Zaloguj



Licznik odwiedzin

DziśDziś361
WczorajWczoraj628
RazemRazem3327910
Łuh
Wpisany przez Lucyna Beata Pściuk   

 

Pragnę Wam przedstawić czarowne miejsce, które darzę wyjątkową sympatią. Dolina Wetlinki pomiędzy Kalnicą, a ujściem rzeczki  do Solinki to malownicze tereny nieistniejących wsi: Łuh, Jaworzec i Zawój. Obok rzeki biegnie stokówka więc okolica jest udostępniona także turystycznie. Dla mnie ten przełomowy odcinek Wetlinki jest miejscem szczególnym, to tu zakochałam się jako młody stażem przewodnik w bieszczadzkiej "krainie dolin". To tu po raz pierwszy, dziesięć lat temu prowadziłam małe grupy pokazując im niekomercyjne Bieszczady. To tu uczyłam się czytać krajobraz i patrzeć się na góry oczyma osób niepełnosprawnych.

 

Fot. Jernej Prosienecky Wetlina w Łuhu

 

Ta droga jest wprost wymarzona dla osób mających problemy z poruszaniem się, na wózkach. Trzeba widzieć ten zachwyt na twarzach, gdy wędrują, tu mają namiastkę szlaku. I to jakiego.  Okolice jest piękna, to ogród Pana Boga, cała dolina tonie w zapachach. To tuj można obserwować kołujące na niebie drapole, usłyszeć głos orlika krzykliwego lub derkaczy, zobaczyć kilkanaście małych zaskrońców, chmary łań, sarny, lisy itd.

 

Fot. Robert Nowakowski Koziołek - samiec sarny

 

Jak wspomniałam wcześniej dolina Wetlinki jest wprost wymarzonym miejscem do obserwacji ornitologicznych. Warto tu zajrzeć w czasie toków derkacza. Ten silnie terytorialny ptak oznacza swoje terytorium głośno drąc dzioba. Ciekawie o nim piszą w projektowym wydawnictwie "Poznaj swoją naturę Raport laika" opracowanym i wydanym przez Generalną Dyrekcję Ochrony Środowiska: "Gatunek ten jest bardzo płochliwy i niemal całe życie spędza w ukryciu, przemieszczając się głównie po ziemi. Bardzo niechętnie zrywa się do lotu. Gdy się już na to zdecyduje, łatwo rozpoznać go po jednolicie rdzawobrązowych skrzydłach oraz opuszczonych długich nogach. Jednak najbardziej charakterystyczny dla derkacza jest głos godowy. Dźwięk ten przypomina "der-der" i może być słyszany nawet z odległości jednego kilometra. Derkacz zasiedla otwarte i półotwarte tereny z żyznymi, podmokłymi, ekstensywnie łąkami i turzycowiska. Licznie występuje też w dolinach rzecznych, w okolicy strumieni, bagien oraz obrzeżach wrzosowisk i oczek wodnych. W okresie pierzenia, gdy ptaki tracą zdolność lotu, najchętniej przebywają na ugorach, nieużytkach oraz innych miejscach z wysoką roślinnością zielną. Ponieważ derkacze są wtedy bezbronne, łąki powinny być  koszone od środka na zewnątrz - tak, żeby ptaki te miały czas na ucieczkę. Mimo że derkacz występuje u nas na niektórych terenach jeszcze dość licznie, szybkie przekształcanie użytków zielonych w grunty orne może w krótkim czasie spowodować znaczne zmniejszenie się krajowej populacji tego gatunku. Zagrożenie dla tych wyjątkowych ptaków stanowi również zaprzestanie koszenia łąk,  a co za tym idzie ich zarastanie. Wyjątkowo niebezpieczne jest stosowanie w rolnictwie kosiarek rotacyjnych oraz metoda koszenia od peryferii do środka łąki."

Najłatwiej dojechać do Łuhu skręcając z wielkiej obwodnicy w Kalnicy. Przy moście wiodącym do schroniska Jaworzec można zostawić na parkingu samochód. Okolica jest wprost wymarzona dla rowerzystów. Biegnie tu trasa rowerowa "Wokół Chryszczatej i Sinych Wirów", bardzo atrakcyjna, ale i długa albowiem liczy sobie 88,3 km i łącznik "Przełęcz Szczycisko-Sine Wiry" o długości 4,5 km.  Na terenie trzech nieistniejących wsi: Jaworzec, Łuh i Jawor wytyczono ścieżkę historyczną "Odnalezione Bieszczady", która umożliwia zapoznanie się z reliktami wsi.

 

Fot. Robert Mosoń

 

Na terenie Bieszczadów było dwie osady noszące tą samą nazwę Łuh. Jedna była przysiółkiem Studennego, a druga była położona nad Wetlinką obok Kalnicy. Obie łączyła tylko nazwa. O tej pierwszej niewiele wiadomo, wzmiankowana jest "Działach Leska" : "Studenne z Łuhem" dwie za jedną", o tej naszej na szczęście jest więcej informacji. Została założona na prawie wołoskim do dobrach Balów w XVI  w. Prawdę powiedziawszy zasady  lokacji kilku wsi w tej części doliny Wetlinki są dość tajemnicze. Pierwsza  królewska darowizna tutejszych w Ziemi Sanockiej  odbyła się w 1361 r. Król Kazimierz Wielki nadał braciom Piotrowi i Pawłowi z Węgier  "miejsca puste", 50 lat później Matiasz otrzymał od króla kolejne nadania, w tym Nowotaniec. Pamiętacie słynne powiedzenie Czarneckiego: jam nie z soli, ani z roli, ale z tego co mnie boli. Hetman nawiązywał do tego, iż wiele magnackich i szlacheckich  rodów miało wśród swoich protoplastów żupników.

 

Fot. Robert Mosoń


 

Tak samo było z Balami i wywodzącymi się z nich Humnickimi i Bireckimi. Najprawdopodobniej pomiędzy 1404 i 1427 r. Matiasz wszedł w posiadanie dalszych posiadłości, w tym niezamieszkałych dolin Solinki i Hoczewki. Rozpoczyna się ich zagospodarowanie okolicy i lokacja wsi na prawie wołoskim. Warto wspomnieć, że prawo wołoskie będące konglomeratem tradycji pasterskiej i prawa niemieckiego było rewolucyjne w owym czasem. Zakładało ono m.in. gospodarkę czynszową i wolność osobistą osadników. Sąsiednia dolina Sanu należy do rodu Kmitów.

 

Fot. Janusz Cymerman

 

Wdowa po potężnym Piotrze Kmicie Barbara z Herbutów ponoć nielegalnie zajmuje część doliny i zakłada na jej lewym brzegu rzeki Jaworzec. Mamy do czynienia z przedziwną jak na Karpaty sytuacją, Na jednym brzegu Wetlinki leży Jaworzec, a na drugim Łuh. W uzupełnieniu spisu podatkowego z 1552 r. są wymieniane: "sculteti noviej, qui locabunt villas 5 per gr 2, Kalniczka. Vielki Lov, Przyslop, Zubracze, Ruszinow tum extirpant" . W Vielki Lov i kilka innych wsi ponoć długo nie jest zasiedlonych. Ponoć, bo prawdopoobnie mamy do czynienia z małym oszustwem podatkowym. Nie wdaje się możliwe, aby po 20 latach od lokacji nie było tu ani jednego osadnika. W 1589 r w. w okolicy jest już 4-5 łanów osiadłych plus sołtysie. Takie informacje znalazłam w kilku publikacjach.

 

Fot. Robert Mosoń

 

Nie zgadza się z nimi Kolega przewodnik Zbigniew Maj redaktor naczelny rocznika "Bieszczady odnalezione" "Lucyno, czytałem Twoją prezentację, wdowa po Piotrze Kmicie niczego nie zajęła nielegalnie, nie cytuj Krycińskiego, nie jest historykiem, dolina ta została decyzją króla w 1519 roku rozdzielona granicą, na tym odcinku Kmitowie otrzymali prawobrzeżną część doliny a Balowie lewobrzeżną i obydwie rodziny całkowicie legalnie lokowali tu swoje wioski" Powołał się na " Słownik Historyczno-Geograficzny Ziem Polskich w Średniowieczu", redakcja ogólna: Tomasz Jurek"

"1519 rozgraniczenie na polecenie króla z r. 1518 między wsiami Huzele, Weremień, Myczkowce, Solina, Bóbrka, Rajskie i Tworylne Piotra i Stanisława Kmitów a wsiami Dziurdziów, Hoczew, oba Terpiczowy, Brzozka Mikołaja Bala oraz Wołkowyja, Olchowiec [dziś Zawóz], Bukowiec i Terka Adama Wzdowskiego: począwszy od grzbietu góry Gruszka, dalej w lewo do lasu Veremyn, przez las do Zlobow Lyassek nie ruszając pól Mikołaja Bala, od miejsca Zlobow Lyassek koło lasu również nie ruszając pól Mikołaja Bala aż do łąki położonej koło rz. San, przez tę łąkę do brodu na Sanie zw. Laczky Broth, przez San, za brodem prosto wierzchem góry albo Dzyalu do góry zw. Jałowy, dalej wierzchem tej góry albo Dzyalem przez las i zarośla nie ruszając pól wykarczowanych wsi Terpiczowy Mikołaja Bala aż do końca łąki zw. Zaluze, gdzie jest ziemia wzniesiona przy Sanie na wzór grobli, stąd schodząc w dół oba brzegi Sanu mają Kmitowie aż do miejsca zw. Brzezynsky Wyr na Sanie naprzeciw Skały, które miejsce po połowie mają Kmitowie i Mikołaj Bal aż do zbiegu potoku Luczyn, następnie tym potokiem pozostającym na lewo koło góry zw. Hostra Gorka, dalej na wierzchowinę tego potoku koło Hostrey Gorky aż do potoków zw. Brzesznycze, dalej przez dwa mniejsze potoki zw. Brzesnycze aż do dużego potoku zw. Brzesnycze [dziś Bereźnica], widząc pola Adama Wzdowskiego od dawna już orane, pozostawiając na stronę Kmitów łąkę nad brzegiem dużego potoku Brzesnycza, aż do ujścia potoku zw. Iwanyerthko, tu przekraczając duży potok Brzeznycza, dalej potokiem Iwanyerthko, następnie pozostawiając go na lewo na stronę Kmitów, prosto na górę Bardo, wierzchem tej góry do miejsca zw. Bagno, stąd wierzchem góry albo Rozdzyalem aż do drogi na górze Bagno prowadzącej z wsi Brzoski do wsi Soliny. Następnie za drogą przez górę do Przeslupye, od Przeslopye do wierzchowiny potoku Łukowski, a stąd do jego ujścia, przechodząc rz. Solinę, stąd do początku góry znajdującej się między potokami Holchowsky a Szlothwynsky, wierzchem tej góry aż do wyerzchu Holchowcza et Slothwyny. Od tego miejsca wierzchem góry albo działem między potokami płynącymi do Sanu, a innymi płynącymi do Soliny aż do wierzchu góry Thlusta Gorra [dziś Tołsta], z Tłustej Góry działem do końca góry Sczyczyscze [dziś Szczycisko], tu usypano 2 duże kopce na lewo i na prawo i od prawego zeszli prosto do rz. Soliny [ściślej dziś strumień Wetlina dopływ Solinki]. Tu robiono znaki na drzewach, ponieważ nie można było sypać kopców dlya thwardosczi skaly. Od zejścia do Soliny [Wetliny] podążano w górę jej biegiem i tam połowę [jeden brzeg] tego strumienia posiadali Kmitowie, a połowę [drugi brzeg] Mikołaj Bal aż do ujścia potoku Bystrego [na W od wsi Smerek]. Tu usypano 2 kopce po obu brzegach Bystrego, pozostawiając potok Solinę [Wetlinę] na lewo po stronie panów z Sobnia [Kmitów], następnie podążano w górę potokiem Bystry aż doszli naprzeciw góry Fereczathi Fereszeth, gdzie mieszkaniec Szczawnego, krajnik wszystkich wsi pr. wołoskiego stwa san. oraz woźny ziemski z zamku san. i inni ludzie stanęli na granicy dóbr król. [ciągnących się wzdłuż granicy węgierskiej] i tu usypano ostatnie 2 kopce po obu brzegach potoku Bystry "

 

Fot. Jernej Prosienecky

 

"Bieszczady Słownik historyczno-krajoznawczy część 2 Gmina Cisna"

"Łuh, który w rękach Balów pozostawał co najmniej do połowy XVIII w. W następnym stuleciu majątek tutejszy posiadali Łazowscy - najpierw Adolf, a potem jego syn Aleksander, który z wielkiej własności w Łuhu utworzył w 1871 r. fundację stypendialną dla studiujących literaturę polską. Fundacja ta prawdopodobnie szybko upadła, ponieważ już pod koniec XIX w. majątek znajdował się w rękach żydowskich. W 1868 r. powierzchnia wsi wnosiła 981 mórg (564,6 ha),  w tym lasów 304 morgi  (175 ha). Grunty chłopskie obejmowały: roli ornej 174,4 ha, łąk i ogrodów 85,7 ha, pastwisk 41,4 ha, lasów 16,7 ha."

 

Fot. Lidia Krutulska

 

W miejscu, gdzie mamy potężny skład drewna niegdyś było centrum wsi. Stała tu  drewniana cerkiew filialna p.w. św. Mikołaja Cudotwórcy z 1864 r. Jak większość świątyń obrządku wschodniego została zniszczona po 1947 r. Pozostało cerkwisko z trzema lipami i podmurówką. Losy parafii w Łuhu były ciekawe. Tak o tym pisze Stanisław Krycińki w świetnym przewodniku (polecam) "Cerkwie w Bieszczadach":

"W czasach I Rzeczypospolitej była tu parafia. Jeszcze w 1767 r. Łuh był wzmiankowany jako parafia mająca filię w Zawoju. Tutejsza parafia została zlikwidowana przez władze austriackie w latach 80. XVIII w. W 1790 r. wieś należała już do parafii w Jaworcu. W sprawozdaniu pisanym w tym roku przez proboszcza w Jaworcu czytam: "Ceriew w Luzowisku dla bliskości miejscajest przyłączona do Jaworca. Parochianie tamtejsi w zuchwałości na Nabożeństwo do cerkwi chodzić nie chcą (Parochialnej Jaworzańskiej) powiadając, że w swojej cerkwi Nabożeństwo mieć powinni, która ani kielicha, ani apparatów, ani słowem żadnych przyrządów nie ma."


Fot. Lidia Krutulska

 

Łuh jak wiele bieszczadzkich wsi przestał istnieć w wyniku wysiedleń. Były one dwuetapowe, w ramach porozumienia o tzw. dobrowolnej wymianie ludności  podpisanego przez rząd PKWN i  trzy republiki ZSRR jesienią 1945 r. lub wiosną 1946 r. wysiedlono około 140 osób, a 28 kwietnia 1947 r. w ramach akcji "Wisła" pozostałe 55 osób. Łuh podzieliła los 40 innych wsi leżących na terenie gminy Cisna. Wieś nie została spalona.

 

Fot. Robert Mosoń

 

Tu ciekawostka. W 1947 r. przeprowadzono wykaz ludności gromad i gmin powiatu leskiego. Odnotowano w nim, że w Łuhu mieszka 212 mieszkańców. W całej gminie Cisna miało być 6674 ludzi.  Oczywiście, dane zostały sfałszowane. Zareagował Urząd Wojewódzki w Rzeszowie, do starosty leskiego Mariana Joniaka dotarło pismo z prośbą o wyjaśnienie i dokładne podanie liczby osób mieszkających na ternie gminy. W Łuh był opustoszały, a w całej gminie mieszkało 120 osób, 53 mężczyzn i 67 kobiet.

 

Fot. Barto Grudziński

 

Przeglądając swoje osławione notatki (mam ich kilka tysięcy) znalazłam ciekawy dokument, warto się z nim zapoznać. "Instrukcja dla dowódców oddziałów wysiedleńczych

1. W dniu ewakuacji od świtu zamknąć wyjścia ze wsi, by nie dopuścić do ucieczki ludności cywilnej w kierunku lasu.

2. O wicie zarządzić zbiórkę całej ludności na wybranym placu i oświadczyć jej w sposób zdecydowany i bezkompromisowy, że : celem umożliwienia im spokojnego życia i pracy, unikając niepotrzebnych ofiar cywilnych przy zwalczaniu bandytyzmu w rejonie wiosek i samych wiosek, zarządzeniem władz naczelnych ludność zostaje przesiedlona na tereny odzyskane. Ktokolwiek z nieupoważnionych zostanie po wysiedleniu będzie uważany za członka band  i jaki taki traktowany .

3. Na czas przygotowania się do transportu wyznaczyć czasookres nie dłuższy jak 5 godzin. "

 

Fot. Lidia Krutulska

 

Polecam niezmiernie ciekawą publikację "Bieszczady Słownik historyczno-krajoznawczy część 2 Gmina Cisna", to kompendium wiedzy o okolicy. Warto zajrzeć do artykułu Wojciecha Krukara dotyczącego nazewnictwa terenowego. Mały fragment "Dlaczego Łuh, a nie Łęg, Jaworzec, a nie Jaworec? Wymienione w tytule nazwy dotyczą dwóch nieistniejących wsi położonych na obu brzegach Wetlinki. Nazwa pierwsze z nich przyjęła się w formie ukraińskiej Łuh, drugiej zaś w formie polskiej - Jaworzec. Dlaczego tak się stało? Dlaczego nazewnictwo miejscowości, nie wspominając już o mikrotoponimii, jest ta rozmaicie prezentowane? Problem nie jest łatwy i wydaje się, że brak konsekwencji w pisowni nazw jest pewnym kompromisem. Z jednej strony mamy nazwy w postaci  pierwotnej, tj. ukraińskiej, które funkcjonowały wśród ludności autochtonicznej zamieszkującej te tereny do lat czterdziestych. Z drugiej zaś większość nazw, które trafiły na mapy i do urzędów, została spolszczona."

 

Fot. Robert Mosoń

 

Na terenie nieistniejących wsi: Łuch, Zawój, Studenne ustanowiono jeden z najbardziej znanych rezerwatów przyrody na terenie Bieszczadów. To słynne i bez mała opiewane "Sine Wiry"  - rezerwat krajobrazowy cechujący się niebanalną rzeźbą terenu, ciekawymi formami krajobrazowymi i bardzo dużą bioróżnorodnością.

http://www.grupabieszczady.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=48&Itemid=56

 

Fot. Robert Mosoń

 

Teren podlega ochronie prawnej. Jest tu Ciśniańsko-Wetliński Park Krajobrazowy będący otuliną Bieszczadzkiego Parku Narodowego. Wraz z BdPN i Parkiem Krajobrazowym Dolina Sanu wchodzi w skład Międzynarodowego Rezerwatu Biosfery "Karpaty Wschodnie" utworzonego na terenie polskich, ukraińskich i słowackich Bieszczadów. To także Obszar Specjalnej Ochrony ptaków i Specjalnej Ochrony Siedlisk PLC 180001 Bieszczady.

 

Fot. Mariusz Strusiewicz Pluszcz

 

Łuh wraz z Jaworcem i Zawojem znalazł się na ścieżce historycznej  "Odnalezione Bieszczady" .Na terenie tej nieistniejącej wsi Stowarzyszenie Rozwoju Wetliny i okolicy  oznaczyło dwa przystanki: cerkwisko i cmentarz oraz miejsce po dworze. Ścieżka posiada bogatą infrastrukturę szlakową. I byłaby naprawdę godna polecenia, gdyby nie to, że jej autorzy non stop podkreślają non stop ukraińskość tego terenu. Jakby zapomnieli, że tu mieszkali górale ruscy Bojkowie, których tylko cząstka określała się jako Ukraińcy.

 

Fot. Janusz Cymerman

 

Opracowanie Lucyna Beata Pściuk przewodnik górski, pilot wycieczek 502 320 069

Polecam nasze usługi przewodnickie - cena  od 250 zł netto, od 350 brutto  faktura VAT. Programy wycieczki przygotowuję indywidualnie dla każdej grupy dostosowując je do możliwości finansowych i zainteresowań grupy. Proszę o kontakt telefoniczny Lucyna Beata Pściuk przewodnik górski i turystyczny, pilot wycieczek nr tel. 607 452 809 lub  502 320 069 Bieszczady i okolice oferują dla grup zorganizowanych multum atrakcji, wśród nich są: wycieczki górskie, wycieczki po ścieżkach dydaktycznych, spacery po górskich dolinach, miejscach cennych przyrodniczo, wycieczki rowerowe, spływy kajakowe  i na pontonach, jazda konna pod okiem instruktora, bryczki, wozy traperskie, prelekcje, pokazy filmów przyrodniczych, diaporam,  warsztaty przyrodnicze, warsztaty kulturowe, warsztaty fotografii przyrodniczej,  wizyty w wielu ciekawych miejscach np. hangary na szybowisku w Bezmiechowej, bacówkach z serami Bacówka Nikosa 661 461 306 lub 663 66 95 04 , zagroda edukacyjna "Serowy Raj" w Bukowcu https://www.facebook.com/DomkiGoralskieBukowiec/ , sery można zamówić telefonicznie 697 761 807 zwiedzanie muzeów,  galerii, cerkwi i dawnych cerkwi,  ruin, "zaliczanie" punktów widokowych, nawiedzanie sanktuariów, izby pamięci prymasa Wyszyńskiego, spacer po udostępnionych turystycznie rezerwatach, rejsy statkiem  po Jeziorze Solińskim np. statek Bryza nr tel. 721 08 08 08 , żaglowanie po Jeziorze Solińskim, spotkania z naukowcami, ludźmi kultury, artystami itd. np. przy ognisku,  itp. Koszt obiadu to w przypadku grup młodzieżowych jest od 15 zł do 25 zł. W tym roku mamy bardzo rozwiniętą ofertę edukacyjną na którą składają się warsztaty i prelekcje: kulturowe, przyrodnicze, związane ze starymi rzemiosłami, fotografii przyrodniczej

 

Fot. Ewa Dudzińska-Szybowska Panorama na Smerek


Zawój

http://www.grupabieszczady.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=137&Itemid=141,

Ciśniańsko-Wetliński Park Krajobrazowy http://www.grupabieszczady.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=91&Itemid=102

Jeziorka Duszatyńskie http://www.grupabieszczady.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=33&Itemid=49

 

Fot. Lidia Krutulska Wetlinka

 

My na facebooku

Grupa forum Bieszczady https://www.facebook.com/groups/grupa.bieszczady/

Polska niezwykła https://www.facebook.com/groups/494010277310428/

https://www.facebook.com/grupabieszczady

 

Fot. Rafał Robert Dudek Zaskroniec

 

 

 

 

.