Zaloguj



Licznik odwiedzin

DziśDziś380
WczorajWczoraj628
RazemRazem3327929
Łemkowszczyzna
Wpisany przez Redakcja   

 

 

Jedną z moich pasji jest historia. Promując panel historyczny o Żubrydzie powróciłam na http://www.historycy.org i prawdę powiedziawszy dawne zauroczenie matką nauki powróciło. Bardzo ciesze się, że mogę tam zajmować się zarówno zdobywaniem wiedzy jak i rozmawiać o tym co szczególnie mnie interesuje czyli o dziejach Bieszczadów i Karpat. No i promować mój ukochany region. Oczywiście, non stop muszę poszukiwać informacji w książkach i innych wydawnictwach.

 

Fot. Tomasz Dacko  Łupków

 

Szukając informacji o Jaworniku znajdującym się na styku mezoregionów sięgnęłam do książek poświęconych etnografii. Musze przyznać, że dość długo traktowałam tę dziedzinę wiedzy po macoszemu, z obowiązku uczyłam się jej podstaw . Teraz właśnie przekonuję się, że Beskid Niski, Łemkowszczyzna to nie tylko piękne tereny po wysiedlonych wsiach, cerkwie, kapliczki i krzyże, cmentarze ale także cały świat duchowy ludu, który przestaje istnieć. Swoimi odkryciami chcę podzielić się z wami. Na pierwszy ogień biorę książkę niezwykłą - monografię "Śladami Łemków" prof. Romana Reinfussa.
Prof. Reinfuss był jednym z największych autorytetów jeżeli chodzi o kulturę, etnografię Karpat. To on zorganizował katedrę etnografii na Uniwersytecie Wrocławskim, był także twórcą i pracownikiem Pracowni Dokumentacji Polskiej Sztuki Ludowej Instytutu Sztuki PAN. Polecam bardzo interesujący artykuł poświęcony prof. Reinfussowi
http://www.sadeczanin.info/aktualnosci

"Śladami Łemków" to niezwykła monografia. Czyta się ja jednym tchem, podsiada swój niepowtarzalny klimat. Na pierwszy rzut oka widać iż napisał ją człowiek na wskroś zakochany w temacie. Moim zdaniem nie ma lepszej książki poświęconej Łemkowszczyźnie. Podobnie sądzili Koledzy przygotowując listę lektur na kursie przewodnickim. Przeczytanie w/w książki należało do naszych obowiązków. Niestety, nie mam własnego egzemplarza. Kolega z for bieszczadzkich skserował mi tę publikację. Nie mieliśmy możliwości spotkać się, więc pozostawił mi ją w księgarni Bosza w Lesku. Panie oczywiście zapoznały się z książką i dzielnie jej broniły ksera przed klientami, którzy chcieli ją "zaciągnąć" do swoich księgozbiorów. A o potem razem narzekałyśmy, że zbyt wiele interesujących publikacji jest niedostępnych.
Szkoda, że nie można nigdzie kupić tej monografii. Pojawia się to kompendium wiedzy o Łemkach na allegro ale ceny za które jest kupowane są dość zawrotne. Jak wspomniałam "Śladami Łemków" to kompendium wiedzy o Łemkach jako grupie etnograficznej. Autor przedstawia nam etnogenezę Łemkowszczyzny, historię tej krainy, opowiada o życiu codziennym autochtonach, o ich dorobku duchowym, kulturze, wierzeniach, zwyczajach i obyczajach. Jednym słowem pozwala nam zajrzeć przez okno historii, Łemkowszczyna odchodzi w przeszłość, została brutalnie zniszczona przez władze Polski Ludowej. Wysiedlenia z lat 1944-1945 i akcja "Wisła" przyniosły zagładę tej niepowtarzalnej kultury górali rusińskich. Górali rusińskich, Rusnaków, Łemków ale nie Ukraińców.

Spis treści
Wstęp
Szlakiem wielkiej wędrówki
"W seli i w chyży"
"Sztoby z hołodu ne wmerty"
Na co dzień i od święta
Od "Rizdwa do "Rizdwa"
"Drużba ja se drużba, tiażka moja służba"
W cerkwi i obok
Literatura bez pióra
Igłą i młotem
Z odległości i z bliskiej przeszłości
Literatura wybrana
Spis ilustracji
Streszczenie w języku angielskim

 

Tytuł: "Śladami Łemków"
Autor: Roman Reinfuss
Wydanie: I
Stron: 148
ISBN: 83-7005-238-X
Wydawnictwo: Wydawnictwo PTTK "Kraj"
Warszawa 1990

 

"Śladami Łemków" rozdział "W cerkwi i obok" str.88-89

"[...]Do postaci o cechach nadprzyrodzonych, które w wierzeniach Łemków pozostały jako spadek po dalekiej przeszłości, należy jeszcze dodać te, jakie weszły do nich wraz z nauką głoszoną przez kościół. Wymienić tu trzeba przede wszystkim "czorta". W swej ogólnie znanej postaci pojawia się on raczej rzadko. Można z nim zawrzeć umowę, wówczas pomaga człowiekowi bardzo skutecznie, tylko po śmierci zabiera jego duszę.
Gdy w pewnej wsi umierała "bosorka" (czarownica) mająca pakt zawarty z diabłem, w momencie konania przed jej dom zajechała bryczka, wysiadło z niej dwóch panów ubranych po miejsku, weszło do domu czarownicy, a gdy skonała, nikt nie widział, aby z domu tego ktoś wychodził. Jest rzeczą oczywistą, że były to dwa "czorty", które przyjechały po duszę zmarłej, a później po prostu znikły.


Śmierć w wierzeniach Łemków posiada cechy jak najbardziej człowiecze. Jest to stara baba, odziana w białą płachtę.
Spotkali się z nią pewnego razu przebierańcy z Wysowej, odwiedzający "weczirki". Chodzili oni "od wieczirek do wieczirek" , które odbywały się równocześnie w różnych chałupach, a swą przebraną śmierć nosili na drabinie, bo występowała boso i było jej zimno w nogi. Przechodząc obok cerkwi przebierańcy ujrzeli nagle białą postać. Była to "prawdziwa" śmierć. Przestraszeni pouciekali, a na placu pozostała jedynie śmierć przebrana, która nie mogła się tak szybko pozbierać. Wtedy "prawdziwa" śmierć kazała się tej przebranej wziąć na plecy i zanieść do Cegielki (wsi leżącej po stronie słowackiej), gdzie mieszkała młoda kobieta, przędząca wtedy len. Śmierć zarzuciła jej obręcz na szyję i kobieta zmarła. Po wykonaniu zadania "prawdziwa" śmierć poleciła tej przebranej odnieść się z powrotem do Wysowej. Podobne opowiadania o śmierci, która kazała się nosić, zanotowano też w Dołżycy na wschodniej Łemkowszczyźnie

Na pograniczu między niesamowitymi zjawami, a ludźmi, znajduje sie upiór. Jest to istota (uważana przez niektórych za "ducha", przez innych za chodzącego nieboszczyka), który wychodzi z grobu i albo czyni ludziom różne złośliwości - straszy, dusi bydło itp. albo nie mogąc rozstać się z opuszczoną rodziną, wraca nocami do domu i pomaga w pracach przy gospodarstwie, rąbie drewno, młóci zboże itd. Opowiadają też o upiorach, które odwiedzały swoje żyjące żony i utrzymywały z nimi normalne stosunki małżeńskie.
Upiorami pozostawali po śmierci ludzie, mający "dwie dusze". Jedna z nich została ochrzczona i ta po śmierci szła spokojnie w zaświaty, natomiast druga, nie ochrzczona pozostawała w zwłokach i powodowała , że nieboszczyk wychodził z grobu i zachowywał się jak żywy człowiek. Czasami przyszłego upiora można było poznać jeszcze za życia, ponieważ miał wybitnie czerwoną karnację twarzy i ciemne zrośnięte brwi.
Po śmierci wskazywały na upiora elastyczne, niezesztywniałe zwłoki i zachowane rumieńce.
Często upiorami stawały się kobiety zmarłe w połogu. Nocą wstawały z grobu, aby karmić i kąpać swoje osierocone dzieci. W jedne wsi, gdzie zmarła położnica wychodziła z grobu i odwiedzała nocą dom, w którym znajdowało się jej dziecko, ustawiano w czeluści pieca chlebowego nieckę z wodą i lnianą szmatę pełniącą funkcję ręcznika. Codziennie rano ręcznik był mokry, a dziecko starannie wykąpane.

Współżycie z przybywającymi w odwiedziny "upirem" było bardzo przykre, zwłaszcza gdy był to osobnik niespokojny i wyrządzający szkody. Likwidacją upiorów zajmowali się przeważnie "baczowie". Słowo "bacza" u Łemków nie oznacza pasterza, kierującego na hali wypasem owiec i produkcją sera, tylko znachora. Było ich wśród Łemków bardzo wielu. Do najznakomitszych należeli: Leszko Babej, zwany Gyrdą z Blechnarki i drugi nazwiskiem Bacza z Keckovec po stronie słowackiej. Pozostała po nich legenda, a po Babeju również samotny, kamienny nagrobek, jaki ostał się na zrujnowanym cmentarzu w Blechnarce.
"Bacza" posługując się swoimi magicznymi sposobami, wyszukiwał na cmentarzu grób, z którego "wychodził" nieboszczyk, następnie odkopywał trumnę, wydobywał zwłoki, odwracał je plecami do góry i przybijał do zimie osikowymi kołkami lub żelaznymi zębami od bron. Należało jeszcze odciąć nieboszczykowi głowę, włożyć ją między nogi, przykryć kolczastymi gałęziami i po zasypaniu ziemią przywalić grób kamieniami. W ubiegłym stuleciu tego rodzaju pogrzeby były bardzo często wykonywane, ponieważ w czasie powtarzających się nawrotów cholery sprowadzanie zarazy Łemkowie przypisywali włóczącym się po nocach nieboszczykom."

 

Fot. Robert Mosoń Cergowa z Przymiarek

 

Polecam pochówki wampiryczne

http://www.grupabieszczady.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=42&Itemid=47

 


 

Przez cały czas stąpam ścieżynką wytyczoną przez grudniową konferencję, wyciągam z mojego księgozbiorku interesujące publikacje. Prawdę powiedziawszy nie spodziewałam się, że będzie tego aż tak dużo. Dziś dosłownie pochłonęłam niezmiernie interesującą książeczkę "Znikające domy O architekturze obszaru Poraż, Mokre, Morochów, Niebieszczany W obiektywie i opowieści" wydaną w ramach projektu "Mieszkać twórczo..." przeprowadzonego przez Stowarzyszenie na Rzecz Odnowy i Współistnienia Kultur "Sałasz". Prawdę powiedziawszy zaciekawiło mnie samo stowarzyszenie, niewiele o nim wiem, szukałam informacji w internecie, przeczytałam rozdzialik w tej publikacji ale nadal ów Twór wydaje mi się dość zagadkowy. W naszym bieszczadzkim, dość rozplotkowanym światku o nim jest cicho, mimo to, że działają dość prężnie. Cieszę się, że także postawili na edukacje młodzieży i dzieci i na uwrażliwienie ich na naszą wspólną kulturową spuściznę. Zapoznałam się tylko z częścią wydawnictwa, to książeczki ponoć jest dołączona płytka. Niestety, nie mam jej, nie zapoznam się więc z częścią projektu w obiektywie. Muszę skoncentrować się na książeczce. Jest to typowa składanka, interesujący groch z kapustą o czym przekonacie się, gdy rzucicie okiem na spis treści. Mnie zauroczyły wspomnienia starszych mieszkańców wymienionych miejscowości, opowieści o tym jak żyło się przed laty, w jaki sposób budowano domy, bawiono się, pospołu pracowano. Te okno wiedzie w przeszłość, tę sprzed konfliktu, sprzed wojny, w świat wielokulturowej społeczności. Prawdę powiedziawszy czytając tę publikację dowiedziałam się więcej o historii regionu niż z niejednego szkolenia. Książeczka jest skromnie wydana w miękkiej okładce, znajduje się w niej niewiele czarno-białych zdjęć i wkładka z kolorowymi fotografiami. Można ją było kupić latem w informacji turystycznej w Sanoku za 10 zł.

 

Spis treści

Wstęp

Znikające domy...- znikający krajobraz kulturowy

Co dalej?

...Bo my szukamy osób, które mogły by na poopowiadać, jak to dawniej mieszkało się w tych starych, drewnianych domach

1. "A to bajka" - w Niebieszczanach
- Rozmowa z panią Marią Gołdą
Sąsiedzi "Niebiescy" Cyganie
- Rozmowa z panem Bronisławem Pałysem
Pan Bronek o domach "niebieskich"

2. "Ba ta joj..." - w Morochowie
- Rozmowa z panią Anastazją Hryców
- Rozmowa z panią Katarzyną Sencio
- Rozmowa z panem Janem Kopką
- Rozmowa z panem Józefem Żuratem

3. W Mokrem ..."To już po starych domach..."
- Rozmowa z państwem Marią i Piotrem Sudyk
- Rozmowa z panem Izydorem Maksymem
- Rozmowa z panią Ewą Przybyłek
- Rozmowa z panią Anną Maszluch
- Rozmowa z panem Janem Kochanowskim

4. W Porażu..."Dom malutki, cieplutki był...To bajka"
- Rozmowa z panią Marią Mołczan
Rozmowa z panią Janiną Szajnowską
- Rozmowa z panem Eugeniuszem Paszkiewiczem
- Rozmowa z panem Mikołajem Przystaszem

Etnograficzny rys architektoniczny miejscowości, których dotyczył projekt

Krótka charakterystyka miejscowości, których dotyczy projekt

Aneks. Stowarzyszenie SAŁASZ. Teatr CST

Słowniczek

Przypisy

 

Tytuł: "Znikające domy O architekturze obszaru Poraż, Mokre, Morochów, Niebieszczany W obiektywie i opowieści"
Redakcja: Monika Serafin
Wydanie: I
Stron: 94
ISBN: brak
Wydawca: Projekt Stowarzyszenia "Sałasz"
2010

 

Pamięć o bieszczadzkich i beskidzkich Cyganach zanika. Szkoda, że prawie nikt tym tematem nie zajmuje się. Przepisze kilka zdań o nich z opowieści pani Marii Gołdy. str.21

"Sąsiedzi. "Niebiescy" Cyganie
- A Cyganów Pani pamięta w Niebieszczanach?
Ja tam pole miałam koło Cyganów, tam z dołu, z rodzinnego domu jeszcze. Tam krowę pasła koło samych Cyganów.
- A jak się z nimi żyło?
No, jak z Cyganami. Tam mieli takie dwie, czy trzy budki i tam leżeli, a w lecie to na polu leżeli. I co bądź ogniska robili. Oni po weselach chodzili, skrzypki mieli, i basy."

Książka jest dedykowana panu Bronkowi Pałysowi, więc postaram się przedstawić fragment Jego opowieści. str. 21-22
" [...]
- A mieli jeszcze jakieś inne instrumenty oprócz skrzypiec i basów? Jakieś tamburyny, grzechotki?
Nie, może gdzieś tam, ale ja tego nie wiem. Ja tam nie chodził, gdzie Cygany bawili się inne, ale na pewn
o te Nasze, to nie mieli tego. (...) Ta Cyganka to nic nie umiała robić, on umiał. Albo blacharzem był, albo patelnię umiał zrobić i jakieś kotły wylewali. ja wiem, po zakładach mięsnych. Oni te kotły malowali. Oni bardzo zdolni do tego byli: jakieś takie smarowanie, malowanie. (...) Cyganki to raniutko szły za jałmużną. , jak była ładna pogoda - to daleko, a jak taka zawieja - to blisko. Do sąsiada. To o pół litra mleka, o cztery ziemniaki poprosiła... Kobiety to wracały latem - trzecia, czwarta. A rano wyszła - piąta, czwarta. To ona poszła kilometry, ojej... Długo chodziła, a on tymczasem drzewa przyniósł z lasu i dzieci pilnował. Oni dzieci dużo mieli. (...) A ona chodziła i prosiła. Umiała po cygańsku i po polsku, po rusku i po polsku. Jak szła do Polaków to "Pochwalony" mówiła, a jak poszła do Rusnaków to "Sława Jezu Chryste". Po rusku i po cygańsku. Oni to dobrze nie wymawiali tego, ale jednak umieli. Dogadali się. Ona wracała, to w domu już nic nie robiła, zmęczona była. A jak dziecko małe miała, jak nie mogła zostawić na cały dzień - to nosiła to dziecko. Ona to jakoś to umiała, że to dziecko przy piersi było. A tę jałmużnę to do płachty zbierała. Oni nie robili zapasów. Drzewa na przykład. Każdy dzień - świeże.
- A co w zimie robili?
Ona szła za jałmużną. A on do lasu po drzewo. Ale on to tak nie na ramieniu niósł, tylko tak na plecach. On to
tak nazywał [na dzieche]. On to przyniósł tak na dwa dni. I przemęczać się nie chciał.
[...]
- A sąsiedzi kłócili się między sobą, z Cyganami?
A to tak... To lało, to nie chciało się iść po drzewo do lasu... To do sąsiada. Ja do niego: Czyś ty mi woził drzewo?, Czyś ty mi narąbał?...
- A kiedy Cyganie zniknęli z Niebieszczan?
A... Niemiec to Niemiec. Ich ścigał strasznie. To żydów i Cyganów. Ale trochę się ich utrzymało u dobrych ludzi. [...]
***
Pan Bronek - o domach "niebieskich".


- A czym się różniły chaty cygańskie od domów mieszkańców Nibieszczan, na przykład od domu pana Bronka?
Bardzo marne były. My mieli kryte słomą. To dwa rodzaje były krycia: na snopki i plaskacze. U mnie i tak, i tak było. a oni. Tam coś blachy z wiadra, deska, kawałek blachy, kawałek gumy... A u gospodarzy słoma. A dachówka. To wtedy, za mojej pamięci to dwa numery pod dachówką było w Niebieszczanach. I jeden cały pod blachą. Drogo to, a tu było biednie.
- A czym się różniły te dwa sposoby robienia dachów?
Jeden był robiony w tzw. snopki. I były drążki. I to było wiązane powiąsłami do tych...dwa, trzy snopki wiązano. I to było grubo tej słomy. A jak drugi się robił - musiały być łaty z desek. I była słoma kładziona. , ale kłosami w dół. Ten dach był słabszy, ale ładniejszy. I tak, biedniejsze, kryli tymi plaskotami, a te bogatsze snopkami. A kiedy taki nowy dom pobudowali, chodzono po wsi. I każdy dał. Snopki. To już było w modzie. W zimie ciepło, a pod blachą, eternitem - zimno jak diabli. W lecie chłód, no a blacha się zaraz spiecze i zaraz w ogniu. Miał tu ule taki w lecie z Zagórza, wynajął od Nadleśnictwa plac i koło wody postawił swoją pasiekę. "Dlaczego ty te ule słomą kryjesz?" - "No bo słoma jest lepsza". I wiedział, że pod blachą to te pszczoły rozpieką się - jak w ogniu."

 

Fot. Grzegorz Tokarz Cerkiew w Morochowie

 


 

Dwutomowa publikacja "Łemkowie w historii i kulturze Karpat" należy do żelaznego kanonu książek poświęconych naszemu regionowi, to lektura obowiązkowa wszystkich miłośników Karpat. Nie dziwię się, że nasz forumowy Kolega poszukiwał informacji, gdzie można ją nabyć. Niestety, na rynku księgarskim jest nieosiągalna, można tylko szukać ją po antykwariatach i na aukcjach internetowych. Osiąga dość zawrotne ceny. "Łemkowie w historii i kulturze Karpat" to zbiór artykułów wygłoszonych na interdyscyplinarnej międzynarodowej konferencji o tej samej nazwie zorganizowanej w Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku. Motywem przewodnim tych opracowań jest Łemkowszczyzna. Temat fascynujący jak fascynująca jest historia, kultura, obyczaje Łemków. Ta publikacja jest moim zdaniem bardzo cenne z uwagi na rozszerzenie zagadnień związanych z kolonizacją wołoską i z Łemkowszczyzną na obszar północno-wschodniej Słowacji i Moraw. Konferencja była poświęcona, a ta praca jest dedykowana prof. Romanowi Reinfussowi. Tak o tym we Wprowadzeniu pisze prof. Jerzy Czajkowski:
Jednym z zaproszonych do udziału w konferencji był Profesor Doktor Roman Reinfuss, dziś już nestor polskiej etnografii. W 1990 r. obchodził On 80 rocznicę swoich urodzin. W ciągu swego niezwykle aktywnego życia poświęcił wiele czasu na studiowanie historii i kultury Łemków. Sam jest zdania, że dzięki zetknięciu się z Łemkami w wieku 23 lat stał się miłośnikiem i badaczem ich kultury. Należy obiektywnie stwierdzić, że stał się największym znawcą Łemków i Łemowszczyzny, co udokumentował 50 pracami z tego zakresu, w tym najnowszą książką, z którą przybył na konferencję, pt. "Śladami Łemków" (wyd. PTTK "Kraj" 1990). Gdybym miał zrecenzować tę pracę, rzekłbym, że w tej książce Roman Reinfuss więcej powiedział o Łemkach, niż oni sami o sobie wiedzą."


Spis treści
Wprowadzenie
Michał Parczewski - Geneza Łemkowszczyzny w świetle wyników badań archeologicznych
Jerzy Czajkowski - Dzieje osadnictwa historycznego na Podkarpaciu i jego odzwierciedlenie w grupach etnicznych
- Wstęp
- Pierwszy etap kolonizacji średniowiecznej
* Do końca XIII wieku
* Pierwsze półwiecze XIV wieku
- Osadnictwo wczesnośredniowieczne w okolicy Przemyśla i Sanoka
- Drugi etap kolonizacji średniowiecznej
* Druga połowa XIV wieku
* XV wiek
- Końcowy etap kolonizacji na terenach podgórskich (XVI-XVIII wiek)
- Osadnictwo górskie (Beskid Niski, Bieszczady)
* XIV wiek
* XV wiek
* XVI wiek
* XVII wiek
- Wołoskie elementy osadnicze
- Wpływ osadnictwa na zróżnicowanie etnograficzne
Roman Reinfuss - Związki kulturowe po obu stronach Karpat w rejonie Łemkowszczyzny
Feliks Kiryk - Tylicz. Ze studiów nad miastami i miasteczkami w rejonie
osadnictwa łemkowskiego w okresie porozbiorowym
Tadeusz M. Trajdos - Początki osadnictwa Wołochów na Rusi Czerwonej
Wojciech Sołtys - Związki wsi i dworu z cerkwią we wsiach beskidzkich i podbeskidzkich od XVI w. do końca ery galicyjskiej
Jiři Langer - Znaczenie kolonizacji wołoskiej w kształtowaniu kultury ludowej północnych i zachodnich Karpat
Mirosław Sopoliga - Granice i główne cechy kultury Łemków w południowo - wschodniej Słowacji
Zdzisław Budzyński - Struktura terytorialna i stan wiernych Kościoła unickiego na Łemkowszczyźnie w XVIII wieku
Anna Krochmal - Stosunki między grekokatolikami i prawosławnymi na Łemkowszczyźnie w latach 1918 - 1939
Bogusław Prach - Apostolska Administracja Łemkowszczyzny
Krzysztof Z. Nowakowski - Sytuacja polityczna na Łemkowszczyźnie w latach 1918 - 1939
Kazimierz Pudło - Dzieje Łemków po drugiej wojnie światowej (Zarys problematyki)
Iwan Krasowski - Problem autochtonizmu Rusinów w Beskidzie Niskim
Dyskusja

 

Tytuł: "Łemkowie w historii i kulturze Karpat część pierwsza "
Redakcja : Jerzy Czajkowski
Wydanie: II uzupełnione i poprawione
Stron: 408
ISBN: 83-85195-59-9
Wydawnictwo: Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku
Sanok 1995

 

Ta publikacja jest naprawdę bardzo interesująca więc mam problem z wyborem fragmentu książki. Może pójdę tropem "innego spojrzenia" i zaprezentuję część artykułu czeskiego naukowca Jiři Langera - "Znaczenie kolonizacji wołoskiej w kształtowaniu kultury ludowej północnych i zachodnich Karpat ". str. 241-242
"[...] Ludowa kultura w północnych i zachodnich Karpatach rozwijała się na bazie dwu zasadniczo różnych elementów. Pierwszy stanowiły górskie (różnorodne) grupy etniczne utrzymujące się z archaicznego, ekstensywnego pasterstwa. Drugi, to ludzie z dolin, skonsolidowani pod względem narodowym, mieli za sobą długi, nieprzerwany rozwój gospodarczy i społeczny. Pierwszy, górski, traktujemy jako kolonizację zewnętrzną, drugi nizinny, ma charakter kolonizacji wewnętrznej., ponieważ pochodził z terytorium niezróżnicowanego kulturowo. Miało to znaczenie na styku kulturowych stref i wyrażało się szerzeniu innowacji w ramach głównych dolin, gdzie były duże ośrodki ekonomiczne. Co więcej, chodzi przy tym o kontakty bardzo spokrewnionych słowiańskich narodowych kultur: morawskiej i śląsko-czeskiej, słowackiej, polskiej i rusińsko-ukraińskiej. Można to obserwować w jednej z najbardziej charakterystycznych obiektywnych cech ludowej architektury, występującej w trójdzielnym symetrycznym zrębowym domu w rejonie południowo-zachodnim (czeskim i słowackim z niektórymi przylegającymi terenami), w koncepcji asymetrycznej w rejonie północno-wschodnim (polskim i polsko-ruskim). Zakładamy, że wzmiankowane narodowe kultury dojrzały zapewne już w XVI w. (współczesne dowody pochodzą tylko z przełomu XVII i XVIII w.), czego dowodem w zakresie architektury ludowej jest konstrukcja domu zrębowego z białą izbą i paleniskiem w części sieni. Przy kolonizowaniu gór stosowano również bardziej proste i prowizoryczne formy budownictwa. Ich funkcja niekiedy była tymczasowa, a złe warunki ekonomiczne nie pozwoliły na dalszą ewolucję. Takie chałupy miały tylko jedynie kurną izbę, przybudowaną sień, a także zrębową stajnię.
Kolonizacja wewnętrzna w zasadzie jest wynikiem rozwiązywania feudalnych problemów społecznych. W tym ustroju podstawą egzystencji gospodarczej była własność ziemi. Jedynie w okolicach wielkich miast, gdzie był rozwinięty handel mogły istnieć niezależne od rolnictwa inne gałęzie produkcji. W bardziej odległych wsiach już w XVI w. powstały nadwyżki ludności, szukającej możliwości osiedlenia się na nowych górskich gruntach. Feudał mógł w owym czasie zaoferować tylko tereny górzyste, najgorszego gatunku, z nie sprzyjającymi warunkami klimatycznymi. Tam można było utrzymać się wyłącznie z pasterstwa prowadzonego sposobem ekstensywnym."

 

Fot. Robert Mosoń Okolice Rymanowa Z

 



Tom II znanej książki "Łemkowie w historii i kulturze Karpat" to także zbiór referatów wygłoszonych na konferencji w sanockim skansenie. Jest to kontynuacja pewnego przedsięwzięcia naukowego na który składały się dwie konferencje i dwie pokonferencyjne publikacje. W II tomie są umieszczone referaty i artykuły naukowców z Polski, Czechosłowacji i Węgier dotyczące architektury i sztuki cerkiewnej, Cerkwi grekokatolickiej i obrzędowości. Do książki dołączono 9 map autorstwa prof. Jerzego Czajkowskiego "Dzieje osadnictwa historycznego na Podkarpaciu i jego odzwierciedlenie w grupach etnograficznych".

Spis treści
Przedmowa
Jerzy Czajkowski - Cerkwie na Podkarpaciu w XVII do XIX w. (w świetle źródeł archiwalnych)
Jerzy Czajkowski - Przypisy
Ryszard Brykowski - Kolejne fazy rozwoju cerkiewnego krajobrazu na ziemi sanockiej i południowej części ziemi przemyskiej (w. XVIII - XX)
Ryszard Brykowski - Przypisy
Ryszard Brykowski - Łemkowska architektura cerkiewna
Ryszard Brykowski - Przypisy
Miroslav Sopoliga - Z problematyki typologii budowli sakralnych na terytorium północno - wschodniej Słowacji
Miroslav Sopoliga - Przypisy
Wojciech Sołtys - Sanok jako miejsce kultu religijnego chrześcijan obrządku wschodniego (do 1939 r.)
Wojciech Sołtys - Przypisy
Józef Półćwiartek - Pozycja gospodarcza parochii greckokatolickiej na Łemkowszczyźnie w czasach nowożytnych
Józef Półćwiartek - Przypisy
Romualda Grządziela - Proweniencja i dzieje malarstwa ikonowego po północnej stronie Karpat w XV i na początku XVI w.
Romualda Grządziela - Przypisy
Bernadett Puskás - Między Wschodem, a Zachodem - ikony z regionu Karpat z XV - XVIII wieku
Bernadett Puskás - Przypisy
Helena Duć - Fajfer - Kult i ikonografia świętego Dymitra z Salonik na Łemkowszczyźnie
Helena Duć - Fajfer - Przypisy
Danuta Blin - Olbert - Rok obrzędowy u Łemków
Danuta Blin - Olbert - Przypisy
Józef Bubak - Analiza językowa nazwisk Łemków z zachodniej Łemkowszczyzny
Józef Bubak - Przypisy

 

Tytuł: "Łemkowie w historii i kulturze Karpat Część druga"
Redakcja: Jerzy Czajkowski
Wydanie: I
Stron: 368
ISBN: 83-902276-4-9
Wydawnictwo: Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku
Sanok 1994

 

Danuta Blin - Olbert - Rok obrzędowy u Łemków str. 338
[...] Dzień św. Jerzego ("Swiatoho Jury" lub "Jurija")wiązano ze szczególną aktywnością czarownic, odbierających krowom mleko. Przed świtem zbierały one na łąkach zioła niezbędne przy czarowaniu. To zapewne o kobietach podejrzanych o tego rodzaju praktyki. "bosorkyniach", piszą nauczyciele w materiałach zebranych w Jaworniku i Dołżycy w latach 1930. Podobnie jak przed świtem w Wielki Piątek, biegały one nago wokół stajni, próbując przenieść mleczność krów sąsiadek na własne przez okadzenie ich dymem z uciętego kawałka ogona (Jawornik). "Bosorkyni" mogła także uciąć kawałek progu lub węgła ze stajni i w ten sposób zabrać krowom mleko (Dołżyca). Dla ustrzeżenia się od bosorek, podobnie jak w Zwiastowanie czy w Wielki Czwartek, kładziono pod drzwiami stajni bronę odwróconą zębami do góry, a w nocy gospodarze trzymali straż, co nie zawsze było skuteczne. Robiono także mazią (dziegciem) znaki krzyża nad drzwiami stajni, kółko na masielnicy o znaki na rogach krów.
Wzmożona działalność czarownic związana była z tym, że dzień św. Jerzego był tradycyjnym dniem pierwszego wypędu bydła na paszę. Aby odwrócić ich uwagę, krowom zakładano na głowę wianki z żółtych kwiatów (Dołżyca). Te ostatnie występują na obszarze wschodnich Karpat, u Bojków, Hucułów i we wschodniej części Zakarpacia. U Hucułów dawano żółte kwiaty do zjedzenia krowom aby mleko było dobre, a śmietana żółta. Czasami podawano je z kawałkami święconej paski. Pod próg stajni kładziono gałązkę z palmy wielkanocnej, a wypędzając krowy uderzano je palmą lub leszczynowym kijkiem (Królik Wołoski), czasami okadzano dymem ze święconych ziół (Surowica) lub dymem ze spalonej paski (przed lub po powrocie z pastwiska). Przed przestąpieniem progu przez bydło kładziono na nim łańcuch, żeby nie rozbiegało się po pastwisku, a pastuch obiegał je trzy razy, a więc jakby je zamykał w kole, dawał także chleb. Zabierał też ze sobą zamknięta kłódkę, aby wilk nie mógł otworzyć paszczy i pożreć bydła (Jasiel). Zwyczaj ten praktykowany był - jak pisze Moszyński - przez włościan ruskich i dotyczył pierwszego wiosennego wypędu koni na pastwisko. Okrążano wtedy stado trzykrotnie z kłódką w ręku, otwierano ją wciąż i zamykano, by zamknąć wilkom paszczę. [...]

 

Fot. Grzegorz Tokarz Osława



 

W internetowej księgarni Nestor w Krakowie nabyłam kilka niezwykle interesujących publikacji dotyczących teologii ikony oraz historii cerkwi i naszego regionu. Wszystkie są ciekawe, rozwijające mnie jako przewodnika ale jedna z nich okazała się prawdziwą perełką. To praca naukowa? popularno- naukowa? Andrzeja Stachowiaka "Chrystus z łemkowskiego krzyża Rzecz o kamiennych krzyżach na Łemkowszczyźnie " wydana przez Zjednoczenie Łemków dzięki wsparciu finansowemu Województwa Małopolskiego. Ta publikacja to efekt nie tylko długoletnich badań terenowych ale także sięgnięcie do źródeł pisanych, polskich i ukraińskich. Jest to praca dotycząca małej architektury sakralnej, jej roli w przestrzeni, kamieniarstwa rzemiosła z pogranicza sztuki, symboliki, ikonografii. Autor charakteryzuje poszczególne ośrodki kamieniarskie i przedstawia twórców. Dla mnie to jedno z pierwszych zetknięć się z problematyką miejsca krzyży, cerkwi, cerkwisk, cmentarzy w krajobrazie sakralnym Beskidu Niskiego. Oczywiście, wiedziałam,że mała architektura sakralna odgrywała duża rolę w życiu duchowym Łemków, jest czasami jednym świadectwem bogactwa kulturowego tego regionu ale dopiero po przejrzeniu tej publikacji zdałam sobie sprawę z całej złożoności problematyki z pogranicza architektury, sztuki, kulturoznawstwa, religii. Ta książka dla mnie jest swoistym dokumentem, próbą opisania dwudziestowiecznych dziejów Łemkowszczyzny poprzez spojrzenie na losy cmentarzy.
Książka ma skromną szatę graficzną, ilustrowana jest czarno-białymi fotografiami. Na uwagę zasługuje rozdział poświęcony bibliografii.

Spis treści:
1. Wprowadzenie
2. Krajobraz sakralny dawnej wsi łemkowskiej
2.1. Wartość przestrzeni
2.2. Elementy krajobrazu sakralnego łemkowszczyzny
2.2.1. Cerkiew
2.2.2. Cmentarz
2.2.3. Mała przydrożna architektura sakralna i jej funkcje
2.2.4. Elementy krajobrazu naturalnego
2.3. Wyznanie, a krajobraz sakralny.
3. Kamieniarstwo ludowe na łemkowszczyźnie - na pograniczu rzemiosła i sztuki
3.1. Sztuka ludowa, a rzemiosło
3.2. Kamieniarstwo użytkowe na łemkowszczyźnie
3.3. Artystyczna działalność kamieniarzy łemkowskich.
4. Łemkowskie krzyże i ich twórcy
4.1. Kamienne krzyże twórców z ośrodka bortniańskiego
4.1.1. Matij Cirkot
4.1.2. Iwan Dutkanycz
4.1.3. Wasyl Gracoń
4.1.4. Iwan Gracoń
4.2. Krzyże kamienne z warsztatów artystów z Bodaków
4.3. Kamienne krzyże działających indywidualnie twórców ze środkowej łemkowszczyzny
4.3.1. Iwan Szatyński
4.3.2. Twórcy anonimowi
4.4. Kamieniarka artystyczna we wschodniej łemkowszczyźnie
4.4.1. Krzyże przydrożne we wschodniej łemkowszczyżnie
4.4.2. Krzyże nagrobkowe z warsztatu kamieniarzy z Królika Wołoskiego
4.4.3. Krzyże innych anonimowych twórców
4.5 Kamienne krzyże twórców pochodzących z ludowych ośrodków pogranicza łemkowskiego
4.6. Zasięg działalności miejskich warsztatów kamieniarskich na terenie łemkowszczyzny
5. Ikonografia łemkowskich krzyży kamiennych i zagadnienie ich źródeł
6. Zakończenie. Krzyże kamienne - zagrożone zabytki kultury łemkowskiej
Bibliografia
Spis fotografii
Aneks

 

Tytuł: "Chrystus z łemkowskiego krzyża"
Autor: Andrzej Stachowiak
Wydanie: I
Stron: 176
ISBN: 978-83-930193-0-4
Wydawca: Zjednoczenie Łemków
Gorlice 2009

 

"Chrystus z łemkowskiego krzyża"
str.15.
"2. Krajobraz sakralny dawnej wsi łemkowskiej
Krajobraz wsi łemkowskiej, będący ujawniającym się nam topograficznie (nijako "z lotu ptaka") wizerunkiem kultury jej mieszkańców, zachowywał przez całe wieki życia w Beskidzie tej ludności, aż do 1947 roku swoisty charakter. Wyróżniał się on względem krajobrazu sąsiednich wsi polskich przede wszystkim w wymiarze sakralnym (wyznaniowym. Znakomitą i najprostszą zarazem egzemplifikacją tej specyfiki był krzyż, znaczący krajobrazy obu obszarów etnicznych odmiennymi jego formami - wschodni (krzyż dwuramienny i trójramienny) na Łemkowszczyźnie i łaciński (krzyż z jednym poziomym ramieniem , krótszym od pionowego)we wsiach polskich. Elementy krajobrazu były niejako stygmatami określającymi i rozgraniczającymi dwa wymienione wyżej obszary etniczno-wyznaniowe.
Mówiąc o krajobrazie jako pewnej konkretyzacji przestrzeni, można mieć tu na myśli różne - w zależności od rodzaju przestrzeni, którą on wyraża - jego znaczenia. Jest zatem krajobraz geograficzny,, będący ucieleśnieniem przestrzeni fizycznej, jest i krajobraz kulturowy (pojęcie szeroko stosowane w etnologii), odnoszącej się do
przestrzeni społecznej sensu largo. Zawężenie szerokiego rozumienia owej przestrzeni do aspektu religijnego da nam w rezultacie pojęcie krajobrazu sakralnego, przydatne w dalszej części rozdział, a opisujące wieś łemkowską w świetle najistotniejszego i zarazem wyróżniającego elementu kultury tej ludności, jakim była ich wiara.
Na początku moich rozważań chciałbym jednak przyjąć nieco szerszą perspektywę i opisać z poziomu teoretycznego, będącą budulcem krajobrazu kulturowego, przestrzeń społeczną, przestrzeń - jak się okaże - nie mierzalną, bo odwołującą się zawsze do pewnego systemu wartości."


Fot. Robert Mosoń Ciechania

 



Przedwczoraj jadąc z Piotrem_S na stady tour "Karpackie Niebo" na Słowację wstąpiliśmy do informacji turystycznej w Komańczy, gdzie zostaliśmy obficie obdarowani materiałami promocyjnymi wydanymi przez Gminę. Muszę przyznać, że bardzo interesującymi. W czasie trwania imprezy na Słowacji część otrzymanych przewodników po ścieżkach rozdałam uczestnikom, nie muszę chyba mówić iż spodobały im się materiały promocyjne.
Wśród otrzymanych "reklamówek" była też niezmiernie ciekawe publikacja "Śpiewnik pograjkowy pogranicza bojkowsko-łemkowskiego" wydana w ramach projektu "Pograjka - stara muzyka starej Komańczy". Ta książeczka moim zdaniem jest bezcenna albowiem jest to próba ocalenia naszej historycznej spuścizny. Jaka ona jest? Moim zdaniem najlepiej to wyjaśni sam autor opracowania.
"Śpiewnik Pograjkowy jest zbiorem łemkowskich melodii śpiewanych i granych podczas dawnych zabaw i wesel na terenie gminy Komańcza. Wiele z nich śpiewa się do tej pory. Oprócz utworów znanych także w innych częściach Łemkowszczyny znajdują się tu melodie wykonywane lokalnie, przypisywane tylko jednej wsi tego łemkowsko-bojkowskiego pogranicza. W innych widać wyraźne akcenty pochodzące od zamieszkałych tu Cyganów czy niedalekich Słowaków. Trzeba pamiętać, że pieśni ludowe tradycyjnie funkcjonują w obiegu ustnym, nie posiadają tekstu kanonicznego, a ich główną cechą jest wariantywność. W związku z tym nie sposób umieścić w tego typu pozycji wszystkich wariantów danej piosenki, czy to pod względem językowym czy muzycznym.
Zebrany materiał został zapisany po łemkowsku i przetranskrybowany półfonetycznie tak, aby oddać najwierniej warstwę tekstu. Pochodzi on z badań prowadzonych przez Radosława Krochmala i Pawła Królikowskiego oraz ze starych śpiewników zeszytowych spisywanych przez osoby, którym folklor muzyczny tego regionu nie jest obcy.
Pieśni wykonywane były głównie przez Eudokię Mychajłyszyn z Kulasznego i Pawła Onyszkanycza z Jawornika. Zapis nutowy w formie prymy wykonał Radosław Krochmal. Na końcu śpiewnika znajdują się utwory instrumentalno-taneczne obecnie prawie już nie wykonywane przez tradycyjnych muzykantów starszego pokolenia.
Mamy nadzieję, że niniejsze wydawnictwo pomoże przybliżyć szerszemu gronu część tak bogatej i różnorodnej kultury ludowej tego regionu
Paweł Królikowski"

Spis treści
Wstęp
Jak ja buła jeszcze mała
Nese Hala wodu
U susida chata biła
Oj letily huson'ky
Oj czorna ja sy czorna
Była mene maty
Jak jiszow ja z Debreczyna do domu
Oj chmelu
Tam za sełom drażka
U horach Karpatach
Ne pyj Waniu
Tecze woda kałamutna
Iwanku, Iwanku
Czom ty ne pryszoł
Oj ne chodu Hryciu
Tycha woda
Nyże Jawornyczka
Rozpryhajte chłopci koni
Moja myla ne otweraj dwery
Walc Mikołaja Mychałyszyna z Kulasznego
Walc Jana Pasławskiego
Czardasz od Komańczy
Rombany
"poGrajkowa Łemkowska" Kapela Michała Sałaka"

Śpiewnik jest nagrodą w naszych forumowych konkursach.

 

Tytuł: "Śpiewnik pograjkowy pogranicza bojkowsko-łemkowskiego"
Opracowanie: Paweł Królikowski
Wydanie: I
Stron: 47
ISBN: 978-83-60483-060
Wydawnictwo: Urząd Gminy w Komańczy
Komańcza

 

"Jak ja buła jeszcze mała

Jak ja buła jeszcze mała
Noly, noly, noly, no
Mene maty kołysała
Noly, noly, noly, no
Jak ja mała lit szesnajcit'

Noly, noly, noly, no
Lubyly nja chlopci z bajci
Noly, noly, noly, no
Jak ja mała dwajcit' sztery
Noly, noly, noly, no
Lubyly nja oficery
Noly, noly, noly, no
Jak ja mała trytcit' pjaty
Noly, noly, noly, no
Lubyly nja botodaty
Noly, noly, noly, no
Jak ja buła molodycia
Noly, noly, noly, no
Ciłuwaly chłopci lycia
Noly, noly, noly, no

A teper ja stara baba
Noly, noly, noly, no
Ne całujut chocz bym rada
Noly, noly, noly, no"


"U horach Karpatach


U horach Karpatach oj tam by ja żyw
Z hory na dołynu wse bym sja dywyw
Tam ptaczky spiwajut' zlehen'ko
Wse u-cha, cha, cha
A hołos sopiłky tam czuty szczo dnia

U horach Karpatach parubky jak lwy
Za wołu, swobodu stanut' do borby
Tam ptaczky spiwajut' zlehen'ko
Wse u-cha, cha, cha
A hołos sopiłky tam czuty szczo dnia

U horach Karpatach diwczata jak mak
Spiwajut', tanciujut' wsi na odyn takt
Tam ptaczky spiwajut' zlehen'ko
Wse u-cha, cha, cha
A hołos sopiłky tam czuty szczo dnia"

 

Fot. Ewa Dudzińska-Szybowska Cerkiew w Komańczy


 



Ostatnio wędruję po księgarniach i księgarenkach, także internetowych. Z mojej listy zakupów książkowych odfajkowywane są kolejne pozycje. Większość nabytych książek okazała się naprawdę bardzo interesująca. Wśród perełek jest reprint książki J. Falkowskiego i B. Pasznyckiego "Na pograniczu łemkowsko-bojkowskim Zarys etnograficzny" wydany przez Ruthenus. Jest to praca wyróżniająca się wśród publikacji tego typu. To pokłosie badań prowadzonych przez pracowników Instytutu Etnologicznego Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie w 1934 r. Autorzy zebrali materiały o kulturze materialnej i o bardzo bogatej kulturze duchowej i społecznej naszego regionu. Praca obfituje w ciekawe spostrzeżenia i informacje, jest w niej zawarta spuścizna pokoleń, bogactwo wierzeń, tradycja ocierająca się o archaiczną, pogańską. Badania prowadzone były w specyficznej atmosferze, miejscowa ludność bowiem strzegła swoich tajemnic, była nieufna i podejrzliwa.
Na specjalną uwagę zasługują zdjęcia obrazujące życie styku Bojkowszczyzny i Łemkowszczyzny. Są tu przetoczone słowa pieśni obrzędowych, miłosnych, kolęd itd. Książka zawiera 1 mapę, 29 rycin i 9 tablic.
Książka nie jest droga, sugerowana przez wydawnictwo Ruthenus cena to 29.90 zł, ja ją kupiłam w księgarence u Jaśka Joniaka na solińskiej zaporze za 25 zł.
www.ruthenus.pl

Spis treści
Przedmowa
Obszar etnograficzny
1. Wstęp
2. Granica łemkowsko-bojkowska w dotychczasowej literaturze
3. Szlak wędrówki. Krajobraz. Ludność. Przezwiska lokalne
4. Różnica pomiędzy Łemkami, a Bojkami. Dialekt. Strój. Budownictwo
5. Granica łemkowsko-bojkowska
Kultura materjalna
6. Zbieranie dzikich płodów roślinnych
7. Łowiectwo
8. Rybactwo
9. Hodowla zwierząt
10. Uprawa roli
11. Przygotowanie pożywienia. Pokarmy
12. Obróbka surowców
13. Odzież
A. Odzież kobieca
B. Odzież męska
14. Budownictwo.
A. Budynki mieszkalne i gospodarcze
B. Cerkwie
C. Krzyże przydrożne i kapliczki
15. Sprzęty
16. Komunikacja i transport
Kultura społeczna
17. Narodziny dziecka
18. wesele
19. Pogrzeb
20. Życie towarzyskie
21. zwyczaje domowe i gospodarskie
22. Obrzędy doroczne
23. Prawo ludowe
Kultura duchowa
24. Wiara w duchy
25. Czary i wróżby
26. Lecznictwo
27. wiedza
28. Opowieści
29. Pieśni
30. Sztuka ludowa
31. Tańce
Przezwiska ludowe
Słowniczek
Spis rycin i tablic

Tytuł: "Na pograniczu łemkowsko-bojkowskim"
Autor: Jan Falkowski, Bazyli Pasznycki
Wydanie: reprint
Stron: 128
ISBN: 978-83-7530-082-6
Wydawca reprintu: Ruthenus
Krosno 2009

 

"Kultura społeczna
& 17. Narodziny dziecka
Kobieta brzemienna (wahitna żinka, Prełuki, Komańcza) jest narażona wedle wiary ludu na szereg niebezpieczeństw, które pociągają za sobą złe skutki dla mającego się urodzić dziecka. Aby się przed tem uchronić, należy przestrzegać rozmaitych przepisów. Kobieta powinna nosić przy sobie nożyk (Prełuki), natomiast nie wolno jej nosić za pazuchą jabłek, gruszek, jaj, śliwek, orzechów, ogórków, ziemniaków, bo dziecko chorowałoby na bolaki i czyraki (Komańcza, Wola Michowa, Tyrawa W.) Również nie wolno wówczas kobiecie chodzić po sznurach, łańcuchach i naciągniętych rzeczach (Komańcza) "szob ta dityna w watrobi ny zamutuwała sa w kyszky jakiś tam". Nie może również kobieta w stanie odmiennym ściągać mężowi butów, bo dziecku czućby było z ust tak, jak czuć nogi. Przy kobiecie brzemiennej nie wolno zdejmować butów ani gospodarzowi ani dzieciom, bo tak jak się ściąga buty, możnaby wyciągnąć z niej dziecko. Do kobiety brzemiennej (hruboji, Wola Michowa) nie można czymkolwiek rzucać, bo dziecko później rzucałoby talerzami. Na kobietę nie wolno pluć "ały czemu ny znaty".
Gdy dziecko rodzi się, matka nie może mieć na sobie żadnych węzłów, a wszystkie należy rozwiązać (Prełuki). Do pierwszej kąpieli nowonarodzonego dziecka, jeżeli jest dziewczynką, dają np.igłę, aby ładnie szyła. Chłopcu dają np. młotek, jeżeli chcą, aby był kowalem (Prełuki), zaś wszystkim dzieciom dają pieniądze, aby było bogate, albo książkę, aby umiało czytać i ołówek (wołuwce), aby nauczyło się dobrze pisać (Wola Michowa).
Na chrzciny zapraszają 15-20 osób. Kumy (chrzestni rodzice) przynoszą krzyżymo (krzyżmu, Wola Michowa), do którego przywiązują jakiś pieniądz. Kumów nazywają rozmaicie ; chresna mamcia (Tyrawa W.), nanaszka (Maniów), niańko (Wola Michowa), chrestnyj tatcio (Tyrawa W.), nanaszko (Maniów). Po odbyciu obrzędu chrzestnego zapraszają wszystkich kumów na poczęstunek.
Po dwóch tygodniach po połogu kobieta idzie do cerkwi do wywodu. Przed tym czasem nie wolno jej wychodzić z chaty, a tym bardziej iść do cerkwi (Wola Michowa). Do cerkwi nie wolno chodzić kobietom podczas menstruacji (Prełuki) "

 

Fot. Wacław Salwierz Muzeum Kultury Bojków w Myczkowie




Wczoraj gadam sobie w najlepsze z Jaśkiem Joniakiem o sprawach dość dziwnych i tajemnych i niezbyt dokładnie przyglądam się książkom znajdującym się na stoisku na obok zapory w Solinie. W pewnym momencie zauważyłam coś na co od dawna poluję, nie wierzyłam własnym oczom. Ruthennus wydał po raz drugi reprint wyjątkowo ciekawej i moim zdaniem bezcennej książki. Oczywiście ją kupiłam i zabrałam się z marszu do czytania. Mówię o zarysie monograficznym "Na szlakach Łemkowszczyzny" dr Krystyny Piernadzkiej wydanym w 1939 r. przez Komitet do Spraw Szlachty Zagrodowej na Wschodzie Polski przy Towarzystwie Rozwoju Ziem Wschodnich. Tę książkę gorąco ją polecam wszystkim miłośnikom naszego regionu. To powinna być lektura obowiązkowa przewodników beskidzkich i pilotów wycieczek. Dlaczego? Autorka we Wstępie pisze: "Celem niniejszej pracy jest właśnie zapoznanie najszerszych sfer naszego społeczeństwa z przeszłością i teraźniejszością zachodniej Łemkowszczyzny. Do tego celu starałam się dostosować sposób przedstawienia przedmiotu, zarówno w strukturze i w kompozycji, jak i w ujęciu najbardziej obrazowym. Najdawniejsi gospodarze Łemkowszczyny, jej polskie pamiątki, kolonizacja dawne zwyczaje i kultura - oto przedmiot opowiadania , nie obciążonego aparatem krytycznym." Ta książką moim zdaniem jest taką właśnie opowieścią snutą przez Polkę, książkę czyta się jednym tchem. Część naukowców zarzuca Autorce zbytni polonocentryzm, prezentuje bowiem polski punkt widzenia dziejów Łemkowszczyzny. Czytając oczywiście należy pamiętać iż książka ta powstała tuż przed II wojną św. i, że nauka poczyniła postęp, wiele informacji jest nieaktualnych.
Fragment Noty od wydawcy autorstwa Tadeusza Andrzeja Olszańskiego
" Na szlakach Łemkowszczyzny" Krystyny Piernackiej jest wciąż rzadkością. Znaczna część nakładu książki, wydanej tuż przed wybuchem II wojny św. zniszczyli niemieccy okupanci. I musiało ubiec pół wieku, nim Stanisław Krycicki mógł w 1999 r. wydać jej reprint, który rozszedł się prawie natychmiast.[...] Przedstawia nam autorka wizję historii inną, niż ta kreowana w czasach komunistycznych, bogatszą i mądrzejszą. Próżno tu szukać skażenia klasowym podejściem, osławionym "marksizmem i leninizmem" ale także- nacjonalistycznym duchem "monopolu na historię". Wielu zawartych tu informacji trzeba by dziś żmudnie szukać w trudno dostępnych publikacjach, inne te - o komasacjach - mają walor źródłowy i są dziś niezastąpione. Minione półwiecze znacznie wzbogaciło naszą wiedzę historyczną i część twierdzeń referowanych przez autorkę nauka dziś nie podtrzymuje. Jednakże przedstawiony tu obraz dziejów łemkowszczyzny, choć niepełny, nie uległ dezaktualizacji".
Książka jest ładnie wydana, to reprint więc jest wierna orginałowi. Twarda oprawa, gruby papier, duży, wyraźny druk, szerokie marginesy, szyta to jej wizualne atuty. Zawiera 63 ilustracje i mapki poglądowe: mapa własności w zachodniej Łemkowszczyźnie i Łemkowszczyzna Zachodnia. Jestem miłośniczką archiwalnych fotografii, muszę przyznać, że zdjęcia i rysunki zawarte w tej publikacji są bardzo interesujące, podobają mi się.

Spis treści
Przedmowa
Wstęp
Rozdział I
- Wśród lasów, gór i dolin środkowych Karpat, na rubieżach Polski Mieszka I i Bolesława Chrobrego
- Jak wyglądało południowe pogranicze prastarej polskiej ziemi
Rozdział II
- Królowie, rycerze i mnisi w kolonizacji Podkarpacia
- Własność królewska
- Darowizny gruntów i osadzanie wsi
- Starostwa
- Jak powstało "państwo muszyńskie"?
- O Gładyszach, panach na Szymbarku
- Początki fortuny Stadnickich
- Bogoriowie
- Zyndram z Maszkowic
Rozdział III
- O starych zamkach i obronie polskiego pogranicza
- Brona małopolska
- Zamki bronią dróg
- Zamek muszyński i okopy tylickie
- Organizacja obrony "kresu"
- O hartnikach... O zbójnikach i Beskidnikach i o tym jak ich w Muszynie sądzono
- Wydarzenia historyczne wieku XV i XVI na Podkarpaciu
- Lisowczycy
- Wpływ wojen kozackich i Chmielnickiego
- Boje konfederatów barskich na Łemkowszczyźnie i pamiątki po nich
Rozdział IV
- Rządy biskupie
- Państwo muszyńskie i jego organizacja
- Spory religijne XVII i XVIII w.
- Trzy fazy kolonizacji kierowanej przez krakowskich biskupów
- O drugim państwie biskupim - kluczu Jaśliska
Rozdział V
- O dawnych miastach i miasteczkach
- Drogi i trakty
- O handlu polsko-węgierskim idącym przez tereny Podkarpacia
- Biecz, Gorlice, Grybów i stare miasto Krosno zwane "małym Krakowem"
- Dukla i jej panowie
- Pustelnia bł. Jana z Dukli
- Żmigród i Jaśliska
- Znaczenie miast dla rozwoju Podkarpacia
Rozdział VI
- O wsiach wołoskich i kolonizacji wołoskiej
- Skąd przyszli Wołosi na Podkarpacie i jak się osadzali
- Fale osadnictwa napływowego w Karpatach
- Która kolonizacja wcześniejsza - polska czy wołoska?
- Wkład kultury wołoskiej
- Jak lokalizowano wsie?
- Dzieje Uścia Ruskiego z okolicy przykładem lokacji i dziejów wsi łemkowskiej
- Garść wiadomości historycznych o wsiach łemkowskich
Rozdział VII
- Wśród ludu łemkowskiego
- O wsiach łemkowskich, ich budowie i typach
- Domy i cerkwie łemkowskie
- Strój ludu wykazuje przemożne wpływy słowackie
- Zajęcia ludności
- Zdobnictwo
- Na halach i połoninach z pasterzami owiec
- O wsi Rychwaldzie i jej dawnym przywileju
- Sprawa emigracji do Ameryki
- Kultura duchowa Łemków
- Podania, obyczaje, wiara w czarownice, zamawiania, uroki
- O literaturze łemkowskiej
- Jeronim Anonim
Rozdział VIII
- O unii brzeskiej w 1596 r. i jej znaczeniu dla wsi podkarpackich
- Starostwa i starostowie w środkowej Małopolsce
- Z życia szlachty
- Latyfundia Stadnickich,i "państwo nowojowskie"
- Właściciele - szlachta XVIII i XIX wieku na Łemkowszczyźnie
- Nowy podział administracyjny po rozbiorach i charakterystyka rządów austriackich
- Rok 1846, odgłosy rabacji.
- Początki wielkiego przemysłu naftowego
- Nastroje galicyjskie do wybuchu wielkiej wojny
Rozdział IX
- W ogniu wojny światowej
- Charakter terenu
- Mobilizacja
- Panika odwrotu
- Pierwszy zalew rosyjski
- Kontrofenzywa austriacka w związku z bitwą pod Limanową
- Drugi zalew rosyjski
- Tragedia kampanii karpackiej
- Plan bitwy pod Gorlicami
- Przełamanie frontu, zamkniecie dolin, kapitulacja Rosjan pod Duklą
- Sforsowanie Wisłoka
- Rezultat bitwy
- Odbudowa po wojnie
- Pomnikowe cmentarzyska
Rozdział X
- W wolnej Polsce
- Zagadnienia teraźniejszości: szkolnictwo i komasacja
- Gospodarcze życie wsi
- Wskazówki na przyszłość
- Turystyka i zainteresowanie Łemkowszczyzną
- Letniska i kąpieliska: Krynica, Wysowa, Żegiestów, Wapienne
- Obozy wędrowne na Łemkowszczyźnie
Przypisy i uzupełnienia
Indeks
Spis ilustracyj

Tytuł: "Na szlakach Łemkowszczyzny"
Autor: dr Krystyna Piernacka
Wydanie: reprint
Stron: 232
ISBN: 978-83-7530-054-3
Wydawnictwo: Ruthenus
Krosno 2009


Rozdział VII str. 146-147
" [...] Przy okazji warto wspomnieć o c z a r o w n i c a c h jakie dawniej i do niedawna jeszcze były prześladowane przez lud łemkowski
Zachowały się przekazy procesów c z a r o w n i c. Ciemnota społeczeństwa XVIII w., zabobony wśród ludu, powodowały, że z byle powodu rzucano podejrzenia na kobiety, iż się czarami bawią, z djabłem są w zmowie. Tak się stało z biedną Anną Dudzichą, zagrodnicą z podzamcza w Muczynie, iz oskarżyli ją złośliwi ludzie, . Gdy z powodu dobrej hodowli krów miała - to dopiero był dowód na zamawiane czary! Albo gdy Wojciech Stelmaszczyk z cudza żoną uciekł z Muszyny przed 32 laty i dopiero po jej śmierci powrócił jako pokutnik - dajże krewni zeznawać, że oboje Dudzicha zaczarowała i tak już do końca życia rozstać się nie mogli. Sąd tedy skazał ją na tortury, na których pono , a potem ma być na stosie drew suchych ogniem spalona. zapisuje skryba sądu kryminalnego w Muszynie. - Druga czarownica, to była Oryna Pawliszanka, mieszkająca w Tyliczu w 1763 roku. Mimo, że wiek oświecenia był już nad Europą, po zapadłych wsiach i małych miasteczkach po dawnemu palono czarownice. Tym razem oskarżenie było jeszcze błahsze o zaczarowanie mleka krowom, popsucie obory, dopiero jeden z jej wrogów złożył nowe zeznanie , jakoby w cerkwi w niedzielę Komunii św. nie przyjęła ale ją schowała, dla czynienia czarów. Sąd uznał ją winną jako czarownicę, od kilkunastu lat uprawiającą swe niegodne rzemiosło i skazał na stos, w drodze łaski została ścięta pod szubienica i zaraz pochowana. Niewiele naprzód postąpiła oświata wśród ludu przez te 100 lat, jeśli w połowie XVIII wieku jeszcze się takie przypadki zdarzały, a i w XIX wieku napewno niejedno takie zaskarżenie zanotowały sądy miejskie. Tylko w późniejszych czasach już nie palono czarownic na stosie. Wierzono przecież, że kręcą się one wśród ludzi i na ich szkodę, co wskazują legendy i opowiadania ludowe. Jeszcze Seweryn Udziela wspomina, co mu proboszcz z Małastowa opowiadał, jak to w latach 80-tych zeszłego wieku uważano pewną kobietę w wiosce za czarownicę, dlatego, ze zawsze miała dobre mleko od krów, podczas, gdy innym . Sama żona nauczyciela zaniosła garnek mleka przed jej chatę i rozbiła o próg, krzycząc: . Miło to być szczególnie pomocne powiedzenie przeciwko czarom. Dopiero nauczyciel tłumaczył żonie i innym kobietom, że specjalnej trosce i staranności zawdzięcza wydajność swego małego gospodarstwa mlecznego, tak samo proboszcz wziął ją w opiekę. Teraz takie wypadki nie zdarzają się. [...]"

 

Fot. Robert Mosoń Cerkiew w Olchowcu

 



Pragnę przedstawić Wam cykl reedycji map topograficznych WIG wznawianych przez PiTR Kartografię (nie mam literki pi). Na pierwszy ogień biorę ciekawą "Łemkowszczyznę i tereny sąsiednie na mapie z okresu II wojny światowej". Mapa w skali 1:300 000 przedstawia Beskid Sądecki, Beskid Niski, Bieszczady oraz Pogórza. Nie jest to reprint albowiem wydawca naniósł korekty: zaktualizowano granice państwa polskiego, kolorem "żółtym pokazano tereny zamieszkałe przez Łemków przed wysiedleniami w latach 1944-47" oraz przedstawiono lasy sprzed 1947 r. Mapa jest dwustronna. Na jednej stronie znajduje się reprodukcja arkusza niemieckiej mapy, a na drugiej wznowienie w wersji czarno-biała mapy przeglądowej "Łemkowszczyzna" wydanej przez PiTR w 1991 r. - podkład: przedwojenna mapa Wojskowego Instytutu Geograficznego skala: 1:75 000.

 

Tytuł: "Łemkowszczyzna i tereny sąsiednie na mapie z okresu II wojny światowej"
Skala: 1:300 000
Wydanie: reedycja
ISBN: 978-83-60641-14-9
Wydawca: PiTR Kartografia
Warszawa 2007


"Mapa jest reprodukcją niemieckich trzysetek "Osteuropa": prawie całego arkusza Nowy Sącz (R 50) i fragmentów ark. Lwów i Munkacz. Kolory zmienione.
Prezentowany arkusz Nowy Sącz, którego nowe wydanie zapowiadał WIG na rok 1939, nie zdążył ukazać się przed wojną.
Przygotowane materiały wykorzystali Niemcy, którzy sposobiąc się do wojny z Rosją Sowiecką opracowali mapy Europy Wschodniej aż po Ural.Kartografowie niemieccy wykorzystali rysunek polskich map 1:300 tys. zmieniając sposób przedstawiania miejscowości: zamiast kółek do zarys topograficzny w kolorze pomarańczowym, co bardzo podniosło poglądowość map. Wysokości, tak jak na mapach WIG, wg starych pomiarów austriackich.
Warto zwrócić uwagę na zmiany granicy dokonane układem polsko-czecho-słowackim z 1.XI.1938 r. (k. Szczawnicy i Wysowej), które pozostały (chyba przez niedopatrzenie?). Linia czerwona to grania dzisiejsza - taka jak przed 1938 r. (P.K)"

 

Fot. Robert Mosoń Droga na Jasiel




 

Polecamy

Książki historyczne

http://www.grupabieszczady.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=22&Itemid=25

Biografie

http://www.grupabieszczady.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=161&Itemid=167

Wspomnienia, pamiętniki

http://www.grupabieszczady.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=146&Itemid=152

 

Fot. Robert Mosoń Panorama z Baraniego

 

Opracowanie Lucyna Beata Pściuk przewodnik górki, pilot wycieczek nr tel. 502 320 069

Polecam nasze usługi przewodnickie - cena  od 250 zł netto, od 350 brutto  faktura VAT. Programy wycieczki przygotowuję indywidualnie dla każdej grupy dostosowując je do możliwości finansowych i zainteresowań grupy. Proszę o kontakt telefoniczny Lucyna Beata Pściuk przewodnik górski i turystyczny, pilot wycieczek 502 320 069 Bieszczady i okolice oferują dla grup zorganizowanych multum atrakcji, wśród nich są: wycieczki górskie, wycieczki po ścieżkach dydaktycznych, spacery po górskich dolinach, miejscach cennych przyrodniczo, wycieczki rowerowe, spływy kajakowe  i na pontonach, jazda konna pod okiem instruktora, bryczki, wozy traperskie, prelekcje, pokazy filmów przyrodniczych, diaporam,  warsztaty przyrodnicze, warsztaty kulturowe, warsztaty fotografii przyrodniczej,  wizyty w wielu ciekawych miejscach np. hangary na szybowisku w Bezmiechowej, bacówkach z serami Bacówka Nikosa 504 750 254, zagroda edukacyjna Serowy Raj w Bukowcu, sery można zamówić telefonicznie 697 761 807 zwiedzanie muzeów,  galerii, cerkwi i dawnych cerkwi,  ruin, "zaliczanie" punktów widokowych, nawiedzanie sanktuariów, izby pamięci prymasa Wyszyńskiego, spacer po udostępnionych turystycznie rezerwatach, rejsy statkiem  po Jeziorze Solińskim np. statkiem Bryza nr tel. 721 08 08 08 , żaglowanie po Jeziorze Solińskim spotkania z naukowcami, ludźmi kultury, artystami itd. np. przy ognisku, zakup ziół i przypraw u Adama (Numer telefonu do Adama 723 652 669, towar można zamówić drogą pocztową.) itp. Koszt obiadu to w przypadku grup młodzieżowych jest od 15 zł do 25 zł. W tym roku mamy bardzo rozwiniętą ofertę edukacyjną na którą składają się warsztaty i prelekcje: kulturowe, przyrodnicze, związane ze starymi rzemiosłami, fotografii przyrodniczej itd. Cena od 800 zł/grupa warsztaty przyrodniczo-fotograficzne, od 12 zł/os warsztaty pieczenia chleba i proziaków, robienia masła i smażenie konfitur.

 

Fot. Tomasz Dacko Tunel w Łupkowie

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

aaaa

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

aaaa