wojciech. Syn Jana i Agaty. Aresztowany przez funkcjonariuszy UB 2 kwietnia 1949 r. Osadzony tymczasowo w jasielskim areszcie PUBP przy ul. Armii Czerwonej (obecnie ulica Lwowska). Prawdopodobnie zamordowany w czasie śledztwa przez funkcjonariuszy UB dokonujących przesłuchań. Został pochowany na jasielskim cmentarzu 11 kwietnia 1949 r. przy obstawie grona funkcjonariuszy przeciwdziałających możliwości dokonania oględzin zmarłego przez najbliższą rodzinę (59). Prokuratura Rejonowa w Jaśle wszczęła 20 lutego 1990 r śledztwo w sprawie zabójstwa Wojciecha Najbara. Prokurator Rejonowy Stanisław Kolanko m.in. podaje: "Z zebranych do tej pory dowodów wynika, że Wojciech Najbar został zatrzymany w dniu 2 kwietnia 1949 r. na polecenie ówczesnego szefa PUBP w Jaśle por. Antoniego Cebuli, między innymi pod zarzutem "rozsiewania wrogiej propagandy przeciw ustrojowi" (60)." (59) Zofia Wolak, Skarga do Prokuratury Generalnej w Warszawie publikowana (w) "Obiektyw" n 1 z 26 III 1990 (60) "Obiektyw" nr 5 z 22 lipca 1990
Witam w Dniu Pamięci Żołnierzy Wyklętych. To święto zostało niedawno ustanowione. Poprzez zawiłe forumowe losy zainteresowałam się tzw. sprawą Żubryda. Świat realny połączył się z wirtualnym, także dzięki zaangażowaniu wielu ludzi z for internetowych dobył się pierwszy panel historyczny: rajd, inscenizacja historyczna i konferencja naukowa poświęcona Żubrydowi. O samym "Zuchu" i Jego Oddziale dość dużo pisze także w tym wątku. W tym szczególnym dniu chciałabym przedstawić Wam bardzo ciekawą publikację "Dzieje Podkarpacia tom VII Areszt śledczy w Krośnie i jego więźniowie (na tle działań antykomunistycznego podziemia w powiecie krośnieńskim w latach 1944-1956)" wydaną przez Podkarpackie Towarzystwo Historyczne. Są to w większości materiały konferencyjne, plon konferencji zorganizowanej przez IPN i Muzeum Historyczne w Krośnie w 2002 roku w Krośnie. Oprócz tego w książce zawarto przemówienia wygłoszone w czasie odsłonięcia tablicy "W hołdzie ofiarom terroru komunistycznego" w 2002 r. w Krośnie i relacje dwóch osób więzionych w areszcie śledczym PUBP w Krośnie. Przed chwilą skończyłam czytać tę książkę. Prawdę powiedziawszy jest ona dość trudna w odbiorze. Poleciłabym ją przede wszystkim historykom i miłośnikom historii współczesnej oraz osobom zainteresowanym tematyką podziemia niepodległościowego. Przeciętnego czytelnika miłośnika regionu ta publikacja może nużyć. Prawdę powiedziawszy sama przebrnęłam z trudem przez kilka rozdziałów mimo tego iż ten temat w pewnej mierze jest mi bliski i znany z opowieści rodzinnych. Mój ojciec był jednym z funkcjonariuszy owej placówki. Szczególne wrażenie zrobiła na mnie wkładka z ilustracjami. Część zdjęć przedstawia cele aresztu, fotografie robią na mnie piorunujące wrażenie.
Spis treści Piotr Babinetz Wstęp Ryszard Kaczorowski Przemówienie na uroczystej sesji Rady Miasta Krosna Czesław Nowak Wystąpienie podczas uroczystości odsłonięcia tablicy "W hołdzie ofiarom terroru komunistycznego" Ryszard Kaczorowski Przemówienie w czasie odsłonięcia tablicy "W hołdzie ofiarom terroru komunistycznego"
Konferencja "ARESZT ŚLEDCZY PUBP W KROŚNIE I JEGO WIĘŹNIOWIE NA TLE DZIAŁAŃ ANTYKOMUNISTYCZNEGO PODZIEMIA W POWIECIE KROŚNIEŃSKIM W LATACH 1944-19560' Mariusz Krzysztofiński PPR w Krośnieńskiem 1942-1948 Zbigniew Nawrocki PUBP w Krośnie w latach 1944-1956. Pierwsze lata działalności Janusz Borowiec Areszt śledczy Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Krośnie Czesław Nowak, Wiesław Syrek Więźniowie aresztu śledczego PUBP w Krośnie oraz osoby represjonowane przez sowieckie organy bezpieczeństwa w latach 1944-1956 z terenu powiatu krośnieńskiego Jarosław Szarek Urząd Bezpieczeństwa wobec księdza Władysława Gurgacza Wiesław Syrek Działania PUBP w Krośnie przeciw grupie konspiracyjnej Józefa Cieśli Krzysztof Kaczmarski Ruch narodowy w powiecie krośnieńskim w latach 1928-1946 Grzegorz Ostasz Krośnieńskie struktury Zrzeszenia "Wolność i Niezawisłość" Zbigniew K. Wójcik Winowcy krośnieńscy Czesław Nowak Uczestnicy konspiracji niepodległościowej w Krośnieńskiem w latach 1944-1956: Tadeusz Kazalski, Józef Modrzejewski, Wincenty S. Rutkowski, Ks. Jan Zawrzycki Krzysztof Szwagrzyk Eugeniusz Werens (1917-19470. Szkic biograficzny Piotr Babinetz Wokół budowy i wysadzenia pomnika wdzięczności Armii Czerwonej w Krośnie w listopadzie 1945 roku Tomasz Bablus Podziemna drukarnia Rzeszowskiego wydziału "WiN" w Wiśniowej (1947)
WSPOMNIENIA WIĘŹNIÓW ARESZTU ŚLEDCZEGO PUBP W KROŚNIE
Relacja Jana Gorczycy Relacja Lubomira Szarka
Tytuł: "Dzieje Podkarpacia tom VII Areszt śledczy w Krośnie i jego więźniowie (na tle działań antykomunistycznego podziemia w powiecie krośnieńskim w latach 1944-1956) Redakcja: Jan Gancarski Wydanie: I Ilość stron: 281 plus wkładka z kolorowymi fotografiami ISBN: 83-89473-85-2 Wydawnictwo: Podkarpackie Towarzystwo Historyczne Krosno 2003
Czesław Nowak Wystąpienie podczas uroczystości odsłonięcia tablicy "W hołdzie ofiarom terroru komunistycznego" str. 17-18 "[...] W latach 1945-1949 w powiecie krośnieńskim prowadziły konspiracyjną działalność nieliczne oddziały poakowskie , organizacja WiN i Młodzież Polski Walczącej, związana ze Stronnictwem Narodowym. WiN podjął metody walki cywilnej i podjął główne działania propagandowe i informacyjne, ukazujące społeczeństwu szkodliwość rządów komunistycznych. Wskazywał także płaszczyzny i metody oporu społecznego. Rada Powiatowa WiN została zlikwidowana w 1947 r. w wyniku przeprowadzonych aresztowań. Krośnieńscy działacze WiN przeszli okrutne śledztwo w Krośnie i Rzeszowie. Obrazował je los jedno z nich - Władysława Folcika, któremu uszkodzono kręgosłup powodując paraliż. Mimo to, tak chorego skazano na dożywotnie więzienie i przetrzymywano we Wronkach do 1954 r. Wśród aresztowanych trzech skazano na karę śmierci (Benedykt Klimek, Leon Stec, Władysław Strączak), dwóch na dożywocie (W. Folcik, Tadeusz Kubit), pozostałych na wieloletni pobyt w więzieniu ( Roman Dec, Józef Długosz, Józef Gładysz, Stanisława Jaworska, Andrzej Lisik, Marian Makulski, Kazimierz Welcer, Wojciech Wojciechowski, Stanisław Zygmunt, ks. Jan Zawrzycki.). Wprawdzie wyroków śmierci nie wykonano, bo wyroki w wyniku rewizji zamieniono. lecz większość skazanych spędziła wiele lat w więzieniach. Wspomniani działacze WiN mieli za sobą lata walki z Niemcami, pobyty w więzieniach i obozach, byli obarczeni rodzinami, a jednak dla ratowania honoru i prawdy zdecydowali się na działalność w konspiracji antykomunistycznej. W MWP podjęli działalność zarówno żołnierze NOW-AK, jak też uczniowie szkół wieczorowych i młodzi robotnicy. Potwierdzona jest działalność w MWP Stanisława Hebzdy, Władysława Janochy, Danieli i Tadeusza Kazalskich, Władysława Moskala i Mariana Zajdla. Wspierał ich działacz SN Józef Zajdel z Suchodołu. Skazani zostali w procesach politycznych w 1947 i 1949 r. Władysław Urbanek z Odrzekonia, kierownik sekcji MWP, został zdradziecko zamordowany przez funkcjonariuszy UB. Przez wiele powojennych lat (do 1954 r) prowadziła nielegalna działalność grupa Jana Malinowskiego z Targowisk (słynny żołnierz AK "Rolski" - wykonawca wyrku na niemieckim żandarmie z Dukli - Paulu Dieballu). Jego najbliższym współpracownikiem byli Antoni Such z Iwonicza i Stanisław Turek z Lubatowej. Po likwidacji grupy przez Ub, sądy skazały także kilkadziesiąt osób udzielających jej pomocy. Najdłużej działała grupa Józefa Cieśli, słynnego "Topora" z Bajdów, byłego dowódcy oddziału Batalionów Chłopskich w Krośnieńskiem. Przetrwali do 1955 r. siejąc postrach wśród funkcjonariuszy Ub, MO i aktywnych działaczy komunistycznych. J.Cieślę skazano na karę śmierci. W wyniku zastosowania amnestii wyrok zmieniono na 15 lat więzienia. W 1969 r. w tajemniczych okolicznościach zmarł on w więzieniu w Barczewie. W związku z działalnością J. Cieśli aresztowano ponad 80 osób - członków oddziału, krewnych współpracowników. W areszcie PUBP w krośnie przebywało wielu żołnierzy oddziału Antoniego Żubryda i osób podejrzanych o współpracę z nim. Oddział A. Żubryda operował głównie w powiecie sanockim, ale przemieszczał się też do sąsiednich powiatów. Niektórzy żołnierze A. Żubryda pochodzili z naszego terenu, np. Władysław Sęp z Bóbrki (zginął zastrzelony przez funkcjonariuszy UB w Trześnowie). [...]"
Pora przedstawić drugą książkę, która jest plonem współpracy pomiędzy Instytutem Pamięci Narodowej, Muzeum Podkarpackim w Krośnie i Podkarpackim Towarzystwem Historycznym. Zarówno artykuły opublikowane w 2003 r. "Dziejach Podkarpacia" (o tej publikacji piszę powyżej) jak w "Krosno i powiat krośnieński w latach 1944-1956" dotyczą podziemia antykomunistycznego, Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Krośnie i jego więźniów, sytuacji polityczno-społecznej Ziemi Krośnieńskiej. Łączy je jeszcze to, że wszystkie zostały wygłoszone na konferencjach naukowych przez historyków specjalizujących się dziejach powojennych Polski reprezentujących różne środowiska naukowe. Moim zdaniem obie publikacje uzupełniają się. "Krosno i powiat krośnieński w latach 1944-1956" to zbiór 19 referatów wygłoszonych przez naukowców reprezentujących : IPN Oddział w Rzeszowie, Muzeum Historii Polskiego Ruchu Ludowego, Muzeum Podkarpackie w Krośnie, Uniwersytet Rzeszowski, Politechnikę Rzeszowską, Wyższą Szkołę Wschodnioeuropejską w Przemyślu. Książka pozwala czytelnikowi zapoznać się z niektórymi wydarzeniami społeczno-politycznymi rozgrywającymi się na terenie Ziemi Krośnieńskiej w latach 1944-1956, biografiami osób czynnie zaangażowanych w życie konspiracyjne, ze strukturą i działalnością aparatu represji, Polskiej Partii Robotniczej, Milicji Obywatelskiej, antykomunistycznych organizacji młodzieżowych, podziemia poakowskiego i narodowego, Kościoła katolickiego. Polecam też niezmiernie ciekawy fragment artykułu Ryszarda Sługockiego "Spotkanie z tow. Władysławem Gomułką". Inne spojrzenie na Pierwszego i na jego rodzinę, bardzo nieciekawą zresztą. "Dowiedzieliśmy się że syn naszej gospodyni uznała przymusowe zakwaterowanie nas w jego rodzinnym domu za przejaw szykany ze strony władz miejskich. Na ratuszu poleciały jakieś głowy, również za niechętny stosunek do jego siostry Heleny (42), a nam w błyskawicznym tempie przydzielono najlepsze mieszkanie jakim dysponowało miasto.[...]i tak, chcąc, nie chcąc, staliśmy się niespodziewanie beneficjentami towarzysza Gomułki. [...] Matka znajomej dziewczyny powiedziała mi, że zamieszkaliśmy w "zapowietrzonym" domu u tych "Gomułek", z których stara nie chodzi do kościoła, a jej córka Helena ("Piękna Jola") źle się prowadzi, zaś syn był zawsze łobuz. Przed wojną odsiadywał wyroki, a teraz został jakimś ważniakiem w lubelskim rządzie. Żeby się przypodobać, miejscowa komuna przeforsowała wybór jego siostry do Rady Miejskiej. Część radnych jednak nie chciała zasiadać wali ratusza z "Piękną Jolą. [...] (42) Chodzi o Ludwikę Gomułkę, po mężu Paczosę." Moim zdaniem książka warta polecenia. Twarda oprawa, szyta, dobrej jakości papier, przystępna cena to także jej atuty.
Spis treści Krzysztof Kaczmarski, Mariusz Krzysztofiński, Czesław Nowak Wstęp Zbigniew K. Wójcik Sytuacja polityczno-militarna na terenie Podokręgu AK Rzeszów w drugiej połowie 1944 r. Wiesław Syrek "Początki władzy komunistycznej w powiecie krośnieńskim (od "wyzwolenia" do powstania Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej) Mariusz Krzysztofiński Ludzie krośnieńskiej PPR (1942-1948) Zbigniew Nawrocki Kierownictwo krośnieńskiej bezpieki w latach 1944-1956. Próba charakterystyki Dariusz Byszuk Komenda Powiatowa Milicji Obywatelskiej w Krośnie (1944-1954) Ewa Bereś Władze miejskie w Krośnie w latach 1944-1956 Wiesław Syrek Referendum 1946 w powiecie krośnieńskim Wiesław Syrek Wybory do Sejmu Ustawodawczego 1947 r. w powiecie krośnieńskim Arkadiusz Indraszczyk Polskie Stronnictwo Ludowe w powiecie krośnieńskim w latach 1945-1956 Tomasz Bereza Kolektywizacja wsi w powiecie krośnieńskim w latach 1948-1956 Zbigniew K. Wójcik Władze Polski Ludowej wobec Kościoła katolickiego obrządku łacińskiego (1944-1955). Zarys problematyki Grzegorz Ostasz Poakowskie podziemie niepodległościowe w powiecie krośnieńskim Grzegorz Ostasz Siatki WiN i Brygad Wywiadowczych na ternie powiatu krośnieńskiego Czesław Nowak Sylwetki działaczy Brygad Wywiadowczych Krzysztof Karczmarski Okoliczności śmierci Kazimierza Człowiekowskiego "NIemisty" 19 kwietnia 1954 r. Czesław Nowak Okoliczności śmierci Tadeusza Bąka Ryszard Sługocki Próba wysadzenia pomnika Armii Czerwonej w Krośnie w listopadzie 1945 r. Wykaz skrótów Indeks osób Indeks miejscowości
Tytuł: "Krosno i powiat krośnieński w latach 1944-1956" Redakcja: Krzysztof Kaczmarski, Mariusz Krzysztofiński, Czesław Nowak Wydanie: I Stron: 446 ISBN: 978-83-7629-112-3 Wydawnictwo: Instytut Pamięci Narodowej Oddział Rzeszów Rzeszów-Krosno 2009
Grzegorz Ostasz Siatki WiN i Brygad Wywiadowczych na ternie powiatu krośnieńskiego "Pod względem organizacyjnym Okrę Brygad Wywiadowczych Rzeszów cechował się, ogólnie rzecz ujmując, kontrastami. Najlepiej funkcjonowały inspektoraty: przemyski ("Most") i rzeszowski ("Mazur"), nieco słabiej krośnieński ("Nafta") i mielecki ("Las"). Przy czym Inspektorat Przemyski BW był liczebnie najmniejszy. Według rozpoznania bezpieki skupiał 32 konspiratorów. Inspektorat Rzeszowski BW miał 47 ludzi (wraz z personelem okręgowego "Biura Studiów"), natomiast krośnieński - 36, a mielecki - 37. Inspektorat BW Krosno ("Nafta"), zrazu pod kierownictwem Józefa Klusa "Wacka", a następnie - od końca 1945 r. - Włodzimierza Janickiego "Styksa", obejmował terytorialnie część powiatów (obwodów). Na czele obwodu BW Krosno stała przez trzy miesiące Stanisława Jaworska, a od jesieni 1945 r. kilka miesięcy Stanisław Szarek "Sas", "Znicz", który zbiegł stamtąd w obawie przed aresztowaniem. W Obwodzie BW WiN Krosno jako wywiadowca pracował Andrzej Bocheński, który materiały przekazywał Stanisławie Jaworskiej. Informatorami tego obwodu byli również Henryk Kurek "Kazik" i dwaj funkcjonariusze WUBP w Rzeszowie: Marian Krokoś i Władysław Sęp "Orzeł Biały". Władysław Sep 1 września 1946 r. zdezerterował z bezpieki, by stać się członkiem oddziału "leśnego" Antoniego Żubryda; zginął 28 września (wg Czesława Nowaka 1 października) 1946 r. podczas akcji UB. Miesięczne sprawozdania zbiorcze oraz raporty specjalne Inspektoratu Krosno przygotowywał Włodzimierz Janicki "Styks", kierownik inspektoratu BW Krosno. Zawierały mnóstwo szczegółów dotyczących aktualnych wydarzeń. Były bardzo rzetelnie opracowane. Janicki twierdził, że - w miarę możliwości - starał się weryfikować wszystkie materiały, które otrzymywał od informatorów - nawet te, zdawałoby się błahe, drugorzędne. Zapamiętał, że poprawił błąd w zapisie nazwiska jednego z konspiratorów, ujętego przez bezpiekę w Krośnie. W okręgowym sprawozdaniu społeczno-politycznym BW z marca 1946 r. istnieje adnotacja: " Z początkiem lutego aresztowany w Krośnie Stahl Antoni pod zarzutem przynależności do NSZ. W czasie przesłuchiwania był bity przez majora NKWD oraz komendanta UB". Nazwisko aresztowanego zostało podane poprawnie, oskarżenie o współpracę z NSZ oparto na materiałach UB, natomiast nieścisła jest data zatrzymania - Antoni Stahl bowiem został aresztowany 30 stycznia 1946 r. Aresztowania krośnieńskich działaczy Brygad Wywiadowczych trwały przez kilka lat. Jeden z konspiratorów z BW, potem funkcjonariusz UB, "wtyczka" w Rzeszowie, a następnie członek oddziału Antoniego Żubryda - Władysław Sęp "Orzeł Biały", został zabity 28 września 1946 r. podczas akcji UB. Pozostałych na wolności działaczy BW nie chroniła przed zatrzymaniem nawet amnestia z 1947 r. Z tej szansy próbował korzystać Włodzimierz Janicki, który ujawnił się 17 marca 1947 r. w Gdyni. W piśmie skierowanym do redakcji "Gazety Rzeszowskiej" wzywał "wszystkich swoich byłych współpracowników czynnych w powiatach Lesko, Gorlice, Jasło, Krosno do skorzystania z amnestii i spełnienie obowiązku ujawnienia się".
Forumowe losy zmusiły mnie do zapoznania się z książką Aleksandra Kormana "Stosunek UPA do Polaków na ziemiach południowo-wschodniej II Rzeczpospolitej" czytałam ją wbrew sobie, do tej pory czuję niesmak. Jest to publikacja specyficzna, przesączona demagogią, ideologią, propagandą, odbieram ją jako nacjonalistyczną gadzinówkę. To nie jest też książka historyczna lecz wydawnictwo z dziedziny, którą coraz częściej określa się jako polityczną historię, narzędzie służące prezentacji poglądów politycznych ukrytych pod płaszczykiem pokazywania zdarzeń historycznych. "Stosunek do Polaków na ziemiach południowo-wschodniej II Rzeczpospolitej" nie jest oparta w materiale źródłowym, autor nie weryfikuje źródeł, gra na emocjach czytelnika, fakty miesza z opiniami, dopuszcza się przekłamań i manipulacji. Książka jest rozwinięciem referatu wygłoszonego 17.10.1997 r.na sesji naukowej organizowanej przez Polską Akademię Nauk i Uniwersytet Warszawski. Ta informacja bardzo zaskoczyła mnie, moim zdaniem nie jest to nawet publikacja popularno-naukowa. Przeanalizowałam bibliografię, książka wydana w 2002 r., mimo to spodziewałam się, że autor oprze się na innym materiale. Wśród wymienionych książek jest i skompromitowane wydawnictwo autorstwa Artura Baty "Bieszczady w ogniu" i wiele prac Edwarda Prusa. To minusy, plusów doszukuję się z trudem. Na pewno są nimi archiwalne zdjęcia. O książce i zbrodniach UPA rozmawiamy tu http://www.historycy.org/index.php?showtopic=89692&st=0Spis treści Wstęp Od autora 1. Samozwańcza UPA 2. Małopolska Wschodnia, a nie "Zachodnia Ukraina" 3. Rebelia nielojalnych obywateli polskich 4. Wirtuozeria banderowskich zbrodni i gwałtu - co najmniej 362 metody tortur 5. Banderowskie zbrodnie ludobójstwa 6. Polska Samoobrona 7. Straty osobowe 8. Straty materialne 9. Armia - termin propagandowy 10. Wyrok Sądu Najwyższego na UPA 11. "Rizun" - to członek OUN-UPA? 12. Rizuństwo, a ruch "narodowo-wyzwoleńczy" 13. Podżeganie do zbrodni ludobójstwa 14.Znikanie dokumentów zbrodni banderowskich 15. Nadużywanie swobód demokratycznych w Polsce 16. Fałszowanie historii Kresów Wschodnich 17. Infiltracja członków OUN-UPA do plskich władz 18. Groźba odradzania się baderowskiego ekstremalnego szowinizmu 19. Apel ukraińskich parlamentarzystów w Kijowie o osądzenie zbrodni OUN-UPA i innych przez Trybunał Międzynarodowy 20. Stanowisko redakcji ukraińskiego tygodnika "Nasze Słowo" 21. Rzekome krzywdy przedwojenne i wojenne 22. Pojednanie, czy zbliżenie polsko-ukraińskie? 23. Moralna odpowiedzialność za ludobójstwo 24. Zestawienie 362 metod tortur stosowanych przez UPA na Polakach 25. Wybrane źródła dokumentalne i fotograficzne na temat zbrodni ludobójstwa dokonanej przez UPA na Polakach w latach 1939-1948 Świadectwa - Dowody zbrodni. Dokumenty i Fotografie A/ Wybrane Dokumenty B/ Wybrane Fotografie Indeks skrótów Indeks nazw geograficznych Summary Zusammenfassung Razjume (powinna być cyrylica) Tytuł: "Stosunek UPA do Polaków na ziemiach południowo-wschodniej II Rzeczpospolitej" Autor: Aleksander Korman Wydanie: Stron: 162 ISBN: 83-85829-34-2 Wydawnictwo: Nortom Wrocław 2002 Wstęp Prof. dr. hab. Edward Prus "[...] Skąd się tacy biorą? Ci wszyscy Kuronie, Drozdy, Motyki? - Niejeden zadaje sobie pytanie, ale jak zawsze nie otrzymuje satysfakcjonującej odpowiedzi. Banderowski skandal związany z uniemożliwieniem po raz kolejny otwarcia odnowionego Cmentarza Orląt Polskich przez prezydentów Polski i Ukrainy, z ust Jacka Kuronia otrzymał pochwałę. Pochwalił on też - nie po raz pierwszy - bohaterską UPA, a to z tego powodu że była - jak on - antypolsko nastawiona. Zwyrodnialców mordujących na ponad trzysta sposobów nazywa się bohaterami i udaje ,że nic nie wie o mordowaniu przez UPA ludności polskiej. Ten samozwańczy autorytet moralny od zupy zwyczajnie kłamie; za kłamstwo obiecano mu honorowe obywatelstwo Lwowa dla jeszcze większego pohańbienia Narodu Polskiego. Kłamstwo to także zostało zawarte w Kuroniowym "słowie" skierowanym do uczestników konferencji krasiczyńskiej (kwiecień 2002, z udziałem wyselekcjonowanych historyków (ale nie fachowców), poświęconej Operacji Wisła. Czy aby nie to "słowo" zainspirowało powstanie w Polsce banderowskiego sprzysiężenia tajnego ODWET? Co to za prokuratura i gdzie są polskie służby specjalne? Jest jeszcze jeden, pożal się Boże historyk, Grzegorz Motyka, któremu czytelnicy londyńskiego "Głosu Emigracji" (za kłamstwa i fałszerstwa) swoje najwyższe oznaczenie, czyli Ośle uszy. Ostatnio znowu doszło do skandalu, jaki wydarzył się na Uniwersytecie Szczecińskim, gdzie tamtejsza Rada Wydziału, wprowadzona w haniebnie w błąd, dopuściła do kolokwium habilitacyjnego, kolejnego historycznego fałszerza Romana Drozdę. Autor tych zdań wielokrotnie przestrzegał IPN przed tymi fałszerzami, p raz ostatni w kwietniu 2002 r. Ostrzeżenia te są głosem wołającym na puszczy, co przekonuje myślących Polaków, że Polski w Polsce jest niewiele. [...]
24. Zestawienie 362 metod tortur stosowanych przez UPA na Polakach
"Zestawienie 362 metod tortur fizycznych, a także psychicznych, stosowanych wobec Polaków przez terrorystów OUN i UPA oraz innych ukraińskich szowinistów w latach II wojny światowej 1939-1945 i po jej zakończeniu na południowo-wschodnich ziemiach II RP, będących pod okupacją sowiecką i niemiecką. Ze względu na brak powszechnej znajomości tych okrucieństw w społeczeństwie polskim oraz mając na uwadze pedagogikę społeczną, wymieniono szczegółowo niektóre przypadki stosowanych - przez terrorystów OUN-UPA - w praktyce tortur fizycznych i okrucieństw oraz tortur psychicznych wobec kobiet, dzieci i starców, jakie stwierdziłem w wyniku wieloletnich prac badawczych, udokumentowanych źródłowo: 1. Wbijanie dużego i grubego gwoździa do czaszki głowy. 2. Zdzieranie z głowy włosów ze skórą (skalpowanie). 3. Zadawanie ciosu obuchem siekiery w czaszkę głowy. 4. Zadawanie ciosu obuchem siekiery w czoło. 5. Wyrzynanie na czole "orła". 6. Wbijanie bagnetu w skroń głowy. 7. Wyłupywanie jednego oka. 8. Wybieranie obu oczu. 9. Obcinanie nosa. 10. Obcinanie jednego ucha 11. Obrzynanie obydwu uszu. 12. Przebijanie zaostrzonym grubym drutem ucha na wylot drugiego ucha. 13. Obrzynanie warg. 14. Obcinanie języka. 15. Pieczenie żywcem w piecu chlebowym. 16. Podrzynanie gardła i wyciąganie przez otwór języka na zewnątrz. 17. Podrzynanie gardła i wkładanie do otworu szmaty. 18. Wybijanie zębów. 19. Łamanie szczęki. 20. Rozrywanie ust od ucha do ucha. 21. Kneblowanie ust pakułami przy transporcie jeszcze żywych ofiar. 22. Podcinanie szyi nożem lub sierpem. 23. Zadawanie ciosu siekierą w szyję. 24. Pionowe rozrąbywanie siekierą głowy. 25. Skręcanie głowy do tyłu. [...]
Świadectwa - Dowody B. WYBRANE FOTOGRAFIE (mój dopisek, zdjęcie przedstawia pomordowane dzieci Marianny Dolińskiej, fotografia sądowa z 1923 r.) Fot. 1 - Tarnopol - region, to najbardziej adekwatne określenie miejsca zbrodni na dzieciach polskich, dokonanej w roku 1943 lub 1944 Miejscowość ta mogła mieć brzmienie fonetyczne zbliżone do miejscowości np. "Kozowa" lub "Łozowa", a data zbrodni np. "28 grudnia roku" lub 24 grudnia 1944 r. Fotografia przedstawia widocznych z jednej strony czworo polskich dzieci, przytwierdzonych do drzewa - jak wówczas mówiono - "wianuszki". Drzewo to było jednym z wielu na polnej alei starych drzew wiodącej do folwarku. Przy każdym drzewie, oprawcy tworzyli podobne "wianuszki" z polskich dzieci, a na transparencie zawieszonym nad drogą miał widnieć napis: "Droga do samoistniej Ukrainy". Podobno, robione były również zdjęcia fotograficzne wielu innych takich drzew - "wianuszków" tejże alei. Niestety, nie udało się autorowi do nich dotrzeć. Autor zdjęcia nieznany. Prezentowana na fotografii zbrodnia dzieciobójstwa, była najprawdopodobniej rezultatem "uroczystego" przyjmowania rekruta do UPA, polegająca na tym że każdy z nich dokonywał zabójstwa jednego dziecka - Lacha w dowód, że "zasługuje" na miano wojaka i złożenie przysięgi UPA na rewolwer lub pistolet. Była to swoista upowska zbrodnicza solidarność. Fotokopia z oryginału zdjęcia fotograficznego w zbirach autora, dzięki, Władysławowi Załogwiczowi oraz drowi Stanisławowi Krzaklewskiemu."
Monografia "Skazani na karę śmierci przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Rzeszowie 1946-1954" została wydana przez IPN w cyklu "Studia i materiały". Powstała w ramach projektu badawczego "Osoby skazane na karę śmierci przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Rzeszowie 1946-1954" realizowanego na terenie całego kraju, podobnych monografii jest kilka (są do pobrania w pdf, niżej podaję linkę do tej publikacji). Jej celem było ustalenie listy osób skazanych przez w/w sąd i odnalezienie miejsc ich pochówku. To drugie niestety nie powiodło się. Wykaz obejmuje 122 osoby narodowości polskiej skazane z przyczyn politycznych na karę śmierci. Są tu wymienione osoby, które otrzymały kary łącznie jak i te z karami cząstkowymi. Publikacja składa się z kilku części: omówienia zagadnienia, wykazu skazanych i z prezentacji dokumentów zawartych w aneksie. Całość opracowania jest lapidarna, podano tylko fakty i źródła. Zapraszam do lektury.
Spis treści
I. Program badawczy IPN „Osoby skazane na karę śmierci przez Wojskowe Sądy Rejonowe w latach 1946-1955” Założenia i realizacja programu (Tomasz Bereza) Źródła i stan badań (Janusz Borowiec, Piotr Chmielowiec) Konstrukcja wykazu (Tomasz Bereza)
II. Sądownictwo wojskowe jako organ represji wobec przeciwników politycznych Podstawowe akty prawne stosowane przez sądownictwo wojskowe (Tomasz Bereza, Janusz Borowiec) Wojskowe Sądy Rejonowe – organizacja i funkcjonowanie (Janusz Borowiec) Współdziałanie Urzędu Bezpieczeństwa z Wojskowymi Sądami Rejonowymi (Janusz Borowiec) Od wydania wyroku po egzekucję (Tomasz Bereza, Janusz Borowiec)
III. Skazani na karę śmierci przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Rzeszowie – biogramy (Tomasz Bereza, Piotr Chmielowiec)
Wykaz skrótów
Aneks Nr 1. 1956 czerwiec 26, Wronki – Pismo Adama Zastawnego do Najwyższego Sądu Wojskowego w Warszawie z prośbą o rewizję wyroku. Nr 2. 1945 wrzesień 1, Warszawa – Pismo Ministra Bezpieczeństwa Publicznego Stanisława Radkiewicza do kierowników wojewódzkich Urzędów Bezpieczeństwa Publicznego dotyczące powołania plutonów egzekucyjnych. Nr 3. 1946 wrzesień 16, Warszawa – Pismo szefa Departamentu Służby Sprawiedliwości MON i Naczelnego Prokuratora Wojskowego płk. Henryka Holdera do Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego dotyczący trybu wykonywania wyroków śmierci. Nr 4. 1946 listopad 15, Warszawa – Projekt okólnika Ministra Bezpieczeństwa Publicznego Stanisława Radkiewicza w sprawie wykonywania wyroków śmierci. Nr 5. 1946 wrzesień 26, Rzeszów - Protokół wykonania wyroku śmierci na Józefie Gajdzie Nr 6. 1948 październik 11, Rzeszów – Prośba Tadeusza Pleśniaka do Prezydenta RP o zamianę w drodze łaski kary śmierci na karę więzienia. Nr 7. Po 8 maja 1946, Rzeszów – Pismo WSR w Rzeszowie do NSW z opinią składu sądzącego w sprawie przeciwko Józefowi Koszeli i towarzyszom Nr 8. 1946 maj 18, Krasne – Prośba Stanisławy Koszelowej do Prezydenta RP o zamianę kary śmierci dla Józefa Koszeli na karę więzienia Nr. 9. 1946 maj 29, Warszawa – Decyzja Prezydenta KRN wobec skazanych na karę śmierci Indeks osobowy
MATERIAŁY INSTYTUTU PAMIĘCI NARODOWEJ Skazani na karę śmierci przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Rzeszowie w latach 1946-1954 http://www.honor.pl/ksiegi-ipn/mater-rzeszow.doc
Tytuł: "Skazani na karę śmierci przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Rzeszowie 1946-1954" Redakcja: Tomasz Bereza, Piotr Chmielowiec Wydanie: I Stron: 97 ISBN: 83-89078-42-2 Wydawnictwo: Instytut Pamięci Narodowej Rzeszów 2004 "BODZIAK BRONISŁAW s. Macieja, ur. 7 XI 1906 r. w Mrzygłodzie, powiat Sanok. Zarzut: kierowanie oddziałem zbrojnym NSZ na terenie powiatu Sanok. Funkcjonariusze/prokuratorzy: Partyka Władysław, Śliwa Stanisław, Fugas Józef, Lewicki Marian, Klimkowski Aleksander. Skazany przez sąd w składzie: przewodniczący: Kluza Kazimierz; ławnicy: Grabania Julian, Szot Stanisław. Prokurator: Klimkowski Aleksander. Data i wysokość wyroku: 24 VIII 1950 r. ? kara śmierci; wyrok zamieniony na podstawie amnestii z 22 II 1947 r.; 15 lat. Sygnatura akt: Sr. 384/50. DĄBROWIECKI MIECZYSŁAW s. Edwarda, ur. 13 II 1924 r. w Sanoku. Zarzut: działalność w oddziale NSZ Stanisława Kossakowskiego, a następnie Antoniego Żubryda, ps. ?Żubryd?, na terenie powiatów: Sanok, Lesko i Brzozów. Funkcjonariusze/prokuratorzy: Popow Wiktor, Kolwiński (brak imienia), Polewka Mieczysław, Suski Józef, Mederer Florian, Stokłosa Marian, Matkowski Cezary. Skazany przez sąd w składzie: przewodniczący: Białek Zygmunt; ławnicy: Sowiński Wincenty, Kubicki Kazimierz. Prokurator: Stokłosa Marian. Data i wysokość wyroku: 5 III 1947 r. ? 15 lat (cząstkowa kara śmierci); wyrok zamieniony na podstawie amnestii z 22 II 1947 r.; 15 lat. Sygnatura akt: Sr. 74/47. KABALA STANISŁAW s. Franciszka, ur. 24 X 1926 r. w Tarnawie Górnej, powiat Lesko. Zarzut: działalność w oddziale NSZ, Antoniego Żubryda, ps. ?Żubryd?, na terenie powiatu Sanok Funkcjonariusze/prokuratorzy: Popow Wiktor, Kot Teofil, Nowakowski (Zdzisław?), Zaniewski (imię nieznane), Mickiewicz (imię nieznane), Stępień Stefan, Węglarz Stanisław. Skazany przez sąd w składzie: przewodniczący: Borowski Aleksander; ławnicy: Mikitowicz Konstanty, Bereźniak Antoni. Prokurator: Nowowiejski Kazimierz. Data i wysokość wyroku: 25 IX 1947 r. ? kara śmierci; wyrok zamieniony na podstawie amnestii z 22 II 1947 r.; 15 lat. Sygnatura akt: Sr. 93/48. KOCYŁOWSKI KAZIMIERZ s. Michała, ur. 27 VII 1925 r. w Samborze. Zarzut: dezercja z posterunku milicji w Woli Michowej (powiat Lesko); działalność w oddziale NSZ, Stanisława Kossakowskiego, a następnie Antoniego Żubryda, ps. ?Żubryd?, na terenie powiatu Sanok. Funkcjonariusze/prokuratorzy: I-II proces: Babula (imię nieznane), Kolwiński (imię nieznane), Popow Wiktor, Pawłowski (imię nieznane), Osetek Józef, Suski Józef, Mederer Florian, Stokłosa Marian, Matkowski Cezary. Skazany przez sąd w składzie: I proces: przewodniczący: Białek Zygmunt; ławnicy: Sowiński Wincenty, Kubicki Kazimierz. Prokurator: I proces: Stokłosa Marian. Data i wysokość wyroku: I proces: 5 III 1947 r. ? 15 lat (trzykrotna cząstkowa kara śmierci); wyrok zamieniony na podstawie amnestii z 22 II 1947 r.; 15 lat; NSW przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia, z powodu ?błędnego zastosowania ustawy o amnestii?. Skazany przez sąd w składzie: II proces: przewodniczący: Lubaczewski Jan; ławnicy: Pawlak Edmund, Jakomulski Feliks. Prokurator: II proces: nieobecny. Data i wysokość wyroku: II proces: 23 V 1947 r. ? kara śmierci; prezydent zamienił karę na dożywotnie więzienie. Sygnatura akt: Sr. 74/47; Sr. 410/47. PAULO KAZIMIERZ s. Józefa, ur. 17 I 1925 r. w Dobrzanach, powiat Gródek Jagielloński. Zarzut: działalność w oddziale NSZ, pod dowództwem nieznanego ?Mściciela?, a następnie Józefa Kurasia, ps. ?Ogień? na terenie województw: rzeszowskiego i krakowskiego. Funkcjonariusze/prokuratorzy: Śliwa Stanisław, Grela Zenon, Zarzycki Józef. Skazany przez sąd w składzie: przewodniczący: Kluza Kazimierz; ławnicy: Kominiak Ryszard, Boluk Wacław. Prokurator: Gomulski Edward. Data i wysokość wyroku: 26 II 1951 r. ? kara śmierci; wyrok złagodzony przez NSW; 15 lat. Sygnatura akt: Sr. 79/51. SZCZEPKOWSKI STANISŁAW s. Kazimierza, ur. 30 X 1903 r. w Stanisławowie. Zarzut: współpraca z oddziałem Antoniego Żubryda, ps. ?Żubryd?; współudział w zastrzeleniu 3 żołnierzy ACz, dokonujących gwałtów i rabunków w Strachocicach (powiat Sanok). Funkcjonariusze/prokuratorzy: Grela Zenon, Giebułtowski Jan, Jędrys Stanisław, Sieracki Władysław, Lech Eustachy, Panas Zygmunt. Skazany przez sąd w składzie: przewodniczący: Lech Eustachy; ławnicy: Nowak Ernest, Kowolik Norbert. Prokurator: Mielczarek Jerzy. Data i wysokość wyroku: 28 I 1953 r. - 15 lat (cząstkowa kara śmierci); wyrok zamieniony na podstawie amnestii z 22 II 1947 r.; 15 lat. Sygnatura akt: Sr. 19/53. Od wydania wyroku po egzekucję Po orzeczeniu kary śmierci skład orzekający miał obowiązek odbyć naradę w celu rozważenia, czy skazany zasługuje na ułaskawienie oraz jaka kara byłaby w tym wypadku odpowiednia. Opinię w tej sprawie dołączano do akt sprawy. Okólnikiem nr 19 z 9 października 1945 r. NSW sprecyzował, że zmiana wyroku może być proponowana m.in. z uwagi na młody wiek skazanego lub jego niedoświadczenie życiowe. W czerwcu 1946 r. DSS MON przedstawił tryb załatwiania ułaskawień osób skazanych przez sądy wojskowe . W przypadku pozytywnej opinii sprawę rozpatrywał szef DSS. Na szczeblu departamentu procedura była podobna. Należy podkreślić, że tylko w przypadku pozytywnej opinii składu orzekającego o skazanym nadawano dalszy bieg prośbom o ułaskawienie . Akta osób skazanych były przekazywane do Wydziału Prawnego Biura Prezydialnego KRN, gdzie wnioskami o ułaskawienie zajmowali się pracownicy tegoż biura. Sporządzali oni opis sprawy z odnośnikami do akt oraz z wnioskiem skorzystania lub nieskorzystania z prawa łaski. W wypadku nieobecności Bolesława Bieruta wyroki zatwierdzał Roman Zambrowski, jako wiceprzewodniczący KRN . W późniejszych latach prawo do stosowania ułaskawień przysługiwało Prezydentowi RP, a następnie Radzie Państwa . Od chwili wydania wyroku, skazanych na śmierć przenoszono do specjalnej celi. W więzieniu na Zamku w Rzeszowie mieściła się ona w piwnicy. Przetrzymywano w niej wszystkich skazanych, bez względu na narodowość. Jej wygląd opisał, za Michałem Maksoniem, Franciszek Franus: ?Mury w piwnicy były bardzo grube. Okno w celi podwójnie okratowane. Zabezpieczone siatką. Parapet był szeroki ceglany. Przebywali [więźniowie] w tej celi aż do momentu rewizji procesu [...]. Żyli w niepewności. W oczekiwaniu na końcowy wyrok, w prowadzonych rozmowach, poruszali aspekty życia pozagrobowego. Jeżeli kogoś wywoływał strażnik z tej celi, to nikt nie wiedział, ani nawet osoba wyprowadzana, czy idzie na śmierć czy na ułaskawienie? . W przypadku negatywnego rozpatrzenia prośby o ułaskawienie wyrok podlegał wykonaniu. Sposób wykonania kary śmierci regulowały specjalne instrukcje i okólniki, w rzeczywistości jednak wiele egzekucji przeprowadzano nie oglądając się na regulaminy . W przypadku śmierci przez rozstrzelanie, stosowano ?strzał katyński? (w potylicę z bliskiej odległości). Na rzeszowskim Zamku egzekucje wykonywano w celi śmierci, która znajdowała się w piwnicy, w pobliżu więziennych warsztatów, obok ustępu. Według żołnierza AK, Antoniego Buczaka, wyglądała ona następująco: ?miała jakieś 3,5 x 6 m, na dole beton i ściek, jak w rzeźni, a na jednej ścianie parkan z desek, za nim piasek. Pod tym parkanem rozstrzeliwano więźniów? . Wyroki przez powieszenie wykonywano na szubienicy na więziennym dziedzińcu."
IPN wydaje ciekawą serię "Studia i materiały", która jest poświęcona także naszemu regionowi. Tom 12 "Kresowa księga sprawiedliwych 1939-1945 O Ukraińcach ratujących Polaków poddanych eksterminaci przez OUN i UPA" opracowana przez Romualda Niedzielko przedstawia rejestr "aktów pomocy humanitarnej, jakiej ze strony niektorych Ukraińców doznała polska ludność Kresów Wschodnich poddana eksterminacji przez ukraińskich nacjonalistów w latach czterdziestych XX wieku". To fragment wstępu. W czasie badań okazało się jak niewiele wiemy o kresowych zbrodniach, osobach pomordowanych i o tych, którzy narażając własne usiłowali ratować inne ludzkie życie. O tej książce kilkakrotnie już rozmawialiśmy na Forum. Moim zdaniem jest, mimo pewnych niedoskonałości, godna polecenia. Bezsprzecznie jest to publikacja z którą powinni zapoznać się wszyscy zainteresowani dziejami polsko-ukraińskiego konfliktu, rzezi wołyńskiej i powojennymi losami naszego regionu.
Spis treści Wstęp 1. Województwo wołyńskie 2. Województwo poleskie 3. Województwo tarnopolskie 4. Województwo lwowskie 5. Województwo stanisławowskie 6. Województwo rzeszowskie 7. Województwo lubelskie Aneks: Polacy - z pomocą Ukraińcom Wykaz skrótów Bibliografia Indeks osób
Tytuł: "Kresowa księga sprawiedliwych 1939-1945 O Ukraińcach ratujących Polaków poddanych eksterminaci przez OUN i UPA" Opracowanie: Romuald Niedzielko Wydanie: I Stron: 222 ISBN: 978-83-60464-61-8 Wydawca: Instytut Pamięci Narodowej Warszawa 2007
Rozdział "Województwo Rzeszowskie" str. 188
"Powiat Leski
Baligród, gmina Baligród - wieś licząca ok. 1700 mieszkańców, zamieszkana w większości przez Żydów, a także Polaków i Ukraińców. 6 sierpnia 1944 r. oddział UPA urządził obławę na Polaków wychodzących z kościoła oraz tych, którzy schowali się w domach. Rozstrzelano ponad 40 osób. Ksiądz Józef Miezin ocalał dzięki temu, że wstawił się za nim miejscowy ksiądz grekokatolicki, Ukrainiec Oleńko. Adwokat Stanisław Śmietana ocalał dzięki pomocy miejscowych Ukraińców, którzy ukryli go u siebie. Źródło: ks. W. Piętowski "Stosunki polko-ukraińskie...", str. 222 Krzywe, gmina Zatwarnica - wieś ze znaczną przewagą ludności ukraińskiej nad polską, licząca ok. 980 mieszkańców. W 1943 r. Ukraińcy Grzegorz I Anna Miśko oraz ich teściowa za ukrywanie Polaków zostali zamordowani przez UPA. Źródło:H. Komański, M. Seredyński, "Powiat Lesko, cz.3 "Na rubieży" 1998, nr 29, str. 22; J. Pawłusiewicz "Na dnie jeziora", Warszawa 1981, s. 306
Ropienka, gmina Ropienka - wieś ze znaczną przewagą ludności ukraińskiej nad polską, licząca ok. 1100 mieszkańców. Rodzina Ukraińca Jarosława Andrucha z Ropienki w 1944 r. przechowywała Polaka Mieczysława Kolora. Źródło: Relacja Jarosława Andrrucha, [w.] 1947. "Propamiatna knyha ..." str. 429
Tworylne, gmina Lutowiska - wieś zamieszkana w zdecydowanej większości przez Ukraińców, w której żyły 2 rodziny polskie, licząca ponad 900 mieszkańców. 18 stycznia 1945 r. banderowcy zamordowali Marię Kucharz z dwojgiem dzieci. Wcześniej ukrywali się oni u rodziny ukraińskiej Gałuszków. "Za ukrywanie Lachów" również Gałuszkowie (4 osoby) stracili życie. Źródło: H. Komański, M. Serdeyński, "Powiat Lesko, cz.3, "Na rubieży" 1998, nr.29, s.33
Wołkowyja, gmina Wołkowyja - wieś z przewagą ludności ukraińskiej nad polską, licząca ok. 560 mieszkańców. W 1943 r. sekretarz gminy Wołkowyji, Władymir, podczas jednego ze zebrań sołtysów, polecił zorganizowanie w każdej wsi odpowiedniej bojówki, gotowej w każdej chwili do "wyrżnięcia Polaków co do nogi". Sołtys wsi Bukowiec potępił ten apel. Źródło: ks. W. Piętowski "Stosunki polsko-ukraińskie...", str. 234
Zawóz, gmina Wołkowyja - wieś z przewagą ludności ukraińskiej nad polską, licząca ok. 600 mieszkańców. W 1945 r. Ukrainiec polecił swojej żonie Polce, by opuściła dom i skryła się w lesie. Następnego dnia wróciła i natknęła się w domu na zwłoki syna. Służył on w UPA o otrzymał on rozkaz zamordowania matki. Prawdopodobnie zabił go ojciec. Po pewnym czasie ojca znaleziono powieszonego, z kartką na piersi " Za zdradę Ukrainy". Źródło: Relacja Antoniego Matuszewskiego [w.] Z. Ziembolewski "W morzu nienawiści. O takich, którzy nie przestali być ludźmi" Krosno 2001, str. 103-107"
"Iskań, gmina Dubiecko... W 1945 r. Ukrainiec Jan Kaszycki, którego żona była działaczką UON, ostrzegł rodzinę Jana Furmana o niebezpieczeństwie ze strony banderowców. Za namową Furmana większość polskich rodzin opuściła wieś".
"Wólka Horyniecka, gmina Horyniec... W maju 1944 r. upowcy zaatakowali pobliski Horyniec. Jak relacjonuje Andrzej Litwak, wówczas 6-letni chłopiec, jego matka postanowiła uciekać wraz z synem. "Biegliśmy przez pole i gonił nas człowiek z siekierą. Człowiek ten nas dogonił i okazało się, że był nim miejscowy prowidnyk UPA, który powiedział do matki, że gonił nas, aby chronić przed swoimi, wskazał następnie kierunek ucieczki"
"Strusiów, gmina Strusiów... W październiku 1943 r. banderowcy zamordowali księdza grekokatolickiego Panasiuka, Ukraińca żonatego z Polką, który w swoich kazaniach potępiał zbrodnie UPA na Polakach. Zabito również jego żonę w zaawansowanej ciąży".
Aneks poświęcony jest Polakom pomagającym Ukraińcom
"Binczarowa, powiat nowosądecki, województwo małopolskie Na początku lipca 1947 r. Seman Madzelan, przeznaczony wraz z innymi do wysiedlenia w ramach akcji "Wisła", był świadkiem, jak stary Polak znakiem krzyża błogosławił każdą przyjeżdżającą furmankę z odjeżdżającymi Ukraińcami"
"Caryńskie, pow.leski, woj.rzeszowskie W styczniu lub lutym 1946 r. pluton WP otrzymał zadanie wysiedlenia wsi. Został jednak okrążony przez sotnię "Bira" i w porozumieniu z ukraińskim sołtysem oraz dowódcą sotni odstąpił od deportacji".
"Komańcza, pow. leski woj. rzeszowskie Według Julii Koszli, 50 rodzin z Komańczy miało od wójta zwolnienie od wyjazdu do ZSRR. 15 września 194 r. Ukraińcy z gminy Komańcza wystosowali petycję do MBP z prośbą o niewysiedlanie. Petycję poparła Rada i Zarząd Gminy Komańcza, wójt gminy Komańcza Stanisław Kasiewicz oraz przewodniczący Zarządu Gminnego Związku Samopomocy Chłopskiej w Komańczy. 16 lutego 1946 r. petycje do marszałka Roli-Żymierskiego z prośbą o niewysiedlanie Łemków z gminy Komańcza podpisali sołtysi: Radoszyc, Komańczy, Dołżycy, Turzańska, Jawornika, Osławia. 23 marca 1946 r.w trakcie palenia wsi przez oddział UPA omal nie został zniszczony klasztor sióstr nazaretanek, wielce zasłużonych dla miejscowej ludności łemkowskiej i polskiej. Dzięki interwencji szefa miejscowej komórki OUN "Makarenki" klasztor oszczędzono. Napastnicy zgodzili się też na dalsze przebywanie w nim sióstr, co było w tamtych czasach absolutnym ewenementem.
Źródło: Relacja Julii Kaszil, [w] 1947. Propamiatna knyha..., s.273; AMSWiA, MAP, sygn. 304; AAN. Główny Przedstawiciel Rządu ds. Ewakuacji Ludności Ukraińskiej, syg. 397/164; M. Koprowski, Nazaret na stokach Birczy, "Gość Niedzielny", 2001, nr 37
Nie pora na odpoczynek, idę więc dalej wąską drożyną wytyczoną przez najnowszą historię mojego regionu. Dziś chciałabym porozmawiać o książce, którą kupiłam przez przypadek. Byłam w pttekowskiej księgarence w Sanoku, zobaczyłam książkę, której nie miałam w swoich zbiorach więc kupiłam. Byłam troszeczkę niezadowolona, gdy ją przejrzałam. "Sanockie biografie" Edwarda Zająca, jednego z najbardziej znanych lokalnych historyków wydała Oficyna Wydawnicza Miejskiej Biblioteki Publicznej w Sanoku w 2009 r. Edward Zając był najpierw założycielem i pracownikiem sanockiego Archiwum Państwowego, a następnie dyrektorem Muzeum Historycznego w Sanoku. Jest współtwórcą ''Rocznika Sanockiego", autorem "Szkiców z dziejów Sanoka", popularyzatorem wiedzy o Królewskim Mieście Sanok. "Sanockie biografie" to zbiór życiorysów znanych sanoczan, ludzi związanych z Ziemią Sanocką. Warto zapoznać się z biografami osób, które na trwale zapisali się w dziejach nie tylko naszej krainy. Najbardziej znanym sanoczaninem był Zdzisław Beksiński, znany współczesny malarz rozpoznawalny w całej Europie. Są i biogramy osób szerzej nieznanych, a wartych pamięci. Spis treści Bronisław Filipczak (1877-1973) śpiewający notariusz Jan Bezucha (1908-1976) lekarz społecznik Tadeusz Trendota (1898-1977) sędzia zesłaniec Arnold Andrunik (1914-1944) kurier ZWZ-AK Kazimierz Dańczak (1914-1944) porucznik "Borsuk" Naftali Scheiner sanocki "Tulik" Bolesław Czech (1925-1962) konspirator z Zagórza Roman Ludwik Wajda (1901-1974) budowniczy POSK-u Stanisław Hes (1899-1956) więzień hitlerowskich katowni Aleksander Rybicki (1904-1983) twórca sanockiego skansenu Halina Bilewska-Pawlik (1931-1990) wybitny chirurg Józef Penar (1909-1994) akwarelista z Klimkówki Franciszek Malik(1912-2002) "cichociemny) Marian Teleszczyński (1916-1981) lekarz spadochroniarz Tadeusz Gołębiowski (1915-2004) w mundurze leśnika Stanisław Domański (1988-1970) lekarz fececjonista Michał Leszczyński (1906-1972) marynista Aleksander Piecuch (1851-1932) mistrz sanockich rzemieślników Jan Hydzik (1871-1931) założyciel sanockiej drogerii Antoni Kurka (1887-1935) komendant wojsk polskich w powiecie sanockim Ród Słuszkiewiczów Eygeniusz Leopold Słuszkiewicz (1901-1981) orientalista Edmund Słuszkiewicz (1895-1980) sanocki erudyta Ród Lipińskich Ród Beksińskich Obrońcy Westerplatte z Ziemi Sanockiej Wrześniowa walka i tułaczka Bohaterskie sanoczanki Tytuł: "Sanockie biografie" Autor: Edward Zając Wydanie: I Stron: 147 ISBN: 978-83-61043-09-6 Wydawnictwo: Oficyna Wydawnicza Miejskiej Biblioteki Publicznej Sanok 2009
Może na chwilę oddam głos Autorowi. Rozdział " Bohaterskie sanoczanki" "[...] Maria Świdrowa (1900-1943) W okresie okupacji była strażniczką w więzieniu Karno-Śledczym w Sanoku, przez które w latach 1939-1944 przeszło około dziesięciu tysięcy więźniów. Jako strażnika Maria Świdrowa była niestrudzona w niesieniu pomocy moralnej i materialnej więźniom. Dostarczała torturowanym i przesłuchiwanym leki, opatrunki, żywność i grypsy. Janina Świdrowa, jej córka, z poświęceniem wypełniała zadania łączniczki między apteką Zuzanny i Stanisława Kawskich, a więzieniem. współpraca ta wzmogła się wraz z przyjęciem obowiązków lekarza więziennego przez dr. Jana Marię Suchomela, który równocześnie był zastępcą Szefa Sanitarnego Komendy Obwodu ZWZ-AK w Sanoku. Niestety, zaangażowani w pomoc strażnicy byli wydawani, prawdopodobnie przez Ukraińców, władzom Niemieckim. Marię Świdrową aresztowało gestapo 12 maja 1942 r. Wywieziono ją do KL Auschwitz, gdzie już z początkiem 1943 r. została zamordowana. Relację o pracy i działalności Marii Świdrowej i jej córki Janiny w aptece Kawskich spisał strażnik więzienny Nestor Kiszka, ps."Neron", zamieszkały w Zagórzu.
Irena Łożańska, harcerka z Zarszyna, siostra sławnego kuriera, Jana Łożańskiego, ps. "Orzeł", który kilkadziesiąt razy przeprowadzał ludzi podziemia na Węgry, a z Węgier przenosił broń i pieniądze dla potrzeb konspiracji. Została zamordowana 16 czerwca 1942 r. we własnym domu w Zarszynie przez Humeniuka i Lindego - gestapowców z Sanoka wraz z innymi Polakami o nieustalonej tożsamości.
Elżbieta Bełza z Wielopola. Żona twórcy zagórskiej konspiracji. Po ucieczce aresztowanego przez hitlerowców z transportu kolejowego Alojzego Bełzy ps. "Alik", Niemcy aresztowali jego żonę, Elżbietę, która przeszła na gestapo ciężkie śledztwo, a następnie wywieziona została do obozu pracy przymusowej w Pustkowie.
Maria Stock (1916-1944) urodziła się we Wiedniu w czasie I wojny światowej, kiedy to mieszkańcy Sanoka ewakuowali się przed inwazją wojsk rosyjskich. Była córką Franciszka Stocka, kapitana armii austriackiej i naturalizowanego Słoweńca, ożenionego z marią Prochaskówną. W niepodległej Polsce Franciszek Stock dosłużył się rangi pułkownika. Maria Stock podczas okupacji była żołnierzem ZWZ-AK Obwodu "San" w Sanoku, pełniła funkcję łączniczki i kolporterki prasy podziemnej. Jej rodzice jako jedni z pierwszych oddali część domu w Sanoku przy ul. Długiej na noclegi dla osób przekradających się na Węgry.
14 kwietnia 1942 r. na rozkaz sanockiego gestapo aresztowano pułkownikową Marię Stock i jej dwie córki: Annę (zamężna Florkowska) i młodszą - Marię. Kobiety zostały osadzone w sanockim więzieniu. Wkrótce matkę i siostrę Marii Stock zwolniono, jednak ją samą hitlerowcy wywieźli do KL Auschwitz, gdzie w 1944 r. poniosła śmierć." [...]
"Aleksander Rybicki (1904-1983) twórca sanockiego skansenu Niezwykła postać Aleksandra Rybickiego, kojarzy się sanoczanom przede wszystkim z dziejami dwóch muzeów, których był współtwórcą - Muzeum Ziemi Sanockiej (dziś Muzeum Historyczne) i Muzeum Budownictwa Ludowego. Do Sanoka trafił w połowie lat trzydziestych powołany przez starostę Bolesława Skwarczyńskiego na kustosza założonego właśnie Muzeum Ziemi Sanockiej. Niespożyta energia i talent w ujmowaniu ludzi, jakim oznaczała się Aleksander Rybicki, trafiły w dodatku na bardzo przychylny grunt w środowisku klimat. Dzięki temu w 1939 r. zbiory Muzeum liczyły już ponad 3 000 eksponatów, wśród, których znalazły się bezcenne przywileje miejskie, militaria, numizmaty, obrazy na drewnie i płótnie oraz liczne przedmioty dokumentujące kulturę materialną wsi. [...] W latach 1928-1934 Aleksander Rybicki był studentem na Wydziale Medycyny Uniwersytetu Jana Kazimierza ww Lwowie. W trakcie studiów uczęszczał też na wykłady z etnografii i historii sztuki. Medycyny jednak nie ukończył. Jak sam podawał, nie przystąpił do egzaminów. Zainteresowanie Rybickiego sztuką i muzealnictwem ukształtowały się jeszcze w latach gimnazjalnych, kiedy mieszkając u ciotki, poznał inż. Kazimierza Osińskiego, dalszego krewnego i przyjaciela rodziny. Kazimierz Osiński był z kolei założycielem i dyrektorem muzeum w Przemyślu. Młody Oleś stał się częstym gościem muzeum, powierzano mu drobne prace do wykonania, wtedy też zaczęła się jego pasja kolekcjonerska. Przemyskie znajomości wpłynęły z pewnością na powierzenie Rybickiemu stanowiska w Sanoku. Niestety, dorobek kilkuletniej pracy w Muzeum Ziemi Sanockiej zniszczyli hitlerowcy.[...]"
Szukając informacji o morderstwie żydowskiej rodziny Propperów natrafiłam na książkę Grossa "Strach". Nie byłam w stanie jej przeczytać, potraktowałam jako antypolską "gadzinówkę". Wzbudziła ona jednak we mnie ciekawość, chciałam dowiedzieć się czegoś więcej o skomplikowanych dziejach żydowsko-polskich w okresie powojennym. Pan Romaniak współautor książki "Powiat Sanocki w latach 1944-1956" polecił mi kilka artykułów Elżbiety Rączy. Jeden z nich jest zawarty w publikacji IPN "Z dziejów stosunków polsko-żydowskich w XX wieku" Jest to zbiór 11 artykułów napisanych przez historyków, nie tylko polskich, dotyczących wybranych zagadnień stosunków polsko-żydowskich. Autorzy poruszają bolesne sprawy: polskiego antysemityzmu, politykę władz PRL wobec tej mniejszości, procesy migracyjne, kwestie kulturowe. Mnie najbardziej interesował okres II wojny światowej, czas niepokojów, można wręcz rzec wojny domowej, która rozegrała się w latach 1944-1947 na naszym terenie, stosunku polskiego niepodległościowego podziemia do Izrealitów. Książka, mimo, że to nie jest monografia lecz zbiór luźno tematycznie powiązanych ze sobą artykułów przybliżyła mi wiele spraw, czego bolesnych, pozwoliła w pewnym stopniu zrozumieć koszmar lat powojennych. Nie jest to na pewno jedyna publikacja na ten temat jaką przeczytam. Dziś otrzymałam katalogi publikacji IPN. Wśród serii wydawanych przez instytut jest i "Kto ratuje jedno życie" poświęcona dziejom osób i instytucji zaangażowanych w pomoc Żydom w czasie II wojny św. i kilka innych publikacji dotyczących sytuacji Izrealitów na Rzeszowczyźnie. Znalazły się na mojej liście zakupów, jak tylko je przeczytam to postaram się podzielić wrażeniami. "Z dziejów stosunków polsko-żydowskich" to dobra "rzemieślnicza" robota oparta w dużej mierze na źródłach do tej pory nieznanych lub mało wykorzystywanych rozrzuconych nie tylko po naszym kraju, ale także po Europie. Artykuły są ułożone chronologicznie dzięki czemu możemy stopniowo poznawać tło wydarzeń. Są napisane w języku polskim i angielskim, posiadają streszczenia. Książka jest staranie wydana, w twardej oprawie, szyta.
Spis treści: Kinga Frojimovics – Brothers in Arms? The attitude of Poles and Polish Jews towards each other in the refugee camps in Hungary, 1939–1945 Witold Mędykowski – Sprawiedliwi, niesprawiedliwi? O złożoności stosunków pomiędzy ratującymi a ocalonymiw okresie Zagłady Anna Krochmal – Pomoc Żydom w czasie II wojny światowej w świetle polskich i niemieckich źródeł archiwalnych Piotr Szopa – Stosunek żołnierzy konspiracji niepodległościowej do Żydów w świetle wspomnień i dokumentów organizacyjnych na terenie Rzeszowszczyzny Janusz Borowiec – Zbrodnie popełnione na Żydach przez oddział Gwardii Ludowej „Iskra” w świetle dokumentów sądowych Marcin Urynowicz – Prezesa getta warszawskiego stosunek do Polski i Polaków Paweł Fornal – Żydzi w strukturach aparatu bezpieczeństwa na Rzeszowszczyźnie w latach 1944–1956 Elżbieta Rączy – Zabójstwa dokonane na Żydach w województwie rzeszowskim w latach 1944–1947 w świetle akt organów bezpieczeństwa Edyta Czop – Izrael, Żydzi, syjoniści i syjonizm w odbiorze społecznym w świetle informacji organów bezpieczeństwa województwa rzeszowskiego z lat 1967–1968 Andrzej Bonusiak – Z ziemi polskiej do Izraela i Palestyny... 1939–1989 Rita Horváth – The Portrayal of Relations between Poles and Polish Jews on the Eve of the Holocaust in Isaac Bashevis Singer’s Di familye Mushkat (The Family Moskat)
Tytuł: "Z dziejów stosunków polsko-żydowskich w XX wieku" Redakcja: Edyta Czop, Elżbieta Rączy Wydanie: I Stron: 184 ISBN: 978-83-7338-498-9 Wydawnictwo: Instytut Pamięci Narodowej Oddział w Rzeszowie Uniwersytet Rzeszowski Rzeszów 2009
Mauzoleum rodziny Ulmów w Markowej
Fot. Łukasz Biedka
Piotr Szopa – "Stosunek żołnierzy konspiracji niepodległościowej do Żydów w świetle wspomnień i dokumentów organizacyjnych na terenie Rzeszowszczyzny"
"[...] Przedstawiając w meldunkach postawy społeczeństwa polskiego, żołnierze podziemia częstokroć informowali dowództwo o odnoszeniu się ludności polskiej do Żydów, a także podawali swoje zdanie na ten temat. Przykładem tego jest raport wywiadu politycznego Inspektoratu AK Rzeszów (kryp. "Rzemiosło") z 4 listopada 1942 r., w którym Łukasz Ciepliński odnotował dające się zaobserwować "dziwne" postawy społeczeństwa, m.in., wrogie nastawienie do papiestwa i kleru oraz obojętność dla losów Żydów. Stwierdza on również, że wobec szalejącego terroru, u jednych rodzi się przerażenie i rezygnacja, a u innych nienawiść i bunt. Autor innego raportu, podpisujący się "Gryf", podaje, że sytuacja żywnościowa ludności pogarsza się z każdym dniem: informuje on, iż ok. 15 % społeczeństwa głoduje (problem głodu dotyczy nie tylko miast, lecz również wsi), jednocześnie, że sytuacja Żydów jest jeszcze gorsza, gdyż zdarzają się wśród nich dość częste wypadki śmierci głodowej. W dalszej części raportu, charakteryzując stosunki społeczno-polityczne i działalność partii politycznych, "Gryf" zauważa: " na wsi silne nastawienie wrogie do inteligencji, ludności miast i Żydów". Informacja zawarta w meldunku znajduje potwierdzenie w prowadzonym na bieżąco podczas okupacji dzienniku Franciszka Kotuli. Notuje on, że Żydzi znaleźli o wiele mniej współczucia na wsi niż w mieście. W jednym z raportów z 17 lipca 1942 r., zatytułowanym "Rzepa do Składu Drzewa",zawarto krótką charakterystykę stosunków polsko-żydowskich w tragicznych czasach niemieckiej okupacji. ''Gryf''podaje m.in. sposoby wywożenia Żydów do getta oraz opisuje, jak w czasie wywózki mieszkania żydowskie zostały przez ''szumowiny z okolicznych wsi'' rozkradzione, pomimo tego, że za kradzież groziła kara śmierci. Pisze m.in. o Rzeszowie: " Ogół ludności polskiej nie żałuje Żydów,lecz potępia barbarzyńskie metody likwidacji kwestii żydowskiej. W mieście powiatowym rozlepione są afisze, w których ogłoszono, że za wszelką pomoc udzielaną Żydom w czasie ich wysiedlania zastosowana będzie kara śmierci. Kilku Polaków zostało rozstrzelanych za podawanie żydom żywności".
Witold Mędykowski "Sprawiedliwi, niesprawiedliwi? O złożoności stosunków pomiędzy ratującymi, a ocalonymi w okresie Zagłady"
"Jednym z najbardziej złożonych zagadnień dotyczących stosunków pomiędzy Polakami, a Żydami w czasie okupacji nazistowskiej, w którym to okresie miała miejsce masowa zagłada Żydów, jest problem stosunku ludności polskiej do prześladowanej ludności żydowskiej. W polskiej historiografii, a także w dyskursie publicznym jest często przywoływana pomoc prześladowanym Żydom, mniej natomiast uwagi poświęca się denuncjacji Żydów czy kolaboracji z okupantem w ich prześladowaniu. W historiografii żydowskiej natomiast sprawa braku pomocy, jej odmowa, denuncjacje, rabunek, grabież majątku czy eksploatacja Żydów znajdujących się w sytuacji przymusowej, jest tematem powszednim. wynika to m.in. z faktu, że prawie każdy z ocalałych spotykał się wielokrotnie z wymienionymi powyżej sytuacjami. Te odczucia prześladowanych, którzy często desperacko poszukiwali pomocy i rzadko taką pomoc uzyskiwali,znajdują też wyraz w relacjach z okresu Zagłady. Wydaje się, że na podłożu obojętności czy też wrogości wobec Żydów dość łatwo została przyjęta i zaakceptowana nazistowska hierarchia narodowościowa czy rasowa, a na najniższym szczeblu tej hierarchii znajdowali się Żydzi. Zgodnie z ideologią i prawodawstwem nazistowskim, Żydzi zostali wyjęci poza nawias społeczeństwa,pozbawieni wszelkich praw, łącznie z prawem do życia. Stąd popełnienie na nich jakiegokolwiek przestępstwa czy zbrodni nie tylko nie było karane, a wręcz odwrotnie - było aktem, który zasługiwał na nagrodę.[...]"
"Społeczeństwo nieżydowskie z kolei właściwie odczytało swoją pozycję. Z punktu widzenia nazistowskiego Polacy byli narodem podrzędnym w stosunku do Niemców, jednak wobec Żydów w wielu przypadkach stali się panami życia i śmierci współobywateli przeznaczonych na zagładę. Wiedziano, że Żydzi zostali przez Niemców skazani i że "dobrym uczynkiem" była denuncjacja Żydów, a za zabicie ich nie groziła żadna kara. W historiografii często pojawia się wątek "konkurencji" - kto był większą ofiarą czy kto poniósł więcej ofiar. Dyskusja taka jest możliwa pomiędzy dyletantami. Bo, zapożyczając termin ze znanej książki należy mówić w sensie zbiorowym o "nierównych" ofiarach. Chociaż w sensie indywidualnym każda tragedia jest ogromną i niepowetowaną stratą. Dodatkowym elementem utrudniającym dyskusję jest operowanie zbiorowością w przeciwieństwie do przypadków indywidualnych i próba nadania tej zbiorowości jednolitych cech. W ten sposób grupa nabiera pewnych cech, poprzez które usiłuje się później rozciągnąć te cechy na wszystkie indywidua z danej grupy. Takie przedstawienie grupowe powoduje zamazanie cech indywidualnych lub nadanie postawom krańcowym cech "przeciętnych" społeczności. Od tego jest już prosta droga do tworzenia mitów. "Bohaterska walka społeczności X" wyklucza postawy tchórzostwa, zdrady, zaniedbania, braku odpowiedzialności czy inne. Bo mówiąc o "bohaterskiej postawie" społeczeństwa, sugeruje się, że ta postawa dotyczy wszystkich i wyklucza inne postawy. Podobnie mit "o pomocy prześladowanym Żydom przez społeczeństwo X" sugeruje czy rozciąga taką postawę na wszystkich członków danego społeczeństwa, zamazując indywidualne postawy marginalne. Mit taki ma określone cele, przede wszystkim powoduje uspokojenie sumienia i jest rodzajem terapii. Natomiast postawy negatywne próbuje się przedstawić jako ekstremalne, chuligańskie, niereprezentatywne bądź nawet wykluczające takie indywidua ze społeczności, stawiając je poza margines. Tylko ci, którzy zachowali niezachwiane normy moralne i nie ulegli nazistowskiej logice, pozostali uczuleni na los Żydów i udzielali im pomocy, mimo grożących niebezpieczeństw, nie tylko ze strony nazistów, lecz też kolaborantów czy okolicznych mieszkańców, którzy nie potrafili utrzymać w tajemnicy faktów pomocy lub taką pomoc potępiali. W polskiej historiografii, mimo licznych publikacji, nadal wydaje się niezrozumiała sytuacja samych Żydów, ich odczucia, postawy, reakcje, myśli. Dopóki będzie panował brak zrozumienia percepcji strony żydowskiej, dyskusja na temat ratowania Żydów i stosunków polko-żydowskich będzie tkwiła w ślepym zaułku i będzie się przedłużała licytacja wielkości poniesionych ofiar [...]"
Elżbieta Rączy "Zabójstwa dokonane na Żydach w województwie rzeszowskim w latach 1944-1947 w świetle akt organów bezpieczeństwa" "Inne przykłady to wydarzenia w Sanoku i w Sowinie. W Sanoku 12 sierpnia 1945 r. Polacy dokonali napadu na rodzinę Propperów. W jego wyniku śmierć poniosły trzy osoby: Maria i Ichel Propperowie, których oskarżono o aktywność w PPR, oraz Ignacy Bodnar, przypadkowo znajdujący się wówczas w mieszkaniu Properów. Należy przypuszczać, że podstawową przyczyną morderstwa na osobie Marii Propper było jej zaangażowanie w działalność komunistyczną, jej mąż zginął w ramach odpowiedzialności zbiorowej,natomiast przypadkowy świadek morderstwa, Ignacy Bodner - w związku z obawą oprawców przed dekonspiracją" Przypis 38 "Zaangażowanie Marii Propper w działalność tej partii potwierdza fakt umieszczenia jej w "Wykazie członków PPR pomordowanych, rannych i obrabowanych przez bandę Żubryda" sporządzonym przez organa bezpieczeństwa. Brak natomiast w spisie jej męża, który padł także ofiarą napadu[...]."
Przez cały czas rozmawiamy o ofiarach. Warto więc wspomnieć o oprawcach. Pamiętam kilka lat temu obok zamku w Sanoku zobaczyłam wystawę IPN "Twarze bezpieki". Kilkanaście tablic z wizerunkami i suchą biografią funkcjonariuszy UB i SB. Prowadziłam jakąś grupę, nie pamiętam kim byli. Goście zatrzymali się i studiowali. Ktoś powiedział: wreszcie wydobyci z anonimowości. I to prawda. Takie wystawy były prezentowane w wielu polskich miastach. INP Oddział w Rzeszowie wydał także ciekawą publikację pod redakcją Jakuba Izdebskiego, Krzysztofa Kaczmarskiego, Mariusza Krzysztofińskiego "Twarze bezpieki w Polsce południowo-wschodniej 1944-1990 Obsada stanowisk kierowniczych Urzędu Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa Informator personalny" Ujawniono dane wraz z wizerunkiem 540 funkcjonariuszy. Mnie osobiście zainteresowały rozdziały poświęcone historii tworzenia służb specjalnych po II wojnie św. i strukturze UB. Spis treści: Słowo wstępne Część I Struktury aparatu bezpieczeństwa w Polsce południowo-wschodniej w latach 1944-1990 1. Struktura Urzędu Bezpieczeństwa na Rzeszowszczyźnie w latach 1944-195 2.Struktura Służby Bezpieczeństwa w Polsce południowo-wschodniej w latach 1957-1990 3. Stan nadań nad aparatem bezpieczeństwa w Polsce południowo-wschodniej Część II Obsada stanowisk kierowniczych 1. obsada stanowisk kierowniczych urzędów bezpieczeństwa publicznego w województwie rzeszowskim w latach 1944-195 2. Obsada stanowisk kierowniczych SB w województwie rzeszowskim w latach 1956-1975 3. Obsada stanowisk kierowniczych SB KW MO w Krośnie, Przemyślu, Tarnobrzegu i Rzeszowie w latach 1975-1990 Część III Biogramy funkcjonariuszy Wykaz skrótów Tytuł: "Twarze bezpieki w Polsce południowo-wschodniej 1944-1990 Obsada stanowisk kierowniczych Urzędu Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa Informator personalny" Opracował zespół Wydanie: I Stron: 450 ISBN: 978-83-60464-68-7 Wydawnictwo: Instytut Pamięci Narodowej Rzeszów 2007 Rozdział "1. Struktury Urzędu Bezpieczeństwa na Rzeszowszczyźnie w latach 1944-1956" str. 11 "[...] Wraz z przekroczeniem na początku stycznia 1944 r. przez wojska sowieckie przedwojennej granicy II Rzeczpospolitej ponownie rozpoczął się proces niszczenia polskości na Kresach Wschodnich. Kolejnym etapem sankcjonowania wojennych zdobyczy ZSRR było instalowanie "władzy ludowej" na terenach na zachód od Bugu (gdzie organem wykonawczym woli Stalina miał być powołany w Moskwie 20 lipca 1944 r. marionetkowy Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego) oraz brutalne niszczenie cywilnych i wojskowych struktur Polskiego Państwa Podziemnego ujawnionych w czasie akcji "Burza". W ramach PKWN utworzono Resort Bezpieczeństwa Publicznego, którego kierownikiem został Stanisław Radkiewicz. Zręby komunistycznej policji politycznej tworzyli początkowo absolwenci kursu NKWD w Kujbyszewie (tzw. kujbyszewiacy) oraz członkowie Armii Ludowej. Organizację RBP Radkiewicz rozpoczął 1 sierpnia 1944 r. Wraz z zajmowaniem przez Armię Czerwoną kolejnych terenów Rzeczpospolitej na zachód od Bugu na bieżąco organizowano terenowe struktury aparatu bezpieczeństwa. W Lublinie utworzono Wydział Operacyjny (kontrwywiad) podporządkowany Romanowi Romkowskiemu, Wydział Personalny, na czele którego stanął Mikołaj Orechwa i Sekretariat, za organizację którego odpowiadał Julian Konar. Później powstały m.in. Wydział Ochrony PKWN, Wydział Cenzury, Biuro Prawne, Wydział Więzień i Obozów, Wydział Finansów i Wydział Wywiadu. Do Rzeszowa wojska sowieckie wkroczyły 2 sierpnia 1944 r. Już kilkanaście dni później, 16 sierpnia 1944 r. Radkiewicz skierował do Rzeszowa 24 "kujbyszewiaków"/ Komendę nad nimi sprawował por. Longin Kołarz (14 września do Rzeszowa dosłano jeszcze pięciu absolwentów szkoły kujbyszewskiej). Naturalnym zapleczem kadrowym aparatu bezpieczeństwa byli nieliczni miejscowi komuniści oraz członkowie Brygady AL Ziemi Krakowskiej im. Bartosza Głowackiego, która dotarła do Rzeszowa 18 sierpnia 1944 r. Wyznaczony przez Radkiewicza pełnomocnikiem RBP mjr Mieczysław Broniatowski rozkazem nr 1 z 7 września 1944 r. mianował p.o. kierownikiem Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego Władysława Śliwę (Stanisława Imiołka) oraz wyznaczył funkcjonariuszy odpowiedzialnych za organizację powiatowych urzędów bezpieczeństwa publicznego. Rozkaz z 7 września regulował także strukturę WUBP. Powołani zostali kierownicy pięciu sekcji ( spośród formalnie istniejących ośmiu), które były odpowiednikiem wydziałów w centrali RBP. [...]"
Dziś o książce typowo "bieszczadzkiej" ale za to jakiej. Moim zdaniem to jedna z najlepszych publikacji o naszym regionie. "Zespół Elektrowni Wodnych Solina-Myczkowce" Zbigniewa Kozickiego to publikacja niezwykła, bardzo interesująca i raczej nie do zdobycia. Otrzymałam ją od Koleżanki Zosi Puch z ośrodka Za Potokiem w Solinie. To Jej wkład w naszą prezentację wydawnictw poświęconych Bieszczadom i okolicy. Bardzo sobie cenie Jej gest, przekazała mi swój egzemplarz, ten który otrzymała od sąsiada autora. Sprawiła mi wyjątkową radość, o takich książkach przeważnie marzy się. "Zespół Elektrowni Wodnych Solina-Myczkowce" to przepiękny album zawierający przede wszystkim archiwalne zdjęcia połączony z monografią. Coś unikatowego. Autor, który od 1975 r. jest pracownikiem Elektrowni bardzo skromnie przedstawia swoje dzieło: "[...]To, co powstało, to ani w pełni monografia, ani też kronika. Proszę przyjąć, że jest to historia - opowieść o realizacji budowy stopni wodnych i elektrowni Myczkowce, Solina. Dla szeregu grona ludzi jest to zapis ich działalności, niech pozostanie utrwalony, tym bardziej, że "obiekty były trudne", trzeba się było z nimi zmagać i niejednokrotnie przegrywać. Opisałem w miarę możliwości wszystkie dziedziny realizacji budów. Charakter tej publikacji, każe mi odpowiadać za każde opisane fakty, stwierdzenia. Jestem świadom braków, nieścisłości i niedoskonałości tekstu i formy tej książki. [...]". Ten album to przede wszystkim źródło godne polecenia wszystkim miłośnikom historii Bieszczadów. Książka jak wspomniałam wcześniej jest bardzo interesująca, czyta się ją jednym tchem. To skarbnica wiedzy o budowie, elektrowniach, dziejach regionu. Lektura obowiązkowa przewodników. Niestety, jest niedostępna na rynku. Nakład niewielki, bo 1000 egzemplarzy. Książka powstała dzięki sponsorom, przede wszystkim podziękowania należą się VOITH Turbo sp. z o.o. "Zespół Elektrowni Wodnych Solina-Myczkowce" jest pięknie wydana. Format A-4, twarda okładka, dobry papier, szyta, multum ilustracji. Uwagę zwracają przede wszystkim archiwalne zdjęcia, a są ich setki, liczne ryciny, wykresy, przekroje, współczesne fotografie zrobione często w miejscach niedostępnych dla turystów.
Spis treści Od autora Wstęp Kalendarium - kaskady rzeki San
ZAPORA I ELEKTROWNIA WODNA W MYCZKOWCACH 1920... 1956-1961 1920-1944 1945-1956 Rok 1956 - początek inwestycji Budowa geologiczna podłoża zapory Myczkowce i koniczne przesłony przeciwfiltracyjne Lata 1956-1960 - czas budowy Lata 1960-1961 - odbiory inwestycyjne i uruchomienie elektrowni i stopnia wodnego Myczkowce Charakterystyka stopnia wodnego i elektrowni Myczkowce Modernizacja elektrowni Myczkowce Mała elektrownia wodna w Myczkowcach Obrazy z życia na budowie Dokument źródłowy: rezolucja Starostwa Powiatowego w Lesku z 1923 r. w spawie zezwolenia na budowę zapory i elektrowni w Myczkowcach
ELEKTROWNIA WODNA SOLINA IM. PROF. KAROLA POMIANOWSKIEGO 1960-1968 Kalendarium - dzieje wsi Solina na podstawie zachowanych dokumentów źródłowych Zanim przyszła woda Podstawowe decyzje dotyczące zatwierdzenia budowy zapory i elektrowni wodnej Solinie Budowa stopnia wodnego i elektrowni w Solinie Budowa stopnia wodnego i elektrowni Solina - początki Organizacja zaplecza budowy Prace ziemne i betonowanie Kalendarium budowy stopnia wodnego Solina Konstrukcja zapory Elektrownia Zbiornik wodny - Jezioro Solińskie Organizacja i załoga Zespołu Elektrowni Wodnych Solina-Myczkowce Modernizacja elektrowni Solina Pamięć pozostanie Ludzie Soliny
Zakończenie Hydroenergetyka w Polsce Mini słownik hydroenergetyczny Referat okolicznościowy wygłoszony z okazji jubileuszu 40-lecia Elektrowni Wodnej Solina przez Prezesa Zarządu Józefa Folcika 6 października 2008 r. Literatura
Tytuł: "Zespół Elektrowni Wodnych Solina-Myczkowce" Autor: Zbigniew Kozicki Wydanie: I Stron: 287 ISBN: 978-83-933166-0-1 Wydawca: Agencja Paweł Janik Zielonczyn 2011
"Kalendarium - kaskady rzeki San 1889 - rzeka San zostaje objęta programem stałych obserwacji i pomiarów hydrologicznych, 1901 - w Sejmie Galicyjskim po raz pierwszy zachęca się przemysłowców do wykorzystania energii wody, 1906 - inż. Karol Pomianowski publikuje "Zabudowa rzek zachodniej Galicji" 1920 - rozpoczęcie budowy stopnia wodnego i elektrowni Myczkowce przez belgijsko-francuskie Towarzystwo Akcyjne - opracowanie pierwszego projektu stopnia wodnego i elektrowni przez prof. K. Pomianowskiego, 1923 - przerwano budowę (kryzys gospodarczy) 1932 - pierwsze opracowanie koncepcji elektrowni wodnej przez prof. K. Pomianowskiego,, 1934 - wielkie powodzie na rzekach Podkarpacia, 1935-1938 - studia nad wykorzystaniem energetycznym rzeki San na odcinku Solina - Myczkowce, - opracowanie wstępnych projektów Myczkowiec i Soliny, - lokalizacja i badania geologiczne doliny Sanu pod zaporę i elektrownię Solina, 1939 - wybuch II wojny światowej 1952 - opracowanie koncepcji energetycznego wykorzystania rzeki San przez Warszawskie Biuro Siłowni Wodnych i założenia budowy 17 stopni i elektrowni wodnych, 1952-1955 prace geodezyjne i geologiczno-inżynieryjne budowy "Myczkowce" 1955 - projekt techniczny stopnia wodnego i elektrowni wodnej Myczkowce, 1956 - rozpoczęcie budowy stopnia wodnego i elektrowni wodnej Myczkowce, - projekt wstępny stopnia wodnego i elektrowni wodnej w Solinie, 1958 - zatwierdzenie projektu wstępnego przez MGiE, 1960 - zatwierdzenie decyzji o budowie stopnia wodnego i elektrowni wodnej w Solinie, - sierpień - rozpoczęcie budowy w Solinie, 1961 - 4 sierpnia oddanie do eksploatacji stopnia wodnego i elektrowni wodnej w Myczkowcach, pierwszego z 17 planowanych stopni kaskady Sanu, 1968 - 20 lipca oddanie do eksploatacji stopnia wodnego i elektrowni wodnej Solina, drugi stopień kaskady Sanu."
"Solina Tam tak było" i "Zespół Elektrowni Wodnych Solina-Myczkowce" wyszły spod pióra tego samego Autora. Zbigniew Kozicki jest pracownikiem ZEW, praca jest Jego pasją, zaś pasja - pracą, to Człowiek zakochany w regionie więc książki które stworzył muszą być niezwykłe. To plon Jego zainteresowań, wieloletniej pracy związanej z gromadzeniem fotografii, informacji, wiedzy źródłowej. Książka o której wcześniej pisałam jest poświęcona dziejom Zespołu Elektrowni Wodnych, "Solina Tam tak było" jest zaś opracowaniem monograficznym napisanym przez laika dotyczącym historii, środowiska, etnografii terenów zalanych przez wody Jeziora Solińskiego, Soliny i okolicy. To także interesujący album prezentujący 285 przede wszystkim archiwalnych fotografii. Książka jest oparta na wielorakich źródłach więc zawiera liczne mapy, w tym archiwalne np. kolorowe z 1852 r., katastralne, plany, fotografie dokumentów itd. Autor prezentuje też spisy ludności z poszczególnych lat, kalendaria wydarzeń, opisuje zabytki te istniejące i te, które zostały zniszczone etc., opiera się na wspomnieniach. Książka jest nie tylko bardzo interesująca ale także pięknie wydana przez krośnieński wydawnictwo Ruthenus. Jej opracowaniem graficznym zajmował się Arkadiusz Nawrocki, stworzył małe dzieło sztuki. Publikację gorąco polecam wszystkim miłośnikom regionu. Moim zdaniem obie książki powinny być w księgozbiorach wszystkich bibliotek w naszym regionie, przewodników, historyków-regionalistów,źródłem z które powinni korzystać uczniowie, studenci itd. Na pw dostałam ciekawe pytanie. Która moim zdaniem publikacja jest ciekawsza? Bez wątpienia "Zespół Elektrowni Wodnych Solina-Myczkowce", to jedna z najlepszych książek dotyczących regionu. W skali 10. stopniowej daję jej 9,5 i to tylko dlatego, że ideały ponoć nie istnieją. "Solina Tam tak było" tak z 7. Książka jest w miarę tania, cena sugerowana to 65 zł. Dla mnie obie publikacje mają wartość emocjonalną, obie otrzymałam od Koleżanki Zosi Puch z ośrodka Za Potokiem w Solinie, Sąsiadki Autora, "Solina Tak tam było" jest z dedykacją Autora.
Spis treści Wstęp Rozwój osadnictwa Bies i Czady Bieszczady - Ukształtowanie terenu - Sieć wodna - Pętle Bieszczadzkie - Klimat Bieszczadów - Fauna i flora Dawne i dzisiejsze życie - Bojkowie - życie, mieszkanie, wierzenia - Bojkowska wieś - Zwyczaje i obrzędy O Solinie - Z przeszłości - Kalendarium dziejów wsi Solina na podstawie zachowanych dokumentów źródłowych Pod zaborem austriackim - Dwór - Karczma Obszar wsi Solina I wojna światowa 1914-1918 XX - lecie międzywojenne Powstanie leskie II wojna światowa Cerkwie - arcydzieła cieśli Kościół rzymskokatolicki w Wołkowyi Szkoła w Solinie Dworek w miejscowości Sokole Sławni Polacy w Bieszczadach i o Bieszczadach Lata 1960-1968 Wieś Zabrodzie - Kalendarium wsi Zabrodzie - Szkoła we wsi Zabrodzie - Kalendarium Obecna miejscowość Solina Ilustracje, fragmenty mapy z 1852 roku Literatura
Tytuł: "Solina Tam tak było" Autor: Zbigniew Kozicki Wydanie: I Stron: 223 ISBN: 978-83-7530-128-1 Wydawca: Rythenus Krosno 2011
"2 października 1945 roku stacjonujący w Lesku żołnierze 34 pp rozjechali się po okolicznych wsiach, aby zgromadzić, przy pomocy rolników, paszę dla koni. Zwiad konny pułku zaatakowany został przez sotnię UPA stacjonującą w pobliskiej Bereźnicy Niżnej, położonej pomiędzy wzgórzami Grodzisko i Berdo. Po strzelaninie w wyniku której został ranny został polski żołnierz,zwiad konny pułku wycofał się do Leska. Jednak jeszcze tego samego dnia wieś Bereźnica Niżna została spacyfikowana. Zginęło kilka osób cywilnych i spłonęło kilka domów. Poszkodowani "banerowcy" w odwecie zaatakowali wsie Myczkowce i Solina. Bojówki UPA sotni "Brodycza" podeszły pod Solinę i od stron przysiółka Dział i dworu. Dokonano podpaleń sześciu zabudowań wiejskich i zamordowano dziesięciu mieszkańców wsi Solina. Na lewym brzegu rzeki San, w przysiółku Podkaliszcze, spalone zostały zabudowania gospodarcze mieszkańców: - Cmokiewicza Michała - Podkalickiego Andrzeja - Pawłowskiego Wojciecha - Luca Józefa - Podkalickiego Andrzeja - Podkalickiego Józefa Zgięli wówczas: - Podkalicki Andrzej, s. Marcina, ur. 1906 r, miał 39 lat - Lubas Stanisław, s. Tekli, ur. 1915 r.,miał 30 lat - Podkalicki Michał, s. Józefa, ur. 1912 r., miał 33 lata - Podkalicki Abdrzej, s. Wojciecha, ur. 1928 r., miał 17 lat - Orłowski Wojciech, s. Wojciecha, ur. 1902 r., miał 43 lata - Fundanicz Wojciech, s. Michała, ur. 1904 r., miał 41 lat - Tkaczyszyn Michał, s. Antoniego, ur. 1909 r., miał 3 lat - Podkalicki Jan, s. Józefa, ur. 1871 r., miał 74 lata - Kozdrowski Michał, s. Eliasza, ur. 1911 r., miał 34 lata - Orłowska Anna, c. Michała, ur. 1907 r., miała 38 lat.
Uroczystość pogrzebowa zamordowanych odbyła się 5 października 1945 r., a zwłoki pochowano we wspólnej mogile (nr. 44) na cmentarzu w Solinie. "
Równie interesujący jest referat Mariusza Czuby "Rzymskokatolickie kościoły drewniane w granicach dawnego województwa ruskiego". Autor moim zdaniem w wyczerpujący sposób przedstawia historię przenikania i wpływów obrządku zachodniego na teren byłej Rusi Czerwonej. Opowiada o budowlach, które w większości nie ocalały także dlatego, że zanikła świadomość lokalna, a państwa patronowały niszczeniu zarówno kościołom na dzisiejszej Ukrainie, jak i cerkwiom na terenie Polski. Na szczęście ocalało kilka obiektów na obszarze Podkarpacia np. kościoły w Średniej Wsi, Domaradzu, Haczowie czy Bliznem. "Reasumując należy stwierdzić, iż drewniana architektura kościelna, która dotarła w obszar historycznej Rusi Czerwonej z sąsiedniej Małopolski wraz z łacińską kolonizacją czasów Kazimierza Wielkiego, znalazła tutaj dogodny grunt do swego rozwoju. Zachodnie rejony województwa ruskiego w naturalny sposób powiązane z sąsiednią dzielnicą krakowską , niemal natychmiast po włączeniu w skład Korony Polskiej, przyswoiły sobie tam wypracowane formy. Należy jednak podkreślić, ze powstające tu realizacje nie ustępowały budowlom małopolskim, niejednokrotnie przewyższając je tak pod względem skali jak i rozwiązań konstrukcyjnych. Rozwój kościelnego budownictwa drewnianego w granicach województwa ruskiego był ściśle powiązany z rozwojem sieci parafialnej Kościoła Rzymskokatolickiego, równolegle z nią przesuwając się na wschód. Stąd też zdecydowana większość zachowanych zabytków drewnianego budownictwa kościelnego znajduje się w zachodniej części rejonu. Budownictwo kościelne województwa ruskiego przez cały okres swego rozwoju uzależnione było od doświadczeń środowiska małopolskiego, stanowiąc jakby jego naturalne przedłużenie, przy czym w okresie nowożytnym można już mówić o lokalnych warsztatach oraz pewnych cechach regionalnych, szczególnie widocznych w kościołach osiemnastowiecznych. Zasób kościelnego budownictwa w obszarze dawnego województwa ruskiego, mimo olbrzymich spustoszeń, sięgających na przestrzeni ostatniego stulecia blisko połowy stanu z początku XX w., wciąż należy do największych w Europie. Kościoły drewniane wznoszone tu w okresie pięciu wieków nadal stanowią istotny element rodzimego krajobrazu kulturowego, nierzadko będąc jego dominantą". Oprócz temu są tu referaty: "Ochrona architektury cerkiewnej na terenie Podkarpacia w l. !980-2000"Eugeniusza Zawałenia, "Problemy konserwatorsko-budowlane z przeniesieniem kościoła z Bączala Dolnego na teren Parku Etnograficznego W Sanoku" prof. Henryka Olszańskiego, "Drewniany kościół parafialny p.w. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny w Chłopicach. Konserwacja malowidła oraz ustalenie daty budowy" Mariusza Makowieckiego oraz trzy referaty, które ukazały się w języku ukraińskim "Tradycje i zapożyczenia w cerkiewnej architekturze zachodnich regionów Ukrainy" Iwana Mohytycza, "Problemy ochrony drewnianych zabytków architektury cerkiewnej w zachodnich regionach Ukrainy oraz nietypowe propozycje ich restauracji i użytkowania" Romana Hoszko, "Drewniane cerkwie z murowanym ołtarzem" Vasla Slobodyana. Tytuł: "Na pograniczu kultur Drewniana architektura sakralna w Polsce i na Ukrainie" Autor: redaktor naukowy Janusz Polaczek Wydanie: I Stron: 117 ISSN : 0239-6602 Wydawca: Towarzystwo Przyjaciół Nauk w Przemysłu Przemyśl 2001
Dziś chciałabym Wam przedstawić książkę, która zrobiła na mnie duże wrażenie. Jak zapewne część z Was wie poprzez zagmatwane koleje forumowego losu zainteresowałam się Żubrydem i Żołnierzami Wyklętymi, antykomunistyczną, powojenną partyzantką. Szukając informacji dotarłam do wyjątkowo interesującej, dla mnie odkrywczej publikacji. Historyk badający dzieje współczesne ziemi sanockiej pan Andrzej Romaniak polecił mi "Powiat sanocki w latach 1944-1956" pod redakcją Krzysztofa Karczmarskiego i swoją. Są to materiały konferencyjne, referaty przedstawiające dzieje społeczno-polityczne powiatu sanockiego.Publikacja ta była jedną z pierwszych, o ile nie pierwszą, przedstawiających niezakłamany obraz naszej powojennej rzeczywistości. Proces zdobywania i umacniania władzy, opis lokalnych uwarunkowań wstrząsnęły mną. Wydawało mi się, że znam dzieje naszej ziemi. Niestety, myliłam się. Ta książka ukazała mi świat nie do zaakceptowania, niewyobrażalne okrucieństwo i bestialstwo ale jednocześnie pokazała bohaterstwo ludzi, którzy nie mogli pogodzić się z światem stworzonym przez utrwalaczy władzy ludowej. Jest to praca naukowa ale czyta się ją jednym tchem. Referaty są niezmiernie interesująca ale równie ważne są setki przypisów, odnośników do akt. Książka została wydana staraniem Muzeum Historycznego w Sanoku i IPN Oddział w Rzeszowie. Najtaniej można ją nabyć w księgarence muzealnej, kosztuje tylko 30 zł. Zresztą polecam tego rodzaju sklepiki z książkami. Tam przeważnie są prawdziwe skarby, niezmiernie interesujące wydawnictwa, które niewiele kosztują, a są skarbnicą wiedzy o regionie. Przeważnie ładnie wydane tak jak i "Powiat sanocki w latach 1944-1956": twarda okładka, dobry papier, książka jest szyta więc może nam służyć długie lata. To moim zdaniem jest ważne, gdyż non stop do tej publikacji zaglądam poszukując informacji o interesujących mnie zagadnieniach. Muszę przyznać, że ten zbiór referatów to świetna ściąga dla przewodników. Moim zdaniem to lektura obowiązkowa, książka, którą mogę polecić wszystkim miłośnikom regionu, nie tylko tym zainteresowanym historią współczesną. Ona bowiem pozwala nam zrozumieć powojenną rzeczywistość. To taki "odkłamiacz" mitów stworzonych m.in.przez Gerharda.
Spis treści Wstęp Jakub Izdebski "Zarys sytuacji społeczno-gospodarczej w powiecie sanockim w latach 1944-1956" Tomasz Bereza "Kolektywizacja wsi w powiecie sanockim w latach 1948-1956" Ks. Henryk Borcz "Dekanat sanocki w latach 1944-1956" Krzysztof Kaczmarski "Kadra kierownicza sanockiej bezpieki w latach 1944-1956. Próba charakterystyki" Dariusz Byszyk "Komenda Powiatowa Milicji Obywatelskiej w Sanoku w latach 1944-1956" Janusz Borowiec "Areszt i więzienie w Sanoku w latach 1944-1956" Mariusz Krzysztofiński "PPR w powiecie sanockim w latach 1944-1956" Paweł Fornal "Sanockie struktury Zrzeszenia "Wolność i Niezawisłość" (1945-1949). Geneza, działalność, likwidacja Andrzej Romaniak "Powstanie, działalność i likwidacja antykomunistycznego oddziału partyzanckiego NSZ pod dowództwem Antoniego Żubryda" Robert Witalec "Działalność UB wobec podziemia ukraińskiego w powiecie sanockim (1944-1947) Notki o Autorach Wykaz skrótów Indeks osób Indeks miejscowości
Tytuł: "Powiat sanocki w latach 1944-1956" Redakcja: Krzysztof Kaczmarski i Andrzej Romaniak Wydanie: I Stron: 431 ISBN: 978 83 60380-13-0 Wydawnictwo: Muzeum Historyczne w Sanoku, IPN Oddział w Rzeszowie Rzeszów-Sanok 2007
Chciałabym Wam przedstawić fragment artykułu Andrzeja Romaniaka "Powstanie, działalność i likwidacja antykomunistycznego oddziału partyzanckiego NSZ pod dowództwem Antoniego Żubryda". To ten historyk podjął się jako pierwszy odkłamania dziejów oddziału Żubryda. Wszyscy historycy np. dr. Basak czy dr Motryka pisząc swoje prace opierają się na badaniach Andrzeja Romanika. Prawdę powiedziawszy jestem prywatnie bardzo wdzięczna panu Romaniakowi za pomoc i to iż włożył dużo wysiłku abym mogła zrozumieć to co działo się u nas w okresie powojennym. str. 273 "Okoliczności powstania i działalności antykomunistycznego oddziału partyzanckiego pod dowództwem Antoniego Żubryda nie doczekały się dotychczas rzetelnego zbadania i opracowania. Przez cały okres tzw. Polski Ludowej Żubryd przedstawiany był jako krwawy watażka stojący na czele zwykłej grupy bandyckiej, w terminologii ubeckiej zwanej "bandą terrorystyczno-rabunkową NSZ". Do ugruntowania tego przekonania w społeczeństwie przyczyniła się powieść Jana Gerharda "Łuny w Bieszczadach" oraz zrealizowany na jej podstawie film Ewy i Czesława Petelskich "Ogniomistrz Kaleń". Do zafałszowania prawdy historycznej dopomogły także prace koncesjonowanych miejscowych historyków lub historyków amatorów, powstające często na zamówienie czynników partyjnych. Publikacje te miały podłoże czysto ideologiczne, powstały gównie na podstawie materiałów zgromadzonych i wytworzonych przez aparat represji i relacji funkcjonariuszy tego aparatu. Zawarte w nich dane nie były weryfikowane. Co gorsza, informacje, które nie miały odniesienia do rzeczywistości, były bezkrytycznie powielane przez innych autorów. 1. Głównym zarzutem mającym zdyskredytować "żubrydowców'' były kradzieże, rozboje, morderstwa i rabunki, których jakoby się dopuszczali. Skutkiem owych publikacji jest to, że jeszcze dzisiaj zdarza się, iż niektórzy uważają oddział Antoniego Żubryda za bojówkę UPA ! W ostatnich latach podjęto próby weryfikacji najnowszej historii i likwidacji białych plam2, lecz proces ten nadal napotyka trudności. Temat ten, szczególnie na Sanocczyźnie, wywołuje bowiem wciąż duże emocje, a oceny działalności oddziału Antoniego Żubryda różnią sie diametralnie. Argumenty zarówno jego zwolenników, jak i przeciwników są zwykle przede wszystkim emocjonalne i wynikają, jak wspomniano, z braku obiektywnego, całościowego opracowania dotyczącego powstania, działalności i likwidacji antykomunistyczego oddziału zbrojnego pod dowództwem Żubryda. Pierwszą próbą takiego całościowego ujęcia tematu jest niniejszy artykuł."
"1.Należy wymienić nastpujące publikacje: B. Gajewski, A. Bata "Na tropach Żubryda", "Podkarpacie. Tygodnik Polskiej Partii Robotniczej" 1987, nr2-11 (836-845). Jest to cykl wyjątkowo tendencyjnych i napastliwych artykułów; B. Gajewski "Samozwańczy major Antoni Żubryd" praca nieopublikowana; idem, "Antoni Żubryd. Od legendy do dokumentów", Sanok 1998. Na te prace powołuje się Andrzej Brygidyn: idem "Życie polityczne [w] Sanok - dzieje miasta", red. F. Kiryk, Kraków 1995, s. 758-759, 769; idem, Sanok. "Między wojną, a stanem wojennym" , Sanok 1999, s.11-12. Na opracowanie Benedykta Gajewskiego "Antoni Żubryd. Od legendy do dokumentów" powoływał się w trakcie swego procesu w 1999 r. zabójca Antoniego Żubryda - Jerzy Vaulin, przywołując na swoją obronę zawarte w nim treści. Zob.: Archiwum Sądu Okręgowego w Krośnie [dalej: ASOK], sygn. II K3/99. Akta sprawy przeciwko J. Vaulinowi, t.3, Protokół rozprawy głównej z dn. 15 XII 1999, k.596. Oprócz wymienionych publikacji na temat działalności oddziału Żubryda ukazywały się głównie artykuły prasowe, mniej lub bardziej wartościowe, przeważnie powielające wiadomości zawarte w pracach wymienionych autorów." Artykuł jest mocno osadzony w materiale źródłowym
"BRACIA OFICEROWIE I ŻOŁNIERZE!
CZY WIECIE, sekcja zwłok śp. Ppor. STANISŁAWA SPIGANOWICZA wykazała, iż śmierć Jego nastąpiła od trzykrotnych kul zadanych Mu w plecy. CZY WIECIE, że Dowództwo Wasze wprowadziło Was w błąd, iż sprawiedliwość zostanie wymierzona mordercy ZARĘBIE, podczas gdy cieszy się on opieką władz i nie poniesie żadnej kary za mord skrytobójczy, gdyż poczytuje się mu zabójstwo dokonane z obowiązku służbowego i w afekcie. CZY WIECIE, że ostatnio aresztowani zostali dwaj niżsi oficerowie waszego pułku za krytykę mordercy ZARĘBY i że osadzono już w piwnicy dwie kobiety, które są katowane jedynie za to, że miały odwagę krytykować hańbiące morderstwo na osobie ś.p. Ppor STANISŁAWA SPIGANOWICZA. Siedzą w zimnych piwnicach o głodzie i chłodzie w budynku dawnego GESTAPO, w którym urzęduje polskie GESTAPO pod nazwą BEZPIECZEŃSTWO.
CZY WIECIE, że dnia 9 grudnia powiat Sanok w Zarszynie sowieckie NKWD pobiło ciężko i aresztowało dwóch polskich żołnierzy. CZY WIECIE, że na rozkaz KREMLA szaleje teraz na naszych ziemiach wschodnich masowe aresztowanie braci naszych POLAKÓW oraz wysadzane są w powietrze pomniki polskie.
POLACY! Pokonaliśmy odwiecznego wroga krzyżackiego, lecz nie przestał nas mordować odwieczny nasz wróg MOSKAL w czerwonych szatach. Mało czerwonym oprawcom ofiar wystrzelanych oficerów i żołnierzy w KATYNIU oraz wywiezienie na SYBIR setek tysięcy braci Polaków w latach od roku 1939 do 1941. Krew polska dalej jest przelewana bądź to bezpośrednio przez oprawców katyńskich, bądź też za pośrednictwem polskich pachołków w służbie bezpieczeństwa. Mordowani są najlepsi synowie Ojczyzny, do których należał także i śp. Ppor STANISŁAW SPIGANOWICZ, wasz nieodżałowany kolega i przełożony, o którym pamięć w ziemi sanockiej nie zginie, dowodem czego widzieliście manifestacyjny udział ludności cywilnej w Jego pogrzebie. OFICEROWIE I ŻOŁNIERZE! Władze czerwonej demokracji sprowadziły do Sanoka oddziały służby bezpieczeństwa, które rekrutują się z podobnych ZARĘBIE morderców, aby zdusić w obywatelach tkwiące poczucie sprawiedliwości oraz strzelać do POLAKÓW walczących o prawdziwą i niezakłamaną demokrację, o Polskę bogatą i niezależną w granicach ZBRUCZA po ODRĘ, a nie od SANU po ODRĘ. Ta zgraja agentów kremlowskich zdolna tylko do aresztowania oficerów i żołnierzy ma czelność domagać się pomocy zbrojnej przeciwko oficerom i żołnierzom armji powstańczej oraz przeciwko ludności cywilnej nieuznającej najemców. Pomnijcie, że wielu z was służyło w AK, BCH,i.t.d., że wielu waszych braci i znajomych z cywila oraz kolegów z wojska służy Ojczyźnie z bronią w ręku i dlatego nie będziecie mieli serca do nich strzelać, a jeżeli będą Was do tego zmuszać, niechaj Wam zadrży ręka z bronią, a kula niechaj leci w przestworza, nie plamcie swoich rąk braterską krwią, gdyż nie ma większej zbrodni nad zbrodnię kainową. PRECZ z czerwonymi oficerami i politrukami z armji naszej! PRECZ z komunistami! PRECZ z najmitami Kremla i mordercami spod znaku bezpieczeństwa polskiego! NIECH żyje Polska suwerenna od Zbrucza po Odrę! NIECH żyje prawdziwa demokracja! NIECH żyją chłopi, robotnicy, inteligencja walcząca z zakłamaną demokracją! Cześć ofiarom hitlerowskim i kremlowskim! NIECH żyje braterstwo broni oficerów i żołnierzy armji oraz wojsk powstańczych!" Archiwum Państwowe w Rzeszowie Oddział w Sanoku, zesp. Starostwo Powiatowe w Sanoku, sygn. 13, Odpis ulotki rozwieszonej w Sanoku w grudniu 1945 r. podpisanej przez Dowództwo Wojsk Powstańczych Polskiej Grupy Operacyjnej
Janusz Borowiec "Areszt i więzienie w Sanoku w latach 1944-1956" "Kontrole przeprowadzone przez Naczelną Prokuraturę Wojskową w październiku 1944 r. wykazały, że aparat bezpieczeństwa województwa rzeszowskiego nie znał nawet podstawowych zasad prowadzenia śledztwa. Cechował go "brak wykształcenia, brak doświadczenia, w jednym wypadku prawie analfabetyzm". Materiały dochodzeniowe i śledcze nie były sporządzane zgodnie z przepisami kodeksu postępowania karnego, ponieważ nie zawierały protokołów rewizji ani nie dołączano do nich dowodów rzeczowych. Podstawowym materiałem dowodowym był akt oskarżenia sporządzony na podstawie przyznania się oskarżonego do winy, co zwykle poprzedzało zastosowanie niedozwolonych metod śledczych. Opinie te potwierdził w raporcie za trzeci kwartał 1945 r. kpt. Jan Krzechowiec, szef Wojskowego Sadu Garnizonowego w Przemyślu - "pomijając fakt, że zeznania podejrzanych wymuszane były biciem graniczącym nieraz z sadystycznym okrucieństwem, do spraw nie dołączano prawie z zasady tych dowodów rzeczowych, które miały stanowić o winie oskarżonego". Opinię tę warto zacytować, gdyż sprawy karne osób zamieszkałych w powiecie sanockim podlegały od 1 stycznia 1945 r do 15 marca 1946 r. kompetencji Wojskowego Sądu Garnizonowego w Przemyślu. Kierownik WUBP w Rzeszowie Władysław Sobczyński (pełniący te funkcję od 28 czerwca 1945 r. do stycznia 1946 r.) stwierdził, że "od tego jest prokurator, aby tak gadał, a w śledztwie trzeba podejrzanego bić, bo inaczej do winy się nie przyzna." Raport potwierdza, że było przyzwolenie przełożonych na wymuszanie zeznań od podejrzanych przez bicie i torturowanie. Najczęściej posługiwano się niedozwolonymi metodami wobec osób, które zatrzymano na postawie niesprawdzonych materiałów dowodowych w celu 'właściwego ukierunkowania śledztwa".[...] Przesłuchiwanego w sanockim PUBP Lewickiego oskarżono o przynaleźność do NSZ i WiN, posiadanie rkm, rewolweru nagan oraz próby napadu na ambulans pocztowy. Gdy zatrzymany nie przyznawał się do zarzucanych mu przestępstw, oficer śledczy Józef Osetek zaczął go bić drucianą i gumową linią, szczuł psem oraz kopał nogami po plecach. Ponieważ Lewicki podczas aresztowania został postrzelony "wzdłuż pasa z tyłu", bardzo odczuwał stosowanie wobec niego niedozwolonych metod śledczych - kilkakrotnie tracił przytomność. Pod wpływem tych przesłuchań na rozprawie głównej stwierdził : "Po takim zbiciu było mi wszystko jedno, czy to, co mi zarzucali, było prawdą, czy też nieprawdą - byłem zdecydowany na podpisanie każdego jednego protokołu, który dadzą mi do podpisu. Zaznaczam, że byłem już tak zobojętniały i przestraszony, że podpisywałem protokół bez odczytywania" [...] Podczas kolejnego przesłuchania Pęczaka por. Osetek wyciągnął broń, a następnie groził, że jej użyje: "Ty skurw..., ja cię tu zastrzelę w łeb i włos mi z głowy za to nie spadnie, bo powiem żeś uciekał - jeżeli nie będziesz mówił tak jak ja chcę". Chcąc uniknąć stosowania wobec niego dalszych tortur, Pęczak zgodził się podpisać wszystkie protokoły, jakie przygotowali oficerowie śledczy sanockiego UB. Wyrokiem WSR wszyscy aresztowani w tej sprawie zostali skazani na 5 lat więzienia za przechowywanie bez zezwolenia broni. Na podstawie artykułu 5 ustawy o amnestii z 22 lutego 1947 r. karę darowano im jednak w całości. Najwyższy Sąd Wojskowy na posiedzeniu z dnia 5 grudnia 1947 r. postanowił oddalić skargę rewizyjną WPR i utrzymać w mocy wyrok WSR w Rzeszowie
Dariusz Byszuk "Komenda Powiatowa Milicji Obywatelskiej w Sanoku w latach 1944-1954" [...] Udział MO w zwalczaniu podziemia polskiego nie był znaczący. Milicja stanowiła zwykle asystę dla działań prowadzonych przez funkcjonariuszy PUBP w Sanoku. W wielu posterunkach służyły osoby powiązane z podziemiem, a w 1945 r. zdarzały się przypadki współpracy MO i podziemia przy odpieraniu ataków banderowców. Podczas rozbrajania posterunków MO milicjanci na ogół nie stawiali oporu napastnikom, ci zaś ograniczali się do zabierania amunicji, niszczenia dokumentacji aktowej posterunku, czasem pobicia komendanta lub jego zastępcy ds. polityczno-wychowawczych. 24 listopada 1945 r. dziesięcioosobowy oddział Antoniego Żubryda "Zucha" rozbroił Posterunek MO w Bukowsku - Żubryd nakazał otworzyć szafę pancerną i zamienił swój automat na inny, mówiąc, że jego się zacina. Następnie udał sie do budynku Urzędu Gminy, zabrał 6 tys. zł i po krótkim pobycie w restauracji odjechał.[...] Ludzie Żubryda byli na ogół bezwzględni tylko w stosunku do oficerów polityczno-wychowawczych milicji tzw.politruków. 23 marca 1946 r. grupa Kocyłowskiego wtargnęła w Zagórzu do mieszkania, w którym przebywał zastępca komendanta powiatowego MO ds. politycznowychowawczych Czesław Solon i zastrzeliła go na miejscu. Do starć zbrojnych milicji z oddziałem Żubryda dochodziło zwykle tylko podczas wspólnych akcji MO i UB lub WP. [..]
[...] Na terenach wyzwolonych roiło się od band kryminalnych polskich i ukraińskich, a także dezerterów z Armii Czerwonej, którzy bezlitośnie łupiące ludność. Podobnie zresztą postępowali żołnierze sowieccy, którzy na zajętych terenach Polski czuli się jak w podbitym kraju dopuszczając się masowych przestępstw: rabunków, pobić, morderstw i gwałtów. Na tym tle dochodziło do wielu konfliktów milicji z sowieckimi władzami, nieraz kończących się strzelaniną i ofiarami po obu stronach. [...] W Sanoku rozmieszczono 34 Pułk Piechoty Strzelców Budziszyńskich z 8 Dywizji Piechoty [...] Pojawiły się również nowe konflikty wojska z milicja i UB. Żołnierze z uprzedzeniem odnosili się do milicjantów i funkcjonariuszy PUBP. Niechętnie uczestniczyli w akcjach zbrojnych skierowanych przeciwko oddziałom polskiego podziemia zbrojnego. Zdarzało się, że zwalniali zatrzymanych członków oddziałów poakowskich. Żołnierze mieli za złe milicjantom i ubekom to, że gdy oni w 1945 r. walczyli z Niemcami na froncie, ci siedzieli na tyłach i robili podejrzane interesy. Często dochodziło nawet do rozwiązywania konfliktów przy użyciu broni palnej. [...] O relacjach wojska i milicji najlepiej świadczy treść raportu instruktora polityczno-wychowawczego KP MO w Sanoku plut. podchor. Tadeusza Leśniaka : "Stwierdzam na podstawie meldunków z Post MO i własnych spostrzeżeń. Sanok to drugi "meksyk"[...]
Krzysztof Kaczmarski "Kadra kierownicza sanockie bezpieki w latach 1944-1956. Próba charakterystyki ..." str 97-98 "[...] a w sierpniu 1945 r. został skierowany do Sanoka. Formalnie obowiązki szefa sanockiego PUBP pełnił od 7 września 1945 r. Już dwa tygodnie później spotkał się z Antonim Żubrydem, dowódcą - wówczas jeszcze niewielkiego - oddziału partyzanckiego. Ni byłoby może w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że Żubryd -współpracownik NKWD w latach 1940-1941 i oficer śledczy PUBP w Sanoku (26 IX 1944-8 VI 1945), był dezerterem poszukiwanym za zabójstwo poprzedniego szefa sanockiej bezpieki ppor. Tadeusza Sieradzkiego! Do spotkania Zaremby z Żubrydem doszło w jednej z sanockich restauracji. Podczas rozmowy, suto zakraplanej alkoholem, Żubryd oddał Zarębie swoja legitymację służbową, że wraz z częścią swoich ludzi (około 12)zgłosi się do PUBP za trzy dni, aby ujawnić się i zdać broń i "wszelki inwentarz grupy". Wg notatki sporządzonej z tego spotkania sporządzonej przez Zarębę Żubryd - uzyskawszy zapewnienie, że na mocy dekretu o amnestii on ani jego ludzie nie zostaną aresztowani - miał oświadczyć "iż po wyjściu z konspiracji, resztę grupy, która mu się nie podporządkuje, będzie sam wydawać ale w ten sposób, że pójdziemy razem, odbierzemy im broń, nabijemy tyły i puścimy". Mimo przyjętych ustaleń Żubryd ostatecznie zrezygnował z ujawnienia się. Sanockim PUBP Zaręba kierował do drugiej połowy grudnia 1945 r. Nie można wykluczyć, że jedną z przyczyn odwołania go z Sanoka było zastrzelenie przez niego ppor. Stanisława Szpiganowicza, oficera 34 pp stacjonującego wówczas w mieście. Do zdarzenia doszło 8 grudnia 1945 r. w korytarzu budynku Komendy Powiatowej MO. W niewyjaśnionych do końca okolicznościach Żaręba trzema strzałami pozbawił życia ppor. Szpiganowicza. Zabójstwo to pogorszyło i tak nie najlepsze stosunki pomiędzy UB, a wojskiem. Oficerowie i podoficerowie z 34 pp planowali w odwecie zamach na Zarębę. Wojskowa Prokuratura Rejonowa w Rzeszowie prowadziła przeciwko Zarębie śledztwo w sprawie zabójstwa ppor. Szpiganowicza. Zostało ono umorzone na początku maja 1946 r. . gdyż prokuratura uznała, iż Zaręba działał w obronie koniecznej".
Jesienią Kolega Przewodnik Piotr Kutiak ofiarował mi kilka wyjątkowych książek, bardzo interesujących dla regionalisty, praktycznie nie do zdobycia. Wśród nich jest album "Dęby Pamięci" poświęcony akcji sadzenia Dębów Pamięci - upamiętnienia Oficerów, Synów Ziemi Sanockiej zamordowanych w Katyniu, Charkowie, Twerze i innych nieznanych nam miejscach. Piękna akcja, możecie o niej przeczytać w znajdującym się poniżej linku. Chciałabym skoncentrować się na książce. Została ona wydana dzięki Ludziom Dobrej Woli - instruktorom sanockiego hufca: hm. Zbigniewowi Osenkowskiemu (autor części biogramów), hm. Jerzemu Kwaśniewiczowi (zdjęcia), sanockiemu historykowi Edwarowi Zającowi (rozdział "Sanoczanie zamordowani przez NKWD w Charkowie, Katyniu, Twerze i innych, jeszcze nieznanych miejscach"), a przede wszystkim panu Zbigniewowi Jaskulskiemu właścicielowi Drukarni - Zakładu Usług Poligraficznych w Krośnie, który sfinansował druk albumu. Książka składa się z kilku części: dwa pierwsze rozdziały są poświęcone pomordowanym Oficerom, trzeci to album zawierający fotografie obrazujące akt sadzenia drzewa i tabliczki znajdujące się obok dębu oraz fotorelację z całości imprezy. Mnie zainteresowały dwa pierwsze rozdziały. Pierwszy autorstwa Edwarda Zająca przybliża nam zbrodnię katyńską, zawiera Sanocką Listę Katyńską obejmującą 47 nazwiska oraz listę Oficerów zamordowanych w nieznanych miejscach (14 osócool.gif. Drugi rozdział to biografie uhonorowanych Żołnierzy, jedne z nich są szczegółowe, zawierają fragmenty listów, zdjęcia, inne skrótowe ale wszystkie są źródłem z którego możemy czerpać wiedzę o dwudziestowiecznej historii Ziemi Sanockiej i dziejach regionu. (lista uhonorowanych jest zawarta w zlinkowanym artykule) Dwie pierwsze biografie przetoczę. Książka jest ładnie wydana, twarda okładka, dobrej jakości papier, cenna dla wszystkich regionalistów i miłośników naszego regionu.
Więcej informacji o akcji sadzenia Dębów Pamięci tu
http://www.ko.rzeszow.pl/artykul.php?id=7139&idg=35&idp=0
Spis treści Wstęp I. Sanoczanie zamordowani przez NKWD w Charkowie, Katyniu, Twerze i innych, jeszcze nieznanych miejscach II. Podstawowe informacje o Oficerach, dla uhonorowania których posadzono w Sanoku Dęby Pamięci III. Dęby Pamięci Posłowie
Tytuł: "Dęby Pamięci" Redaktor: hm. Krystyna Chowaniec Wydanie: I Stron: 63 ISBN: 978-83-931109-3-3 Wydawca: Związek Harcerstwa Polskiego Hufiec Ziemi Sanockiej im. ks. hm. Zdzisława Peszkowskiego Sanok 2010
Mały fragmencik pochodzący z w/w książki "II. Podstawowe informacje o Oficerach, dla uhonorowania których posadzono w Sanoku Dęby Pamięci
Podpułkownik Edward Zygmunt Peszkowski, syn Władysława, urodził się w 1891 r. w Stryju. Krewny księdza prałata Harcmistrza Zdzisława Jastrzębiec Peszkowskiego. Uczestnik walk o Niepodległość i granice. Zawodowy wojskowy, w 1939 roku służył w Garnizonie Jarosław. Artylerzysta. Jeniec Starobielska, zamordowany w Charkowie. W 2007 r. mianowany na stopień pułkownika.
Porucznik rezerwy piechoty Tadeusz Adam Stanisław Słotołowicz. Urodził się 19 grudnia 1900 r. w Sanoku, s. Stanisława, radcy Sądu Krajowego w Sanoku i Kamilii ze Świerczyńskich. W latach 1911-1919 był uczniem Państwowego Gimnazjum Klasycznego w Sanoku. 15 lutego 1919 roku z wyróżnieniem zdał maturę, miesiąc wcześniej wstąpił ochotniczo do III baonu strzelców sanockich i brał udział w 3 wyprawach w czasie polsko-ukraińskich walk o granice. W 1924 przeniesiony do rezerwy. Po studiach na Wydziale Prawa i Umiejętności Politycznych Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie. W 1927 zdał egzamin sędziowski. Sędzia Sądu Powiatowego w Rymanowie, prowadził także prywatną kancelarię adwokacką w Dukli. Jako oficer rezerwy ćwiczenia wojskowe odbywał w macierzystym 2 pułku strzelców podhalańskich w Sanoku. Zmobilizowany w sierpniu 1939 roku do 10 września walczył w składzie 22 Dywizji Piechoty. Wzięty do niewoli sowieckiej w rejonie Łomży. Jeniec Kozielska, zamordowany w lesie katyńskim. Zidentyfikowany po numerem 393 i ekshumowany do pierwszej mogiły bratniej. Pozostawił żonę Marię Zofię z domu Kaczorowską, córkę Marię Ewę i dwóch synów. W 2007 r. mianowany na stopień kapitana. [...]"
Osoba uhonorowana Dębem Pamięci. Obóz jeniecki/miejsce mordu. 1. Pułkownik Edward Zygmunt Peszkowski ur. 30. 09. 1891 r. w Stryju. Starobielsk/Charków 2. Kapitan Tadeusz Słotołowicz ur. 19. 12. 1900 r. w Sanoku 3. Kapitan Tadeusz Słotołowicz ur. 19. 12. 1900 r. w Sanoku 4. Porucznik Bronisław Jahn, ur. 10. 07. 1901 r. w Janowie. Starobielsk/Charków 5. Major Jan Dulęba ur. 26. 06. 1899 r. w Leszczawie Górnej Kozielsk /Katyń 6. Kapitan Edward Kilarski ur. 24. 09. 1902 r. w Brzozowie Kozielsk/Katyń 7. Podpułkownik Tadeusz Florczak ur. 12. 02. 1895 r. w Sanoku Kozielsk/Katyń 8. Pułkownik dypl. Jan Kosina ur. 14. 04. 1894 r. w Mikuliczynie Starobielsk/Łubianka/Mińsk 9. Generał bryg. Stefan Andrzej Mozołowski ur. 19. 02. 1892 r. w Sanoku. Starobielsk/Charków 10. Major Franciszek Szafran ur. 16. 02. 1890 r. w Sanoku. Kozielsk/Katyń 11. Pułkownik dypl. Stanisław Styrczula ur. 04. 05. 1894 r. w Kościelisku Starobielsk/Charków 12. Komisarz SG Zygmunt Bezucha ur. 22. 04. 1912 r. w Sanoku. Kozielsk/Katyń 13. St. posterunkowy Rudolf Ryndak ur. 21. 06. 1896 r. w Sanoku. Kijów/Ukraińska Lista Katyńska 14. Porucznik Włodzimierz Dżugan ur. 15. 01. 1910 r. w Sanoku Kozielsk/Katyń 15. Podporucznik Ludwik Warchał ur. 03. 02. 1911 r. w Bażanówce Kozielsk/Katyń 16. Podpułkownik Józef Drzewiecki ur. 20.12. 1891 r. w Łęczycy. Starobielsk/Charków 17. Porucznik Władysław Godula ur. 24. 07. 1912 r. w Sanoku Kozielsk/Katyń 18. Kapitan Stanisław Michalski ur. 23. 04. 1900 w Sanoku Kozielsk/Katyń 19. Porucznika Władysław Miller ur. 13. 12. 1907 w Sanoku Kozielsk/Katyń 20. Porucznik Zdzisław Rajchel ur. 21. 09. 1910 w Rymanowie Kozielsk/Katyń. 21. Major Aleksander Ślączka ur. 18. 05. 1893 w Sanoku. Kozielsk/Katyń
Dziś pragnę zaprezentować ciekawy rocznik "Kresy Południowo-Wschodnie Historia i Tradycja", który ukazuje się od 2003 r. Jest to kontynuacja kwartalnika "Galicja". Wprawdzie to rocznik ale ukazuje się nieregularnie, pierwsze dwa numery były wydawane przez Regionalny Ośrodek Kultury, Edukacji i Nauki w Przemyślu, następne przez Centrum Kultury i Nauki Zamek w Przemyślu. W roczniku prezentowane są przede wszystkim artykuły dotyczące szeroko pojętych Kresów, Ziemi Przemyskiej. Poruszana problematyka jest naprawdę szeroka od historii sztuki poprzez historię aż po prezentację współczesnej kultury. Jest to miejsce, gdzie często swoje pierwsze prace publikują młodzi naukowcy. Artykuły są zarówno popularno-naukowe jak i naukowe. Niektóre moim zdaniem niezmiernie interesujące, inne zaś mniej, część tych poświęconych historii powojennej, szczególnie stosunkom polsko-ukraińskim przesiąknięta jest ideologią. Mimo to rocznik zasługuje na szczególną uwagę wszystkich miłośników regionu.
http://kultura.przemysl.pl/?url=19
Spis treści Wstęp
Rozprawy August F. Fenczak "Ecclesia Premisliensis maior", czyli o architekturze i niektórych elementach wewnętrznego wyposażenia kościoła Św. Mikołaja w Przemyślu w świetle źródeł pisanych z XIV i XV wieku Wioletta Zawitkowska Modlitewnik Nawojki (Kilka uwag o cennym zabytku piśmiennictwa polskiego i jego autorce. Na marginesie badań nad dziejami rodziny Koniecpolskich w wiekach średnich) Jerzy Motylewicz Ubiory mieszczan przemyskich w XVI i XVII w. Z badań nad życiem codziennym mieszkańców Przemyśla Ks. Zbigniew Bielamowicz Portret mecenasa sztuki. Rzecz o Aleksandrze Fredrze Biskupie Przemyskim Agnieszka Bender Tapiserie z Bieździadki - manufaktury Aleksandra Romera czynnej w latach ok. 1760-1772 Jolanta Wąsacz Beethoven, rewolucja, romantyzm. Muzyczne idee przełomu XVIII i XIX wieku Mariola Hoszowska Obraz kobiet w XVIII-wiecznych podręcznikach historii ojczystej na przykładzie opracowań Fryderyka Augusta Schmidta Jadwiga Hoff Podwołoczyska w XIX i pierwszej połowie XX wieku Maciej Dalecki Przemyśl w pierwszych latach Polski niepodległej Ryszard Tłuczek Ruch narodowy w powiecie przemyskim w latach 1918-1939 Krzysztof Żarna Wrześniowy kryzys w Czechosłowacji w 1939 roku w ocenie "Gazety Polskiej" Andrzej Zapałowski "W matni pragnień i złudzeń. Próby współpracy wojskowej polsko-ukraińskiej w okresie drugiej wojny światowej".
Pożegnanie z Galicją Renata Hołda Dynastia i polityka. Uniwersalistyczne aspiracje Habsburgów, a zagadnienia propagandy Mariusz Patelski Habsburgowie z Żywca
Miscellanea Jerzy Motylewicz Teksty rymowane z drugiej połowy XVII wieku w księdze sądowej Starej Soli Joanna Rusin "Piękne i najmilsze z miast jest miasto moje..." Przemyśl we wspomnieniach Zofii z Grodeckich Makuszkowej
Kronika Ignacy Krasicki - materiały z sesji Teresa Kostkiewiczowa Krasicki na nowo przeczytany Grzegorz Zając O modelach fabularnych powieści Ignacego Krasickiego Albert Gorzkowski Gra w Krasickigo, czyli kilka uwag o retoryczności "Satyr" warmińskiego biskupa Dorota Zehel Historia zbiorów Muzeum Biograficznego Ignacego Krasickiego w Dubiecku
Józef Piłsudski. Historia i tradycja. Materiały z sesji Zbigniew Konieczny Tradycje piłsudczykowskie w Przemyślu Janusz Polaczek Kult Józefa Piłsudskiego, a sztuka oficjalna II Rzeczpospolitej Jan Raćko Józef Piłsudski a starych kartkach pocztowych Ryszard Tłuczek Dwie wielkie osobowości Andrzej Zapałowski Józef Piłsudski, a sprawa ukraińska
Z podróży po Kresach Janusz Polaczek Pozostałości polskich kolekcji artystycznych na Kresach. Potrzeba badań i inwentaryzacji na przykładzie zbiorów Muzeum Sztuki w Łucku
Recenzje Marian Kozaczka Jerzy Jestal "Tożsamość Polaków" Rzeszów 2001, Wydawnictwo Uniwersytetu Rzeszowskiego
Joanna Rusin Wehikułem czasu po Galicji. Refleksje o "Wędrówkach..." Stanisława Grodzkiego
Dodatek - Galeria Historyczna Janusz Polaczek Wojna 1809 r. i manewr galicyjski księcia Józefa. Źródła ikonograficzne i malarska legenda
Tytuł: "Kresy Południowo-Wschodnie Rocznik Regionalnego Ośrodka Kultury, Edukacji i Nauki w Przemyślu" Rok I Zeszyt I Wydanie: I Stron: 282 ISSN: 1730-5624 Wydawca: Regionalny Ośrodek Kultury, Edukacji i Nauki w Przemyślu" Przemyśl 2003
Andrzej Zapałowski "W matni pragnień i złudzeń. Próby współpracy wojskowej polsko-ukraińskiej w okresie drugiej wojny światowej". str. 125
"Wrzesień 1939 roku otworzył nowy rozdział w stosunkach polsko-ukraińskich. Z jednej strony wydawałoby się, iż w stanie zagrożenia państwa polskiego i biologicznego istnienia Polaków i Ukraińców, należałoby się zjednoczyć we wspólnej walce ze wspólnym wrogiem. Jednakże brak wyraźnego ośrodka kierowniczego po stronie ukraińskiej doprowadził do sytuacji dualizmu w poglądach środowisk ukraińskich. Przedstawiciele emigracyjnego Centrum Państwowego Ukraińskiej Republiki Ludowej (URL) 1 września w swoim organie rządowym "Tryzubie" deklarowali: "(...)Rzesza Niemiecka napadając na Polskę naraziła Europę (...) na grozę strasznych cierpień, wielkich nieszczęść i niesłychanej ruiny. Bez względu na to, jaki będzie rozwój wydarzeń, Ukraińcy doskonale wiedzą, gdzie jest ich miejsce (...). Stajemy po stronie Francji, Anglii i Polski." Członkowie OUN podjęli czynną działalność dywersyjną na rzecz Niemiec, angażując się zbrojnie przeciw Polsce (napadali na cofające się mniejsze, zwykle uprzednio rozbite polskie oddziały). I tak przykładowo 18 września Ukraińcy zaatakowali w Romonówce (powiat Łuck) oddział polski, 21 września ostrzelali żołnierzy 13 Brygady Piechoty płk Szalewicza we wsi Talatyn. 28 września Ukraińcy ze wsi Kodeniec koło Parczewa napadli na przednia straż Dywizji Piechoty Rezerwowej "Brzoza", w wyniku akcji zginęło 2 oficerów i 5 żołnierzy. Po bitwie pod Kockiem Ukraińcy z te samej wsi zamordowali ponad 20 rozbrojonych żołnierzy WP powracających do domów. W pobliżu miejscowości Wielkie Oczy (powiat Jaworów) zamordowany został przez Ukraińców A. hr. Potocki, uczestnik kampanii wrześniowej, syn zamordowanego także przez Ukraińców w 1908 r. namiestnika Galicji. Jak podaje w swojej pracy Cz. Grzelak "Pewną dezorganizację obrony na przedmościu rumuńskim utrudniały wystąpienia zbrojne części ludności ukraińskiej Podkarpacia,w tym dezerterzy z Wojska Polskiego, niejednokrotnie w dużych grupach i z pełnym uzbrojeniem. Wystąpienia zbrojne ludności ukraińskiej Podkarpacia rozpoczęły się z 12/13 września w okolicach Stryja. W następnych dniach doszło do wystąpień zbrojnych w Podhorcach, Borysławiu,Truskawcu, Mrażnicy, Żukotynie, Uryczu, Żydanowie, Drohowyżu, Dolinie, Bolechowie i Kałuszu. Ukraińcy rozbrajali żołnierzy i mordowali oficerów" K. Torzewski w swojej pracy ocenia, że w Stryju było około 500-700 uzbrojonych Ukraińców, a w rejonie Mikołajowa i Szczerca 500-600 uzbrojonych ludzi. Udokumentowana do tej pory liczba aktów terroru w 1939 r. wynosi 155 przypadków, w tym ofiar morderstw ok. 1136, z czego 222 osoby to żołnierze Wojska Polskiego. Jednakże z całą pewnością jest to dalece niepełna liczba z uwagi na to, iż większości morderstw dokonano poza osiedlami ludzkimi, we wsiach ukraińskich oraz na terenach, gdzie było mało Polaków, co znacznie zwęziło potencjalną liczbę świadków."
Fot.
Bardzo ciekawy okazał się także artykuł Huberta Ossadnika "Zwyczaje pogrzebowe doliny Osławy, Osławicy i Klaniczki". Lektura obowiązkowa dla wszystkich miłośników horrorów i naszego regionu. Przetoczę fragmencik X rozdziału tej pracy "Życie po śmierci". "...Wszystkie przypadki nagłej śmierci miały związek z działaniem upiorów. Noc w noc porywają niewinne dusze. Mimo strachu przed upiorem, ludzie szukali sposobu, żeby się przed nim zabezpieczyć. Pierwszą czynnością, wykonywaną już w trakcie pogrzebu było wynoszenie "upiora" pod odwróconym progiem lub przez odwrócone drzwi. Po drodze na cmentarz i z powrotem sypano mak, który jak wiadomo ma właściwości usypiające i co najważniejsze jest go dużo i zanim duch go pozbiera nastaje świt i złe moce tracą swoją siłę. ... Bywało, że duch przychodził do swego domu, do żony, wywołując u niej duży strach (Mokre). Wróżka poradziła kobiecie, którą spotkała taka przygoda, aby ubrała się w ślubny łuch i kiedy pojawi się duch zmarłego męża powiedzieć, że idzie na wesele, gdzie brat żeni się z siostrą. Po usłyszeniu tej odpowiedzi, nieboszczyk powiedział, że "win iszczo ne słyszał żeby sia brat ze siestroł żenył", na co ona, że: "nie czuła i nie słyszała żeby wmerłyj do żywoho chodył". Po takim diktum duch odszedł. ... Drastycznym, ale bardzo rozpowszechnionym sposobem chroniącym przed chodzeniem było obcinanie zwłokom głowy i wkładanie jej między nogi, wbijanie gwoździ i innych rzeczy (igła ''grajcówka", bronnk z brony żelaznej lub drewnianej, ćwieki żelazne, drewniane kołki) w głowę lub serce, wybijanie zębów... . Obcinanie głowy było tak powszechne, że w Jaworniku nie było na cmentarzu nieboszczyka, który nie miał wbitego w głowę ćwieka, lub uciętej i położonej do nóg głowy".
" W przypadku dwóch serc u upiora, jedno należało przebić. Był wypadek, że nieboszczyk chodził po śmierci do żony, pojawiał się jakimś ruchem. Znachor poradził tej kobiecie, aby ubrał na siebie tyle spódnic ile miała, tyle, że na lewą stronę. Kiedy zmarły przyszedł, to powiedział, że jeszcze nie widział, żeby ktoś tyle spódnic na lewą stronę ubrał. Rezolutna żona powiedziała, że nie widziała, żeby zmarły do żywego chodził. Wtedy "zrobił się wiatr", trzasnął drzwiami i duch znikł. Mimo tego nieboszczyk dalej szkodził, głównie nie chowało się bydło. Znachor poszedł na cmentarz, odkopał trumnę, nieboszczyk leżał na boku i był czerwony na twarzy, miał dwa serca, z których tylko jedno przebito żelaznym kołkiem (Kulaszne). Podobny zabieg odbył się w obecności księdza. Nieboszczyk "chodził", w żarnach "mlił", "doblę" z ziarnem na boisku mieszał i inne drobne przykrości robił. Poważne problemy naprawdę zaczęły się, gdy domownicy zaczęli o tym mówić. Ludzie z księdzem poszli na cmentarz, wydobyli zwłoki. Nieboszczyk śmiał się, wtedy zabili mu ząb z brony w serce. Okazało się, że miał dwa serca."
Fot.
Polecamy
Wspomnienia, pamiętniki
http://www.grupabieszczady.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=146&Itemid=152
Biografie
http://www.grupabieszczady.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=161&Itemid=167
Fot. Robert Mosoń Korbania

Polecam nasze usługi przewodnickie - cena od 250 zł netto, od 350 brutto faktura VAT. Programy wycieczki przygotowuję indywidualnie dla każdej grupy dostosowując je do możliwości finansowych i zainteresowań grupy. Proszę o kontakt telefoniczny Lucyna Beata Pściuk przewodnik górski i turystyczny, pilot wycieczek 502 320 069 Bieszczady i okolice oferują dla grup zorganizowanych multum atrakcji, wśród nich są: wycieczki górskie, wycieczki po ścieżkach dydaktycznych, spacery po górskich dolinach, miejscach cennych przyrodniczo, wycieczki rowerowe, spływy kajakowe i na pontonach, jazda konna pod okiem instruktora, bryczki, wozy traperskie, prelekcje, pokazy filmów przyrodniczych, diaporam, warsztaty przyrodnicze, warsztaty kulturowe, warsztaty fotografii przyrodniczej, wizyty w wielu ciekawych miejscach np. hangary na szybowisku w Bezmiechowej, bacówkach z serami Bacówka Nikosa 504 750 254, zagroda edukacyjna Serowy Raj w Bukowcu, sery można zamówić telefonicznie 697 761 807 zwiedzanie muzeów, galerii, cerkwi i dawnych cerkwi, ruin, "zaliczanie" punktów widokowych, nawiedzanie sanktuariów, izby pamięci prymasa Wyszyńskiego, spacer po udostępnionych turystycznie rezerwatach, rejsy statkiem po Jeziorze Solińskim np. statkiem Bryza nr tel. 721 08 08 08 , żaglowanie po Jeziorze Solińskim spotkania z naukowcami, ludźmi kultury, artystami itd. np. przy ognisku, zakup ziół i przypraw u Adama (Numer telefonu do Adama 723 652 669, towar można zamówić drogą pocztową.) itp. Koszt obiadu to w przypadku grup młodzieżowych jest od 15 zł do 25 zł. W tym roku mamy bardzo rozwiniętą ofertę edukacyjną na którą składają się warsztaty i prelekcje: kulturowe, przyrodnicze, związane ze starymi rzemiosłami, fotografii przyrodniczej itd. Cena od 800 zł/grupa warsztaty przyrodniczo-fotograficzne, od 12 zł/os warsztaty pieczenia chleba i proziaków, robienia masła i smażenie konfitur.
Fot. Janusz Cymerman Tablica na Łopienniku

.........
|