Informator turystyczny
Szlaki
Przewodnik
Flora i fauna
Aktualności
Bibliografia
Miejscowości
Miejscowości widmo
Ścieżki przyrodnicze
Ścieżki dydaktyczne
Rezerwaty
Karpaty słowackie
Historia
Beskid Niski
Zaloguj
Licznik odwiedzin
![]() | Dziś | 335 |
![]() | Wczoraj | 628 |
![]() | Razem | 3327884 |
Leszczowate |
Wpisany przez Lucyna Beata Pściuk | |||
Leszczowate Góry Sanocko-Turczańskie to miejscowość o której niewiele osób słyszało. Jest pięknie położona w dolinie Wańkówki u stóp Mostów zwanych czasami Działem w środkowej części mało znanego mezoregionu określonego przez geografów Górami Sanocko-Turczańskimi. Przez miejscowość przebiega główny wododział karpacki. Część z cerkwią leży w zlewni Morza Bałtyckiego, a część granicząca z Wolą Maćkową w zlewni Morza Czarnego.
Fot. Jacek Bis Wnętrze dawnej cerkwi w Leszczowatem
Znajduje się nieopodal Ustrzyk Dolnych, kilka kilometrów od dobrego i godnego polecenia wyciągu narciarskiego Laworta posiadającego homologację FIS. Teren o którym wspominam wart jest polecenia, tu czas zwolnił, płynie swoim własnym rytmem. Pięknie o takich miejscach pisze Harasymowicz
Fot. Mariusz Strusiewicz
Nasza droga prowadzi nas z Ustrzyk Dolnych w kierunku przejścia granicznego w Krościenku, skręcamy w Brzegach Dolnych na Wańkową, a potem jedziemy, mijając kapliczkę, na Łodynę. Tu wkraczamy w inny świat. Warto zatrzymać się w Łodynie, znajduje się tu czynna do tej pory kopalnia ropy naftowej, założona została w 1860 r. Jesteśmy na terenie eko-muzeum Hole, specyficznym muzeum, które znajduje się w wolnej przestrzeni, a eksponatami są i atrakcje turystyczne, i wydarzenia historyczne, wszystko to co może zainteresować drugiego człowieka.
Fot. Mariusz Strusiewicz Degustacja serów ze słynna bacówki "Nikosowe Sery" w Wańkowej
Wieś lokowana w 1540 r. na prawie wołoskim w dobrach sobiańskich Kmitów. Po bezpotomnej śmierci Piotra Kmity trafiła w ręce jego żony Barbary, a potem Herbutów. Była i własnością Ossolińskich. W Leszczowatem był Oskar Kolberg, swoje wrażenia zawarł w tomie "Sanockie-Krośnieńskie" t.51 Na ich podstawie Robert Bańkosz opracował legendę o zbójach w Leszczowatem. Zapraszam do lektury "Straszliwi zbójnicy z Bieszczadów i okolicy", rozdział "Pułapka na zbójów (Leszczowate)." "Mieszkała w Samborskiem niezwykle bogata i sławna dziedziczka. Legendy o nagromadzonych przez nią skarbach opowiadano po wsiach całej południowej ziemi przemyskiej i sanockiej. Były one zarówno przyczyną jej dumy jak i trwogi, gdyż mogły przyciągnąć żadnych łupu zbójów bieszczadzkich.
Kazała zatem pobudować solidny, obronny dwór i otoczyć go palisadą. Do obrony wynajęła też krzepkich hajduków. Niestety, jeden z nich okazał się być w zmowie ze zbójnikami i pewnego wieczoru, podczas swojej straży, wpuścił 12 zbójów do dworu. Gdy pani postrzegła, że do domu wdarli się zbójnicy przelękniona zaczęła ich uprzejmie zapraszać do stołu, proponując kawę lub herbatę, podejmując niby miłych gości i chcąc sobie zaskarbić ich łaski. Ci jednak za nic mając sobie dworskie maniery szlachcianki zażądali natychmiastowego wydania wszelkich pieniędzy i kosztowności, onych skarbów, których sława obiła się aż o zbójnicki Beskid.
Fot. Robert Mosoń
Rad nierad wzięła gospodyni klucze i zaprowadziła niechcianych gości w lochy dworskie, do ukrytego skarbca. Jak otworzyła drzwi, oświetlili zbóje pochodniami wnętrze i spostrzegli dobra nieprzebrane, jęli rzucać się i kosztownościami napychać sakwy i kieszenie. W złodziejskim amoku zapomnieli łotrzykowie, że w zbójnickim fachu nie można czujności usypiać. Wykorzystała dziedziczka nieuwagę intruzów, za drzwi się wycofała, wrota zamknęła i zamki zawarła. Chcieli zbóje wychodzić, a tu wrota zamknięte na siedem zamków. Jęli dobijać się i groźbą, i prośbą o wypuszczenie wołać. Pani tymczasem z dworu wybiegła i po żandarmów posłała. Ci zaś wkrótce przybyli, zbójników niefortunnie w dworskim skarbcu uwięzionych pojmali i do cyrkułu odwieźli. Wkrótce też ich osądzili i wszystkich dwunastu wraz z owym hajdukiem niewiernym na samborskim rynku obwiesili. A lud miejscowy do dzisiaj opowiada, jak to 13 dziarskich opryszków dało się pojmać bezbronnej białogłowie."
Fot. Mariusz Strusiewicz
Naprzeciwko cerkwi znajduje się metalowy krzyż pańszczyźniany z lat 20. XX w. Jest to drugie upamiętnienie zniesienia pańszczyzny w 1848 r. Pierwszy krzyż był drewniany i został postawiony na grobie pańszczyzny, gdzie włościanie uroczyście pochowali księgi powinności wobec dworu.
Fot. Robert Mosoń Krzyż pańszczyźniany
Leszowate przed II wojną św. było dużą, zamożną wsią liczącą w 1921 r. 133 domy i 871 mieszkańców, w tym 803 grekokatolików. Po wojnie większość ludzi wysiedlono na Ukrainę, a kilkanaście rodzin później w ramach akcji Wisła. Kilka rodzin greckokatolickich pozostało, gdyż byli pracownikami kopalni w Ropience. Naszym przewodnikiem po miejscowości jest pan Stefan Kapustyński opiekun byłej cerkwi, obecnie kościoła rzymskokatolickiego. To on opowiada nam o tragicznych powojennych dziejach. Najpierw UPA, która była równie bezwzględna dla swoich, czyli grekokatolików jak i dla Polaków. Potem wysiedlenia. Część osób wyrzuconych w ramach akcji Wisła po kilku dniach miała możliwość powrotu do swoich domów. Byli pracownikami kopalni, okazali się bezwzględnie koniczni przy eksploatacji ropy naftowej. Granica pomiędzy ZSRR, a Polską do 1951 r. przebiegała w okolicy, biegła głównym wododziałem karpackim. Leszczowate było miejscowością przygraniczną z wynikającymi stąd ograniczeniami. W latach 1977- nazywała się Zalesie.
Fot. Robert Mosoń Mosty
Ja chciałabym Was zaprosić do malowniczo położonej na pagórku cerkwi. Ocalała dzięki dobremu człowiekowi, dowódcy placówki granicznej. Gdy zorientował się, że cerkiew ma być zniszczona to przyszedł do ojca pana Kapustyńskiego i powiedział mu, aby ten ratował świątynię i skontaktował się z księdzem z Ropienki. Tak stało się, w świątyni odbywały się msze raz w miesiącu. Księdzem odprawiającym mszę był Stanisław Folta. Ocalała nie tylko perełka architektury drewnianej, ale nawet wezwanie świątyni. Sama bryła nie jest zbyt interesująca, takich cerkwi w stylu narodowo-ukraińskim z lat 20, 30-tych XX wieku jest wiele. Na uwagę zasługuje jej wnętrze. Jest piękne, sprawia bardzo harmonijne wrażenie, w stu procentach pokryte jest polichromią. Autorami prac byli lwowscy malarze. Nigdy tu nie było klasycznego ikonostasu, to była cerkiew greckokatolicka, więc posiadała oprócz przegrody z ikonami także dwa boczne ołtarze. Co stało się z ikonami nie wiadomo. Pan Kapustyński mówi, iż zostały zabrane do ZSRR przez przesiedleńców, w przewodnikach piszą że nigdy tu nie było pełnego wyposażenia. Wierzę akurat opiekunowi świątyni, a nie autorom książek. W środku prezbiterium znajduje się ołtarz z cyborium wsparty na czterech kolumnach. Po bokach łączących nawę z prezbiterium znajdują się wrota carskie i diakońskie. Dwie ikony z XVIII wiszą na ścianie, za ołtarzem. Warto zwrócić uwagę na cenny obraz na desce przedstawiający scenę Ukrzyżowania i płaszczenicę.
Fot. Robert Mosoń
Obok cerkwi znajduje się współczesny grobowiec. Tu niedawno miejscowi pochowali przedstawicieli rodu Kraińskich. Ich grobowiec został po wojnie rozbity, szczątki ludzkie oszabrowano i rozrzucono. Jest tu także dwukondygnacyjna dzwonnica z 1717 r. Fot. Robert Mosoń Magdalena i Artur Michniewscy, Marta Duda "Cerkwie drewniane Karpat Polska i Słowacja" "Leszczowate św. Paraskewa Budowla orientowana, konstrukcji zrębowej, oszalowana. Zbudowana na rzucie krzyża łacińskiego, składa się z trzech trzonów: zamkniętego trójbocznie prezbiterium, nawy, babińca. Nad nawą cebulasta kopuła posadowiona na ośmiobocznym tamburze. Dachy nad poszczególnymi członami cerkwi są zwieńczone filigranowymi baniastymi wieżyczkami. Stropy, ściany wnętrza i część kopuły na pendentywach są pokryte wspaniałą polichromią figuralną i ornamentową, wykonaną w 1937 r. (przy wejściu do babińca na ścianie znajduje się lista nazwisk jej fundatorów). Warto zwrócić uwagę na kilka przedstawień: na zachodniej ścianie nawy po lewej śśw. Borys i Gleb, po prawej śww. Olga i Włodzimierz. Na pendentywach czterej ewangeliści. Na wschodniej ścianie prezbiterium scena Ukoronowania NMP. W prezbiterium ołtarz nakryty baldachimem. Przy wschodniej ścianie tabernakulum, nad którym zawieszono ikonę Mandylion. (? ja jej nigdy nie widziałam mój dopisek). Ponad to fragmenty ikonostasu z I poł. XIX w.: carskie wrota z motywem winorośli i tondami, na których widnieją czterej ewangeliści (po bokach ołtarza) oraz wrota diakońskie z wizerunkami św. Mikołaja i św. Michała Archanioła (przy ścianach). Przy wschodniej ścianie prezbiterium ołtarze w późnobarokowych ramach (również fragmenty ikonostasu), z ażurowymi kolumienkami i ciekawymi, choć XX-wiecznymi ikonami ( w lewym ołtarzu obok tradycyjnego wyobrażenia Matki Bożej z Dzieciątkiem współczesny obraz Bogurodzicy w bluzce z ludowymi haftami). W nawie dwa ołtarze boczne z nowszymi ikonami. W ołtarzu północnym Matka Boża z Dzieciątkiem z początku XIX w.; nad nią bardzo rzadko spotykane przedstawienie św. Jozefata Koncewicza. Obok wisi ikona św. Mikołaja, także z początku XIX w. Najcenniejszą ikoną w cerkwi jest wspaniała Pasja z drugiej połowy XVII w., z Matką Bożą, św. Janem Ewangelistą, świętymi Niewiastami i św. Longinem. z krzyża wystają pędy Drzewa Życia ( w północnym ramieniu transeptu). Na osi cerkwi stoi dwukondygnacyjna dzwonnica konstrukcji słupowej, prawdopodobnie z 1717 r., oszalowana, kryta dachem namiotowym. Wewnątrz dzwon, zapewne z XVI w. Powyżej cmentarz, na którym zobaczyć można grobowiec Kraińskich, do której Leszczowate należało od końca XVII w. aż do 1939 r. " (znowu błąd - grobowiec nie znajduje się na cmentarzu lecz tuż obok świątyni). Jest też kilka błędów w opisie wnętrza.
Fot. Marek Kusiak Cmentarz
Ciekawie o tej świątyni piesze Robert Bańkosz w godnym polecenia przewodniku " Cerkwie bieszczadzkich Bojków". Mały fragment: " [...] Przy tej drodze, w malowniczej dolinie potoku Wańkówka leży wieś Leszczowate, której ozdoba jest piękna drewniana cerkiew w typie ukraińskiego historycyzmu, którego najznamienitszymi przedstawicielami byli Bazyli i Eugeniusz Nahirni. Właśnie ów propagowany przez Bazylego styl, nawiązujący do historycznej architektury Rusi-Ukrainy, łączący w sobie cechy sztuki bizantyjskiej, klasycystycznej i barokowej, doskonale odzwierciedla bryła cerkwi w Leszczowtem. Cerkwie tego typu były licznie wznoszone w achidiecezji lwowskiej, począwszy od 1882 r. aż po II wojnę światową, według projektów opracowanych tak przez Bazylego, jak i jego syna Eugeniusza. Były to zarówno świątynie drewniane, jak i murowane. [...]"
Fot. Robert Mosoń
Ta piękna cerkiew znajduje się na trasie szlaku architektury drewnianej - trasa nr 3 ustrzycko-leska, eko-muzeum "Hołe" oraz szlaku rowerowym "Wokół Ustrzyk Dolnych". Szlak rowerowy, a raczej jego odcinki często pokonuję. Moim ulubionym jest odcinek po modyfikacji Wańkowa-Brelików-Leszczowate-Ropienka-Młyny-Krościenko-Brzegi-Łodyna-Serednica-Wańkowa.
Fot. Robert Mosoń
Warto oddać głos człowiekowi najlepiej obeznanemu ze szlakiem, czyli Krzysztofowi Plamowskiemu autorowi przewodnika "Zielony Rower Grrenway Karpaty Wschodnie": "Wokół Ustrzyk Dolnych Długość 70 km, suma podjazdów 400 m (400 m), czas przejazdu 4.12 h (358 h). Przebieg szlaku : Ustrzyki Dolne (0 km)-Brzegi Dolne (4,6 km)-Łodyna (6,6 km)-Leszczowate (14,5 km)-Brelików (16,9km)-Ropienka (19,9 km)-Ropienka Górna (21,6 km)-Młyny (37,2 km)-Krościenko (39,4 km)-Stebik (49,9 km)-Bandrów Kolonia (50,2km)-Jałowe (53,6 km)-Hoszów (59,1 km)-Hoszowczyk (62,1 km)-Równia (65,3 km)-Ustrzyki Dolne (70 km).
Fot. Mariusz Strusiewicz
Trasa szlaku rowerowego wokół Ustrzyk Dolnych wiedzie przez lasy mieszane bukowo-jodłowe, które są częścią ogromnego kompleksu leśnego obejmującego także przygraniczne tereny Słowacji i Ukrainy. Oprócz pięknych widoków i dzikich zwierząt po drodze zobaczymy jedne z najstarszych na ziemiach polskich kopalnie ropy naftowej i gazu - w Łodynie i Ropience. Jest to trasa łatwa, przejezdna w ciągu całego roku, z nielicznymi wzniesieniami. Szlak prowadzi drogami bitymi, szutrowymi.
Fot. Mariusz Strusiewicz
[...] Wyjeżdżamy z lasu i jedziemy drogą utwardzoną wzdłuż doliny bez żadnych zabudowań. Jest to teren nieistniejącej wsi - Woli Maćkowej. Przy drodze po prawej stronie widać krzyż przydrożny, po lewej zaś zabudowania letniskowe oraz gruntową drogę na tzw. Mosty tj.pasmo wznoszące się równolegle do drogi. Grzbietem, przez Mosty biegnie rowerowy szlak terenowy "Extreme Bieszczady" z Łodyny do Brelikowa. Po minięciu lekkiego wzniesienia dojeżdżamy do wsi Leszczowate (14,5 km), lokowanej już w 1540 r. Po lewej stronie stoi drewniana, parafialna cerkiew greckokatolicka p.w. św. Paraskewy (jedna z nielicznych lub jedyna w Bieszczadach, na którą można popatrzeć z góry) zbudowana w 1922 r. Można w niej zobaczyć dobrze zachowane polichromie. Obok cerkwi znajduje się drewniana szkieletowa dzwonnica z 1717 r. oraz grób właściciela wsi z 2 poł. XIX w. Edmunda z Krainki Kraińskiego. Długi zjazd dziurawą drogą może niektórych, szczególnie tych, którzy nie mają amortyzatorów z przodu, wprowadzić w chorobę wibracyjną. Ale to urok bieszczadzkich dróg powiatowych. Na szczęście w końcu droga przestaje zmuszać nas do hamowania. Jedziemy teraz lekko pod górę, w stronę Brelikowa."
Fot. Jacek Bis Częsty widok m.in. na Mostach
Tak o okolicy Leszczowatego jako świetnym miejscu do uprawiania turystyki rowerowe pisze znawca i propagator tej jakże fajnej pasji pan Jacek Polakiewicz: "Mosty to jedna z kulminacji grzbietu Sanockich Gór Rusztowych pomiędzy Wańkową, Serednicą, Dźwiniaczem (od południa), a Brelikowem i Leszczowatem (od północy). Grzbiet pokrywają łąki uprawne położone powyżej górnej granicy lasu. Mosty są imitacją połonin i znakomicie nadają się do podboju na rowerze górskim. Polecam taki na nie przepis: Start w Serednicy, bezpośrednio za Posiadłościom Ziemską w lewo (jadąc od strony Wańkowej). Zjazd do strumienia, za nim w prawo i na betonówkę. Trzymamy się betonu, który tylko na chwilę przechodzi w drogę bitą i wyprowadza na szczyt grzbietu. Na nim w prawo, środkiem polan, drogą gruntową - sekwencja: lekko w dół, siodło z wąskim przesmykiem polany, stromy podjazd wzdłuż lasu po lewej, zasadnicza kulminacja 645. Teraz 0,5 km lekko w dół przez polanę uprawną i odnajdujemy betonówkę opadającą w lewo. Zjazd nią stromy i nieco kręty - oznaczony niebieskim szlakiem. Kończymy na starym asfalcie - Przeł. Wolańska, teren Woli Maćkowej. W lewo do Leszczowatego, w prawo do Łodyny. Całość 6,1 km "
Fot. Mariusz Strusiewicz Czajka
Tu znajduje się opis całej trasy zawarty w przewodniku pana Jacka Trasa 5: W cieniu Wielkiego Króla, Kamiennej Laworty i Ostrego Działu na widokowe Mosty, czyli po wododziale europejskim harcując. Dystans 43,5 km, przewyższenie 670 m, czas efektywny 2 godz. 40 min. Olszanica-Stefkowa-dolina potoku Figura-przełęcz 646-stacja narciarska Lawota-Łodyna-Dźwniacz Dolny-Romanowa Wola-Sredenica-Mosty 641-Wola Maćkowa-Leszczowate-Brelików-Ropienka-Wańkowa-Olszanica Trasa dość łatwa, z trzema urozmaiconymi podjazdami o malejącej deniwelacji. Pierwszy po nawierzchni szutrowo-smołowej, długi i mozolny, z przewyższeniem przekraczającym 200 metrów, wyprowadzi ze Stefkowej na przełęcz 646. Drugi po betonowych płytach, krótszy z deniwelacją dochodzącą do 150 metrów, na widokowe polany nad Serednicą. Wreszcie trzeci, po asfalcie, za Brelikowem - przypominający nieco karłowatego brata poprzedników. Łatwo przewidzieć, że czeka nas podobna ilość zjadów, z których ten pierwszy, szutrowo-betonowy, sprowadzający do stacji narciarskiej pod Lawortą - elektryzujący. Walory widokowe sprawiają, iż na wyróżnienie zasługuje odcinek poprowadzony rozległymi, grzbietowymi, wykorzystywanymi rolniczo polanami szczytowymi masywu Mostów. Niewiele chyba przesady w twierdzeniu, iż stanowią one imitację połonin. Ten dwukilometrowy fragment to jedyna terenowa sekcja wycieczki.
Fot. Jacek Bis Przysiółek "Puchary"
Fot. Mariusz Strusiewicz Wola Maćkowa
We wsi znajduje się smętki resztki dworu i folwarku należącego niegdyś do Kraińskich. Tak o nich pisze prof. Jerzy Piórecki w świetnej i godnej polecenia książce "Ogrody i parki województwa krośnieńskiego" : "Pomiędzy dwoma potokami spływającymi ze zboczy do dużego potoku położonego na dnie doliny, zachowany jest starodrzew jesionowy i lipowo-dębowy z wieloma pomnikowymi drzewami. Sieć dróg wewnętrznych zatarta. Czytelne są granice, częściowo także groble i kanały dawnych stawów dworskich. Położone one były zarówno na linii kanału głównego, jak również na zboczu i tarasach rozplanowanych na różnych poziomach. Najniższy parter wodny usytuowany jest w dnie doliny tj. na poziomie dolnego potoku. Stare drzewa lipowe i grabowe, w największym skupieniu rosną na obrzeżach, pojedyncze zaś wiązy i jesiony występują najczęściej w centralnej części ogrodu, w znacznym oddaleniu od siebie. Te ostanie są szczególnie urokliwe. Pojedynce jesiony i wiązy zadziwiają rozmiarami koron. Wiązy posiadają szerokie pnie z wyraźnie wykształconymi, podłużnymi deskowatymi i podporowymi listwami. Największy zaś jesion ma ogromy pień wykształcony z szyjki korzeniowej. Przypomina on płynący wodospad. Pełna uroku jest sędziwa jaworowo-lipowa altana drzewiasta, a także tajemnicze jary wąwozu, źródliska. Z grzebieniem młodych odrośli - drzewek leżą wielkich rozmiarów omszałe kłody lipowe, jakby obalone przed wiekiem. Niekiedy oparte o dwa brzegi potoku są jakby żywym mostem."
Fot. Mariusz Strusiewicz
Najbardziej znanym mieszkańcem Leszczowatego jest Mariusz Strusiewicz, znany fotograf przyrody. Od dawna podziwiam Jego zdjęcia i ogromna wiedzę przyrodniczą, która potrafi się fantastycznie dzielić z miłośnikami Bieszczadów. Razem z Mariuszem prowadzimy w okolicach Leszczowatego warsztaty przyrodniczo-fotograficzne, tzn. Mariusz prowadzi, a ja Mu pomagam. Koszt warsztatów 600 zł netto/grupa. Trudno mi mówić o Koledze, więc zaproszę Was do lektury wywiadu, którego Mariusz udzielił Krzysztofowi Potaczale
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=%2F20120701%2FBIESZCZADY06%2F120639958
Fot.
Mariusz jest laureatem I nagrody w Wielkim Konkursie Fotograficznym National Geographic. Zajmuje się także promocją regionu, zapraszam do fotorelacji ze spotkania z reporterem National Geographic Traweller http://www.grupabieszczady.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=202&Itemid=209
Fot. Mariusz Strusiewicz
Jak widać walory turystyczne okolicy są niebagatelne. Niestety, dostępność komunikacyjna okolicy jest katastrofalna. Droga powiatowa na odcinku Łodyna - Leszczowate - Brelików- Wańkowa, przypomina ukraińskie trasy, dziura na dziurze pogania następną dziurą. Ten trzynastokilometrowy odcinek nie był remontowany od lat. Tylko zabezpieczono mostek przed wjazdem do Leszczowatego, przejazd przez niego groził już katastrofą. Andrzej Lenart Kolega przewodnik ostro komentuje sytuację. " Niedawno byli z TVN i stwierdzili, że tak zaniedbanych dróg powiatowych już się nie spotyka. Starosta przyznał, że nigdy na tą drogę nie występował o dotację. Trzy lata temu mieszkańcy podpisali się pod listą o konsultacje w sprawie przejścia do powiatu leskiego. Sołtys, Rada Sołecka i burmistrz Ustrzyk D. zrobili wszystko aby konsultacji nie było. Dziś gdy zbliżają się wybory samorządowe próbują zbierać punkty. Zmarnowano kilka lat, droga dawno by już była. To dzięki Sołtysowi, Radzie Sołeckiej, burmistrzowi Ustrzyk Dolnych oraz staroście bieszczadzkiemu dziś nie mamy drogi."
W podobnym tonie wypowiada się znany fotograf przyrody Mariusz Strusiewicz. "Droga jest w opłakanym stanie, nieremontowana od wielu lat. Jest to ewidentne zaniedbanie starostwa. Szkoda, bo potencjał turystyczny okolicy jest duży, szczególnie przyrodniczy. Wszak tu zrobiłem 90 % procent swoich zdjęć, w tym to nagrodzone w Wielkim Konkursie. Od lat pokazuję fotografom przyrody, dziennikarzom, znajomym, ostatnio turystom okolicę Leszczowatego. Są zachwyceni, doskonale o tym wiesz. Wszak czasami razem prowadzimy tu warsztaty przyrodnicze i fotografii przyrodniczej. Jedyny mankament to ta droga."
Grzegorz Sitko z Fundacji Przyroda Karpat, przewodnik i autor przewodników dodaje. "Droga jest taka, że tam prawie koło urwałem. Nie jechałem szybko, znam tę drogę aż za dobrze, była noc, ciemno, nie zauważyłem głębokiej dziury. Zniszczyłem sobie felgę i oponę. Wyobraź sobie co mogłoby się stać, gdyby w taką dziurę wjechał turysta. Wypadek murowany. Byłem w starostwie, rozmawiałem z urzędnikiem. Tak naprawdę mnie zbyto odsyłając do Powiatowego Zarządu Dróg. Zadzwoniłem i tam, stwierdzono, że nie mają funduszy nawet na połatanie największych dziur. I jak tu rozwijać turystykę. Walory turystyczne okolic Leszczowatego są niebagatelne, szczególnie te przyrodnicze i kulturowe. Teren wprost idealny pod turystykę rowerową, małe przewyższenia, prawie nie ma ruchu samochodowego. Sam bywam tu z zagranicznymi turystami. W ub. roku dwukrotnie. Goście bywają zachwyceni do tego stopnia, że ponownie przyjeżdżając proszą o Leszczowate. Miejsce znakomite do obserwacji przyrodniczych, wychodzą tu świetne warsztaty ornitologiczne. To terytorium orlika krzykliwego, puszczyka uralskiego. Można tu bez problemu obserwować sarny i jelenie, a jak ma się wyjątkowe szczęście to wilki, rysia czy orła przedniego. No i kopalnia ropy naftowej w Łodynie. Jedyna działająca u nas."
Jaki jest obecnie stan nawierzchni drogowej widać na zdjęciu. W chwili obecnej droga nie mogą poruszać się samochody ciężarowe,. Być może to zmieni się później, mamy roztopy, wodę w rowach, więc wprowadzono ograniczeni tonażu do 6 ton. Komunikacja publiczna i dowóz dzieci do szkół normalnie funkcjonuje. W tym roku będą prowadzone bieżące remonty i starostwo chce pozyskać fundusze na przebudowę nawierzchni dwóch odcinków o łącznej długości 755 m http://www.przetargi.egospodarka.pl/229990_Remont-drogi-powiatowej-Nr-2268-R-Wankowa-Leszczowate-Lodyna_2013_2.html Ostatnio o tej drodze jest głośno w regionalnych mediach. Była i TVN. Miejscowa ludność jest zbulwersowana, ponad 2 000 osób korzysta z tej wołającej o pomstę do nieba drogi, starostwo skarży się na braki finansowe, a jednocześnie wydaje lekką 10 400 000 zł na remont dróg wiodących do ośrodka w Arłamowie. Potencjał turystyczny tej części Gór Sanocko-Turczańskich jest ogromny i nie do końca odkryty. Sama z przerwami prowadzę tu grupy od 10 lat. Przeważnie pokazujemy okolice Leszczowatego naszych stałym gościom, którym połoniny i okolice Jeziora Solińskiego znudziły się i tym, którzy są zorientowani na przyrodę i walory kulturowe regionu. Prowadzimy tu warsztaty przyrodnicze i fotografii przyrodnicze i zwiedzamy dawną cerkiew. Piękną cerkiew. Programy zostały włączone przez organizatorów i tu na miejscu przez kilka menadżerów ośrodków do ich stałej oferty. I tu pojawia się problem. Kierowcy, którzy chociaż raz jechali tą trasą zarzekają się, że nigdy więcej. Znam dwa przypadki, że pod naciskiem formy przewozowej szkoły wycofały z programu wizytę w tej części naszego regionu. I nie dziwię się. W ub. roku w czasie intensywnego deszczu kierowca wjechał w głęboką kałużę, uszkodził się chyba odbijak, odmówił dalszej jazdy w takich warunkach. Na szczęście zlitował się nad nami leśniczy pozwalając nam wydostać się drogą leśną do Ropienki. Nie muszę mówić, że stokówka była w lepszym stanie niż droga publiczna.
Fot. Mariusz Strusiewicz Łasica
Opracowanie Lucyna Beata Pściuk przewodnik górski, pilot wycieczek Polecam nasze usługi przewodnickie - cena od 250 zł netto, od 350 brutto faktura VAT. Programy wycieczki przygotowuję indywidualnie dla każdej grupy dostosowując je do możliwości finansowych i zainteresowań grupy. Proszę o kontakt telefoniczny Lucyna Beata Pściuk 502 320 069 Bieszczady i okolice oferują dla grup zorganizowanych multum atrakcji, wśród nich są: wycieczki górskie, wycieczki po ścieżkach dydaktycznych, spacery po górskich dolinach, miejscach cennych przyrodniczo, wycieczki rowerowe, spływy kajakowe i na pontonach, jazda konna pod okiem instruktora, bryczki, wozy traperskie, prelekcje, pokazy filmów przyrodniczych, diaporam, warsztaty przyrodnicze, warsztaty kulturowe, warsztaty fotografii przyrodniczej, pokazy ptaków drapieżnych, wizyty w wielu ciekawych miejscach np. hangary na szybowisku w Bezmiechowej, bacówkach z serami Bacówka Nikosa 504 750 254, zwiedzanie muzeów, galerii, cerkwi i dawnych cerkwi, ruin, "zaliczanie" punktów widokowych, nawiedzanie sanktuariów, izby pamięci prymasa Wyszyńskiego, spacer po udostępnionych turystycznie rezerwatach, rejsy statkiem po Jeziorze Solińskim, żaglowanie po Jeziorze Solińskim spotkania z naukowcami, ludźmi kultury, artystami itd. np. przy ognisku, zakup ziół i przypraw u Adama (Numer telefonu do Adama 723 652 669, towar można zamówić drogą pocztową.) itp. Koszt obiadu to w przypadku grup młodzieżowych jest od 15 zł do 25 zł. W tym roku mamy bardzo rozwiniętą ofertę edukacyjną na którą składają się warsztaty i prelekcje: kulturowe, przyrodnicze, związane ze starymi rzemiosłami, fotografii przyrodniczej itd. Cena od 800 zł/grupa warsztaty przyrodniczo-fotograficzne, od 12 zł/os warsztaty pieczenia chleba i proziaków, robienia masła i smażenie konfitur.
Fot. Mariusz Strusiewicz
Polecam Park Krajobrazowy Gór Słonnych http://www.grupabieszczady.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=189&Itemid=197 Rezerwat "Cisy w Serednicy" http://www.grupabieszczady.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=185&Itemid=190 Olszanica i okolice http://www.grupabieszczady.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=278&Itemid=344
Fot. Mariusz Strusiewicz Padalec
......
|