Informator turystyczny
Szlaki
Przewodnik
Flora i fauna
Aktualności
Bibliografia
Miejscowości
Miejscowości widmo
Ścieżki przyrodnicze
Ścieżki dydaktyczne
Rezerwaty
Karpaty słowackie
Historia
Beskid Niski
Zaloguj
Licznik odwiedzin
![]() | Dziś | 317 |
![]() | Wczoraj | 628 |
![]() | Razem | 3327866 |
Terka |
Wpisany przez Lucyna Beata Pściuk | |||
Terka uchodzi za jedną z najładniej położonych bieszczadzkich wsi. Znajduje się w cudnej kotlinie wciśniętej pomiędzy masywy Tołsty, Połomy i Korbani zwanej Patrolą, w dolinie typowo górskiej rzeczki Solinki, dopływu Sanu. Szczególnie piękna jest panorama z przełęczy zwanej nad Studennem lub Korb, nazywanej przez miejscowych Granicą. To dział wód dwóch rzek. Z jednej strony mamy dolinę Solinki, a z drugiej Sanu, obie otoczone są lasami. Wyjątkowo atrakcyjny jest przełomowy odcinek pomiędzy Tołsta, a tutejsza górką dominantką zwaną Monastyrem.
Fot. Paweł Szymański
Hetman Czarnecki, syn naszej ziemi powiedział: Ja nie z soli, ani roli ale z tego co mnie boli. Wiedział o czym mówi, wiele fortun kresowych wyrosło na naszych ruskich żupach. Także to dotyczy Bieszczadów i m.in. Terki. Matiasz ze Zboisk był żupnikiem tyrawskim przez siedem lat, pozwoliło mu to zbić niezły kapitał, który wykorzystał, aby wejść w posiadanie pomiędzy 1404, a 1427 r, wsi Hoczew i Terpiczów wraz z niezasiedlonymi dolinami rzek Solinki i Hoczewki. Balowie rozpoczynają wielką akcję osiedleńczą na prawie wołoskim. Powstaje i Terka. Kiedy? Dokładnie nie wiadomo, ale na pewno przed 1463 r.
Fot. Marta Kurasz Tołsta
Balowie zachowywali się dość ekspansywnie, dochodziło do konfliktów z sąsiadami. Piotr Kmita i jego brat Stanisław wnieśli skargę do króla Zygmunt Starego na Mikołaja Bala i prosili o przesuniecie granic pomiędzy wsiami: Olchową, Dziurdziowem, Hoczwią, Wołkowyją, Bukowcem i Terką Balów, a tzw. państwem sobiańskim Kmitów. Terka pierwotnie nazywała się Tharnka. Prawdopodobnie została założona na terenie wykorzystywanym wcześniej rolniczo. Jej nazwa wywodzi się od tarniny, a ta jak powszechnie wiadomo śliwa tarnina preferuje stanowiska nasłonecznione, ma duże wymagania świetlne. Na pewno nie mogła rozwijać się w dużej ilości na terenach leśnych, wszak tu dominowała buczyna karpacka.
Fot. Marcin Scelina Kwitnąca tarnina
Terka przez długie lata była we władaniu Balów. Była typową bieszczadzką wioską. W 1480 r. tutejsi mieszkańcy nie posiadali już wolnizny. W 1526 r. znajdowała się tu parafia i cerkiew prawosławna. W 1531 r. znajdowało się we wsi 4 dworzyszcza osiadłe. Regestr podatkowy w 1589 r. stwierdza iż jest użytkowanych 10 łanów przez kmieci, do popostwa należy 1/2 łana, we wsi jest 2 kołowy młyn i mieszka tu 6 komorników. Przed 1845 r. właścicielem osady jest Michał Krajewski, który w wyżej wymienionym roku przekazuje Terkę, Polanki i Zawój Sabinie Ksawerze Krajewskiej. W tym okresie miejscowość zamieszkują pospołu grekokatolicy i rzymokatolicy. W 1781 r. wybudowano tu trójkopułową cerkiew grekokatolicką, w 1785 r. działa w Wołkowyi parafia rzymokatolicka do której należą także mieszkańcy Terki. W 1785 r. mieszka tu 218 osób: 5 rzymokatolików, 193 grekokatolików, 20 Żydów. Wieś powoli rozwija się, w 1868 r. stwierdzono w Terce 327 mieszkańców, powierzchnia wsi w morgach wynosi 1595, lasy zajmują 32,66 % powierzchni. Grunty tabularne wynoszą: pola orne 281, łąki i ogrody 55, pastwiska 41, lasy 515, a włościańskie odpowiednio: 498, 100, 99 i 6.
Fot. Beata Kalitan
Wjeżdżając do Terki od strony Bukowca widzimy po prawej stronie wzgórze. Zwą go Monastyr. To tutaj miał stać klasztor bazylianów. Był wzmiankowany jako prawosławny w 1489 r. Niewiele o nim wiadomo. Prawdopodobnie był drewniany, miał charakter obronny. Bazylianie poparli unię brzeską, więc być może był i grakokatolicki. To na terenie klasztoru powstała pierwsza tutejsza cerkiew. W 1780 r. już nie istniał. Być może został zniszczony? w drugiej połowie XVIII w. Przesłanką przemawiającą za tym może być data wzniesienia drugiej cerkwi w Terce w 1771 lub w 1781 r. Na naszym ternie jak jedna świątynia została zniszczona budowano w jej pobliżu drugą. W okresie międzywojennym w miejscu, gdzie stał klasztor była kapliczka ufundowana przez któregoś z dziedziców. Kilka lat temu pewien pan mieszkający niegdyś w Terce opowiadał mi, że po zniszczeniu klasztoru powstał zwyczaj, że w jego miejscu stawiano krzyż. Jak jeden padł ze starości to jakaś litościwa ręka w tym miejscu stawiała następny. Potem wybudowano kapliczkę.
Fot. Marta Kurasz Monastyr ze strony Terki
Mieszkańcy Bieszczadów brali udział w powstaniach narodowych. Ciekawy artykuł Macieja Augustyna "Mieszkańcy Bieszczadów w powstaniu styczniowym" jest opublikowany w roczniku "Bieszczad" nr 6. "Terka Feliks Suchodolski. Weteran powstania. Po 1864 r. skonfiskowano mu majątek w zaborze rosyjskim. Z zawodu inżynier. Pod koniec życia osiadł u siostry Sabiny z Suchodolskich Krajewskiej - właścicielki majątku Terka, Zawój, Polanki. F. Gankiewicz z Terki, który poznał go w dzieciństwie, tak go wspomina: "Rodzina Adama i Walerii Pohman miała na utrzymaniu swojego wujka, już staruszka, inżyniera Feliksa Suchodolskiego, powstańca z 1863 r., który stracił majątek przez konfiskatę. Był to człowiek, jakich mało na świecie. Całe życie nie nosił innego ubrania jak sukienna czamara i czapka rogatywka. Chodził po wsi,rozmawiał z chłopami, którzy nazywali go "nasz Pan". W święta zapraszali go do siebie. On ubolewał nieraz, że we wsi nie ma szkoły, że lud ciemny i niepiśmienny, aż w końcu wpłynął na swoją siostrzenicę Walerię Pohlman i ta wydzieliła ze swego majątku 2 morgi ziemi, wybudowała własnym kosztem szkołę w Terce, a dla nauczycieli wydzieliła w dodatku serwitut 12 sągów twardego drewna opałowego dla szkoły, pastwisko dla krowy oraz 14 kóp owsa dla wyżywienia krowy." Pochowany prawdopodobnie w kaplicy grobowej Krajewskich obok dawnej cerkwi. Zygmunt Suchodolski. J. Brandys podaje, że kuzyn jego matki A. Niesiołowski wyruszył do powstania z grupą ochotników z Sokolego i Ropienki i walczył pod Hutą Krzeszowską."
Bieszczady były pod zaborem austriackim, były częścią Galicji i Lodomerii. 17 kwietnia 1848 r. zniesiono w Austrii pańszczyznę, czyli rentę feudalną odrobkową (forma płatności za użytkowanie gruntu) polecającą na bezpłatnej i przymusowej pracy chłopów na rzecz dworu. W bieszczadzkich wsiach wywołało to powszechną radość. W bardzo wielu miejscowościach odbyły się pogrzeby pańszczyzny. Także w Terce księgi powinności wobec dworu złożono do trumny i uroczyście pochowano w grobie. Pogrzeby pańszczyzny mniej więcej wyglądały podobnie, w Terce trumienkę złożono przed domem chłopa na którego tego dnia wypadały powinności bezpłatnej pracy. Nad grobem każdy z mieszkańców wsi przysięgał, że nie dopuści aby pańszczyzna powróciła. Na grobach pańszczyzny stawiano krzyże lub kapliczki zwane pańszczyźniane.
Fot. Robert Mosoń Panorama z Korbani
W Terce powstała pierwsza albo jedna z pierwszych bieszczadzkich szkół. Istniała już w 1868 r. Była dotowana sumą 44 złr., 46 mierzcami zboża, 12 sągami drewna. "Monografie Bieszczadzkie" tom 12 Roman Marinek "Dane historyczne dla miejscowości w obrębie Bieszczadzkiego Parku Narodowego i otuliny": "1871: Sabina Krajewska odstąpiła bezpłatnie gminie Terka parcelę budowlaną o powierzchni 815 sążni pod budowę szkoły. Zobowiązała się wypłacać 12 złr rocznie nauczycielowi. Dodatkowo uzyskiwał 2 sągi drewna rocznie z lasów dworskich, pastwisko dla dwóch krów oraz paszę po 10 kopcach zboża na zimę. Zobowiązanie obejmowało również dostarczenie drzewa na wybudowanie szkoły i wykonanie sprzętów. Dzięki protekcji dworu w Terce powstała jedna z najstarszych szkół w tej części Bieszczadów." W czasie I wojny św. i po wojnie do 1930 r. szkoła nie działała.
Fot. Beata Kalitan
Terka bardzo ucierpiała w czasie I wojny św. Doszło tu do ostrych walk 26 grudnia 1914 r. pomiędzy armią rosyjską, a austroniemiecką. W wyniku walk spłonęła częściowo trzecia cerkiew z 1911 r. i część zabudowy wsi. W historii Bieszczadów szczególnie negatywnie zapisali się Rosjanie dokonujący grabieży, zbiorowych gwałtów, rabunków. Tu działała słynna z okrucieństw i zbrodni wojennych kawaleria gen. lejtnanta Husajna Chana Nachiczewańskiego składająca się z członków sześciu szczepów kaukaskich. Została ona rozbita w okolicach Lutowisk. Okolica została totalnie splądrowana, zabierano żywność, ziano na zasiewy, bydło. Posuwali się nawet do rozbierania zamieszkałych chałup pozostawiając ludność cywilną bez mieszkań. Terka w okresie międzywojennym była niezamożną wsią. W okresie ponad 20 lat we wsi nie wybudowano ani jednego nowego domu.
Fot. Beata Kalitan
Bardzo często artykuły na naszej stronce są komentowane. I tak stało się z tą prezentacją. Bieda panująca w Terce w okresie międzywojennym jest sprawą dyskusyjną. Jeden z Mieszkańców wsi zwrócił mi uwagę na to, że skoro była tu taka nędza to skąd ludzie wzięli pieniądze na wykupienie części dworskiej ziemi. Nie znalazłam w książkach nic na ten temat, nie oznacza to jednak, że tak nie było. Na razie poprzestanę na tej wzmiance. Terka od zawsze była wsią wielowyznaniową, wieloetniczną. Mieszkali tu pospołu grekokatolicy, rzymokatolicy i Żydzi. Ci pierwsi żyli w zgodzie z zawartą w 1863 r. konkordią pomiędzy wyznawcami religii katolickiej obrządku rzymokatolickiego, grekokatolickiego i ormiańskiego. Mieszane małżeństwa były tu na porządku dziennym, rzymokatolicy żenili się z grekokatoliczkami i odwrotnie. Wyznanie dziedziczyło się po mieczu i po kądzieli. Zakładamy, że rzymokatolik żenił się z grekokatliczką. Związek małżeński zawierali w kościele lub w cerkwi, zwyczajowo to rodzina panny młodej decydowała w której świątyni o ile we wsi był zarówno kościół jak i cerkiew. Bywało jednak jak w Terce. Jedna świątynia służyła obu obrządkom. Dzieci dziedziczyły wyznanie po mieczu lub po kądzieli, chłopcy byli chrzczenie w obrządku ojca, a dziewczynki matki. Nie można było przejść z obrządku na obrządek, zgodę na takie praktyki musiał wydać sam Papież.
Fot. Beata Kalitan
W 1911 r. w Terce wspólnie grekoktolicy i rzymokatolicy wybudowali cerkiew. Trzecią w tej miejscowości. Wspólnie obchodzono święta, wspólnie bawiono się i pracowało. Tę idyllę przerwali księża grekokatoliccy. W czasie pierwszego, polskiego powszechnego spisu odnotowano w Terce 77 domów, 460 mieszkańców, w 376 grek., 72 rzym. i 12 Żydów. Pierwsze problemy ze strony parocha pojawiły się przed 1930 r. Wtedy to ksiądz odmówił wprowadzenia do świątyni trumny ze zwłokami rzymokatoliczki. Wywołało to niesnaski, rzymokatolicy postanowili wybudować kościół. Luzie posprzedawali po krowie, uzbierali pieniądze i obok cerkwi w latach 1930-1932 wystawili murowany kościół. Ksiądz Lew Salwićkij prowadził nauczanie w duchu narodowoukraińskim. Wsławił się tym, że na czele delegacji we wrześniu powitał hitlerowców bramą powitalną i chlebem i jajkami. W czasie II wojny św. działalność antypolską prowadzili wspomniany już ksiądz Lew Salwićkij i kleryk Hryć Drozd. Już na początku wojny w Terce pojawiły się ulotki wzywające ludność polską i żydowską do opuszczenia wsi i przeniesienie się na drug stronę granicy (na pobliskim Sanie była granica pomiędzy ZSRR, a Generalną Gubernią). Ostatni spis w 1938 r. stwierdził iż w Terce żyło 77 rodzin, 506 Rusinów, 159 Polaków, 45 Żydów. We wsi działało Stowarzyszenie Szlachty Zagrodowej w którym zrzeszone było 15 rodzin. Warto wiedzieć, że ten sam ksiądz co najmniej dwukrotnie uratował od śmierci Polaków m.in. Franciszka Jarzynę. Na terenie gminy Wołkowyja była przygotowana przez Wołodmara Burmycza lista Polaków do zamordowania, na szczęście nie doszło do zrealizowania zamierzeń. Po pierwsze sprzeciwili się miejscowi Ukraińcy, w tym ksiądz o nastawieniu antypolskim, działała też w okolicy polska partyzantka - samoobrona Pawłusiewicza i oddział Kunickiego Muchy - partyzanci komunistyczni sowieccy. Ksiądz prawdopodobnie już nie przybywał we wsi w dniu porwania Jana Gankiewicza i ojca i syna Łoszyciów.
Fot. Paweł Szymański
Jak wyglądało życie we wsi prze wojną możemy przekonać się czytając wspomnienia. Henryk Wądołowski w "...przecież pacierz był taki sam" "Źle się żyło panie. Bieda była straszna. Były czasy, że jadło się ziemniaki z surową kapustą. Roboty żadnej. Co dała ziemia to było. Cukier kupowało się na święta. Jajka czy mleko wymieniało się na zapałki, naftę do lampy. Była w domu krowa to życie było lżejsze.Jak ktoś miał buty, to chodził w nich tylko do kościoła albo do Wołkowyi a i całą drogę szło się boso, a buty zakładało się przed kościołem. W zimie to dzieciaki z domu nie wychodziły. Siedziały przy piecu i robiły to co ojciec albo matka kazali. A w lecie na bosaka do pierwszych śniegów. Polmanowa zbudowała szkołę. Były cztery klasy i to wszystko. A i to przed wojną Żyd z sołtysem szkołę sprzedali. Powiedzieli, że do młócenia cepami szkoły nie potrzeba. I na tym zakończyła się moja nauka. " Franciszek Gankiewicz: "Wieś od wieków zamieszkiwana przez Polaków i Rusinów, którzy żyli w najlepszej zgodzie między sobą. Żenili się - Polak z Rusinką, a Rusin z Polką. Na co dzień była używana tylko ruska mowa, a we dworze i w jednej rodzinie - gajowego Tomasza Czarneckiego - mówiono po polsku."
Fot. Paweł Szymański
A jak po wojnie? Andrzej Potocki "Przystanek Bieszczady bez cenzury": "Los polskich rodzin był tragiczny. Wystarczy prześledzić sprawozdania Komendy Powiatowej Milicji w Lesku. Oto fragmenty dotyczące okresu od 24 lutego do 14 maja 1945 roku: * 24 lutego w nocy banderowcy, w sile 6 ludzi uzbrojonych, napadli na dom wójta gminy Wołkowyja Gankiewicza, Polaka zamieszkałego w Terce i zrabowali mu 250 kg pszenicy, 150 kg mąki, 2 owce, 90 m płótna domowego wyrobu oraz inną żywność i ubrane. Tejże nocy w Terce obrabowali jeszcze dwóch gospodarzy Polaków przy czym zapowiedzieli, by żaden nie odważył się zawiadamiać władz, w przeciwnym razie go powieszą.
* Z 14 na 15 marca do wsi Terka przybyła banda UPA, w sile ponad 100 dobrze uzbrojonych ludzi na 30 furmankach i obrabowali doszczętnie wszystkich Polaków tejże gromady z inwentarza żywego i martwego, grożąc spaleniem domów w razie zameldowania władzom.
* 23 marca Polacy z wiosek Bukowiec, Terka, Polanki, Rajskie, Zawóz i Wola Matiaszowa zwrócili się z prośbą o ewakuację ich przed grożącymi banderowcami. UPA zmobilizowała Ukraińców wsi Łopienka, Wola Matiaszowa, Terka, Bukowiec i Rajskie, dając im broń i przeprowadzając w tych wioskach ćwiczenia. * 14 maja w gromadzie Terka kwaterowało około 120 banderowców. Wysłany do Terki po kontynent bydła patrol nie zastał ani jednej sztuki, wszyscy gospodarze uciekli z bydłem do lasu."
Fot. Marta Kurasz Przełom Solinki pod Tołstą
Po II wojnie św. rozpoczęły się wysiedlenia ludności grekokatolickiej i rodzin mieszanych. Przeważnie w świadomości naszej kojarzą się one z akcja Wisła. To tylko część prawdy. Rozpatrując aspekt wysiedleń należy pamiętać o umowie podpisanej pomiędzy Ukraińską i Białoruską Republiką, a rządem PKWN o tzw. dobrowolnych wysiedleniach. W wyniku powojennych zmian w granicach naszego kraju mieszkało około 700 tys ludności wyznania grekokatolickiego i prawosławnego określanych jako Ukraińcy, a na obszarze ZSRR 700-800 tys. Polaków. Akcja przesiedleńcza ludności ukraińskiej do USSR rozpoczęła się 15 października 1944 r. Do sierpnia 1945 r. wysiedlono 229 tys Ukraińców. Należy wspomnieć o tym, że UPA broniła autochtonicznej ludności przez tzw. dobrowolną wywózką. Jednym z przeciwników w owym okresie ukraińskiej partyzantki był NKWD. Łącznie w ramach tej akcji trwającej do 15 października wysiedlono 478 486 (121 521 rodzin), w tym z województwa rzeszowskiego 267 795 tzw. Ukraińców. Polskich repatriantów było 788 000. W pierwszej fazie wysiedleń z Terki do ZSRR wyrzucono 13 właścicieli domów i gruntów, którzy pozostawili tu majątek o łącznej wartości 46 630 zł. Inne dane mówią, że w 1946 r. ludność określana jako ukraińska liczyła 72 rodziny - 37 osób. To był stan wyjściowy, w lipcu 1946 r. były już tylko 9 rodzin i 45 osób. Jeszcze inni historycy powołując się na źródła ukraińskie, w tym meldunki UPA, że w owym okresie nikogo nie wysiedlono do ZSRR. Ludzie wraz ze swoim dobytkiem uciekli do lasu. Była to masowa ucieczka, prawdopodobnie doszło do celowego przecieku, żołnierze polscy, a raczej ich część nie pochwalała wysiedleń i chroniła ludność cywilną.
Fot. Robert Mosoń
Terka przeszła do historii dzięki dramatowi, który rozegrał się tu w latach 1939-1947, ze szczególnym uwzględnieniem tragedii, która odbyła się 8 lipca 1946 r. Jest bardzo wiele książek, artykułów poświęconych mordowi, część jest oparta na faktach wyssanych z palca. Polecam świetny artykuł Artura Brożeniaka i Małgorzaty Gliwy "Terka-Wołkowyja 1939-1947. Mikrohistoria krwawego konfliktu ukraińsko-polskiego" zamieszczonego w książce wydanej przez IPN Oddział Rzeszów "Bieszczady w Polsce Ludowej 1944-1989". "Pierwszy akt dramatu w Terce - morderstwo dokonane przez SB OUN na trzech mieszkańcach wsi - nakręcił spiralę przemocy. W jej wyniku zginęło ponad pięćdziesiąt osób - Ukraińców i Polaków. W świetle zgromadzonego materiału źródłowego nieprawdziwa jest teza, że zbrodnia w Terce miała na celu skłonienie Ukraińców w Polsce do szybszego przesiedlenia się do USRS, a przez to stworzenie jednolitego pod względem etnicznym państwa polskiego. Do zbrodni doszło w wyniku niekorzystnego splotu kilku czynników, a inspiracja wyszła od powodowanego żądzą zemsty na swoich ukraińskich pobratymcach Hrycia Łoszyci. Żołnierze 36. Komendy Odcinka z 8. Oddziału WOP wzięli udział w zbrodni, lecz główna odpowiedzialność spoczywa na ich dowódcy kpt. Lucjanie Zubercie. Bezpośrednio w mordzie brało udział kilku żołnierzy, pozostali byli statystami. Ze względu na upływ czasu nie udało się ustalić nazwisk żołnierzy, którzy zamordowali zakładników. Z materiału źródłowego wynika, że większość żołnierzy nie akceptowała rozkazów dowództwa, lecz wykonywała je ze względu na wojskową podległość. Sabotowanie poleceń przełożonych doprowadziło do uratowania życia kliku ukraińskim zakładnikom. Zakładników ratowali również miejscowi Polacy - Franciszek Bogacki i Wojciech Bogacki."
Fot. Beata Kalitan
"Wędrowiec Podkarpacki" wydany Przez Oddział PTTK Rzeszów Henryk Wądołowski w "...przecież pacierz był taki sam" Pozwolę sobie zacytować jego fragmenty. Przede wszystkim dlatego, że te wywiady nie są znane historykom, a mogą być potraktowane jako materiał źródłowy. "- Ilu ludzi z Terki było w UPA? Czytałem w jednej z książek, że co drugi mężczyzna.
Fot. Paweł Szymański
Inne wspomnienia
"Było tak. Jeden ze wsi, wyrobił sobie polski dowód osobisty. Pisał się Mastylak chciał być Polakiem, żeby go nie wywieźli. Jak przyszli bandery do wsi to od razu go wyprowadzili pięć metrów za dom i strzelili mu w głowę. Ludzie mówili, że chcieli go zabrać do lasu, ale jak on Polak to woleli go zastrzelić. Zabrali za to trzech innych. Jeden, to był Gankiewicz, a dwaj to Łoszycie, ojciec i syn. Jak się wojsko dowiedziało, to zabrali ludzi z Terki i zagonili do Wołkowyi. Wtedy poszedł do nich jeden chłopak , pisał się Romancio. Jemu zabrali ojca i matkę. Oficer powiedział, że ich puści, al on ma zanieść list do banderowców. Tam było napisane, żeby bandery puściły tych trzech, to on wypuści Ukraińców i będzie spokój raz na zawsze. A bandery na drugi dzień przyprowadzili do wsi dwóch zabranych. To był Gankiewicz i stary Łoszycia. Co zrobili z młodym Łoszycią tego nie wiadomo. Może go gdzieś porąbali. Panie, jak ci dwaj wyglądali. Tak byli zbite, że czarne. W środku wsi na gruszach ich wieszali, a i tak jeszcze potem mordowali. Wisieli na drzewach zbite, nieżywe, a jeszcze ich rżnęli. Widać było serce na wierzchu. Wtedy wojsko przyjechało z Wołkowyi z tymi ludźmi i powiedzieli: "Patrzcie co zrobili i to będzie z wami. Za jednego Polaka idzie dziesięciu Ukraińców. Napisali my list, nie uspokoili się, to będzie tak i tak.
Fot. Marta Kurasz
Nie mam dostępu do publikacji wydanych na Ukrainie więc pozwolę sobie zacytować fragment "Litopysu UPA" przedrukowany na stronie http://www.apokryfruski.org/kultura/bojkowszczyzna/terka-2/ Na owej stronce jest są także fotografie pokazujące miejsce tragedii.
RAPORT REFERENTA SŁUŻBY BEZPIECZEŃSTWA OUN STEPANA GOLASZA, ps. „MAR” Ofiarami polskiego terroru we wsi Terka w powiecie leskim padły następujące osoby: 1. Hisejka Maria, lat 30, wdowa; 2. Ostasz Katarzyna, lat 60, żona Michała; 3. Karnas Maria, lat 40, matka;5. Romancio Pazia, lat 42, matka; 6. Romancio Maria, lat 16, córka; 7. Poływka Ołena, lat 50, matka; 8. Wajda Tońka, lat 35, matka; 9/ Wajda Maria, lat 6, córka; 10. Wajda Wołodymyr, lat 4, synek; 11. Hnatyszyn Anna, lat 35, matka; 12. Hnatyszyn Rozalia, lat 9, córka; 13. Hnatyszyn Illia, lat 3, syn; 14. Cokan Kateryna, lat 60, wdowa; 15. Djak Ruzia, lat 22, matka; 16. Djak Anastazja, 7-miesięczna córka; 17. Djak Maria, lat 37, matka; 18. Djak Natalia, lat 11, córka; 19. Sanczak Maria, lat 80, matka; 20. Liberna Katarzyna, lat 32, dziewczyna.
Fot. Robert Mosoń Po wysiedlonych wsiach czasami pozostają tylko łany kwiatów rosnących niegdyś w ogródkach. Na zdjęciu rudbekia naga uchodząca za roślinę inwazyjną. Bojkowie uprawiali ją w ogródkach jako roślinę użytkową, pozyskiwano z niej barwnik zielony.
Cała wioska została obrabowana, majątek wywieziono do Wołkowyi. Rzeczy, których nie można było zabrać, zniszczone zostały na miejscu i spalone. [Żołnierze] spalili tego dnia we wsi 23 gospodarstwa, a resztę obrabowali. Po tek akcji WOP wyjechał wraz z miejscowymi Polakami do Wołkowyi. Wśród spalonych domów były także polskie. Kości i popiół spalonych ludzi gdzieś schowali, bojąc się następstw. 9 VII WOP znowu przyszedł o Terki i nadal rabował. Mieszkańcy Terki cały czas siedzą w lesie i boi się pokazać we wsi, bo Polacy robią zasadzki i strzelają do nich, aby ludność nie usypała zamordowanym mogiły.
Fot. Beata Kalitan
Małgorzaty Gliwy "Terka-Wołkowyja 1939-1947. Mikrohistoria krwawego konfliktu ukraińsko-polskiego" "Bieszczady w Polsce Ludowej 1944-1989" "Wiosną 1947 r. przeprowadzono akcję "Wisła". W jej wyniku przesiedlono na tzw. Ziemie Odzyskane pozostałych jeszcze w Polsce południowo-wschodniej Ukraińców. Tym razem działano według innej metody. Przed przystąpieniem do akcji sporządzono listy osób przeznaczonych do przesiedlenia. Wojsko wjeżdżało do wsi i zabierało według list. Metryki łacińskie wydawane grekokatolikom nie chroniły ich przed wysiedleniem. Listy sporządzono zapewne na podstawie ksiąg urodzeń. 325 ukraińskich mieszkańców Terki zostało wysiedlonych 14 maja 1947 r. Wysiedlono wówczas także rodzinę Łoszyciów: Marię, syna Iwana oraz córki Annę i Rozalię, a według niektórych świadków również Hrycia. Rodzinę Łoszyciów podobnie jak sporą grupę dawnych mieszkańców Terki osiedlono na Pomorzu w powiecie starogradzkim."
Fot. Robert Mosoń
W Terce nie pozostał ani jeden zabytek z wyjątkiem krzyża pańszczyżnianego i dzwonnicy parawanowej z XIX w. We wsi były trzy cerkwie o których wspominałam. Pierwsza i druga były wybudowane z drewna, a trzecia murowana. Ta ostatnia została wybudowana przy pomocy rzymokatolików w 1911 r. W 1914 r. w czasie walk częściowo spłonęła. Odnowiono ją w 1922 r. 18 lipca 1957 r. zapadła decyzja z jej zburzeniu na wniosek Nadleśnitwa Wołkowyja. Wydział do Spraw Wyznań przy Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Rzesowie wydał zgodę na jej rozebranie i wykorzystanie materiałów do budowy domów i baraków robotniczych w Sakowczyku i Terce. Rozbiórki dokonała specjalna, młodzieżowa budowlana brygada przy Ośrodku Maszynowym w Olszanicy, która burzyła świątynie na polecenie Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa w Lesku. Na szczęście nie wykonała dokładnie polecenia. Ocalała murowana, dwuarkadowa, parawanowa dwonnica z końca XIX w. To na nie wisiał niegdyś dzwon, który obecnie znajduje się na dzwonnicy kościelnej.
Fot. Marta Kurasz
Terka pod względem turystycznym jest prawie pustynią. Słynie tylko z gospodarstw agroturystycnych i mającej niegdyś dobra opinię w internecie smażalni pstrąga Tołsta. Ryby są podawane są grillowane, smażone, wędzone. Są naprawdę dobre i niezbyt tanie. W chwili obecnej są dwie konkurujące ze sobą smażalnie. To okolica oferująca ciszę i spokój. No i ten czosnek niedźwiedzi, na Monastyrze. Ech...na samo wspomnienie ... No i tutejsze lasy słyną z grzybów. Warto po nich pochodzić w okresie letnio-jesiennym. A i jeszcze miody z tutejszej pasieki pod Monastyrem.
Fot. Marta Kurasz Tołsta
I ta część prezentacji wzbudziła pewne zastrzeżenia. Konkretnie ta pustynia. Hmm, teren pod względem turystycznym jest bajeczny, są tu piękne grzybne lasy , rzeka bogata w ryby, znakomite warunki do obserwacji przyrodniczych. Bardzo często można tu obserwować ptaki drapieżne, nawet z autokaru, czy osobowego samochodu. Nad doliną krążą myszołowy, orliki krzykliwe, można zobaczyć i jastrzębie, a nawet orły przednie. Ptasiego drobiazgu jest tu multum. We wsi są też miejsca noclegowe, polecam tutejsze agroturystyki. W sąsiedniej wsi, w Bukowcu działa zagroda edukacyjna Serowy Raj u pani Bożeny Wisła. Ostatnimi laty pod Monastyrem powstała knajpka, gdzie dobrze karmią.
Fot. Robert Mosoń
Przez teren wsi przebiega tylko jeden szlak wytyczony przez PTTK. Jest to fragment zielonego Zagórz-Krysowa, odcinek Bukowiec-Monastyr-Terka-Korb- Połoma. Polecam szczególnie odcinek biegnący od słynnego mostu przez wieś na Przełęcz. Widoki z przełęczy rewelacyjne. Większość zdjęć górskich w naszej prezentacji pokazuje piękno obu dolin Solinki i Sanu z przełęczy. W 2015 r. szlak zielony na odcinku Wołkowyja-Krysowa został odnowiony. W okolicy Terki Nadleśnictwo Baligród do którego należy teren przygotowało dobrze rozwiniętą infrastrukturę turystyczną pozwalającą nie tylko aktywnie wypoczywać. Są tu i wiaty.
Fot. Marta Kurasz Wjazd do Terki
Ten szlak zielony szczególnie na Połomie jest specyficzny. Byłam dwukrotnie na nim i dwukrotnie grono przewodników, raz na kursie przewodnickim, a drugi na szkoleniu zgubiło się po przekroczeniu Korbu. Wspominam te nasze błądzenia jako wspaniałą przygodę. Uwielbiam się gubić, to wtedy tak naprawdę poznajemy region. Okolica jest naprawdę cudna, a tutejsze lasy palce lizać. Pod względem przyrodniczym cudowne, geologicznym wspaniałe. Te potoki v-ksztłtne, wchodzisz w jeden, po pewnym czasie jesteś pewna, że to już koniec trudu, a tu okazuje się, że wchodzisz w następny, a potem w kolejny. Cudnie wspomina się przygodę, ale gorzej było na trasie. Te pupozjazdy w dół po błocie, rozwalony but górski na porożu jelenia, błoto, które czuje się nawet w ustach, mapy, które nadawały się tylko na rozpałkę. Tak naprawdę do tej pory nie wiem, gdzieśmy tak naprawdę byli, raz weszliśmy w Terce, a wyszliśmy w Zawoju po 6 godzinach. Łatwiejsze jest błądzenie p tutejszych łąkach, muszę przyznać, że nawet w Bieszczadach rzadko widuje się tak ukwiecone łąki jak w dolinie Solinki.
Fot. Marta Kurasz Remont mostu na Solince
W okolicy Terki wytyczono także ścieżki. Prawie nic o nich nie wiem z wyjątkiem tej tworzonej przez Nadleśnictwo Baligród. Leśnicy wybudowali wiatę i usiłowali stworzyć ścieżkę edukacyjną łączącą tę miejscowość ze swoimi szlakami, zarówno z Bukowcem na Korbani jak i doliną Łopienki. Powstał tylko 400 m odcinek w dolinie rzecznej, przegrali z biurokracją. Przez Terkę wiedzie także szlak konny, tzw. trasa leska prowadząca z Leska przez Myczkowce, Wołkowyję, Terkę do Jaworca.
Fot. Marcin Scelina
Okolice Terki są znakomitym miejscem do uprawiania narciarstwa biegowego. Jedną z tras opisał Paweł Klimek w przewodniku "Bieszczady, Beskid Niski na nartach biegowych i tourowych" "Bieszczady, Beskid Niski "Terka-Tworyle-Krywe-Hulskie-Zatwarnica Długość 17 km, suma podejść 540 m (z powrotem 490 m) Dość długa i urozmaicona trasa. Jest łatwa technicznie, ale bardzo złożona orientacyjnie. Prowadzi wyludnioną, piękną krajobrazową doliną Sanu - jest to jedno z najładniejszych i najbardziej urokliwych miejsc w Bieszczadach. Polecam głównie na narty biegowe, ale można ją też pokonać na tourówkach."
Fot. Kazimierz Nóżka
Polecam trasę samochodową o niebanalnych walorach krajoznawczych,przyrodniczych. Wiedzie ona wzdłuż koryta Solinki na odcinku Bukowiec-Terka-Polanki-Buk-Dołżyca. To skrót łączący okolice Jeziora Solińskiego z wysokimi Bieszczadami, małą obwodnicę z dużą. Droga jest po remoncie, jest wprawdzie wąska ale ma prawie równiutki asfalt. Niestety, jest wykorzystywana przez rowerzystów. Naprawdę proszę na niej uważać na kolarzy, osobiście byłam w autokarze i to dwukrotnie, kiedy o mały włos a doszłoby do wypadku. Na trasie jest wiele atrakcji począwszy od słynnego mostu na Solince - 6 ton nie dotyczy autobusów po kapliczkę Szczęśliwego Powrotu do Domu i pięknego przełomu Solinki z tak 80 m przepaścią i wyjątkowo pięknym korytem Solinki pokrytym setkami berd po których przelewa się woda. To tą drogą jedziemy, gdy mamy dostać się do dwóch tzw. kultowych miejsc w Bieszczadach: do Łopienki i na Sine Wiry.
Fot. Robert Mosoń Polanki sąsiadują z Terką, ozdobą tej miejscowości jest słynna Kapliczka Szczęśliwego Powrotu do Domu znajdująca się nad urwiskiem. Poniżej są fantastyczne porohy na Solince
Terka leży na terenie Leśnictwa Polanki, Nadleśnictwo Baligród. Polecam szlaki wiodące z Bukowca i Łopienki na Korbanię i samą Korbanię z wieżą widokową. Terka leży u stóp Korbani, można na nią udać się stokówką. Nadleśnictwo Baligrórd wydało "Przewodni turystyczno-przyrodniczy Nadleśnictwo Baligród Dolina Łopienki Dolina Rabskiego Potoku" edukacja przyrodnicza na najwyższym poziomie.
Fot. Robert Mosoń Wieża widokowa na Korbani
Polecamy obiekty noclegowe w sąsiednich wsiach, to nie reklama ale promocja Współpracowników
Wakacyjny dom w Wołkowyi https://www.facebook.com/bieszczady.wolkowyja.info/
"Domki Góralskie" Bukowiec, sery krowie, bundz z ziołami https://www.facebook.com/Domki-G%C3%B3ralskie-Bukowiec-499109450272073/
Opracowanie Lucyna Beata Pściuk przewodnik górski, pilot wycieczki 502 320 069 Polecam nasze usługi przewodnickie - cena od 250 zł netto, od 350 brutto faktura VAT. Programy wycieczki przygotowuję indywidualnie dla każdej grupy dostosowując je do możliwości finansowych i zainteresowań grupy. Proszę o kontakt telefoniczny 502 320 069 Bieszczady i okolice oferują dla grup zorganizowanych multum atrakcji, wśród nich są: wycieczki górskie, wycieczki po ścieżkach dydaktycznych, spacery po górskich dolinach, miejscach cennych przyrodniczo, wycieczki rowerowe, spływy kajakowe i na pontonach, jazda konna pod okiem instruktora, bryczki, wozy traperskie, prelekcje, pokazy filmów przyrodniczych, diaporam, warsztaty przyrodnicze, warsztaty kulturowe, warsztaty fotografii przyrodniczej, pokazy ptaków drapieżnych, wizyty w wielu ciekawych miejscach np. hangary na szybowisku w Bezmiechowej, bacówkach z serami Bacówka Nikosa 504 750 254, zwiedzanie muzeów, galerii, cerkwi i dawnych cerkwi, ruin, "zaliczanie" punktów widokowych, nawiedzanie sanktuariów, izby pamięci prymasa Wyszyńskiego, spacer po udostępnionych turystycznie rezerwatach, rejsy statkiem po Jeziorze Solińskim, żaglowanie po Jeziorze Solińskim spotkania z naukowcami, ludźmi kultury, artystami itd. np. przy ognisku, zakup ziół i przypraw u Adama (Numer telefonu do Adama 723 652 669, towar można zamówić drogą pocztową.) itp. Koszt obiadu to w przypadku grup młodzieżowych jest od 15 zł do 25 zł. W tym roku mamy bardzo rozwiniętą ofertę edukacyjną na którą składają się warsztaty i prelekcje: kulturowe, przyrodnicze, związane ze starymi rzemiosłami, fotografii przyrodniczej itd. Cena od 800 zł/grupa warsztaty przyrodniczo-fotograficzne, od 12 zł/os warsztaty pieczenia chleba i proziaków, robienia masła i smażenie konfitur.
Fot. Robert Mosoń Sąsiednia Łopienka
Polecamy Bukowiec http://www.grupabieszczady.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=267&Itemid=333 Nad Jeziorem Solińskim http://www.grupabieszczady.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=270&Itemid=336
Fot. Beata Wilk Sery Bożenki z zagrody edukacyjnej "Serowy Raj" prezentowane w Muzeum Kultury Bojków w Myczkowie
Park Krajobrazowy Doliny Sanu http://www.grupabieszczady.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=178&Itemid=191 Ciśniańsko-Wetliński Park Krajobrazowy http://www.grupabieszczady.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=91&Itemid=102
Fot. Marcin Scelina Śnieżyca wiosenna nad Jeziorem Solińskim
Zapraszam Bieszczady forum https://www.facebook.com/groups/grupa.bieszczady/
Fot. Robert Mosoń Panorama z Korbani
..........................
..........................
................................
..........................
.......................
..................................
........................
|