Zaloguj



Licznik odwiedzin

DziśDziś377
WczorajWczoraj628
RazemRazem3327926
Ustrzyki Górne
Wpisany przez Lucyna Beata Pściuk   

Ustrzyki Górne czasami nazywane stolicą Bieszczadów to maleńka osada leżąca na terenie Bieszczadzkiego Parku Narodowego. To zarazem jeden z najbardziej popularnych węzłów szlaków w Bieszczadach. Możemy stąd udać w gniazdo Tarnicy i Halicza, w pasmo graniczne i na Połoninę Caryńską.

 

Fot. Jernej Prosienecky UG o świcie z Wielkiej Rawki

 

Przez osadę przebiegają dwa główne bieszczadzkie szlaki: czerwony, graniowy beskidzki i niebieski graniczny. Oprócz tego rozpoczynają tu swój bieg ścieżki przyrodnicze Bieszczadzkiego Parku Narodowego: "Wielka Rawka", "Połonina Caryńska", "Ustrzyki Górne-Wołosate", "Ustrzyki Górne-Szeroki Wierch". Wokół Ustrzyk Górnych poprowadzono ścieżkę spacerową .

 

Fot. Andrzej Banach Kładka na szlaku czerwonym

 

Ustrzyki Górne to dobry punkt wypadowy w góry, więc prawie każdy świadczy tu usługi noclegowe. Wbrew pozorom jest tu dużo miejsc, gdzie można się przespać. Standard jest różny, najbardziej komfortowy w chwili obecnej jest Zajazd pod Caryńską. Jedyny nowy budynek w Ustrzykach Górnych. Nie licząc przystanku PKS Oprócz niego jest: Archidiecezjalny Dom Rekolekcyjny - najtańszy, Camping PTTK, Hotel Górski, schronisko PTTK "Kremenaros" - standard poprawia się, jest skromnie ale goście sobie chwalą, w 2015 i 2016 r. kuchnia znakomita, Hotelik Biały - często na forach chwalony przez turystów. Osobiście polecam Stację Ratunkową GOPR, która ma kilka pokoików do wynajęcia. Schludne, funkcjonalne, w miarę tanie, ciekawe towarzystwo, (Rabij pies ratownik czasami też tam bywa, jedyny pies, którego jak był szczeniakiem chciałam ukraść), noclegi zamawia się przez Sanok.

 

Fot. Beata Kalitan

 

Gdzie dobrze zjeść w Ustrzykach Górnych? Hmm, ja preferuję dobrą regionalną kuchnię, więc prywatnie żywię się w przyczepie na parkingu Bieszczadzkiego Parku Narodowego, podaj tu rewelacyjne pierogi z bardzo bogatym nadzieniem. Ciasto jest cieniutkie, a farsz bywa różny, mają kilka rodzajów nadzienia. Mi najbardziej smakują z serem kozim i czosnkiem niedźwiedzim, kiedyś goście indywidualni bardzo sobie chwalili te z baraniny To tego stopnia, że zamówili druga, a potem trzecią porcję. No i ostatnio Kremenaros, pierogi rewelacyjne. Można tu także kupić w kilku miejscach  pamiątki. W maju 2015 r. odkryłam maleńką galerię spełnienie moich marzeń. Można w niej kupić pamiątki z regionu stworzone przez naszych, często bezrobotnych artystów-rzemieślników od pięknych lnianych toreb na zakupy poprzez malowane na drewnienku-magnesie aniołków po cudne zabawki szyte przez panią z Ustrzyk Dolnych. Są i zdjęcia Ewy Musiałowskiej. Można tu kupić i coś na ząb: niedźwiedzie z piernika, kompot z jabłek, miody, kwas chlebowy itd.

 

Fot. Beata Kalitan Fot. Beata Kalitan Połonina Caryńska z drogi łączącej Wołosate z Ustrzykami Górnymi

 

Ustrzyki Górne słyną z tego, że posiadają tylko jeden ładny budynek. Jest to siedziba Straży Granicznej. Z tego co pamięta został oddany w 2000 r. i od razu znalazł grono wielbicieli. Funkcjonalny, pięknie wpisany w krajobraz jest czasami odwiedzany w ramach współpracy Straży Granicznej z miejscową ludnością przez grupy dzieci. Byłam tam kilkakrotnie i prawdę powiedziawszy zawsze z duża dozą przyjemności wysłuchiwałam o pracy pań i panów chroniących granicę z Ukrainą. Mają pod swoją opieką odcinek granicy ciągnący się na przestrzeni 31 km, od okolic Kremenarosa (sam trójstyk należy do placówki SG w Wetlinie) po źródła Sanu.

 

Fot. Beata Kalitan UG z Połoniny Caryńskiej

 

W terenie przygranicznym SG ma uprawnienia podobne do policji. Mają prawo nas kontrolować, upominać i zniechęcać mandatami do pozaszlakowej wędrówki. To właśnie pracownicy SG najczęściej, nas turystów, łapią na łamaniu regulaminu Bieszczadzkiego Parku Narodowego. :) Ustrzyki Górne znajdują się ok. 4 km od granicy.

 

Fot. Krystyna Jaworska

 

Ustrzyki Górne leżą w dolinie kilku potoków, to tu po połączeniu się Rzeczycy z Wołosatką i Terebowca powstaje jedna z najbardziej znanych bieszczadzkich rzeczek - Wołosaty zwany niegdyś Stuposianem. Miejscowość swoją nazwę wzięła od swego położenia u zbiegu potoków: rusiński ust riki, polski miejsce, gdzie łączą się rzeki. Drugi człon nazwy pojawił się w XVII w., rozróżnienie dwóch miejscowości o tej same nazwie znajdujące się w rękach jednego właściciela - rodziny Ustrzyckich. Osada leży wciśnięta pomiędzy góry, z jednej strony mamy tu Połoninę Caryńską, z drugiej Szeroki Wierch, horyzont zamyka Semenowa i Mała i Wielka Rawka.

 

Fot. Ewa Dudzińska-Szybowska

 

Wieś była lokowana na prawie wołoskim, wzmiankowane są po raz pierwszy w 1580 r. Powstały na gruntach wcześniej wykorzystywanych gospodarczo. Tak o tym pisze Maciej Augustyn w artykule "Połoniny w Bieszczadach Zachodnich": " Beniowa, Bukowiec i Ustrzyki Górne  jako wsie zostały odnotowane dopiero w roku 1580. Wcześniej jednak, w miejscu, gdzie powstała wieś Ustrzyki Górne znajdowały się w 1528 r. czerteże wsi Stuposiany, zaś na peryferiach wsi Ternowa już w 1537 r. istniały pola Bukowiec i Beniowe. Widoczne zatem jest, że osadnictwo postępowało sukcesywnie, a nowe wsie powstawały na pastwiskach i polach peryferyjnie położonych w stosunku do starszych centrów osadniczych. Pasterze dysponowali również łęgami (łuhy). Te rosnące w w szerokich dolinach rzek i większych potoków podmokłe lasy, były w pierwszej kolejności trzebione ze względu na ich łatwą dostępność, jak i żyzność aluwialnej gleby. O tym, że były one ważnymi gospodarczo terenami świadczą nazwy miejscowości nad górnym Sanem. "

 

Fot. Krystyna Jaworska

 

Stanisław Kucharzy, Maciej Augustyn "Górna granica lasu na terenie wsi Ustrzyki Górne i Wołosate w końcu XVIII wieku" "Roczniki Bieszczadzkie" nr 20

http://www.bdpn.pl/dokumenty/roczniki/tom20/art01.pdf

Połonina Ruska – Ustrzyki Górne
Taką nazwą w XVIII wieku określano południowe stoki Bukowego Berda należące do Ustrzyk Górnych. Ani Metryka Józefińska, ani Franciszkańska nie odnotowują jakichkolwiek użytków rolnych na tym grzbiecie. Informacja o niej pochodzi wyłącznie z aktu rozgraniczenia wsi gdzie podano, że pomiędzy kopcami
skrajnymi lub miejscami gdzie rozpoczynał się i kończył odcinek graniczny, odległość wynosiła 1137,89 m. Wynika z tego, że nie zalesiony grzbiet dochodził do granicy ze Stuposianami. Z układu płajów na mapie Miega wynika, że przed 1772 r. zainteresowanie tym terenem było większe. Na Bukowe Berdo prowadziły szlaki przepędu bydła z Ustrzyk, Bereżek, Dydiowej, Łokcia i Dźwiniacza. Niestety, to jedyne informacje jakie udało się w tym wypadku ustalić.

 

Fot. Beata Kalitan Śnieżyca wiosenna

 

Połonina Peczyszcze – Ustrzyki Górne
W akcie rozgraniczenia wsi pod powyższą nazwą figuruje południowo- -wschodni skrawek Połoniny Caryńskiej. Natomiast w obu Metrykach łąki i pastwiska tam położone nie zostały wyróżnione osobnym toponimem. Jednak dane liczbowe zawarte Księgach Pomiaru pozwalają bardzo dokładnie wyznaczyć konkretne działki w terenie. Analizy w tym przypadku ułatwia położenie przy granicy wsi biegnącej działem wód. Stałym punktem odniesienia są również grunty parafii greckokatolickiej, będące trwałym elementem struktury własnościowej
karpackich wsi na przestrzeni dziejów. Całość tej połoniny należąca do Ustrzyk miała powierzchnię 12,19 ha, z czego pastwiska obejmowały 7,88 ha, zaś łąki 4,31 ha. Dodać należy, że dwa pastwiska na krańcach tego użytku były częścią pustki z Niżnego Końca, co oznacza w praktyce grunty wykorzystywane
okazjonalnie. Po roku 1820 grunty chłopskie na tym skrawku połoniny przeszły w posiadanie
dominium, zachowana została natomiast własność parafii. W całości użytkowano ją jako pastwisko, które powiększono o 6,98 ha (głównie środkowy fragment, należący do popostwa). Grzbietem tejże połoniny biegł płaj, który jednak prowadził w kierunku Bereżek, co oznacza, że po 1772 r. użytek ten miał dla Ustrzyk Górnych znaczenie marginalne.

 

Fot. Jernej Prosienecky


Połonina Rawka – Ustrzyki Górne
Grzbiet ten nie należał do Ustrzyk Górnych w początkach istnienia wsi, bowiem w rozgraniczeniu z 1529 r. pozostawiono go po stronie królewskiej wraz połoninami i lasami wzdłuż granicy (Fastnacht 2002). W XVII w. lasy wraz fragmentem połoniny włączono w granice Ustrzyk, co jednak nie miało większego znaczenia, bowiem wieś była wówczas wyludniona. Dopiero w XVIII stuleciu zagospodarowano kilka polan na stokach Rawki, sama połonina była użytkiem należącym do dworu. Jednak właśnie w tym czasie ekspansywność mieszkańców
Berehów Górnych spowodowała, że Ustrzyki utraciły olbrzymi kompleks leśny (ok. 750 ha) w zlewni górnej Rzeczycy, a także skrawek nie zalesionego grzbietu Małej Rawki i prawie połowę Wielkiej Rawki.
Akt rozgraniczenia z 1788 r. wyraźnie pokazuje, że cała granica z Berehami była dość płynna i jedynie na połoninach dane są dość ścisłe. W przypadku Rawki podano, że odcinek biegnący tym grzbietem liczył 455 m. Porównując stan z 1788 r. i 1852 r. widać, że nastąpiło tu minimalne powiększenie o 0,9 ha. Potwierdza
to przypuszczenie, że Wielka Rawka jest połoniną najmniej zmienioną przez czynniki antropogeniczne"

 

Fot. Beata Kalitan Wielka Rawka z UG

 

J. Falkowski "Litopis Bojkowszczyzny": "Jednocześnie zmienił się krajobraz: w iglastych lasach z każdym kilometrem widzieliśmy coraz więcej buków. Tak, że zanim dojechaliśmy do Bereżek otaczały nas już wyłącznie bukowe lasy. Przy wyjeździe z Bereżek widzieliśmy na zboczu góry wypalone karczowiska, by zmienić je w pola uprawne. W Ustrzykach Górnych zatrzymaliśmy się i zrobiliśmy zdjęcie dzwonnicy połączonej z kostnicą, pośrodku której wiejski artysta namalował wapnem na ścianie górną część szkieletu."

 

Fot. Beata Kalitan

 

Po II wojnie św. bojkowskie Ustrzyki Górne przestały istnieć. Ludność została wysiedlona, zabudowa zniszczona. Trochę informacji na ten temat opublikował Maciej Augustyn w ciekawym artykule "Cerkiew w Ustrzykach Górnych", który ukazał się w III numerze rocznika "Bieszczad": "Najtrudniejsze okazało się ustalenie okoliczności zniszczenia świątyni. W maju 1946 roku oddziały LWP wysiedliły ludność Ustrzyk Górnych, jak i innych okolicznych wsi do ZSRR. W trakcie tej operacji bardzo dokładnie przeczesywano teren, mimo tego kilku rodzinom udało się schronić przed wywózką w lasach. Życie w opustoszałych wsiach było bardzo trudne. Dlatego ocaleni mieszkańcy Ustrzyk G., Dydiowej, Stuposian, Bereżek, Wołosatego skupili się  opustoszałych domach w Ustrzykach Górnych. Cerkiew w tej wsi przetrwała wydarzenia 1946 r. nienaruszona. Nie odprawiano w niej jednak nabożeństw, albowiem miejscowy proboszcz również zmuszony został do opuszczenia parafii. Do wsi przychodził jednak ksiądz, którego zwano Jaworenko (prawdopodobnie pseudonim.) On właśnie ochrzcił w 1947 r. ostatnie dziecko i pochował jedną z mieszkanek na tutejszym cmentarzu. W maju 1947 r. wysiedlono w ramach akcji "Wisła" pozostałych mieszkańców wsi Ustrzyki Górne. Kiedy opuszczali wieś, cerkiew stała. Dalsze jej losy są trudne do ustalenia, prawdopodobnie spalono ją - jak wszystkie inne świątynie i wsie nad górny Sanem i Solinką wkrótce po wysiedleniu."

 

Fot. Krystyna Jaworska

 

Ciekawą informację znalazłam w książce Andrzeja Potockiego "Karola Wojtyły bieszczadzkimi i beskidzkimi śladami": "Drewno z cerkwi w Ustrzykach Górnych użyto jako budulec do różnych obiektów  miejscowego WOP-u." W miejscu cmentarza wybudowano kościół i dom rekolekcyjny.

 

Fot.

 

W latach 50. XX w. Ustrzyki G. stają się bazą wypadową w góry. Na szczęście o pionierskich czasach dość dużo wiemy z literatury. Tak o nich pisze Witold Michałowski w dziwnej książeczce "Hejże, na Bieszczady": "Odpoczynek następował w Ustrzykach Górnych, gdzie pierwszą namiotową bazę studencką rozbito dopiero w 1959 roku obok zrujnowanej cerkwi. Do tego czasu przemoknięci wędrowcy, bo w Bieszczadach zawsze prawie panowało "deszczowe lato stulecia", znajdowali przytulisko w opuszczonym kurniku. Obiekt ten, jedyny ocalały budynek, stał nieopodal baraków zajmowanych przez żołnierzy i konie WOP. Choć kurnik miał powierzchnię niewiele większą niż kuchnia w nowoczesnych M-3, nie zanotowano wypadku, aby nie zmieścił się tam któryś z turnusów, a także różni niespodziani goście, tacy jak na przykład słynny Radzik żmijołap."

 

Fot. Robert Mosoń

 

Sięgnę do bardzo ciekawej, godnej polecenia książki Krzysztofa Potaczały "Bieszczady w PRL-u", Autor moim zdaniem świetnie obrazuje koloryt lat minionych, bardzo podoba mi się ten fragment. Jest taki bieszczadzki, jak gdyby przeniesiony z opowiadań Janickiego. "Przygód z udziałem górali nie brakowało jak Bieszczady długie i szerokie. Choćby taka: w 1962 r., po zejściu śniegów, ZBL rozpoczął w Ustrzykach Górnych budowę osiedla leśnego. Zadaniem tym kierował Witold Augustyn. - Któregoś razu przyjeżdżam do Ustrzyk Górnych, a tu, ku memu zdziwieniu, obok wykopu pod budynki dla leśników rośnie bacówka. Pracującym przy niej juhasom nakazałem natychmiastowe przerwanie robót i rozebranie konstrukcji. Za bardzo się nie przyjęli, powiedzieli tylko, że oni w tym miejscu zakładają bacówkę nie pierwszy raz , lecz któryś rok z rzędu, więc niedobrze byłoby im szukać nowego miejsca, a poza wszystkim to ja wlazłem na ich teren. Poradzili mi też, żebym zaczekał na bacę, to się z nim rozmówię, a tymczasem oni będą kontynuować robotę. Nie przyszedł ani tego dnia, ani następnego, spotkałem się z nim dopiero na trzeci dzień. Próbowałem mu wytłumaczyć, że ta okolica jest zła na wypas owiec, że wszędzie wokół wykopy pod fundamenty, doły z gaszonym wapnem, w ogóle - rumor i bałagan. Baca posłuchał, podrapał się w głowę, a potem wziął mnie pod ramię i tłumacząc, że o suchym pysku źle się załatwia sprawy, poprowadził mnie wprost do bacówki. "Napijesz się pan żętycy, pojesz bundzu i wtedy pogadamy" - dodał. Negocjacje trwały do wieczora. Gazda wyłuszczał: Będziesz pan miał tu z nami dobrze. Dla pana i pańskich ludzi zawsze znajdzie się żętyca, zaś bundzu dostaniecie tyle, ile wydolicie zjeść. A wiecie przecież, że bundz dodaje chłopu sił w nocy. Ja z juhasami dopilnuję, że z tej pana budowy jedna deska nie zginie." Chyba tym zapewnieniem najbardziej mnie przekonał, bo złodziei wokół szwendało się niemało. Wkrótce okazało się, że jest to jedyna budowa w okolicy,  której nic nie ginie. Ja i moi robotnicy szybko zaprzyjaźniliśmy się z góralami i nigdy nie narzekaliśmy na brak owczych frykasów."

 

Fot. Andrzej Banach Wołosaty

 

Ustrzyki Górne kilkakrotnie znalazły się na trasie wycieczek Karola Wojtyły. Późniejszy papież Jan Paweł II był waz z towarzyszącymi mu studentami jednym z pierwszych powojennych bieszczadzkich turystów. Po raz pierwszy do naszego regionu zawitali w 1952 r., a w Ustrzykach Górnych po raz pierwszy byli w 1953 r. Tak o tej wyprawie pisze Andrzej Potocki w popularnej książce "Karola Wojtyły bieszczadzkimi i beskidzkimi śladami": "W dniu następnym dotarli na pace ciężarówki do Ustrzyk Górnych. Zamieszkali na strychu stajni strażnicy WOP, bo wówczas we wsi nie było już domów, tylko ta strażnica i stajnia dla koni. Poruszanie się po strefie przygranicznej wymagało specjalnych zezwoleń. Dopiero w rok później niesiono te przedziwne ograniczenia, co umożliwiło w konsekwencji turystyczną penetrację Bieszczadów. 5 sierpnia wyruszyli przez Szeroki Wierch na Tarnicę i Halicz, stamtąd przez Krzemień i Bukowe Berdo zeszli do Ustrzyk Górnych. Przy dobre pogodzie można podziwiać stamtąd rozległą panoramę gór, ale wtedy padał deszcz i niewiele mogli zobaczyć. Zmoknięci i srodze utrudzeni powrócili do Ustrzyk Górnych."

 

Fot. Beata Kalitan Tabliczka spod krzyża na Tarnicy


Ta wyprawa Karola Wojtyły została upamiętniona krzyżami postawionymi na Tarnicy. W chwili obecnej na szczycie najwyższej po polskiej stronie górze Bieszczadów stoi czwarty krzyż. U jego stóp znajduje się tabliczka z napisem: "Wznoszę swe oczy ku górom skądże nadejdzie mi pomoc". Ps. 121 Na pamiątkę wyprawy na Tarnicę ks. Karola Wojtyły - 5.VIII.1953 r."

 

Fot.  Ewa Dudzińska-Szybowska

 

Zachowały się wspomnienia uczestników wyprawy z 1956 r. Tak pisze o wczesnych bieszczadzkich wędrówkach Włodzimierz Gajewski: "Szliśmy parenaście osób - przede wszystkim poza szlakiem turystycznym (był wtedy tylko jeden szlak oznakowany), posługując się przedwojennymi mapami. Biwaki były rozbijane w przypadkowych miejscach, a pawie wszystko trzeba był nieść w plecaku, który ważył do 20 kg, bo sklepów było bardzo mało i niewiele można było w nich kupić. Była to prawdziwa, tradycyjna turystyka, a Bieszczady były jeszcze dzikie i całymi dniami nie spotykało się na trasie nikogo. Wyraźne były jeszcze ślady dawnych łemkowskich wiosek zniszczonych podczas haniebnej akcji "Wisła" w 1947-48 r.; pozostało niewiele cerkiewek i kapliczek; trzeba było uważać, żeby nie wpaść do zarośniętej maliniakiem studni.

 

Fot. Krystyna Jaworska

 

Jeden z kolegów /wódz wyprawy Janusz Rieger/ niósł polowy ołtarzyk i liturgiczne paramenty, gdyż codziennie odprawiana była msza święta, do której służyliśmy na zmianę. Niezapomniana była zwłaszcza msza pod szczytem Połoniny Caryńskiej o wschodzie słońca, a także w schronisku turystycznym utworzonym wówczas na terenie byłej strażnicy WOP w Ustrzykach Górnych. Ołtarz był budowany z plecaków i przykrywany kocem. Odmawiano także codziennie w południe Anioł Pański, ale w tych modlitwach nie było niczego sztucznego ani nachalnego. Atmosfera była bardzo pogodna, odświętna, wręcz radosna. Śpiewaliśmy przy ognisku piosenki harcerskie, patriotyczne i ludowe, a zawsze wieczorem "Wszystkie nasze dzienne sprawy" i "Idzie noc". Opowiadano dowcipy, były konkursy na najlepszą wypowiedź, np. na temat piosenki "Cztery córy miał tata" !Wujek - nawiązując do słów "niech go sama zdobędzie" mówił, ze drugiego człowieka trzeba zdobywać i że tylko człowiek może zdobyć człowieka/. Były minihomilie Wujka i prowokowane przeważnie przez Niego dyskusje na poważniejsze tematy, zwykle w żartobliwym tonie. Pamiętam, że kiedyś - pytany o to przeze mnie - palnął mi wykład o egzystencjalizmie. W tej grupie młodzieży akademickiej utrzymane były kontakty towarzyskie. Spotykaliśmy się przy różnych - niekoniecznie turystycznych - okazjach, nawiązywały się przyjaźnie i miłości."

Więcej tu http://www.gazetalekarska.pl/xml/oil/oil56/gazeta/numery/n2005/n200505/n20050501

 

Fot. Krystyna Jaworska

 

Lata pionierskie dość szybko minęły. Ustrzyk Górne powoli przekształciły się w znany ośrodek turystyczny. Jest tu słynny kemping swego czasu prowadzony przez legendę tych gór Lutka Pińczuka, koszmarny Hotel Górki, kilka knajpek  itd. Jedno nie uległo zmianie. Fascynacja górami. Pięknie o tym pisze Jan Szelc w swoich wspomnieniach: "Między pracą, a przygodą": "Podczas schodzenia z Połoniny Caryńskiej jedna z koleżanek rozpłakała się. Myśleliśmy, że zwichnęła nogę, a ona do nas drżącym głosem: - To ze wzruszenia. Zawsze jeździłam tylko nad morze i wydawało mi się, że nie ma piękniejszych widoków od widoku goniących się fal, a teraz...kiedy znalazłam się tutaj i patrzę w tę zamgloną górską dal, na lasy bukowe i połoniny, zmieniłam zdanie. Takich reakcji ludzkich na piękno nie zapomina się nigdy."

 

Fot.  Ewa Dudzińska-Szybowska

 

W chwili obecnej Ustrzyki Górne są osadą położoną na terenie Bieszczadzkiego Parku Narodowego. Prywatne działki są wydzielone, miejscowość raczej nie ma szans na rozwój. I dobrze, moim zdaniem, nie przekształci się w kolejną Wetlinę. Na pewno jest pięknie położona, ale niestety bardzo brzydka. Dostrzega to prof. Piotr Patoczka, w "Monografii Bieszczadzkiej" tom XI "Ochrona krajobrazu w Bieszczadzkim Parku Narodowym" sugeruje: "Osada Ustrzyki Górne pod względem przestrzennym wymaga powiązania kompozycyjnego, a w tym:

- rozbudowy dyrekcji BdPN oraz objęcia całego zespołu na wzgórzu nad Terebowcem zielenią wysoką od wschodu i północy, a niską od południa,

- konieczne jest zbudowanie chodnika wzdłuż drogi od centrum do Hotelu Górskiego po zachodniej stronie drogi oraz zaznaczenie granic osady bramkami,

- w miejscu centrum wskazane jest zbudowanie wielofunkcyjnego ośrodka BdPN w rozwidleniu dróg, niewysokiego dla zachowania panoramy,

- wskazane jest też zasłonięcie zespołu budynków Kremenarosa ogrodzeniami i zielenią."

 

Fot. Tomek Pudzianowski Zdjęcie archiwalne



W 2013 r. wygląd Ustrzyk Górnych ciut poprawił się. Zostały wybudowane chodniki wiodące przez część miejscowości. Jeden z obiektów noclegowo-gastronomicznych został postawiony od nowa co korzystnie wpłynęło na wygląd miejscowości.

 

Fot. Barbara Smolarczyk Stan obecny

 

W okolicy Ustrzyk Górnych, szczególnie wzdłuż drogi wiodącej do Wołosatego można spotkać konie huculskie. W Wołosatem bowiem znajduje się Zachowawcza Hodowla Konia Huculskiego BdPN oferująca swoje pakiety  także na rynku usług turystycznych. Organizowane są przez pracowników parku narodowego rajdy i przejażdżki konne w siodle wokół m.in. Ustrzyk Górnych, oraz przejażdżki bryczkami. Konie huculskie pełnią tu także rolę żywych kosiarek wypasających tzw. "krainę dolin" czyli fenomen historyczno-przyrodniczy opisany na terenie BdPN.

 

Fot. Maciej Bajcer Koń huculski

 

Ustrzyki Górne leżą w sercu Bieszczadzkiego Parku Narodowego, największego w Polsce parku narodowego o charakterze górskim. Nasz park  należy do najcenniejszych obszarów pod względem przyrodniczym w Europie. Wraz ze swoją otuliną Ciśniańsko-Wetlińskim Parkiem Krajobrazowym i Parkiem Krajobrazowym Doliny Sanu jest częścią trójstronnego Międzynarodowego Rezerwatu Biosfery "Karpaty Wschodnie". Trójstronnego, albowiem chronione są kompleksowo walory przyrodnicze Bieszczadów. Do Rezerwatu należy słowacki Park Narodowy "Poloniny" i ukraiński Użański Park Narodowy ze swoją otuliną. Z Ustrzyk Górnych możemy udać się na szlaki słowackie. Niestety, część ukraińską możemy obserwować tylko ze szlaków.
Fot. Beata Kalitan


Okolice Ustrzyk Górnych są podobnie jak prawie całe Bieszczady chronione w ramach Europejskiej Sieci Ekologicznej Natura 2000. Obszar Natury 2000 pokrywa się z polską częścią Międzynarodowego Rezerwatu Biosfery "Karpaty Wschodnie". Jest tu obszar specjalnej ochrony ptaków i specjalny obszar ochrony siedlisk Bieszczady PCL 180001. Chroni puszczańskie lasy i połoniny, liczne gatunki ssaków i paków puszczańskich, jest tu ostoja wielu chronionych gatunków, w tym wschodniokarpackich endemitów.

 

Fot. Bartek Grudziński Rusałka pawik na smotrawie

 

Z opowieści chaszczaka, Jernej  Prosienecky zna Bieszczady od tej strony tajemnej.

"Zapewne niejednego turystę podczas podchodzenia czerwonym szlakiem na Szeroki Wierch z UG zaciekawiła wąska dróżka, która bynajmniej nie prowadzi na połoninę i w pewnym momencie opuszcza szlak po to, by następnie zginąć w zaroślach. Ta dróżka, niegdyś typowa ZBL-owska tzw. "smołówka" prowadziła do istniejącego kiedyś tutaj kamieniołomu, działającego na potrzeby tejże komórki, zajmującej się udostępnianiem dzikich wtedy Bieszczadów(budowy dróg, domów, baraków robotniczych etc.) Sama droga biegnie wzdłuż potoku Terebowiec, który swoja nazwe zawdzięcza zapewne kompleksowi leśnemu na opadających doń stromo stokach Kiczery - 927m n.p.m - Tereboweża (miejsce trzebieży) -> Terebowiec i kończy się ślepo dużym placem, rondem u podnóża masywu Bukowego Berda. Kiedyś droga ta stanowiła również doskonały skrót dla goprowców, którzy przemieszczali się nią na obecną Przełęcz Goprowska. Natomiast dzisiaj nie ma tam wytyczonego żadnego szlaku, a sama dolina Terebowca wyłączona jest z ruchu turystycznego i stanowi obszar ścisłej ochrony BdPN, będącej składowa obwodów ochronnych Ustrzyki Górne oraz Tarnica. Na fotografii obecny zarośnięty kamieniołom.

 

Fot. Jernej Prosienecky Nieczynny kamieniołom w dolinie Terebowca. Na horyzoncie Krzemień - 1335m n.p.m

 

Opracowanie Lucyna Beata Pściuk przewodnik górski, pilot wycieczek 502 320 069

Polecam nasze usługi przewodnickie - cena  od 250 zł netto, od 350 brutto  faktura VAT. Programy wycieczki przygotowuję indywidualnie dla każdej grupy dostosowując je do możliwości finansowych i zainteresowań grupy. Proszę o kontakt telefoniczny 502 320 069 Bieszczady i okolice oferują dla grup zorganizowanych multum atrakcji, wśród nich są: wycieczki górskie, wycieczki po ścieżkach dydaktycznych, spacery po górskich dolinach, miejscach cennych przyrodniczo, wycieczki rowerowe, spływy kajakowe  i na pontonach, jazda konna pod okiem instruktora, bryczki, wozy traperskie, prelekcje, pokazy filmów przyrodniczych, diaporam,  warsztaty przyrodnicze, warsztaty kulturowe, warsztaty fotografii przyrodniczej, pokazy ptaków drapieżnych, wizyty w wielu ciekawych miejscach np. hangary na szybowisku w Bezmiechowej, bacówkach z serami Bacówka Nikosa 504 750 254, zwiedzanie muzeów,  galerii, cerkwi i dawnych cerkwi,  ruin, "zaliczanie" punktów widokowych, nawiedzanie sanktuariów, izby pamięci prymasa Wyszyńskiego, spacer po udostępnionych turystycznie rezerwatach, rejsy statkiem  po Jeziorze Solińskim, żaglowanie po Jeziorze Solińskim spotkania z naukowcami, ludźmi kultury, artystami itd. np. przy ognisku, zakup ziół i przypraw u Adama (Numer telefonu do Adama 723 652 669, towar można zamówić drogą pocztową.) itp. Koszt obiadu to w przypadku grup młodzieżowych jest od 15 zł do 25 zł. W tym roku mamy bardzo rozwiniętą ofertę edukacyjną na którą składają się warsztaty i prelekcje: kulturowe, przyrodnicze, związane ze starymi rzemiosłami, fotografii przyrodniczej itd. Cena od 800 zł/grupa warsztaty przyrodniczo-fotograficzne, od 12 zł/os warsztaty pieczenia chleba i proziaków, robienia masła i smażenie konfitur.

 

Fot. Jernej Prosienecky Nieczynna droga w dolinie Terebowca

 

Polecam

Bieszczadzki Park Narodowy http://www.grupabieszczady.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=25&Itemid=33

Berehy Górne http://www.grupabieszczady.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=52&Itemid=59

Połonina Caryńska http://www.grupabieszczady.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=11&Itemid=9

 

Fot. Ewa Dudzińska-Szybowska Berehy Górne

 

Szeroki Wierch http://www.grupabieszczady.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=106&Itemid=111

Dział http://www.grupabieszczady.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=181&Itemid=185

Wielka Rawka http://www.grupabieszczady.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=64&Itemid=70

 

Fot. Robert Mosoń Schronisko pod Małą Rawką

 

Ścieżki dydaktyczne BdPN

Ustrzyki Górne-Wołosate http://www.grupabieszczady.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=15&Itemid=15

Połonina Caryńska http://www.grupabieszczady.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=12&Itemid=18

Berehy Górne http://www.grupabieszczady.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=36&Itemid=45

 

Fot.Barbara Smolarczyk

 

 

Fot. Andrzej Banach

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

..............

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

.....................

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

...................