Zaloguj



Licznik odwiedzin

DziśDziś317
WczorajWczoraj628
RazemRazem3327866
Wola Michowa-Balnica
Wpisany przez Lucyna Beata Pściuk   

 

Szlak żółty łącznikowy Wola Michowa-Balnica należy w chwili obecnej do tras zapomnianych. Został wytyczony przede wszystkim po to, aby turyści mogli bez problemów dojść z Woli Michowej, tu znajdowało się popularne schronisko Latarnia Wagabundy, do przejścia granicznego turystycznego Balnica-Osadne. W chwili obecnej łączy tę część doliny Osławy ze szlakiem niebieskim, granicznym oraz drogę podkarpacką z godnym polecenia schroniskiem w Balnicy i ze słowackimi szlakami.

 

Fot. Robert Mosoń

 

Trasa jest średniociekawa wiedzie bowiem stokówką. Liczy sobie około 8 km, czas przejścia ok. 2 godz. Jej przedłużeniem jest szlak słowacki żółty Balnica-Osade.  http://www.grupabieszczady.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=7&Itemid=8

Wzdłuż całego szlaku, zarówno części polskiej, jak i słowackiej wyznakowano ścieżki dydaktyczne.

http://www.grupabieszczady.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=58&Itemid=65

 

Fot. Robert Mosoń Okolice Balnicy

 

Pod względem przyrodniczym trasa jest ciekawa, wędrujemy bowiem krainą ssaków i ptaków puszczańskich, wśród dość różnorodnych zbiorowisk roślinnych, zarówno leśnych jak i łąkowych. To teren Ciśniańsko-Wetlińskiego Parku Krajobrazowego.  Mijamy ostoje zwierzyny. Są one oznakowane przez Lasy Państwowe, wejścia na teren ostoi jest wzbronione. Na obu trasach, polskiej i słowackiej można dojrzeć wiele gatunków zwierząt, w tym żubry. Jeszcze częściej spotykamy ślady bytowania zwierząt. Szlakiem wędrowałam kilkanaście dni temu, wczesną jesienią 2012 r., spotkaliśmy sarny, jelenie, kupy wilków, niedźwiedzia, kun, tropy kilku gatunków ssaków.

 

Fot. Robert Mosoń Tu był miś

 

Szlak rozpoczyna się w Woli Michowej obok nieistniejącego obecnie schroniska "Latarnia Wagabundy". Wola Michowa wciśnięta pomiędzy Pasmo Graniczne, a Wysoki Dział jest obecnie małą osadą liczącą sobie ponad 50 mieszkańców. Niegdyś była miasteczkiem. Prawie nic nie zachowało się po dawnej świetności Woli Michowej. Jest tylko kirkut, który jako forumowicze forum bieszczadzkiego sprzątaliśmy kilka lat temu. Ozdobą wioseczki jest nowowybudowany kościółek w którego wnętrzu znajduje się Droga Krzyżowa znanego, teraz mówi się kultowego, bieszczadzkiego artysty, ponoć zakapiora Jędrka Połoniny.

 

Fot. Grzegorz Tokarz Nowy kościół w Woli Michowej

 

To właśnie tu, w okolicy szlaku można często zauważyć ślady bytności żubrów. Jak ma się odrobinę szczęścia to czasami można dojrzeć imperatora puszczy. Kilka tygodni temu z okiem autokaru przed 12 w południe obserwowaliśmy pasące się obok drogi żubry. Ja widziałam dwa. To były prawdopodobnie zwierzaki przewiezione z jakiegoś europejskiego ogrodu zoologicznego. W pobliżu Woli Michowej znajduje się od 1976 r. zagroda aklimatyzacyjna. Pierwsze żubry przybyły tu w 1976 r.,  następne w 1980 r.  Od kilku lat do bieszczadzkiego stada dołączane są zwierzaki z ogrodów zoologicznych, celem wsiedlenia nowych osobników jest wzbogacenie puli genowej. Nasze żubry są blisko ze sobą spokrewnione.

 

Fot. Robert Mosoń

 

Dawna Wola Michowa przeszła do historii. Na szczęście mamy wiele informacji o dawnym pograniczu Bieszczadów i Beskidu Niskiego . Polecam reprint "Na pograniczu łemkowsko-bojkowskim" Jana Falkowskiego, Bazylego Pasznyckigo.

 

Fot. Grzegorz Tokarz

 

"Kultura społeczna
& 17. Narodziny dziecka
Kobieta brzemienna (wahitna żinka, Prełuki, Komańcza) jest narażona wedle wiary ludu na szereg niebezpieczeństw, które pociągają za sobą złe skutki dla mającego się urodzić dziecka. Aby się przed tem uchronić, należy przestrzegać rozmaitych przepisów. Kobieta powinna nosić przy sobie nożyk (Prełuki), natomiast nie wolno jej nosić za pazuchą jabłek, gruszek, jaj, śliwek, orzechów, ogórków, ziemniaków, bo dziecko chorowałoby na bolaki i czyraki (Komańcza, Wola Michowa, Tyrawa W.) Również nie wolno wówczas kobiecie chodzić po sznurach, łańcuchach i naciągniętych rzeczach (Komańcza) "szob ta dityna w watrobi ny zamutuwała sa w kyszky jakiś tam". Nie może również kobieta w stanie odmiennym ściągać mężowi butów, bo dziecku czućby było z ust tak, jak czuć nogi. Przy kobiecie brzemiennej nie wolno zdejmować butów ani gospodarzowi ani dzieciom, bo tak jak się ściąga buty, możnaby wyciągnąć z niej dziecko. Do kobiety brzemiennej (hruboji, Wola Michowa) nie można czymkolwiek rzucać, bo dziecko później rzucałoby talerzami. Na kobietę nie wolno pluć "ały czemu ny znaty".

Gdy dziecko rodzi się, matka nie może mieć na sobie żadnych węzłów, a wszystkie należy rozwiązać (Prełuki). Do pierwszej kąpieli nowonarodzonego dziecka, jeżeli jest dziewczynką, dają np.igłę, aby ładnie szyła. Chłopcu dają np. młotek, jeżeli chcą, aby był kowalem (Prełuki), zaś wszystkim dzieciom dają pieniądze, aby było bogate, albo książkę, aby umiało czytać i ołówek (wołuwce), aby nauczyło się dobrze pisać (Wola Michowa).

Na chrzciny zapraszają 15-20 osób. Kumy (chrzestni rodzice) przynoszą krzyżymo (krzyżmu, Wola Michowa), do którego przywiązują jakiś pieniądz. Kumów nazywają rozmaicie ; chresna mamcia (Tyrawa W.), nanaszka (Maniów), niańko (Wola Michowa), chrestnyj tatcio (Tyrawa W.), nanaszko (Maniów). Po odbyciu obrzędu chrzestnego zapraszają wszystkich kumów na poczęstunek.

Po dwóch tygodniach po połogu kobieta idzie do cerkwi do wywodu. Przed tym czasem nie wolno jej wychodzić z chaty, a tym bardziej iść do cerkwi (Wola Michowa). Do cerkwi nie wolno chodzić kobietom podczas menstruacji (Prełuki) "

 

Fot. Michał Organ Kapliczka w Maniowie

 

Maniów to mała osada  zamieszkała przez leśników zewsząd otoczona górami, leży wciśnięta pomiędzy: Kiczerę, Koszaryszcze, Pawlat Wierch. Została jak wszystkie wsie w tej okolicy założona na prawie wołoskim. Jako osada królewska bardzo szybko rozwijała się aż do XVII w. Niestety, podzieliła los wielu wsi pogranicza, została zniszczona najpierw przez wojska Rakoczego, a potem  w czasie najazdu Tatarów. W okresie zaborów trafiła pod zarząd austrackich dóbr kameralnych i została sprzedana. W zimą 1914-1915 r. była areną walk, po raz któryś z rzędu została zniszczona. Krótki okres względnego spokoju został definitywnie zakończony po II wojnie św. Wysiedlenia ludności greckokatolickiej na Ukrainę, mord UPA na ludności polskiej, zginęły 2 rodziny, w tym dzieci - najmłodsza dziewczynka miała 9 miesięcy, a potem akcja "Wisła" dopełniły działa zniszczenia. Dawny Maniów przestał istnieć.

 

Fot. Robert Mosoń

 

Wojciech Wesołkin "W dorzeczu Osławy cześć II..." Bieszczad nr 16" :"W czasie okupacji w budynku mieszkalnym folwarku hitlerowcy zlokalizowali placówkę Grenzschutzu. [...] Pomimo tego już jesienią 1939 r. przez Maniów uruchomiono trasę przerzutowa na Węgry, a przewodnikami byli miejscowi Polacy. Do tych działań we wspomnieniach nawiązuje M. Wesołkin: "W budynku gospodarczym leśniczówki, w specjalnie wykopanych pomieszczeniach z tunelami do ewentualnej ucieczki do potoku, a potem do lasu, około 20 marca 1940 r. przebywało 14 lub 16 wojskowych i cywilów, których należało przerzucić na Węgry. Udałem się na Strubie-Balnica do leśniczego Górnego, który miał kontakt z węgierską stroną.

 

Fot. Małgorzata Różowicz

 

W rejonie Solinki byl styk trzech granic Generalnego Gubernatorstwa, Słowacji i Węgier. Posługiwano się mną, ponieważ jako 12-letni chłopak nie byłem podejrzany przez Bahnschutz lub Grenzschutz i ich patrole. Za dwa dni Górny dał znać, by nocą doprowadzić wojskowych i cywilów w rejon ruin starej karczmy a Strubiu. Dokładnie nie pamiętam dalej, ale wiem, że tej nocy padał śnieg i była zawieja. Wyruszyliśmy poprzez Kiczerę i Osławę pod Matragonę do Strubnia Balnicy. Udało się szczęśliwie, bo drogę tę znał dobrze Łemko ze Szczerbanówki, który już kilkakrotnie przeprowadzał wojskowych i cywilów na węgierską stronę. Nazywał się Grzegorz Fesio i był zwerbowany jako wiarygodny przewodnik przez Pałasiewicza, leśniczego z Maniowa, u którego pracował. Te początkowo nieco chaotyczne działania przerzutowe szybko zostały zdemaskowane przez hitlerowców, wynikiem czego były aresztowania tak wśród zmierzających na Węgry, jak i ich przewodników, w tym pochodzących z Maniowa Jakuba Pałasiewicza i Stefana Olszańskiego, który zginęli w Auschwitz. Od kwietnia 1940 r. przez Maniów prowadziła zorganizowana przez ZWZ trasa jako jeden z wariantów trasy kurierskiej odcinek "Południe" o kryptonimie "Las" z punktem przejściowym granicy węgierskiej w okolicach Solinki. W Maniowie - do czasu aresztowania przez gestapo w czerwcu 1942 r. - punkt kontaktowy tej trasy prowadził i przerzuty na Węgry organizował Wojciech Janiszewski ps."Czerny", "Funio", formalnie "zainstalowany" jako dyrektor zarządzający dobrami Kraińskich.

 

O chlubnej przeszłości świadczy pomnik poświęcony Kurierom znajdujący się obok szlaku.

 

 

Ten szlak przypomina składnicę drewna. Po obu stronach drogi znajdują się dziesiątki metrów sześciennych drewna. W chwili obecnej trwa cięcie monokulturowych upraw leśnych. Teren nieistniejącej wsi Balnica   jest we władaniu Lasów Państwowych. Proces przekazywania gruntów i zalesienia rozpoczął się w latach 50. XX wieku. Ówczesne Nadleśnictwo Nowy Łupków rozpoczęło nasadzanie gatunków światłożadnych, niezgodnych z siedliskiem.  Powstały plantacje sosny, modrzewia, świerka, sadzonki pochodziły z nadleśnictw spoza naszego regionu. Na kilkuset hektarach gospodarowało także Państwowe Gospodarstwo Rolne, które w 1963 r. zostało przekształcone w Państwowe Przedsiębiorstwo Rolne. Jego pracownikami byli w dużej mierze osadzeni w Zakładzie Karnym w Nowym Łupkowie. W Woli Michowej był Oddział Zewnętrzny.

W latach 70. i 80. XX w. całość ziem przekazano Lasom Państwowym, włada nimi Nadleśnictwo Komańcza. Proces zalesiania był kontynuowany. Obecnie mamy tu monokultury świerka, modrzewia i sosny w wieku 30-35 lat, większość z nich jest pozyskiwana. Niestety, nie powstaną tu otwarte przestrzenie. Drzewostan ma być przebudowany, pod koronami drzew iglastych sadzone będą pożądane cieniolubne gatunki charakterystyczne dla naszego regionu, czyli buk i jodła.

 

Fot. Robert Mosoń Cudowne źródełko obok kaplicy

 

Niewątpliwą atrakcją znajdującą się ok. 30 m od potoku Balnica jest kapliczka nad cudownym źródłem. Obecnie można do niej dotrzeć suchą stopą, jest mostek, ale kiedyś była to bez mała wyprawa. Pamiętam Kowalową kapliczkę sprzed lat. Była w stanie ruiny trwałej, okolica była potwornie zarośnięta chaszczami i chwaściorami. Po raz pierwszy zawędrowaliśmy tam wiosną, był bardzo wysoki poziom wody, przeprawa przez potok była utrudniona do tego stopnia, że jeden z Kolegów wpadł do wody prawie po pas. Echh, to były czasy. Bez mała pionierskie. W kaplicy znajduje się ciekawy obraz Zdzisława Pękalskiego "Matka Boska Opiekunka Lasów". Pan Pękalski jest jednym z najbardziej znanych twórców bieszczadzkich, zaliczany jest do grona tutejszych zakapiorów. Ma galerię w piwniczce w Hoczwi, warto ją odwiedzić. Ciekawie o panu Pękalskim pisał Jan Szelc, miejscowy poeta, nauczyciel, w swoich wspomnieniach "Między pracą, a przygodą" : "Twórcą prawie uniwersalnym jest Zdzisław Pękalski z Hoczwi, z wykształcenia nauczyciel. Malarz, rzeźbiarz, poeta w jednej osobie, a także zagorzały obrońca zabytków wygrał "świętą wojnę" z byłymi władzami Leska o uratowanie wszystkiego, co stanowi świadectwo kultury materialno-użytkowej i duchowej przeszłości tego regionu. [...] Z pomocą dłuta i pędzla oswoił Pękalski bieszczadzkie biesy, a potem "pogodził" je z Chrystusem, aniołami i naturą świętych. "

 

Fot.

 

 

Więcej o Balnicy http://www.grupabieszczady.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=143&Itemid=149

Fot. Mariusz Strusiewicz Goryczka trojeściowa

 

Warto zajrzeć na cerkwisko i cmentarz w Balnicy. Znajduje się obok szlaku. Aby przedstawić główne walory tego miejsca posłużę się świetną książką Andrzeja Stachowiaka "Chrystus z łemkowskiego krzyża" :

"Balnica C (przycerk. na pn. od cerkwiska) - remontowany w 1995 r. przez NGK "Magurycz"; na cerkwisku znajdują się 3 kute krzyże żelazne z kopuły cerkwi

1. Krzyż żelazny, tablica ż. nagrobek Feliksa Pałasiewicza; inskrypcja w języku polskim (1918),

2. krzyż  betonowy ?; 3. cokół betonowy (?); 4. c.p. krzyż żelazny (fragment); 5. c.p. krzyż żelazny (fragment); 6. k.p. (łac) na podstawie , wys. 100 cm, lud. "

 

Fot. Robert Mosoń Krzyż pańszczyźniany


Okolica szlaku to ostoja zwierzyny, która znajduje się w sieci Natura 2000 "Bieszczady". Występuje tu wiele zwierząt chronionych m.in. owady: nadobnica alpejska, niepylak mnemozyna, modraszki, ryby: głowacz pręgowany, kiełb Kessera, piekielnica, płazy: rzekotka drzewna, żaba zwinka, salamandra plamista, traszka karpacka i górska, gady: żmija zygzakowata, gniewosz plamisty, zaskroniec zwyczajny, wąż Eskulapa, jaszczurka zwinka i żyworódka, ptaki: orzeł przedni, orlik krzykliwy, bocian czarny, puszczyk uralski, sowa pójdźka, dudek, dzięcioł białogrzbiety, czarny, trójpalczasty, jarząbek ssaki: żubr, niedźwiedź brunatny, borsuk, ryś, żbik, wilk, lis, bóbr europejski, jeleń europejski

 

Fot. Mariusz Strusiewicz Jeleń

 

To teren Ciśniańsko-Wetlińskiego Parku Krajobrazowego. http://www.grupabieszczady.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=91&Itemid=102 Zespół Karpackich Parków Krajobrazowych w Krośnie wydał dwie ciekawe ornitologiczne publikacje dotyczące tego obszaru i okolic szlaku żółtego zwanego w nich nie wiadomo czemu pomarańczowym. Obie są autorstwa dr. Tomasza Wilka. Pierwsza z nich to "Ptaki Ciśniańsko-Wetlińskiego Parku Krajobrazowego", a druga to broszura "Obserwacja ptaków na szlakach Ciśniańko-Wetlińskiego Parku Krajobrazowego". Broszura jest fragmentem pierwszej publikacji. Obie zdobią zdjęcia m.in.: Ewy Wydrzyńskiej-Sceliny, Marcina Sceliny, Kajetana Duella i niepodpisane Roberta Mosia.

 

Fot. Jacek Bis Kląskawka http://jacekbis.blogspot.com/

 

"Obserwacja ptaków na szlakach Ciśniańko-Wetlińskiego Parku Krajobrazowego" dr Tomasz Wilk: "Trasa III: Wola Michowa-Balnica-Solinka-Roztoki Górne [...] Z Woli Michowej pomarańczowym szlakiem udajemy się w stronę Balnicy. Trasa wiedzie tu przez lasy bukowe, ale wzdłuż potoku Balniczka ciągną się także zadrzewienia łęgowe, ze specyficznym zespołem ptaków. Spotkać tu można takie gatunki jak kapturka, strumieniówka, rudzik, kos czy piecuszek. Znowu przyda się znajomość ich głosów, ponieważ w gęstej nadrzecznej roślinności często trudno je wypatrzeć. Na odcinkach szlaku biegnącego blisko potoku wypatrzeć możemy "nadrzeczne gatunki ptaków", takie jak pliszka górska, pluszcz, czy kuklik piskliwy. Pierwsze dwa gatunki często zakładają swoje gniazda pod mostami, więc szczególnie w takich miejscach warto ich wypatrywać. Pomarańczowy szlak prowadzi nas do Balnicy, gdzie także znajdują się śródleśne kompleksy łąkowe. Oprócz wymienionych wcześniej gatunków można tu także usłyszeć (szczególnie wieczorem) derkacza oraz przepiórkę.

 

Fot. Robert Nowakowski Sójka zwyczajna, sójka, sójka żołędziówka (Garrulus glandarius)

 

Fotogaleria https://www.facebook.com/pages/Robert-Mosoń-Fotografia/649693821756143

Polecam także Osadne  braterska wieś  w sąsiedniej Słowacji http://www.grupabieszczady.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=127&Itemid=133

Solinka http://www.grupabieszczady.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=162&Itemid=168

 

Fot.  Robert Mosoń Gwiazda może być tylko jedna - Luna we własnej osobie

 

My na facebooku

Bieszczady forum https://www.facebook.com/groups/grupa.bieszczady/
Beskid Niski forum https://www.facebook.com/groups/278404572261928/
Polska niezwykła https://www.facebook.com/groups/494010277310428/
Bieszczady noclegi https://www.facebook.com/groups/403982863019427/
Grupa Bieszczady https://www.facebook.com/grupabieszczady

 

Fot. Jacek Bis http://jacekbis.blogspot.com/2014/03/krzyze.html

 

Opracowanie Lucyna Beata Pściuk przewodnik górski pilot wycieczek 502 320 069

Polecam nasze usługi przewodnickie - cena  od 250 zł netto, od 350 brutto  faktura VAT. Programy wycieczki przygotowuję indywidualnie dla każdej grupy dostosowując je do możliwości finansowych i zainteresowań grupy. Proszę o kontakt telefoniczny Lucyna Beata Pściuk przewodnik górski i turystyczny, pilot wycieczek 502 320 069 Bieszczady i okolice oferują dla grup zorganizowanych multum atrakcji, wśród nich są: wycieczki górskie, wycieczki po ścieżkach dydaktycznych, spacery po górskich dolinach, miejscach cennych przyrodniczo, wycieczki rowerowe, spływy kajakowe  i na pontonach, jazda konna pod okiem instruktora, bryczki, wozy traperskie, prelekcje, pokazy filmów przyrodniczych, diaporam,  warsztaty przyrodnicze, warsztaty kulturowe, warsztaty fotografii przyrodniczej,  wizyty w wielu ciekawych miejscach np. hangary na szybowisku w Bezmiechowej, bacówkach z serami Bacówka Nikosa 504 750 254, zagroda edukacyjna Serowy Raj w Bukowcu, sery można zamówić telefonicznie 697 761 807 zwiedzanie muzeów,  galerii, cerkwi i dawnych cerkwi,  ruin, "zaliczanie" punktów widokowych, nawiedzanie sanktuariów, izby pamięci prymasa Wyszyńskiego, spacer po udostępnionych turystycznie rezerwatach, rejsy statkiem  po Jeziorze Solińskim np. statkiem Bryza nr tel. 721 08 08 08 , żaglowanie po Jeziorze Solińskim spotkania z naukowcami, ludźmi kultury, artystami itd. np. przy ognisku, zakup ziół i przypraw u Adama (Numer telefonu do Adama 723 652 669, towar można zamówić drogą pocztową.) itp. Koszt obiadu to w przypadku grup młodzieżowych jest od 15 zł do 25 zł. W tym roku mamy bardzo rozwiniętą ofertę edukacyjną na którą składają się warsztaty i prelekcje: kulturowe, przyrodnicze, związane ze starymi rzemiosłami, fotografii przyrodniczej itd. Cena od 800 zł/grupa warsztaty przyrodniczo-fotograficzne, od 12 zł/os warsztaty pieczenia chleba i proziaków, robienia masła i smażenie konfitur.

 

 

Fot. Mariusz Strusiewicz Dzierzba gąsiorek

..